Mam głęboko w d..pie takie medialne sprawy. Ja się pytam gdzie jest ten sam rząd, w przypadku setek tysięcy rur w całej Polsce odprowadzających codziennie ścieki do polskich wód, bez jakichkolwiek pozwoleń wodnoprawnych albo z naruszeniem warunków udzielenia pozwolenia wodnoprawnego ?
Według mnie powinno się takie firmy-truciciele pozywać do sądu i walczyć o kasę, którą się przeznacza na odpowiednie cele. Jednak kto w Polsce miałby pozywać, i na co kasa miałaby być przeznaczona? Jest to źle zrobione wg mnie, bo w sądzie możnaby wykazać, że taki WIOŚ czy Polskie Wody są odpowiedzialne za coś, z powodu nie dopatrzenia czegoś, nie reagowania na czas. Więc jakaś państwowa instytucja atakowałaby inną lub samą siebie.
W UK powołano specjalną organizację przy ichnim związku wędkarskim, aby walczyła o odszkodowania. I udaje się im to, wielu trucicieli zapłaciło olbrzymie odszkodowania, idące w miliony funtów. Kasę można później kierować do Agencji Środowiska na określone działania przywracające warunki bytowania przed zatruciem. Aczkolwiek i tak są zastrzeżenia jak te środki są dysponowane. W polskich realiach rolę oskarżyciela powinien pełnić krajowy związek wędkarski, dokładnie centrala, czyli ZG PZW. Ale ci nie wyjdą nigdzie, bo musieliby się narazić jakimś PiSom, PO, czy innym PSL-om. A to mogłoby im ściągnąć gromy na głowy, mogłoby pozbawić ich miejsc przy korycie. I niczego nie ma...
Nie wiem tez jak wygląda sprawa odpowiedzialności za tego typu szkody. W UK wszyscy mają ubezpieczenie, tzw. liability insurance. Jak jest awaria, to płaci ubezpieczyciel. Ale tylko wtedy jak wszystkie punkty umowy są zrealizowane. To sprawia, że firmy się pilnują, bo stawka jest wysoka. Po takiej awarii zaś kwota ubezpieczenia rośnie, więc w interesie firmy jest aby wszystkiego dopilnować. U nas tego właśnie brakuje. Firmy nie muszą się starać, bo jak przyjdzie co do czego to winne są 'siły wyższe'. I płynie sobie gówno Wisłą, czy to z Gdańska czy z Warszawy, wielkim strumieniem. Luz...
