Wszystko zależy od tego gdzie i jak łowimy. Na rzeki polecam haki z mikrozadziorem, walka w nurcie to częstsze zrywy ryby i większe ryzyko wypięcia. Podobnie jest z dużymi podajnikami ESP. Według mnie lepiej jest użyć haków z mikrozadziorem tutaj, ewentualnie usuniętym, po którym zostaje mini zadziorek :)Przy łowieniu na matchówkę lub feedera na wodze stojącej, zdecydowanie optuję za bezzadziorowcami. Jest to zdrowe dla ryby, zaś spinki można wyeliminować usuwając faktyczne 'usterki' zestawu, co wychodzi tylko na dobre. Zwłaszcza tam gdzie koncentracja ryby jest duża, warto mieć bezzadziorowce, mniej się szkodzi rybom, zwłaszcza podczas odhaczania. Prosty przykład. Karpie 2-3 kilo strasznie się rzucają, i nie jest łatwo wypiąć im hak, zrobienie tego z kosza lub krzesła jest zadaniem bardzo trudnym. Im więcej się ryba trzepie w podbieraku, tym gorzej i dla niej i dla nas. Ona ma więcej obrażeń, obtarć, traci więcej śluzu, my zaś jesteśmy bardziej brudni, oblepieni śluzem, mokrzy, bardziej śmierdzący. Całość operacji trwa dłużej, przez co obniżamy też sobie ogólną skuteczność. Inaczej jest przy łowieniu sporych ryb...
Na pewno nie zgodzę się z teorią, że bezzadziorowce rozcinają rybom pyski. Dla mnie jest to mit powielany przez karpiarzy, który znają go tylko ze słyszenia, nie z doświadczenia. W mojej pseudokarierze pamiętam tylko jednego klenia z rozciętym pyskiem i jednego karpia 3 kilo. Reszta ryb, nawet pomimo używania haków 16 czy 18 nie miała takich kontuzji. Natomiast jak zobaczyłem jaką ranę zostawia hak karpiowy z zadziorem, to byłem w szoku. Dlatego używam tańszych druciaków z Drennana czy Koruma, które oprócz ceny maja ten plus, że nie zostawiają dziur, jak grube karpiowe haki z zadziorami.
Dla tych co mają zastrzeżenia do bezzadziorowców lub mają mniej elastyczne kije, polecam wszelkie rozwiązania z amortyzatorami. To eliminuje spinki bardzo dobrze, dodatkowo odhaczanie ryb to betka
