Jako że mam luz od szkoły wczoraj (środa) po wcześniejszym umówieniu się z kolegą postanawiamy wybrać się nad Odrę ;)Ja jak zwykle będę starał się przechytrzyć sandacza a kolega za dnia bolki a po zmroku sandacze

Nad wodą meldujemy się około godziny 8 rano zbroimy sprzęt i po chwili każdy z nas idzie w swoją stronę.Ciśnienie od kilku dni jest stałe i w miarę niskie więc jest dobrze,wiatr zachodni więc też dobry,jedynie na niebie nie ma chmur i słońce daje pełną parą to mi się nie podoba no ale co zrobić trzeba walczyć!!
Na pierwszych trzech główkach odnotowuję jeden delikatny pstryk,oraz mocny strzał i odjazd ryby w stronę nurtu lecz po 2-3 sekundach się wypina(prawdopodobnie był to najechany leszcz) jak już pisałem słońce świeci w najlepsze i czułem się dosłownie jak by była wiosna a nie połowa grudnia,chyba i sandacze też się tak czuły bo nie wykazywały chęci do współpracy.Obławiając kolejną główkę zauważyłem kolegę,który maszerował wałem w górę rzeki(Chyba coś było nie tak z tamtymi główkami?,faktycznie woda rosła i niosła z sobą "syf"który uniemożliwiał łowienie bolków,a po za tym inni wędkarze obławiali przed nim główki a więc nie ma większego sensu powtarzania po nich miejscówek zwłaszcza,że chodzi o bolka)Po obłowieniu zakrętu,przychodzi do mnie kolega i obaj zgodnie stwierdzamy,że trzeba udać się na inny zakręt,po drodze postanawiamy odwiedzić miejsce w którym w zeszył tygodniu zostawiłem buty...Chciałem przejść z główki na główkę lecz niestety zassało mnie po same kolana i obuwie zostało a ja wracałem do samochodu w skarpetkach,cóż dziś chciałem podjąć próbę odzyskania ich

Jak się okazała dalej było zbyt grząsko aby je uwolnić


Gdy docieramy na drugą z wybranych miejscówek pogoda nieco się zmienia,na niebo nachodzą chmury,pojawia się szansa na poprawienie wyników

sytuacja z rana się powtarza,kolega znowu obławia kilka główek w poszukiwaniu bolków a ja idę na głębokie ganiać sandacze,na 3-4 główce z kolei czuję delikatny pstryk tak jak by za mgłą,kwituje to zacięciem i czuję na końcu zestawu mała rybkę(branie nastąpiło na pełnym wyrzucie)pomyślałem jakiś pistolet z 40 cm,lecz z każdym metrem ryba rosła, po podciągnięciu pod powierzchnie widzę,że mam do czynienia z sandaczem serducho bije trochę mocniej jest nadzieje na nową opadową życiówkę

Jeszcze mija chwila i ryba ląduje na brzegu,szybka sesja mierzenie jest 58 cm,a więc nowa życiówka

i sandacz wraca do wody.


Obławiam jeszcze dwie główki i wracam do auta(robi się już ciemno)po krótkiej rozmowie z kolegą dowiaduję się,że bolki nie dopisały lecz udało mu się po zmianie metody na opadową złapać szczupaczka 50+ ale i miał przyjemność z ładną ryba(najprawdopodobniej sandacz 80+ który po chwili wygina hak i się wypina)Udajemy się na 3 i ostatnią miejscówkę,tam odnotowuję branie i podpinam płoć 40 cm,kolega trafia sandacza 57 cm

o godzinie 24 zwijamy się do domu