Łowiąc na zawodach nastawia się na wynik. Wynik robi się różnymi rybami. Generalnie jednak zasada jest taka, że łowi się to, co jest.
Jak duża ryba pojawia się w łowisku, to zawsze weźmie. Wypłoszy mniejsze ryby, które wcześniej odławiałeś i w końcu połakomi się na przynętę na haczyku. Czy to będzie jedna pinka, czy mała, pojedyncza ochotka. Potwierdzają to moje starty w zawodach jak również doświadczenia innych kolegów w tej kwestii. Nęcąc grubo nie tylko pozbawiasz się możliwości łowienia czegokolwiek - bo wcale nie jest powiedziane, że duża ryba w ogóle będzie w okolicy łowiska, ale też sprawisz, że drobnica szybko zostanie przekarmiona i po krótkim dość czasie przestanie ją interesować to, co masz na haku. Wielokrotnie na zawodach zdarzało mi się łowić bonusy w postaci karpi, dużych leszczy, karasi, linów. Ostatnio na zawodach, które sędziowałem dwóch chłopaków miało karpie na wędce. Kolega Enzo może potwierdzić. Żaden z nich nie łowił grubo. Łowili zanętą z gliną i jockersem. Na haczyku ochotka lub pinka. Jak duża ryba będzie w łowisku to na pewno się skusi, zacznie zbierać. Obojętnie czy na dnie mamy drobny towar czy gruby.
Nęcenie i łowienie "na grubo" ma sens tylko wtedy, kiedy chcemy pozbyć się drobnicy, nie chcemy jej łowić i czekamy na większe sztuki. Ale to sprawdza się w czasie prywatnego, rekreacyjnego łowienia, kiedy np. nie chce nam się po prostu machać wędką, chcemy odpocząć, posiedzieć, poczekać na branie. Taka taktyka jednak nie sprawdza się na zawodach, bo tych grubszych ryb u nas coraz mniej, coraz trudniej o nie, szczególnie, że w zawodach uczestniczy wielu zawodników, każdy z nich zanęta, te ryby są rozproszone. Zwykle trudno nawet w czasie rekreacyjnego łowienia o dużą rybę a tutaj, jeśli startuje wielu zawodników ta szansa jeszcze maleje. W związku z tym, czekanie i polowanie na jedną czy dwie konretne sztuki to loteria, a przecież nie możemy swojego wyniku w zawodach zawierzać loterii.
Drobne łowienie, ukierunkowane nawet na płoć czy leszcza w zupełności nie wyklucza dużej ryby. Jak duża ryba będzie w okolicy - tak jak już napisałem - na pewno weźmie.
Błędem będzie zbędne kombinowanie i próbowanie mieszania zanęty płociowej z karpiową etc. To w niczym nie pomoże a jedynie zaszkodzi. Przesyci płoć a w ogóle nie da gwarancji na złowienie karpia. Prawdopodobieństwo złowienia dużej ryby będzie takie samo, jak z każdą inną zanętą.
Bardzo zbliżone logiką jest łowienie karpii na komercjach. Tam, gdzie jest ich dużo. Wielu uważa, kiedyś był taki trend, że trzeba tym rybom do wody wrzucić mnóstwo towaru. Bo przecież są duże, dużo jedzą a na dodatek jest ich dużo. Nic bardziej mylnego. Po latach doświadczeń i testów z nęceniem i łowieniem karpii na komercjach doszedłem do wniosku, że trzeba podać tylko taką ilość towaru, która ryby zwabi i sprawi, że się na chwilkę zatrzymają w łowisku. Później trzeba je stale i regularnie donęcać. To sprawia, że ryby nie tylko zostają w łowisku, ale jest ich coraz więcej. Mają też dużo większy apetyt i zapał do żerowania, szukania przynęty i walki o nią. Jeśli na dnie zalegała by warstwa zanęty, ryby wpłynęły by w nią, nażarły się i odpłynęły.