Ostatnia sobota września zapowiadała się dobrze pod względem pogody, postanowiliśmy więc zaplanować całodniowy wypad nad wodę. Dzień zapowiadał się o tyle ciekawie, że swoją obecność potwierdziło jedenaście osób.
Na miejsce przyjechaliśmy ok. godziny 6, ale nie byliśmy pierwsi. Swoje stanowiska szykowali już Iwona, Łukasz i Szymon. Ponieważ na naszym stałym stanowisku nie było wystarczająco dużo miejsca, podejmujemy szybką decyzję i jedziemy na drugi koniec łowiska. Wody co prawda tutaj nie brakuje, ale jest sporo roślinności, która skutecznie uniemożliwia łowienie na niektórych odcinkach.
Ryby do południa żerowały dosyć dobrze, nie było zaskoczeniem, że w większości przeważały jesiotry. Jest ich sporo w tej wodzie a ich hol jest niezmiernie widowiskowy i dostarczający sporo adrenaliny. Wielkim zaskoczeniem były jednak szczupaki, które połakomiły się na opadający podajnik do metody. Taki przyłów trafił się Bartkowi i Łukaszowi. Nie każda walka kończyła się jednak naszym sukcesem. Po jednym z brań, ryba odjechała mi na 70-80 metrów i niestety wygrała. Jak do tej pory nie miałem do czynienia z takim okazem. Hamulec był mocno skręcony, wędka wygięta po korek a ryba jechała nieprzerwanie przez ok. 5 minut. Gdyby nie zaczepy może udałoby się ją wyciągnąć, w takim przypadku byłem bez szans.
Dzień upłynął bardzo szybko i w świetnej atmosferze. Mieliśmy okazję osobiście poznać Roberta, który przyjechał do nas aż z Wrocławia. Wielkie podziękowania należą się Marcinowi, który przygotował dla wszystkich pyszną zupę. Taki gorący posiłek w środku dnia postawił nas na nogi. Oby więcej takich spotkań
Pozdrawiam, Robert.