Lucjanie ..... drogi kolego jakie ty chcesz miec rzeczwe podejscie naukowcow .... ichtiologow..
Jak jest ich waska garskta doslownie 6 osob na caly kraj ktora....opracowywuje operaty nawiase mowiac po za dzialalnosci .... a potem w tej dzialalnosci nUkowej sami sobie je opiniuja.....
Na dodatek ci sami ludzie nanasza ewentualne zmiany zmiany do operatow..... po 10 latach trwania operatu.
Maciek, rzecz w tym, aby poprawkę operatu robił ichtiolog po szkole. Wątpię, aby ktoś chciał tutaj robić problemy. Badania na ten przykład pokazują, ze ryb jest mało, i dodatkowe zarybienia nie zmienia niczego na gorsze, tylko poprawią. Jak więc ktoś z takiego IRŚ mógłby tutaj źle opiniować? To, że oni są nastawieni niezbyt pozytywnie do wędkarzy, nie znaczy, że są złośliwi lub chcą nas pogrążyć. Jezeli działanie ma na celu przywrócenie równowagi, to jak najbardziej będzie zgoda. Ale to ma mieć ręce i nogi.
Ogólnie problem jest w tym, że ci co opiniują, nie chcą aby była samowolka. Oni pilnuja pewnego porządku. Goście z RZGW mają swoje dane, i jeżeli się im je 'uaktualni', to tym lepiej dla nich.
Teraz wg mnie najważniejsze.
Badania kosztują. K O S Z T U JĄ... I to jest główny powód, że się ich nie robi. NIby nas w PZW na to nie stać. Dlatego jeżeli zatrudnić by ichtiologów w PZW, oni mogli by to robić w ramach pracy. I krok po kroku poprawiać zbiornik po zbiorniku.
W obecnej sytuacji wielu wędkarzy uważa, że powinno się zarybić 'więcej'. Ale czym i o ile więce? Naukowcy doskonale sobie zdają sprawę, że tak robić nie wolno, że można zachwiać całym ekosystemem, dlatego jest operat. To chyba normalne, że nie ma samowolki. Bo wtedy mielibyśmy plagę sumów, jesiotrów, karpi i amurów, w wodach gdzie nie powinno ich być.
Ja nie ide szereko i nie pisze o wszystkim i o niczym ...... przez wiele lat dowiedzialem sie gdzie jest geneza problemu.
Po pierwsze na wodzie gdzie jest rybak nie powinno byc pzw to podstawa po drugie ustawa o rybactwie srodladowym w takim ksztalcie jaki mamy nigdy nie pozwoli na uwolnienie sie z operatow....
Oddanie wod na zasadzie masz gospodarz spowoduje uleczenie ..... ale na dzis to nie wykonalne do puki wiekszosc wod to wlasnosc rzgw..... sa zasady prawne i pzw musie je przestrzegac w innym pdzypadku straca wode.
Ale dlaczego rezygnować z operatów? Tu nie o to chodzi. Tu należy je odpowiednio robić, uwzględniając interesy wędkarzy oraz środowisko. Zauważ, że w polskich realiach wędkarze sami nie wiedzą czego chcą. Jedni chcą karpi na patelnię, inni wielkich karpi, ci sumów, tamci szczupaków i sandaczy, ktoś chce zaś wielkich linów i leszczy. Dlatego w Polsce nie ma częstego robienia operatu pod wędkarzy, trzaska się go na szybko, jak leci. Gdyby ichtiolog zrobił zestawienie potrzeb i ustalił cele, wtedy mógłby odpowiednio dopasować się do warunków i zaproponować coś wędkarzom.
Maciek, dla mnie to proste. My wędkarze wpierw musimy wiedzieć czego chcemy. RZGW nie ma obowiązku za nas czegoś robić. To my musimy wyjść naprzeciw. Ale nie w ten sposób, że żądamy od nich zgody na zarybienie większa ilością karpia. To nie tak. Aby to zrobić trzeba być pewnym, że nie wpłynie to ujemnie na zbiornik. I jesteśmy w punkcie wyjścia - potrzeba fachowca...
Tutaj jest jeszcze jedna ważna sprawa. W latach 90tych nie byliśmy w UE, i nie musieliśmy spełniać restrykcyjnych przepisów odnośnie ochrony środowiska. Teraz trzeba, i wiele rzeczy jest nie do zrobienia w tym układzie, i jest to ze wszech miar słuszne. Karp na ten przykład pogarsza jakość wody i wpływa ujemnie na inne gatunki. Dawniej olewano takie rzeczy, teraz już nie. Dlatego trzeba działać rozsądnie. Na wodach RZGW na ten przykład można budować zbiorniki w oparciu o gatunki rodzime, zaś na prywatnych należących do RZGW wpuszczać karpie i amury. Kwestia dobrego rozpracowania potrzeb i możliwości. Nie twierdzę, że to jest łatwe, ale jest do zrobienia.
Co do rybakow poraz kolejny ja mam w nosie mazury ..... mam pod domem dwie zaporowmi na ktorych dopuki jak byl rybak to ryby bylo w brut..... a od kad nie ma rybaka i wprowadzili operaty i gospodarke oparta na rejestrach - nie ma ryb !
Maciek, po pierwsze operat był jak był i rybak, tu się wiele nie zmienia. Po drugie, jeżeli Mazury Cię nie obchodzą, to musisz zrozumieć, że kierunek związku jest spowodowany tym, że ZG czerpie zyski z działalności rybackiej tam. Jeżeli będą to robić, nie będzie reform, nie będzie nowych kierunków. Będzie dalej to samo, goście tam walczyć będą o swoje stołki i robić sobie własny kombinat, w którym jednym z zadań jest organizowanie, między innymi Tobie, wędkarstwa. Jeżeli tego nie zaakceptujesz, to na poprawę nie licz. To jest system naczyń połączonych. Bez tego nikt działaczy rozliczać nie będzie z tego czego dokonali i jakie są warunki nad wodami. Dodatkowo oni będą mieli kasę, aby przekupić wielu innych działaczy, w tym tych młodych. Odcięcie od rybactwa spowoduje przestawienie priorytetów. Sorry, ale Twoje wody nie są ważne dla tych z ZG.