I w tym wypadku, gdzie sens? gdzie logika?. Zawodnicy którzy zwyciężą w MP zapewne będą tworzyć skład reprezentacji Polski w MŚ w feederze. I co wtedy? Jak ze znajomością regulaminu na takiej imprezie. Ja w ogóle nie widzę sensu zmieniać co cokolwiek bo i po co? Organizują i tworzą ten regulamin naprawdę fachowcy i widać to na całej arenie międzynarodowej. Ale nie w Polsce musi być na inaczej, przecież PZW ma takie doświadczenie w tej dziedzinie że niech świat się uczy od PZW. Niech mi ktoś poda jakieś słuszne argumenty, że regulamin FIPS nie może być taki sam w Polsce. Odnośnie robactwa dlaczego zmienione ilości? Bo co ? bo strach że nie połowi?, że jak nie wrzuci do wody haczykowej ochotki litra to nie połowi. Na zawodach spławikowych często jest tak że wrzucają do wody masę i ostro ponad limit właśnie hakowej ochotki i w dużej mierze te osoby często lądują na pudle. A co z zawodnikami co ich nie stać aby 200zł wydać na samą hakówkę? Odpadają już na samym starcie. Przykre to ale prawdziwe...
Ja bym zadał inne pytanie. Po co komuś przepisy z FIPSed? Dlaczego akurat ten regulamin jest 'doskonały'? Dlaczego ma dopomóc polskiemu feederowi?
Obecnie tworzy się kolejny 'sport niszowy', którym będzie feeder, ze względu na skomplikowany bardzo regulamin i dość drastyczne reguły. Wszystko na dodatek w ramach PZW, w związku, w którym składki są niskie i tak naprawdę na sport kasy nie ma. Znowu będzie walka o pietruszkę i o tytuły. Co gorsza wszystko robi się po to, aby na MŚ wyłonić reprezentację, tak to wygląda. A więc chcesz się napić mleka, kupujesz krowę.
Nie rozumiem dlaczego nie spopularyzować feedera i uprościć reguły, zaś ewentualnie na MP czy GPP dać regulamin żywcem wyjęty z MŚ, przetłumaczony jota w jotę. Jeżeli zawody staną się popularne i będzie wielu chętnych, firmy zaczną ostro sponsorować i inwestować. Najważniejsze jest aby przyciągnąć ludzi do startów, aby dać kołom ciekawy i prosty regulamin, gdzie ktoś po zapoznaniu się z nim będzie mógł zostać sędzią za free. Kwestią czasu jest, kiedy wędkarze wypną się na sport, na który kasa idzie ze wspólnej kieszeni, gdzie koło wspiera jakichś wyczynowców pieniędzmi wszystkich członków. To nie jest piłka nożna albo skoki narciarskie. PZW nie jest związkiem sportowym, więc jeżeli coś ma być robione, to tak, aby pobudzać rynek oraz zachęcać ludzi do bycia w PZW.
Powoli dziwi mnie coraz bardziej to co się wydarza. To wszystko ma być dla ludzi, okazuje się, że nie za bardzo. Zobaczcie ile osób zasiada w ZG, ile trzeba środków aby utrzymywać kapitanaty i inne rzeczy, płacić trzeba sędziom, jaki jest koszt takich zawodów. Jakby ludzie kupowali bilety aby oglądać takie MP to rozumiem, tutaj jednak finansowanie odbywać się będzie przez? Tak, nie ma innej opcji - albo z kasy wędkarzy zrzeszonych w PZW albo tych co startują. Za dużo biurokracji, za mało startujących według mnie. I ważna sprawa - sponsor ma coś mieć z tego, że sponsoruje takiego feedera. U nas tego nie ma, jest to jałmużna, sponsor nie uzyskuje wiele. Dlaczego nie pójść na całość? Pozwolić aby polskie firmy (najlepiej) ufundowały nagrody pieniężne, na MP, GP, aby podobnie było w okręgach. Aby PZW się dorzuciło wszędzie, oczywiście udział tylko dla zrzeszonych (a więc wielu opłaci składki aby móc wystartować). W takim UK znakomicie się to sprawdziło. Wtedy to ruszy. Bez tego utknie to w takim punkcie jak wyczyn spławikowy. Bo aby ludzie chcieli o coś rywalizować, to trzeba dobrych nagród (np. 50 tysięcy w gotówce pula MP), aby ich nie zniechęcić, regulamin powinien być prosty.
A ekipa co jedzie na MŚ w feederze? Czy to problem jaki jest regulamin tam a jaki w Polsce? Kwestia jego znajomości, goście co wygrają się dostosują, będą przecież wspólnie trenować. Chyba nie robimy takiej imprezy z myślą o tym aby wypaść dobrze na MŚ? Jakie miejsce tam zajmiemy jest całkowicie nieistotne! Największym błędem jaki widzę, to dopasowywanie skostniałego regulaminu MŚ do polskich realiów. Dlaczego patrzeć w ogóle na FIPSED? Teraz wędkarstwo napędzają prywatne firmy, one musza tu płacić i z tego czerpać zyski. Tworzenie czegoś na wzór PZPN czy innych związków sportowych, dotowanych przez państwo, w przypadku gdy tych dotacji nie ma, to ślepy zaułek. Kuźwa - masa okręgów, jeden spore inne małe, każdy musi coś robić w feederze. Za co? Skąd wziąć ludzi, łowiska? Regulamin jak widać jest trudny dla tych co są zaawansowani w startach, a gdzie tu cała reszta?
Rozwój feedera ma się odbywać po to aby popularyzować ten rodzaj łowienia, zachęcić do startów, nie zaś po to, aby wyłaniać ekipę na MP czy MŚ i robić wszystko, aby łatwo im było łowić (czyli dopasowywać regulamin do tego z MŚ). Ogólnie opieranie wszystkiego na mistrzostwach okręgów i tak dalej jest dość ryzykowne. Dlaczego nie robić lokalnych GP (np. wojewódzkich)? Wg mnie tego wszystkiego nie da się zrzucić na barki okręgów i lokalnych sponsorów, udział zaś ludzi, którzy będą musieli zapłacić dużo za start mając niewiele w zamian, gwarantuje małą ilość uczestników takich imprez. Czy się mylę? Gdzie tu jest koło zamachowe tego przedsięwzięcia?
Sorry za tę wstawkę, wybaczcie...