Jędrzej, problem jest taki, że w obecnym stanie nie masz możliwości łowienia na dobrej wodzie PZW. Bo takowych nie ma. Rybostan Bażyny jest mocny, przewyższa wszystkie wody PZW. To jest po prostu komercja, na której wędkarze związku płacą dwa razy mniej niż niezrzeszeni.
Pomysł na takie łowisko sprawia, że:
- oferta PZW jest większa, przez co opłacanie składki PZW zdaje się mieć większy sens, wiele osób może po wahaniu się jednak zapłacić, zwłaszcza ci co preferują no kill, i dla nich PZW to pustynia.
- opłata dla zrzeszonych jest taka sama bez względu na przynależność do okręgu. Chcąc łowić na Dzierżnie, będąc z Opola, i tak muszę zapłacić za pozwolenie - ile? 20 PLN, opłata 'za dzień'. A tu mamy za dobę, od 12 tej do 12 tej.
- łowisko ma stałą opiekę i nadzór, jest tam stróżówka, parking, są wózki, którymi można podwieźć sprzęt na stanowisko, jest kontakt telefoniczny z opiekunem (można zapytać o miejsca, rezerwować itp), jest porządek - naprawdę konnkretny, od braku śmieci po koszoną trawę i przygotowane stanowiska.
- każdy musi zdać rejestr połowu, tak więc wiadomo bardzo dokładnie co pływa i jakie powinny być zarybienia. Można w ten sposób stale utrzymywać ten sam poziom łowiska.
- są różne zbiorniki, oprócz tego no kill są dwa lub trzy, które pozwalają na zabranie ryb (określone jest to odpowiednimi limitami i wymiarami), tak więc jest to dobre dla tych co lubią zabrać coś na kolację (nie zapchać zamrażarę).
- promuje się dobry styl, nową kulturę. Wedkarze widzą różnicę pomiędzy wodami zwykłymi a taką licencyjną, uczą się jak zachowywac się na takim łowisku. Konieczność posiadania odpowiedniego sprzętu (maty, podbieraki itd.) sprawia, że go kupuja i mają, po pewnym czasie stale go używaja na każdej wodzie, no i najważniejsze - wypuszczają większość ryb
Dla niektórych to spora nauka, bo nawyki im na to nie pozwalają, a tak można się do tego przekonać, i na dodatek zauważyć sens.
- opłata za łowienie sprawia, że łowisko nie jest spacyfikowane tak jak inne zbiorrniki PZW, jest prowadzone tak jak powinno się prowadzić takie wody, uznałbym to za 'model czeski'. Nie ma tu miejsca dla 'zasłużonych' lub emerytów i rencistów, którzy za 120 PLN rocznie mogą brać do woli, niszcząc wody. Tutaj nie ma przywilejów, i tak powinno być wszędzie, przynajmniej jeżeli pozwala się na zabieranie dowolnych ilości ryb.
- gdyby takie wody miał każdy okręg, wtedy można sobie na nie jeździć, płacąc odpowiednio mało, pieniądze zaś trafiają głównie do opiekuna, nie zaś do okręgu. Wyobraźmy sobie Dzierżno Duże. Wędkarze z innych okręgów płacą do centrali, koło zaś, opiekujące się wodą, nie dostaje z tego prawie nic. Tutaj zaś kasa zostaje w kole! Różnica jest bardzo duża, jest to po prostu i sprawiedliwe, i praktyczne.
- opłata za wodę sprawia, że nie ma problemu pełnego łowiska. Na wodzie no kill na ten przykład, bez opłat dodatkowych, wielu wędkarzy spędzałoby tam tygodnie, łowiąc na zmianę i zajmując znajomym miejsca. Na takiej Bażynie oznaczałoby to w praktyce minimalne szanse na 'dopchanie się' do wody. Ten problem ma Dzierżno Duże na przykład, więc co z tego, że mamy wodę no kill za składkę okręgu, skoro nie mamy jak tam łowić, lub trzeba robić cyrki jak za komuny stojąc w kolejkach po 'towar'?