Jurek, nie wierzę w powodzenie działań, które by powiększyły szeregi PSR dwu lub trzykrotnie. Ja się zgadzam z tym co piszesz, jednak zestawiam to z realnymi możliwościami polskiego państwa. Dodatkowo wędkarze nie płaca mu prawie nic, są zwolnieni z podatków, działają jakby w szare strefie. To już jest spory 'ukłon' w ich stronę, sporo majątku PZW pochodzi od państwa, od tego co dano związkowi za PRL.
Jasne, że PSR będzie lepsza niż kontrolerzy, jeden strażnik jest lepszy niż jeden kontroler. Ale tu chodzi o kasę, o budżet. A ten jest bardzo skromny, dodatkowo finansowanie PSR odbywa się w trochę inny sposób... Jurek, tych pieniędzy nie ma, i raczej nie będzie. Możliwe jest raczej tylko ściągnięcie kasy od tych, co kosztują polskie państwo - więc od wędkarzy. Opodatkowanie na ten cel wszystkich obywateli jest mało prawdopodobne, podobnie jak i niesprawiedliwe. To nie jest wojsko,na które musimy przeznaczać 2.5% PKB, i musi ono bronić kraju. Tutaj nikt 'jeść nie woła', wody i tak są zdegradowane, więc w interesie polityków jest robienie czegoś w innych kierunkach. Zauważ też, że wędkarze wcale nie chcą większej ilości PSR. Takich jak my jest wciąż mało, większość chce ryb i tego, aby się im nikt nie wpieprzał na ile wędek łowią, co zabierają. Tak więc żądania o rozbudowę PSR nie zainteresują rządzących, zwłaszcza, że nie za bardzo wiadomo co by miało się dzięki temu poprawić. 'Jest nas za mało' - słowa strażników PSR to niewiele. W Polsce brakuje wielu fachowców - lekarzy chociażby.
Dlatego my jako wędkarze musimy coś zaproponować jeżeli chcemy zmian, zacząć od pokazania faktycznego stanu rzeczy. Dla rządzących zaś musimy miec coś co nie będzie kolidowało z interesem Polaków Takim jest właśnie zebranie kasy od wędkarzy z jakiś składek, i roztropne ich wykorzystanie.
Jurek, co uważasz, że trzeba zmienić, aby poprawić sytuację w Polsce? Naprawdę tylko liczbę PSRowców? Na to bys przeznaczył pieniądze z jakieś puli, powiedzmy, że taka dysponujemy. Weź pod uwagę, ile kontroli fizycznie może przeprowadzić pracownik PSR, pracujący przepisowe 40 godzin w tygodniu. Bo nocne akcje to nie jest jakiś podarunek - goście siedzą 12 godzin zasiadając się na kłusola, ale później nie pracują, więc nie ma ich nad wodą. Pomyśl ile mamy kilometrów linii brzegowej do patrolowania, często dostępnej tylko pieszo. To dlatego PSRu praktycznie nie widać, bo mają na głowę tysiące kilometrów brzegu do kontroli. A tam trzeba jeszcze dotrzeć...