Skip to main content

Waterland Masters 2014 - znowu bez Polaków

  • Utworzono

Waterland Masters 2014 na Węgrzech to świetna impreza, w której mierzą się z sobą różne kluby z całej Europy...

W dniach 12 i 13 kwietnia zostały rozegrane na Węgrzech kolejne zawody z serii Waterland Masters, które goszczą ekipy wyczynowców z całej Europy. Nie są to zawody stricte ‘międzynarodowe’ – i udział w nich brały drużyny z poszczególnych krajów, złożone niekoniecznie przez ich reprezentantów. Są zazwyczaj sponsorowane przez największych producentów sprzętu wędkarskiego dla wyczynowców.

28 ekip z kilku krajów rywalizowało przez dwa dni na wodzie będącej torem wyscigowym dla wioślarzy w Budapeszcie. Pierwsze miejsce zajął indywidualnie Steve Ringer z ekipy Daiwa UK, drugie i trzecie gospodarze – czyli Węgrzy Arnold Szanto (Tubertini Maros Mix Team Zenta) przed  Laszlo Csillag z Walterland Daiwa.

Drużynowo  wygrał Waterland Daiwa przed Daiwa UK i Timar Mix-Perfect – który zajął trzecia lokatę.

Na uwagę zasługuje fakt, że Steve Ringer to guru nowoczesnych metod gruntowych (pracuje dla Guru na marginesie wink) – i jak większość wyczynowców angielskich pokazał swą wszechstronność łowiąc tyczką i pokonując 140 rywali, w tym faworyzowanych gospodarzy. Na czwartym miejscu indywidualnie uplasował się Will Raison – zawodnik narodowej drużyny Anglii.

Niestety kolejny raz zabrakło ekip z Polski i widać dobrze, że system organizowania zawodów wyczynowych w Polsce, i sposób ich finansowania należy zmienić.

Myślę, że czas aby powstały silne drużyny sponsorowane przez producentów, właścicieli sklepów i hurtowni,  które mogłyby startować w wielu zawodach ‘prywatnych’. Polskiemu wędkarstwu niekoniecznie potrzeba finansowania przez PZW i koła wędkarskie – to powinno się opierać o sponsorów prywatnych. Wydawanie składkowych pieniędzy na wyczyn, gdzie na ochronę wód przeznacza się środki będące kroplą w morzu potrzeb – jest krótko mówiąc bez sensu. PZW powinno wspierać drużyny z Polski oczywiście (na co dostaje środki z Ministerstwa Sportu) – jednak niekoniecznie w sposób taki jak dzisiaj.

Brakuje reform, poważnych reform… Nie wiem, dlaczego ktoś, kto spinninguje powinien się dokładać do wysyłania Polaków na mistrzostwa spławikowe różnej rangi, na ich treningi itd. Jestem pewien, że wolałby, aby te środki z jego składek szły na ochronę i zagospodarowanie wód.

Steve Ringer nie bierze złamanego pensa od wędkarzy w UK – wszystko dzieje się przez sprawny system sponsoringu (choć Anglikom brakuje pieniędzy na wysyłanie ekip na zawody międzynarodowe – bo nie dostają nic od rządu). Jego treningami są dziesiątki zawodów na wodach komercyjnych.

Warto o tym pomyśleć. ‘Zastaw się a postaw się’ – to motto PZW, które ma dobrą ekipę – niestety fatalne wody. Składkowy pieniądz to coś, co należy oglądać z dwóch stron za nim się go wyda. Ochrona wód powinna być priorytetem – a prywatni sponsorzy sami zadbają już o resztę…