Zawody w Rutland - 5.10.2014
- Utworzono
Zawody zorganizowane przez PAA na Rutland - 5.10.2014. Piękna pogoda, wspaniała atmosfera i woda...
5 października, na wodzie zbiornika Rutland, w centralnej Anglii, odbyły się zawody spinningowe Polish Anglers Association. Uczestniczyli zarówno członkowie klubu jak i wędkarze niezrzeszeni, w tym kilku Brytyjczyków.
Rutland Water jest sztucznym zbiornikiem wody pitnej, utworzonym poprzez zalanie doliny Gwash i spiętrzenie rzeki o tej samej nazwie. Budowę ukończono w 1976 roku. Obecnie woda jest magazynowana dzięki systemowi rurociągów pobierających ją z rzek Welland i Nene.
Jest to obecnie rezerwat przyrody, pełen różnych gatunków zwierząt, głównie ptaków i ryb. Od 1996 roku gnieżdżą się tam rybołowy, które są okoliczną atrakcją. Jezioro jest miejscem odwiedzanym przez tysiące osób, głównie szukających wypoczynku, zazwyczaj czynnego. Oprócz sportów wodnych, na Rutland można odbywać wędrówki piesze i rowerowe, dookoła akwenu znajdują się szlaki turystyczne i ścieżki dla cyklistów.
Jest to zbiornik głęboki, i należy do największych sztucznych jezior w Europie. Maksymalna głębokość to 35 metrów, zaś średnia waha się w granicach 20 metrów. Oprócz gatunków obecnych w rzekach, takich jak okoń, płoć, leszcz i szczupak, zbiornik jest regularnie zarybiany pstrągiem tęczowym, ponadto występuje tam też populacja troci jeziorowej, osiągającej ciężar ponad 7 kilogramów! Gatunkiem ‘bonusowym’ jest sandacz, który zadomowił się tam na dobre. I to właśnie on był ‘celem’ zawodów PAA – i w punktacji liczył się łączny wymiar trzech największych, złapanych sandaczy.
Zawody trwały od godziny 9 do 18, z godzinna przerwą. Łowiono tylko i wyłącznie z łodzi, na jedną przypadało dwóch wędkarzy. Ogólnie na spotkaniu było około 70 osób, z czego około 50 wzięło udział w zawodach. Jak zwykle panowała świetna atmosfera, humor dopisywał każdemu – pogoda zaś była wyśmienita jak na październik, świeciło słońce i wiał lekki wiatr. Niestety nie wszystko może być takie piękne – i ryby nie współpracowały tak jakby chcieli tego uczestnicy spotkania… Cóż, taki to już wędkarski los!
Woda nie należy do łatwych, gdyz sandacz znajduje się na dnie jeziora, na 20 metrach lub nawet głębiej. Należy mieć duże główki, najlepiej około 50 gram, aby móc skutecznie ‘opukiwać’ dno przynętami.
Zwycięzcą zostal Hubert Ogiński, wiceprezes klubu PAA, z trzema sandaczami o łącznej długości 196 cm. Drugie miejsce zajął Kamil Sulima z długością 164 cm a trzecie Daniel Kunicki z sandaczami dającymi w sumie 160 cm…
Nagrodę za największą rybę powinien otrzymać Hubert (sandacz 72 cm) – ale jako, że nie można ‘dublować’ nagród, otrzymał ją Prezes, czyli Paweł Araszkiewicz, za zandera mierzącego 69 cm. Zarówno Hubert jak i Paweł ‘Prezes’ przekazali swoje nagrody pieniężne dla klubu. Cóż za miły gest!
Poranek...
Przystań i łodzie...
Na każdą łódź przypada dwóch wędkarzy...
Ostatnie przygotowania przed wypłynięciem...
W oczekiwaniu na odprawę...
Nasz klubowy filmowiec i skarbnik zarazem - Marios
Rozdanie kart startowych.
Michał "Perch" - sternik naszej obsady
W dwie łodzie zawsze raźniej... Michał (zielona bluza) miał branie dużej troci, niestety spięła się po kilkuminutowej walce...
Mariusz i Radek szukają ryb...
Przy wieży było sporo ryb, na głębokości 22 metrów. Sandacze na dnie, a dwa metry nad nimi pstrągi...
Przerwa na posiłek, oddanie i uzupełnienie płynów...
Przerwa i rozmowy...
Wspólne zdjęcie podczas przerwy.
Na wodzie było sporo żaglówek i katamaranów. Kilka zestawów zerwały...
Rutland...
Sandacz Huberta Ogińskiego - jedna z największych ryb zawodów.
Piękny pstrąg Jakuba...
Piękny okoń Kamila - ponad 40 cm!
Pstrąg...
Sylwia z sandaczykiem...
Zbieranie kart startowych i podsumowywanie wyników...
Hubert i jego mina zwycięzcy...
A to Paweł i jego mina zdobywcy nagrody za największą (prawie) rybę...
Ostatnie załogi spływaja do przystani...
Zdjęcie wspólne na zakończenie zawodów.