Skip to main content

Milton Lake z Metodą - 26.09.2014

  • Utworzono

Sesja na Milton Lake w Dorking. Miało być pięknie - jednak ryby nie współpracowały...

Wczoraj odwiedziłem moje ulubione Bury Hill i Milton Lake aby odprężyć się po słabych ostatnich sesjach. Ryby jakoś odmawiały współpracy - i choć szczupak może żerował - to białoryb nie chciał.

Pomimo dobrej prognozy Milton Lake zaskoczyło totalną cisza i brakiem współpracy ze strony ryb. Łowiłem dwiema Metodami - robiąc zawody pomiędzy Drennanem a Prestonem... ;) Niestety trudno było - bo ryby zmówiły się i nie chciały współpracować. Tyczkarze obok próbowali łowić na 8,5 10, 11,5 i 13 metrach - i cisza! Jeden złowił dwie płocie podczas 6 godzinnej sesji - drugi nic. Zawinęli się o 14 z niezadowolonymi minami.

Ja spróbowałem na środku łowiska biorąc pod uwagę temperaturę wody i jej rozkład - czyli podszedłem do tematu teoretycznie. Zero brań. Tak więc zmiana taktyki - jeden zestaw pod wyspę - drugi blisko brzegu w pobliżu lilii. Po pewnym czasie mocne i brutalne branie i po 5 minutach piękny karp ląduje w podbieraku. Na Milton Lake jest niewiele karpia (podobno usunięto go w styczniu) i jest on w pięknej kondycji i w najlepszej jak dla mnie formie - pelnołuski z jasnoczerwonymi płetwami. Walczy jak diabeł i jest sprytny i przebiegły... ;)
Linia 'przy wyspie' dała mi natomiast kolejne branie karpie - ale tutaj skubany wpłynął w krzaki, lilie i zestaw został zerwany. Cóż...

Do 14 miałem jedną rybę na koncie i w rozmowie z tyczkarzem śmialiśmy się, że tak to bywa w życiu. Miało być tak pięknie a tutaj... ;) On winił niska temperaturę w nocy (4-5 stopni) ja zaś wysokie ciśnienie za brak brań.

Jakby nie było taktykę zmieniłem i zacząłem łowić przy brzegu, nęcąc z ręki expanderami. kaczki w liczbie kilkunastu strasznie przeszkadzały - nurkowały mi w nęconym miejscu  i musiałem się napocić aby je odganiać (nie ma nic gorszego niż złowić kaczkę na Metodę). Pojawiły się brania i kolejne ryby... Znalazłem przynętę podchodzącą rybom i sposób nęcenia im w miarę odpowiadał, choć szału nie było.

Do końca sesji 'wymęczyłem' 10 ryb - 3 karpie, 2 karasie i 5 linów. Zerwałem kilka ryb, niestety łowienie blisko lilii to ryzyko... Wędkarze łowiący dalej mieli słabą sesję -  siedzieli prawie do końca ale jeden matchówką złowił jedna rybę, drugi z krótszą tyczką miał ich kilka - ale nic większego. Metoda jednak działała - i nie miałem żadnej małej ryby - wszystko było duże i co najdziwniejsze karp - którego wiele tam nie ma. Największy miał ponad 5 kilo. Jeden z karasi miał 1,5 kilo - niestety ma domieszkę 'obcej' krwi - karpiowej prawdopodobnie - i nie mogę go zaliczyć. A miał 42 cm i sporawy był. Ech.

Co do Drennana i Prestona - obydwa podajniki spisały się dobrze - dając 6 i 4 ryby odpowiednio, przy czym Preston zaliczył więcej straconych ryb w zaczepach plus spinkę. Tak więc remis! ;) 

 

 

 


Te karpie walczą jak lwy. Są w idealnej kondycji, niepokaleczone i silne jak woły. Ten miał 11 lb i 4 oz - i na Milton Lake zazwyczaj zrywa zestawy 'karasiowcom'. Obecność lilii, krzaków i irysów sprawia, że chcą dotrzeć do 'azylu' - przez co walka jest długa i jakże emocjonująca! wink

 

 

 

 


 

 


Niby karaś ale nie karaś. Zbyt mały garb i kilka innych cech wskazuje na krzyżówkę z karpiem. Aczkolwiek wypukła płetwa grzbietowa - charakterystyczna dla karasia pospolitego - jest na miejscu. Coś jednak tu nie gra, co?  wink

 

Bałwanek kulki tutti frutti 8mm z kulką oozing działał dość dobrze... Żółtą kulkę zastępowałem też kukurydzą.

 

 


Kanalie tylko czekają, kiedy wrzucę coś do wody!