Skip to main content

Nocna sesja na rzece Trent

  • Utworzono

Pierwszy raz wybrałem się na osławioną rzekę Trent w poszukiwaniu królowej rzek - brzany

Korzystając z okazji - dołączyłem do Mariusza, naszego skarbnika z PAA, który razem ze swoją rodzinką wybierał się na nockę nad Trent.

Jest to jedna z tych rzek które urzekają, i choć nie łowiłem tam nigdy, to wiedziałem, że będzie to coś niezapomnianego...

Po kilku godzinach jazdy zameldowałem się nad wodą i jak to bardzo rzadko w UK bywa - miałem okazję ustawić samochód ze dwadzieścia metrów od łowiska! Mariusz już się rozkładał i mieliśmy bardzo fajne stanowiska nad piękną rzeką. Szerokością przypomina Tamizę w Reading lub Odrę - jednak jej nurt jest dość szybki i podlega ona pływom - łowiliśmy w Newark, niedaleko morza.

Trent słynie z pięknych ryb - na tym odcinku głównie brzan i leszczy, a my nastawialiśmy się właśnie na te pierwsze - wąsate damy, najsilniejsze z ryb.

Po ustawieniu namiotu i rozłożeniu się przygotowałem miks zanętowy, pellety z konopiami oraz zrobiłem pastę, którą oklejałem przynętę, która był pellet halibutowy 12 lub 15 mm. 

Rozpocząłem łowienie około 16:00 i przez godzinę próbowałem łowić pellet wagglerem - jednak głębokość wody była zbyt duża i nie mogłem się dopasować. Po godzinie miałem pierwszy odjazd na gruntówce i pierwszą rybę, leszcza 54 cm. Był to jak się okazało dobry omen... Po około 30 minutach na tej samej wędce kolejny odjazd, jednak tak silny, że wiadomo było co to za ryba. Brzana! Niesamowity jest hol tej ryby i dostarcza on masę emocji. Na macie wylądowała rybka 64 cm i był to początek pięknej serii.

Do nocy udało mi się złowić cztery brzany, w tym dwie w granicach 70 i 71 cm. Ta druga ważyła prawie 4,5 kilograma. W nocy brania były ale do gry włączył się leszcz. Złowiłem ich łącznie siedem podczas całej sesji - w tym dwa miały 62 i 61 cm i były pięknie wypasione i ciężkie. Udało mi się do rana złowić jeszcze trzy brzany - w tym rekord - 73 cm. Dwie wąsate bestie zerwałem niestety - przypon z fluorocarbonu niestety strzelił z nieznanego mi powodu... Oprócz leszczy i brzan przyłowem były ładne dwa węgorze, około 60 cm długości. Co ciekawe - po odhaczeniu niczym węże same dziarsko popełzły w stronę wody i szybko zniknęły w toniach Trentu! 

Rano brania ustały - wyraźnie wieczór i zmrok są najlepszą porą...

Wynik sesji - 7 brzan, od 63 cm wzwyż, w tym trzy ponad 70 cm (70, 71  i 73 cm), 7 leszczy (61 i 62 cm największe, wszystkie ponad 45-50 cm) i dwa węgorze. Rewelacyjna wyprawa! Mariusz zaliczył 6 brzan - w tym jedną też około 73 cm. Rodzinka jego w ogóle łowiła, jedną rybę miała Justyna, jednego leszcza 62 cm wyholował Kacper. 

Jak dla mnie - sesja nad Trentem zaowocowała czystą miłością do tej rzeki. Jestem zafascynowany jej potencjałem...