Trochę nie wiedziałem, gdzie umieścić ten wpis, a kolejnego wątku nie chcę zakładać.
Do rzeczy:
Na pomysł nakierowało mnie pytanie Logarytma:
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=9446.msg288089#msg288089Od zawsze powtarzam, że wszelkie zmiany, jakie chcemy wprowadzić, aby były skuteczne, muszą mieć umocowanie prawne - a w polskim prawie wędkarz nie istnieje.
Istnieją rybacy. I spółki rybackie mogą sobie dzierżawić dane akweny, kawałki rzek i ogólnie cud, miód, malina. Wszystko mogą. Potem ustalają na danym zbiorniku swoje warunki, na jakich można tam wędkować.
A kuku! Po co bawić się w jakieś wędkarskie organizacje i lawirować na granicy prawa... Gdy samo PZW jest przecież wedle prawa związkiem rybackim. Zakładajmy spółki rybackie, dzierżawmy wody i wprowadzajmy tam normalne zasady wędkowania jak stowarzyszenia wędkarskie! My będziemy spółką rybacką tylko z nazwy, tak samo jak PZW jest stowarzyszeniem wędkarskim.
Proste i do zrobienia od już.
Dobrze myślę?