Skip to main content

Czy można dorwać truciciela?

  • Utworzono

Właśnie przeglądałem prasę brytyjską, gdzie natknąłem sie na taką informację:

'Dostawca wody i odbiorca ścieków, firma Thames Water, została ponownie ukarana, tym razem przez sąd w Aylesbury, za zatrucie małej rzeki Horsenden w Buckinghamshire. Wysokość kary jaka ma zapłacić firma, to 380 tysięcy funtów. Kwota ta jest wielokrotnie wyższa od szkód, które wyrządził trujący wyciek...'

Czy jest to duża kwota? Oczywiście! W porównaniu do małego cieku jakim jest wspomniany Horsenden Stream, wyobraźmy sobie teraz Wartę, i jedną z największych katastrof, jaka miała miejsce pod koniec października zeszłego roku. Na odcinku kilkudziesięciu kilometrów zginęły wszystkie ryby, dodatkowo zatrute zostały setki ptaków i ssaków.

Jak to jest, że w UK można karać firmę, za takie małe w sumie zanieczyszczenia, w Polsce zaś trucicel pozostaje bezkarny? Dlaczego można znaleźć sprawcę i udowodnić mu winę (Thames Water przyznało się do zatrucia i szybko zareagowało, dzięki czemu kara była niższa!), zaś w Polsce okazuje się to niemożliwe?

Uważam, że jako wędkarze, powinniśmy głośno krzyczeć i żądać rozwiązania sprawy zatrucia Warty w Poznaniu. Nie do pomyślenia jest, aby Inspektorat Ochrony środowiska był na tyle nieudolny, iż nie potrafił wskazać przyczyn zatrucia, i jego źródeł.

Niestety, to nie pierwszy raz mamy do czynienia z żenującym postępowaniem w sprawie wskazania truciciela, polskie służby wydają się być absolutnie nie gotowe na takie okoliczności. A przecież w UK, część ryb zdołano z rzeczki Horsenden uratować, a z Warty?

To wręcz przykre, że środowisko naturalne jest tak traktowane w Polsce, że pozwala się na takie rzeczy. Jeżeli Brytyjczycy znaleźli by i wskazali sprawcę zatrucia polskiej rzeki, kara zapewne wyniosłaby dziesiątki milionów funtów. Tak drogie jest tam środowisko. U nas niestety, zamiata się rzeczy pod dywan, ryb zaś nie ratuje, tylko usuwa truchła w kilka dni później, przyroda ma cenę bardzo niską...

Jako wędkarze musimy żądać, aby sprawcę odnaleziono, jeżeli tego się nie uczyni, powinniśmy żądać ukarania osób odpowiedzialnych za pobranie próbek, prowadzenie czynności dochodzeniowych, za to, że nie wykonali tego, co do nich należało.

Martwi mnie też postawa firm, które są podejrzane o spowodowanie tej olbrzymiej katastrofy. Działały jak gdyby nic się nie stało, nic nie komentowano, nie przejmowano się tonami zabitych zwierząt.

Dlatego głośno krzyczmy i żądajmy aby wskazano truciciela lub winnych, którzy zaniedbali swoje obowiązki. Na Facebooku znajdziecie adres, gdzie można wyrazić swój protest:

Facebook Złota Rybka

Pamiętajmy też, niech to będzie ostatnia taka katastrofa. Jeżeli zauważycie wyciek, martwe ryby - informujcie - Policję, Okręg PZW, Inspektorat Ochrony Środowiska, i dajcie cynk w internecie. Trzeba ratować ryby i zabezpieczać dowody, należy pobrać próbki wody (kilka litrów, najlepiej kupić wodę mineralną w sklepie, opróżniona butelkę wypłukać w skażonej wodzie i ją napełnić),  trzeba robić zdjęcia, jak najwięcej. Liczy się czas, każda cenna minuta!

Niech Warta będzie przestrogą,  taka rzecz nie może się więcej powtórzyć!