Czy w łowiskach PZW jest wystarczająco dużo ryb?
- Utworzono
Podstawowym dokumentem który określa jak gospodaruję się daną wodą, dzierżawioną od państwa, jest operat rybacki. To on ustala jak i ile ryb zabiera się, ile wprowadza z zarybieniami, ogólnie ustala jak się prowadzi dany zbiornik. Wymaga tego prawo, i operat rybacki jest wymagany, aby doszło do podpisania umowy dzierżawnej, jest opiniowany przez odpowiednie instytucje, jak chociażby Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie.
W przypadku PZW, ilość odławianych ryb jest określona poprzez rejestry połowów, które są też wymagane prawnie. Niestety, czy przedstawiają one prawdę, to już całkiem inna sprawa. Wielu wędkarzy nie wpisuje wszystkiego, zdarza się też, że nie są takie rejestry oddawane.
Jak więc można określić dobrze ilość odłowionych ryb, jeżeli rejestry nie pokazują faktycznego stanu?
Kolejna rzecz - czynniki pogodowe i niezależne od wędkarzy. Wyobraźmy sobie susze, które od dwóch lat są problemem w Polsce i rzeki, które zaliczyły rekordowo niskie stany. W takich wodach często wylęg ryb nie przeżył, presja wędkarska natomiast nie zniknęła. Co gorsza duże ryby spłynęły w głębsze miejsca, gdzie były odławiane. Następne więc lata nie napawają optymizmem, w wielu przypadkach brakować będzie pokoleń gatunków z dwóch lat niżówki.
Jeżeli dojdą do tego zatrucia, przyduchy i skażenia wody, mamy kolejny czynnik zmniejszający ilość ryb, rzadko uwzględniany przez operat.
I jeden z ostatnich - kormoran czarny. Wielu wędkarzy nie zdaje sobie sprawy jakie spustoszenie czyni ten ptak. Dorosły osobnik musi jeść około pół kilograma ryb dziennie. Wyobraźmy sobie teraz zbiornik, na który przylatuje na zimowisko kilkaset sztuk. Dochodzi do rzezi. W ciągu tygodnia 200 kormoranów może uszczuplić daną wodę o 1400 kilogramów ryb! Dodatkowo ich odchody użyźniają wodę, źle wpływają na jej jakość, co może powodować zakwity i kolejne problemy.
Ostatnio na zbiorniku rybnickim, słynnym z wielkich karpi i sumów, ale także i leszczy czy płoci, przesiadywało około tysiąca kormoranów. Co uczyniły z tą wodą aż strach sobie wyobrazić. Co gorsze, jak twierdzą świadkowie, wpędziły one ryby w strefę beztlenową tego łowiska, co spowodowało masowe śnięcie. Jeden ze zdechłych tam ptaków, jak się okazało udusił się 40 centymetrowym leszczem. Kormorany częściowo już odleciały, ale jak myślicie dokąd? Na inne łowiska, które będą pustoszyć...
Tak więc chciałbym pokazać, jak operat rybacki, bazujący na danych z rejestrów połowu, jest niedokładny i nie uwzględnia sytuacji szczególnych. To dlatego łowiska są coraz słabsze, ponieważ nie zarybia się ich w wystarczający sposób! Nie wystarczy często zmniejszenie limitów, wprowadzenie wymiaru ochronnego większego o 2 czy 5 centymetrów. Tutaj trzeba przede wszystkim zarybić więcej i chronić największe osobniki, aby mogły one prowadzić tarło naturalne, tak istotne dla każdej praktycznie wody!
Bardzo często więc winą bezpośrednią nie powinniśmy obarczać samego PZW, tylko same przepisy obowiązujące w Polsce. Dlatego właśnie musimy się jednoczyć, aby stanowić grupę, która będzie wpływać na pewne rzeczy, na ich zmiany. Trzeba zmusić Zarząd Główny związku do pewnych ruchów (muszą żądać zmian prawnych), zainteresować naszymi problemami polityków, zlecić płatne badania ichtiologom, aby pewne rzeczy miały naukowe podstawy i uzasadnienia (ichtiolodzy w Polsce działają zazwyczaj jednak w interesie rybaków a nie wędkarzy).
Wyobraźmy sobie, że mieliśmy przyduchę na jakieś wodzie. Udokumentujmy to i wnioskujmy o zmianę w operacie rybackim, aby zarybić tę wodę dodatkowo. Jeżeli pojawił się gdzieś kormoran - tez róbmy zdjęcia, notatki, i żądajmy zarówno przeciwdziałania (wniosek o odstrzał, straszenie ptaków w odpowiedni sposób) jak tez dodatkowych zarybień.
Pamiętajmy też o tym, że wiele wód nie jest zarybianych większą ilością ryb, gdyż PZW nie dostaje na to zgody od RZGW (oni formalnie wydzierżawiają wody podmiotom). Tak więc potrzebujemy tutaj dość poważnego zaangażowania, aby móc uzyskać jakiś efekt. Tutaj trzeba naprawdę 'wiele' aby zmienić przepisy i podejście państwowych urzędników do polskich wód, które 'w imieniu prawa' są wyjaławiane. Wielu urzędników działa tak, aby 'papiery były w porządku', sam sens danej ustawy jest spychany na dalszy plan!
Nie wiem czy w Polsce jest wędkarz, który uważa, że sytuacja się poprawia z roku na rok, raczej każdy stwierdza ze smutkiem to samo, że ryb jest coraz mniej. Zacznijmy więc działać, nie trzeba od razu uderzać na siedzibę okręgu, wystarczy jeżeli będziemy wyjaśniać znajomym, jak ważne jest właściwe i szczere wypełnianie rejestrów połowowych, uświadamiajmy innych jakimi zagrożeniami są kormorany, bądźmy świadomi co może zrobić okres suszy dla danej wody. Wszystkie takie działania są małą cegiełką, z której zbudujemy cos solidnego!
Dlatego właśnie grupa Złota Rybka chce poruszać takie kwestie, pomagać w sprawach trudnych, wywierać nacisk na odpowiednie instytucje. Wesprzyj nas swoim głosem, polub naszą stronę na Facebooku. Nie będzie tu reklam i żadnych bzdur, to ma być portal dla świadomych i chcących coś zmienić.
Dziękujemy!
Autor: nie!Znany