Skip to main content

Im więcej wrzucisz, tym więcej wyciągniesz... Czy aby na pewno?

  • Utworzono

Sytuacja polskich wód nie jest najlepsza, nie tylko jeżeli chodzi o ilość ryb. Nie jest różowo też w związku z poziomem zanieczyszczeń, jakie są w tej wodzie zawarte i ilością rozpuszczonego tlenu, co jest z sobą ściśle powiązane.

Wiele osób może myśleć, że problemem są tu jakieś trucizny, pestycydy - środki ochrony roślin, nawozy. Też - ale często jednak wystarczy sam fakt, że na jakieś wodzie jest sporo ptactwa, których odchody trafiają do wody, dużo drzew, co powoduje że liście butwieją później na dnie, rzeki, lub rzeczki, które wpadając do zbiornika niosą ze sobą nawozy wymywane z pól lub jakieś zanieczyszczenia. To wszystko sprawia, że woda jest bardzo podatna na zaburzenia związane z brakiem tlenu, pojawiają się zakwity, strefy beztlenowe. Większość zbiorników ulega procesowi eutrofizacji, która jest procesem gromadzenia się materii organicznej  - głównie pierwiastków biogennych - fosforu i azotu.  Biogeny trafiają do wód z pól po nawożeniu, wraz z oczyszczonymi ściekami, z deszczem. Może dochodzić do mętnienia wody, co spowodowane jest właśnie rozwojem nadmiernym fitoplanktonu oraz sinic. Te ostatnie zwłaszcza często giną, same też wytwarzają toksyny, szkodzące innym organizmom. Kwitnienie wody to straszny problem, bardzo często dochodzi wtedy do śnięcia ryb...

Samo zmętnienie wody powodować może też zanik roślinności zanurzonej lub naczyniowej, która wiąże dwutlenek węgla i produkuje tlen w procesie fotosyntezy, co prowadzi znów do pogorszenia się warunków tlenowych i bytowych takiego zbiornika (roślinność zanurzona jest niezbędna dla wielu gatunków ryb do przeprowadzenia tarła). Może też powstawać siarkowodór, czyniąc strefy jezior (zwłaszcza przydenne) niemożliwymi do zamieszkania przez organizmy wodne.

Musimy mieć świadomość, że rolnictwo i oczyszczanie ścieków sprawia że wody już mają wysoki ładunek biogenów. Ale dlaczego MY musimy na to uważać?

No właśnie - dlatego, że każde wprowadzanie zanęt, ziaren, pelletów czy kulek proteinowych do wody, to  zwiększanie żyzności tego zbiornika. Jeżeli mamy do czynienia z rzeką - to ruch wody powoduje, że się ona natlenia, przez co tutaj nie ma takich problemów, jednak na wodach stojących jest on bardzo duży. Nadmierne nęcenie może spowodować zwiększenie ładunku biogenów i komplikacje, nawet skutkujące śnięciem ryb.

Dlatego bardzo istotna rzeczą jest zachowanie umiaru i zdrowy rozsądek. Podstawowa rzecz - nigdy na koniec sesji nie wrzucajmy niczego (poza robakami może) do wody! Zapakujmy to do worka na śmieci i wyrzućmy, można też zamrozić i wykorzystać następnym razem. Kolejna sprawa - nie przesadzajmy z ilościami! Wielu wędkarzy nęci zbyt mocno, rzuca do wody spore ilości zanęt, nie rozumiejąc, że rezultat często jest odwrotny od zamierzonego. Prawdopodobnie wzięło się to stąd, że ktoś obserwował wyczynowców, rzucających wiele dużych kul do wody. Jednak u nich większość mieszanki stanowi ziemia lub gliny, substancje dla wody obojętne! Jest to nośnik 'robactwa' zazwyczaj, samej zanęty nie ma dużo... Jeżeli łowi się karpie - to też zalecany jest umiar. Są przypadki, gdzie do wody trafiają dziesiątki, czasami nawet setki (!) kilogramów 'towaru'. Jeżeli w danym łowisku jest sporo dużych ryb - to może one to zjedzą. Jeżeli jednak tylu ich nie ma, lub tego nie zjedzą - co wtedy?

Dlatego pomyślmy dwa lub trzy razy zanim obficie będziemy nęcić. Może sprawdzajmy czy nasze nęcenie daje efekty, zamiast dowalić kolejne kilka kilogramów, może lepiej jest się upewnić czy ryby zjadły to co im do wody daliśmy?

Bądźmy ostrożni, zwłaszcza tam gdzie są płytkie wody może być ciężko. Bo stężenie tlenu jest odwrotnie proporcjonalne do temperatury wody, w płytkich zbiornikach zwłaszcza, osiąga ona wyższą temperaturę, tlenu jest mniej. Tam trzeba uważać szczególnie, zwłaszcza jeżeli brakuje roślinności zanurzonej lub też często występują zakwity. W upalne dni może być już krok od przyduchy - i prawdziwej katastrofy...

Jak już wspomniałem, tam gdzie woda jest mętna już wiadomo, że biogenów jest sporo. Nęćmy więc z głową, używajmy 'normalnych ' ilości zanęt, adekwatnych do czasu jaki spędzamy nad wodą i do technik. Nie szykujmy połowy wiadra zanęty, łowiąc dwoma koszykami, bo trudno to zużyć (jeden koszyk to około 15 gram suchej zanęty, czyli w połowie wiadra mamy mieszanki na około 200 zarzutów), nęcąc ziarnami upewnijmy się, że ryby to zjadają, jeżeli nie mamy brań ani wskazań, raczej nie odwiedziły naszego miejsca... Starajmy się iść na 'jakość' a nie na ilość!

c321

Kulki proteinowe, gnijące na dnie zbiornika. Żadna ryba ich nie zje, nie wiadomo czy któraś w ogóle pojawi się w tym miejscu przez długi czas!

Co ważne, nie ulegajmy reklamom i zapewnieniom tego typu, że jak wiadro zanęty wrzucisz, to wiadro ryb wyciągniesz. Aby tak łowić, te ryby muszą w wodzie być, niestety rzeczywistość na łowiskach PZW jest zgoła odmienna. Na łowiskach komercyjnych jest inaczej może, jednak i tam, zwłaszcza jak nie ma aeratorów (czyli aparatów napowietrzających mechanicznie wodę) problem tlenu jest istotny. Tutaj mała uwaga. Jeżeli w wodzie jest mało tlenu - ryby przestają żerować, przechodzą w tryb 'awaryjny' pozwalający im zużywać jak najmniej energii. Wtedy właśnie nawet na 'dobrej' wodzie. zwłaszcza latem i podczas upałów, możemy w ogóle nie mieć brań. Dorzucanie więc przynęt tylko pogarsza sprawę. Jeżeli widzimy ryby łapiące powietrze i znajdujące się przy powierzchni (zwłaszcza liny, bytujące w strefie dennej normalnie), nawet nie myślmy o łowieniu, to czas kiedy trzeba bić na alarm i ratować rybostan!

Dlatego myślmy i bądźmy ostrożni. Wrzucając zanętę, kulki proteinowe, pellety czy ziarna tak naprawdę zanieczyszczamy wodę. Róbmy więc to z umiarem!