Skip to main content

Sumy - czyli jak być 'trendy' i zniszczyć łowisko!

  • Utworzono

Jestem po ciekawej nocce na łowisku Staillwater Front Lake w Aldershot, należącego do Farnham AS. Pamiętam to miejsce sprzed kilku lat, łowiłem tam dwa razy, z niezbyt dobrymi wynikami, były to głównie płocie i okonie w dużej ilości, ale niezbyt duże, sporadyczne leszcze. Zerwałem też tam karpia. Łowisko jednak wyglądało na takie w którym rezyduje lin, trudny do złowienia, ale ten z większych... Lilie porastające połacie żwirowiska to idealne dla niego warunki. Tak zapamiętałem to wyrobisko właśnie!

Już wtedy były tam porozstawiane siatki dla ryb, bardzo duże. Były to specjalne, duże siatki do przetrzymywania dużych ryb - sumów. Jak się okazało, zarybiono nimi ileś lat wcześniej, i zaczęły one trzebić rybostan. Władze koła więc postanowiły je odłowić, każdy karpiarz lub sumiarz musi zgłosić połów tego gatunku, a rybę umieścić w jednej z siatek. Są one przemieszczane do innego akwenu.

To co mnie zaskoczyło to informacje od wędkarzy. Wpierw dwóch łowiących spławikiem. Cały dzień nad wodą i zero brań! Na białe, chleb tostowy - pewniak na płoć... Jeden z zapytanych o wyniki karpiarzy udzielił informacji,  że niedawno złowił suma ważącego 7 kilogramów, jego znajomy zaś dwa razy większego. A więc w przeciągu kilku lat są one dalej w tej wodzie! Bailiff (sprawdzający pozwolenia dwa razy dziennie na tej wodzie) udzielił kolejnych informacji. Sum wytępił wszelką drobnicę, nie ma już tutaj dużych linów, płoci, karasi, okoni czy węgorzy. A opis łowiska na stronie Farnham AS mówi o tych rybach, i o okazach... Jako, że nastawiałem się na lina uzyskałem informację, że są jeszcze niedobitki mające około 2 kilogramów, jednak łowi się je bardzo rzadko. Jak sam powiedział, sum najbardziej lubi liny właśnie, podobnie jak karasie - i te dwa gatunki już zanikają. Nikt praktycznie nie raportował kontaku z nimi od roku...

Jak się okazało, w wodzie są teraz głównie cztery gatunki, szczupak i sum z drapieżników,  leszcz i karp z karpiowatych. Nie ma prawie w ogóle małej ryby, to tłumaczyło więc brak brań u spławikowców i zero jakichkolwiek 'małych spławów. Nie było też ani jednego perkoza ani kormorana, które są tak powszechne na okolicznych zbiornikach.

I co dalej?

Według mnie wprowadzenie suma, zakłóciło całkowicie równowagę w zbiorniku. Pomimo jego odławiania najwyraźniej zaczął się rozmnażać, przez co bez konkretnego sieciowania nie będzie do usunięcia. Razem ze szczupakiem i ptactwem drapieżnym wytępiły one drobnicę. Wszelki narybek jest teraz pokarmem małych szczupaków i sumików, te pożerają się same wzajemnie.  Pokolenie leszcza i karpia jest, ale brak młodszych roczników sprawia, że giną najstarsze z osobników, nic ich nie zastępuje. Tak więc powolutku ma miejsce naturalne 'wyjaławianie' zbiornika. Co będzie za kilka, kilkanaście lat?

Nie wiem, ale według mnie wszelkie zarybienia mijają się z celem. Jest to jakby wprowadzanie pokarmu dla suma i szczupaka. Być może regularne zarybienia utrzymałyby zbiornik w formie, ale to dość spory wydatek. Dopóki się jednak nie odłowi 'wąsacza', problem będzie istniał cały czas. Kto wie, może najlepszym wyjściem jest zostawienie tam właśnie suma, leszcza, karpia i szczupaka? Łowisko będie jako tako się samoregulować, może łowcy większych ryb się z tego ucieszą?

Dla mnie, lubiącego różnorodność i ceniącego takie gatunki jak lin, karaś pospolity, leszcz, płoć czy okoń (pozostałe również lubię!) łowisko jakim jest Stillwater Front Lake traci wartość, z żalem zaobserwowałem , jak w przeciągu kilku lat nastąpiła taka transformacja, jak wyginęła praktycznie większość 'drobnicy'.

I tutaj jedna z najważniejszych rzeczy... W ilu łowiskach bawimy się z naturą, wprowadzając gatunki, których tam wcześniej nie było? Czy zawsze mamy pewność, że będzie dobrze? Jak często zarybia się sumem? Czy przykład rzeki Ebro w Hiszpanii nie jest wystarczający? Niemieccy wędkarze wpuścili tam suma, który stał się jednym z głównych gatunków,  który wytępił lokalne. To co tam się łowi teraz, to sum i karp...

Rok temu słyszałem o zarybieniu Wisły sumem albinosem. Kolejna zabawa z naturą... Co się stanie jeżeli znikną mniejsze ryby? Kto to w ogóle zatwierdził, jak zbadał czy nie przyniesie to nieodwracalnych praktycznie zmian w wiślanym ekosystemie ? Czy w ogóle można przypisywać sobie prawo do takowych zarybień? Czy ktoś kto jest karpiarzem lub sumiarzem powinien introdukować takie gatunki? A co jeżeli osłabiają one te rodzime? Co z fanami łowienia linów na przykład?

Przykład ze Stillwater Front Lake uzmysłowił mi, jak zabawy w takie zarybienia mogą przynieść nieodwracalne skutki dla danego łowiska. Sum to gatunek co składa ikrę w gnieździe, którego broni samiec. To oznacza, że ikra i narybek osiąga odpowiednią wielkość nie będąc niepokojonym przez inne drapieżniki,  ma dzięki temu dużą przeżywalność. Może więc stać się tak, że w poszczególnych zbiornikach sumy właśnie 'zapanują', ich zwiększająca się ilość zaś oznaczać będzie zmniejszanie się populacji białej ryby, dodatkowo są tez szczupaki przecież (w Polsce i sandacze), doliczyć należy drapieżne ptaki - takie jak kormorany, perkozy czy czaple... To wszystko zdziesiątkowało polulację płoci, linów, karasi i okoni na tej wodzie. Co się stanie dalej? Dużych leszczy i karpi będzie coraz mniej, w końcu i one wyginą, po nich przyjdzie czas na szczupaka i samego suma. Natura sama usunie gatunek inwazyjny...

Czy warto więc manipulować tak nierozsądnie? Władze koła mają teraz nie lada problem do przeskoczenia, prawdopodobnie wodę przeznaczyć trzeba karpiarzom już tylko... Niestety, ten sum jest jeszcze w kilku innych wodach. Ktoś wstępujący do Farnham AS, nie ma co liczyć na łowienie linów w wodach tego klubu. Błędy popełnione ponad dziesięć lat temu dają znać o sobie z całą wyrazistością!

Zachciało się eksperymentów...