Spławik i Grunt - Forum
TECHNIKI WĘDKARSKIE => Grunt => Wątek zaczęty przez: Tomba w 15.10.2019, 20:18
-
Chciałbym otworzyć wątek, w który ja pewnie niewiele wniosę, bo sam łamię/ucinam podczas zarzucania feedera kilka szczytówek rocznie.
Mogę spróbować doradzić, jak dobrać lub dorobić zastępczą szczytówkę, mam w tym niestety trochę doświadczenia :(
Z biegiem lat wzrok mi się coraz bardziej psuje i nie widzę już dokładnie, jak wygląda ułożenie żyłki na szczytówce. Z grubsza jednak widzę, czy żyłka wychodzi z przelotki szczytowej i czuję, czy przesuwa się swobodnie. Jak mam wędkę przed sobą. Po zrobieniu wymachu do tyłu, w celu zarzucenia już nic nie widzę 8)
Chciałbym poznać Wasze opinie i rady, jak należy wykonywać rzuty feederem, żeby ustrzec się zniszczeniu tej ważnej części wędki a jednocześnie trafić w wodę, najlepiej w ten sam punkt, co przed chwilą :beg:
Myślę, że wymiana zdań na ten temat może przydać się każdemu z nas.
-
Płynność rzutu to podstawa. Szczególnie nie ma co czekać, mając już zestaw za sobą. Bo im dłużej tu czekam, tym większa szansa że żyłka owinie się na szczytówce.
-
Dokładnie tak. Płynność to podstawa. Jest kilka filmików, gdzie można zobaczyć o co chodzi. Ostatnio Marcin Cichosz tłumaczył ten temat.
Szczególnie "angielskie" wędki mają tą przypadłość, że nie lubią "celowania". Jak podajnik/koszyk "dynda" za mną, to przeważnie kończy się to oplątaniem żyłki o pierwszą przelotkę lub na szczytówce. Na szczęście nauczyłem się tak zarzucać, a dodatkowo wędka znacznie lepiej się ładuje, a ja oddaję dalsze rzuty :)
Druga sprawa, to przy nabijaniu podajnika mam zawsze napiętą żyłkę. Minimalizuję w ten sposób możliwość oplątania żyłki wokół szczytówki.
Trzecia sprawa to żyłka. Końcowy odcinek jest szczególnie narażony na zniszczenie i nadmierne rozciąganie, co powoduje efekt "świnskiego ogonka". Jak tylko widzę, że takie zjawisko występuje, to odcinam 3-4 metry żyłki.
To moje główne zasady, dzięki którym zminimalizował ilość złamań do minimum (0-1 szczytówek na rok). W tym sezonie zignorowanie trzeciej zasady sprawiło, że jedna szczytówka ucierpiała. W tym samym dniu pękła mi też sztyca do podbieraka, więc może miałem pechowy dzień :P
-
OK. Filmy z techniką przejrzę, jak najbardziej. Jakiś link ad hoc? Jak nie to poszukam.
Po nabiciu podajnika sprawdzam, czy jest ok, jeśli nie to wyrzucam pojemnik przed siebie na trawę/ziemię i prostuję.
Końcowy odcinek faktycznie mocno dostaje. Często się rozwarstwia i skrzypi przy przeciąganiu przez przelotki. Nie ma to większego wpływu na wytrzymałość ale łatwiej się haczy. Jak zaczynam to słyszeć to odcinam długość wędki. Świńskich ogonków na żyłce nie zauważyłem. Może muszę to dokładniej sprawdzać.
Staram się zarzucać w miarę płynnie. Wymach do tyłu i zaraz zarzut bez czekania i namierzania. Czasem jednak rzuty muszą być siłowe. Nie oglądam się za siebie, co się dzieje z żyłką.
Zastanawiam się, czy nie powinienem odchylenia za siebie przed zarzutem robić po lekkim łuku a nie całkiem na wprost, żeby żyłka nie zahaczyła o niższą przelotkę szczytówki.
-
Zawsze staram się pamiętać o tym, aby już po otwarciu kabłąka, mając jeszcze podajnik przed sobą, złapać żyłkę nad kołowrotkiem i podciągnąć ją odrobinę. Sprawdzam w ten sposób czy żyłka płynnie przechodzi przez przelotki. To ostatnia chwila na sprawdzenie czy nic się wokół przelotek nie oplątało. Uważam, że to bardzo prosty nawyk, który warto u siebie wyrobić.
Druga rzecz - warto dobrać dystans do możliwości wędki. Zdążyło mi się łamać szczytówki chcąc mocniej i dalej zarzucić. Teraz biorę w rękę dłuższą wędkę i po problemie.
-
Zawsze staram się pamiętać o tym, aby już po otwarciu kabłąka, mając jeszcze podajnik przed sobą, złapać żyłkę nad kołowrotkiem i podciągnąć ją odrobinę. Sprawdzam w ten sposób czy żyłka płynnie przechodzi przez przelotki. To ostatnia chwila na sprawdzenie czy nic się wokół przelotek nie oplątało. Uważam, że to bardzo prosty nawyk, który warto u siebie wyrobić.
Robię dokładnie tak samo, płynne pociągnięcie, żeby podajnik nie skakał. Potem lekkim łukiem za siebie i ... wylądował w piz.. :) jedyne szczytówki jakie złamałem to z powodu pośpiechu lub niedbałości.
-
OK. Filmy z techniką przejrzę, jak najbardziej. Jakiś link ad hoc? Jak nie to poszukam.
Ja zaczynałem od tego filmiku:
Andy May opowiada w nim jak klipować żyłkę i omawia technikę rzutu. Ten filmik był dla mnie inspiracją do płynnego rzucania :)
-
Dzięki, dzięki. Coś już jest.
Zawsze przed wyrzutem sprawdzam przed sobą, czy żyłka przesuwa się swobodnie. Wydaje mi się, że splatanie odbywa się przy odchyleniu do tyłu.
"Lekkim łukiem do tyłu" to wydaje mi się dobry pomysł, przećwiczę. Zobaczę, jak z celnością rzutów.
Mowa Andy jest dla mnie jak brzęczenie much o szybę :( Trochę angielski kumam ale nie aż tak. Wyrzuty z klipem mam opanowane, jak już podajnik poleci :-\. Bardziej interesuje mnie sama technika zarzucania.
Widzę jednak, że Andy rzuca po odchyle do tyłu natychmiast, zanim szczytówka się wyprostuje. Kolejna lekcja.
U mnie podajnik przy wyrzucie jest ok. 1 m od szczytówki. Andy stosuje chyba krótszy dystans.
-
Bardzo istotną kwestią przy rzutach jest spasowanie wszystkich elementów a szczególnie żyłki. W 90 % łowię powyżej 70 metra co wymusza siłowe rzuty a przy takich szczególnie łatwo o ścięcie szczytówki. Najłatwiej pozbyć się szczytówki stosując sztywną żyłkę np schimano technium. Od momentu kiedy przeszedłem na miekkie żyłki rzutowe np krystonite super mono i zmieniłem węzeł strzałowy z baryłkowego na FG knot problemy ze szczytówkami się skończyły.
-
Jeśli chodzi o siłowe rzuty to oplątanie żyłki o szczytówkę nie następuje przy odchyleniu wędki do tyłu ale przy samym wyrzucie. Szczytówki do feedera są stosunkowo miękkie i wpadają w wibracje, przy których następuje oplątanie.
Aby zminimalizować ryzyko oplątania wskazane jest stosowanie jak najsztywniejszej szczytówki, która w miarę szybko "gaśnie". Dodatkowo poprawia to odległość i celność rzutu.
Polecam też "pociągnięcie" wędki podczas wymachu, do momentu, aż będzie ona ułożona równolegle do tafli wody.
-
Ja mam inny patent trochę - przeszlifowuję odrobinę szczytówki, żeby w razie "W" po prostu poleciały w całości ;D Parę razy mi się to zdarzyło, złamań póki co brak. Trzeba dokładnie spasować - ani za słabo, bo nam będzie lecieć przy każdym rzucie, ani za twardo, bo efektu nie będzie.
-
Marcin , a mnie znowu denerwowało że co któryś rzut szczytówka leci i ja wkleiłem 😄🍻
Co wędkarz to inaczej ;) :beer:
-
Nie wiem jak to robicie że szczytówki łamiecie. Od 1990 roku kiedy kupiłem pierwszego feedera złamalem jedną szczytówkę. Zawsze pociągam ręką za żyłkę po nabiciu koszyczka czy podajnika w celu sprawdzenia czy żyłka swobodnie się przesówa. Przed rzutem wędkę pochylam lekko w prawo i zarzucam. W ten sposób unikam zawijania się żyłki o przelotki.
Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
-
Wszystko zależy od dystansu i siły z jaką musimy rzucać. Im większa siła tym większe szanse na uszkodzenia.
Ja stosuje takie zasady:
- koszyk musi zwisać jakieś 1/3 długości wędki w dół
- sprawdzanie luzu przed rzutem ( chwytamy żyłkę i ciągniemy ) w ten sposób unikamy sytuacji w których rzucamy zestawem splątanym na szczytówce co = złamanie natychmiastowe -
- odpowiednia żyła a nie stara zawijająca kłębki zjechana żyła
- FG KNOT na dystans i nic innego ( używałem wielu ale odkąd używam FG wiele problemów zniknęło)
- NAJWAŻNIEJSZE --> rzut powinien być płynny od początku do końca , rozpoczynamy ruch z wędka w dłoniach skierowaną w kierunku łowienia i wykonujemy płynny zamach do tyłu i do przodu z mocą :D
-
-
Dokładnie pokazane techniki rzutu.
-
Szczytówki czasem łamią się pomimo że przed rzutem żyłka nie była okręcona o szczytówkę !!!!. Dlaczego tak się dzieje ?
Takie zjawisko występuje zwykle przy szybkich, dynamicznych wyrzutach (tzw spiningowych) t.j. szybki wymach za siebie i natychmiast ruch do przodu i wyrzut "z naładowanego kija". To efektywna i bardzo celna technika ale jeśli nie chcemy łamać szczytówek nie należy kończyć ruchu kija "do przodu" przed osiągnięciem położenia "godzina 2". Po prostu po wypuszczeniu żyłki ne wolno zatrzymywać kija w pionie tylko koniecznie dalej prowadzić kij w dół i do przodu.
Należy zauważyć, że podczas wyrzutu w chwili puszczenia żyłki szczytówka błyskawicznie się prostuje, leci do przodu a następnie odbija i wraca poruszając się znacznie szybciej niż koszyk ciągnący żyłkę. Na żyłce w pobliżu przelotki powstaje luz !!!! W tej właśnie chwili może na żyłce wytworzyć się pętla o którą zahacza przelotka powracającej szczytówki i mamy w najlepszym razie odstrzał koszyka.
Pętla taka powstaje dużo łatwiej gdy przelotki naszej szczytówki są żle ustawione i podczas jej wyginania obracają się (czasem nawet o 90 stopni !!! . Wtedy podczas prostowania szczytówki dodatkowo się obracają odrzucając żyłkę na boki. Taka szczytówka długo nie pożyje.
Takie niechlujstwo wykonawców jest bardzo częste. To łatwo sprawdzić wyginając swoje szczytówki tak aby miały możliwość swobodnego wygięcia z ewentualnym obrotem. Takie niedoróbki występują nawet u renomowanych firm. Np: w moim Monsterze 11ft 2 z 3 szczytówek cierpiąło na tę dolegliwość , a w sumie nazbierało mi się do poprawienia 8 szczytówek od moich wędek. Będzie zajęcie na zimowe wieczory.
Edit: Pewnie każdy z nas ma kilka obciętych szczytówek. Nie nalezy ich wyrzucać. Bez większego trudu można je naprawić.
Myslę że warto obejrzeć poniższy film. Dodam że Lisowski wie co mówi. Jest cenionym projektantem i producentem znakomitych feederów Exterity robionych na indywidualne zamówienia. Nie musimy rozumieć wszystkiego co mówi, wystarczy patrzyć.
-
Nie musimy rozumieć wszystkiego co mówi, wystarczy patrzyć.
Akurat patrzenie nic nie da do mojego pytanka:
Czym on maluje szczytówki, bo wyłapałem, że farbami akrylowymi (chyba).
Próbowałem poprawiać swoje szczytówki i nie mam dalej pojęcia czym malować.
To co użyłem do tej pory, po prostu się kruszyło ... .
-
Do malowania używa samochodowego lakieru akrylowego. Można go kupić w sprayu. Próbowałem, nie łuszczy się jeśli warstewka jest cienka, a powierzchnia przed malowaniem zmatowiona i odtłuszczona. Klej którego uzywa - cyjanoakrylowy.
-
I poleciało :thumbup: dla Ciebie za tą ważną informację. Przetestuje i dam znać.
-
Kolejne cenne uwagi do kolekcji :thumbup: Postaram się na koniec zebrać wszystko, jak ja to zrozumiałem. Spróbuję, z Waszą pomocą zrobić elementarz błedów ;D
Takie niechlujstwo wykonawców jest bardzo częste. To łatwo sprawdzić wyginając swoje szczytówki tak aby miały możliwość swobodnego wygięcia z ewentualnym obrotem. Takie niedoróbki występują nawet u renomowanych firm. Np: w moim Monsterze 11ft 2 z 3 szczytówek cierpiąło na tę dolegliwość , a w sumie nazbierało mi się do poprawienia 8 szczytówek od moich wędek. Będzie zajęcie na zimowe wieczory.
Wiesiek, co chcesz przerabiać? Chodzi Ci o to, że linia mocowania przelotek nie znajduje się po wewnętrznej stronie ugiętej szczytówki? Czy będziesz tylko przekładał przelotki?
Czasem, przy ugięciu nie wszystkie się równo przekręcają. Czy zamierzasz również poprawiać geometrię szczytówki przez jej szlifowanie?
-
Głównie chodzi mi o poprawienie (obrócenie) żle umieszczonych przelotek. Niektóre moje szczytówki (2 Prestona 1 Drennana i 1 Daiwa) przy wygięciu obracają się prawie o 90 stopni !!. Mam też kilka firmowych skróconych (obciętych). Te zamierzam przeszlifować bo są " po przejściach" za sztywne.
Co do zmiany odległości pomiędzy przelotkami to przyjrzę się każdej dokładnie i zadecyduję. Patent z klejeniem przelotki i nitki cyjanoakrylem do blanku bardzo mi się podoba i usprawni robotę.
-
Dawno temu, jak bawiłem się w samodzielne robienie szczytówek, używałem do wstępnego zamocowania przelotek krótkich odcinków rurki termokurczliwej. Przelotki dawały się przesuwać i obracać na szczytówce. Po ostatecznym ustaleniu położenia przelotek z uwzględnieniem ucięcia szczytówki i kija, mocowałem je na sztywno. Myślę, że ten sposób pomoże też ustawić ich pozycję względem kierunku uginania się szczytówki. A potem kropelka, wycięcie rurek termokurczliwych i omotka.
-
Dzięki koledzy :thumbup:
Na podstawie Waszych rad, podlinkowanych przez Was filmów i własnych przemyśleń i doświadczeń stworzyłem krótki poradnik tego, w czy jestem dobry :P, czyli:
Jak złamać szczytówkę podczas zarzucania.
- Po nabiciu koszyka/podajnika nie sprawdzaj, czy żyłka swobodnie przesuwa się przez przelotki, o ile nie jest owinięta w połowie wędki. To ostatnie uniemożliwi nam jakikolwiek rzut.
- Używaj sfatygowanych żyłek, zwłaszcza na odcinku roboczym, ok. 3 m, poddanym największym obciążeniom podczas rzutu. Idealna jest żyłka postrzępiona lub skręcona. To nieznacznie tylko osłabia wytrzymałość żyłki. Skrzypienie podczas podciągania końcowego odcinka żyłki to dobry znak, że jest już ona w odpowiednim stanie do urwania szczytówki przy kolejnych rzutach.
- I wreszcie to, w czym jestem mistrzem :D - zarzucanie.
- Przenieś koszyczek za siebie na wędce ustawionej idealnie w pionie. Idealnie jak usłyszysz, że koszyk uderzył o wędzisko. Daje to szanse na zahaczenie żyłki o którąś z niższych przelotek.
- Utrzymaj koszyk za sobą ale nie za nisko, minimum 60o od podłoża, do czasu aż przestanie się kołysać, wiatr ustanie i weźmiesz idealny namiar na cel.
- Następnie weź większy zamach do tyłu (jakbyś chciał mocno uderzyć kilofem) i z całej siły do przodu. Nie zapomnij zwolnić żyłki z palca podczas zarzucania.
- W końcowej fazie rzutu, zwłaszcza w przypadku miękkich a ciężkich, słabo gasnących szczytówek szklanych, nie wykonuj nerwowego ruchu wędki do poziomu ale utrzymuj ją na linii żyłki lub wyżej. Umożliwi to swobodne ruchy szczytówki w te i wew te, dające żyłce szanse na zrobienie oczka, którym się gdzieś zahaczy i w końcu urwie nam szczytówkę o co nam przecież chodzi.
Na szczęście producenci wędek i szczytówek wspomagają nas trochę. Jeśli weźmiemy szczytówkę pomiędzy dwie dłonie i ściśniemy ją to prawie zawsze zegnie się ona w tą samą stronę. Struktura szczytówki, czy to szklanej, czy węglowej nie jest jednorodna. Jeśli po takiej próbie przelotki znajdą się po wewnętrznej stronie ugięcia, to niedobrze. Nie wspiera to łamania szczytówki. Jeśli jednak ustawią się z boku lub, idealnie jeszcze wyżej, to nie należy tego poprawiać.
Zdarzyło się Wam kiedyś, że podczas zarzutu szczytówka się zahaczyła ale zamiast się złamać, poluzowała się tylko? I zauważyliście nagle, że jest ustawiona o 90o w stosunku do reszty wędki? ???
P.S. Ciekawe, czy ktoś na filmie potrafi to pokazać?
[/list]
-
Szczytówki czasem łamią się pomimo że przed rzutem żyłka nie była okręcona o szczytówkę !!!!. Dlaczego tak się dzieje ?
Takie zjawisko występuje zwykle przy szybkich, dynamicznych wyrzutach (tzw spiningowych) t.j. szybki wymach za siebie i natychmiast ruch do przodu i wyrzut "z naładowanego kija". To efektywna i bardzo celna technika ale jeśli nie chcemy łamać szczytówek nie należy kończyć ruchu kija "do przodu" przed osiągnięciem położenia "godzina 2". Po prostu po wypuszczeniu żyłki ne wolno zatrzymywać kija w pionie tylko koniecznie dalej prowadzić kij w dół i do przodu.
Należy zauważyć, że podczas wyrzutu w chwili puszczenia żyłki szczytówka błyskawicznie się prostuje, leci do przodu a następnie odbija i wraca poruszając się znacznie szybciej niż koszyk ciągnący żyłkę. Na żyłce w pobliżu przelotki powstaje luz !!!! W tej właśnie chwili może na żyłce wytworzyć się pętla o którą zahacza przelotka powracającej szczytówki i mamy w najlepszym razie odstrzał koszyka.
Pętla taka powstaje dużo łatwiej gdy przelotki naszej szczytówki są żle ustawione i podczas jej wyginania obracają się (czasem nawet o 90 stopni !!! . Wtedy podczas prostowania szczytówki dodatkowo się obracają odrzucając żyłkę na boki. Taka szczytówka długo nie pożyje.
Mam zasadnicze wątpliwości, że skrzywienie osi przelotek podczas wygięcia szczytówki sprzyja złamaniom podczas zarzucania.
Szczytówkę można złamać z powodu użytej zbyt dużej siły wyrzutu lub przekroczenia masy wyrzutowej danego wędziska i to jest oczywiste.
Podejrzewam, że w przypadku nieprzekraczania tych parametrów pierwotną przyczyną złamań podczas zarzucania zestawów kiedy to przed zarzuceniem żyłka nie owijała szczytówki mogą być jej skręcenia.
Jeśli mamy przed zarzuceniem żyłkę bez skręceń lub z niewielką ich gęstością, to zbliżenie jej z luzem wzdłuż do wędziska nie powoduje oplecenia szczytówki lub przelotek. Im jest więcej skręceń tym niebezpieczeństwo oplecenia wzrasta. Z tym problemem radzimy sobie napinając żyłkę, oddalając ją od wędziska oraz sprawdzając czy przed zarzutem do splecenia nie doszło.
Najlepiej jednak z tego punktu widzenia jest aby przy zarzucaniu żyłka nie była skręcona i zniekształcona.
Podczas zarzucania w czasie lotu koszyka lub podajnika ma miejsce luz na żyłce znajdującej się w powietrzu. Luz ten pojawia się chwilę po zwolnieniu palcem żyłki przy zarzucaniu i trwa aż zarzucony koszyk podczas lotu oddali się od szczytówki na odległość większą niż wynosi długość odcinka żyłki przed zarzuceniem od szczytówki do koszyka.
Przy bardzo płaskim zarzuceniu żyłka ta może także bardzo zbliżyć się do szczytówki. Jak bardzo się zbliży i na jak długo zależy od sposobu zarzucenia i własności wędziska.
Jeśli żyłka jest skręcona może dojść w wyniku takiego zbliżenia do owinięcia o szczytówkę i w konsekwencji spowodowania złamania. Najbardziej sprzyjające warunki do tego wystąpią przy zarzucaniu z dużym zwisem koszyka.
Owinięcie może spowodować tylko żyłka znajdująca się poza wędziskiem. Żyłka na wędzisku pomiędzy przelotkami takiej możliwości nie ma. Skrzywienie osiowe przelotek szczytówki nie może więc wpłynąć na zachowanie się zewnętrznej żyłki.
Ucieczka wędziskiem do przodu przy zarzucaniu zwiększa odległość luźnej żyłki od szczytówki i zmniejsza ryzyko owinięcia.
Myślę także, że szansa na owinięcie się nieskręconej żyłki wokół szczytówki podczas lotu jest mała.
Można przypuszczać, że używając nieskręconej lub mało skręconej żyłki unikniemy przynajmniej dużej części tej kategorii złamań szczytówek przy zarzucaniu.
:)
-
Szczytówkę można złamać z powodu użytej zbyt dużej siły wyrzutu lub przekroczenia masy wyrzutowej danego wędziska i to jest oczywiste.
Nie, Marian. Wtedy złamiesz wędkę w miejscu, w którym najbardziej pracuje. Szczytówka przy zarzucaniu jest prosta.
-
Nie przeceniał bym roli skręcenia żyłki podczas samego wyrzutu. Zaczepienie o przelotki przy wyrzucie zdarza się równie często na plecionce która nie jest tak wrażliwa na skręcenie. Natomiast szybkie obracanie się przelotek spowodowane złym ich rozmieszczeniem może być jednym z czynników powstawania pętli. Jak pisałem szczytówka w której przelotki silnie obracają się w bok od kierunku wygięcia długo nie pożyje. Takie właśnie mam doświadczenia. Potwierdza to także w swoim filmie Lisowski. To doświadczony serwisant feederów a także producent znakomitych wędek Exterity które robi na zamówienie mistrzów.
Od 58 min a także w innych miejscach filmu który zresztą warto obejrzeć w całości. Facet naprawdę mówi wiele ważnych rzeczy.
-
Mosteque
Może masz rację że złamanie wystąpi w innym miejscu.
Przy zarzucaniu, jak nadajesz prędkość obciążeniu szczytówka jednak pracuje i jest wygięta. Wygnie się bardziej przy większym obciążeniu niż mniejszym.
Jakoś nigdy nie złamałem szczytówki przy zarzucaniu. Łowię lekko i na małych odległościach. Zarzucam zawsze ostrożnie i płynnie . :)
-
Nie przeceniał bym roli skręcenia żyłki podczas samego wyrzutu. Zaczepienie o przelotki przy wyrzucie zdarza się równie często na plecionce która nie jest tak wrażliwa na skręcenie. Natomiast szybkie obracanie się przelotek spowodowane złym ich rozmieszczeniem może być jednym z czynników powstawania pętli. Jak pisałem szczytówka w której przelotki silnie obracają się w bok od kierunku wygięcia długo nie pożyje. Takie właśnie mam doświadczenia.
................
Nie widzę jak obracające się od osi przelotki mogą być czynnikiem powodującym powstanie pętli na żyłce przebiegającej na zewnątrz przelotek. Stąd moje podejrzenie, a nie pewność, że owinięciom może sprzyjać skręcenie żyłki.
Wygięcie szczytówki i obrót przelotek z tą wadą następuje w początkowej fazie zamachu.
Nie neguję wpływu sił skręcających szczytówkę podczas odchyleń przelotek na jej czas życia. :)
-
Chodzi o to że po zdjęciu obciążenia (puszczeniu żyłki z palca) wędka prostuje się, leci w przód a następnie błyskawicznie odbija do tyłu. Wtedy właśnie odkręcone na bok przelotki (druga lub trzecia) mogą złapać (zahaczyć) żyłkę która tworzy pętlę, bo przecież żyłka posuwa się do przodu ciągniona przez koszyk z mniejszą niż szczytówka prędkością. Koszyk leci wolniej i nie zdąży jeszcze wybrać luzu na żyłce. Dlatego jak pisałem najlepszym sposobem jest przedłużenie ruchu wędki w przód do pozycji godz 2 po puszczeniu żyłki.
-
Dokładnie pokazane techniki rzutu.
Wiele wyniosłem z filmu Lisowskiego podrzuconego przez andrzeja. Dzięki :thumbup:
Przeanalizowałem i przećwiczyłem na łowisku.
Moim podstawowym błędem był sam wyrzut.
Powinien być płynny, w jednym cyklu: Odwiedzenie wędki za siebie i natychmiast wyrzut. Nie dość, że skończyły się problemy ze splątaniami szczytówki, to jeszcze siła wyrzutu większa i lepsza celność rzutów ???
Poprzednio po odwiedzeniu wędki do tyłu czekałem aż ruchy podajnika się uspokoją i brałem namiar. Bezpośrednio przed wyrzutem brałem odruchowo dodatkowy zamach do tyłu. I to był, moim zdaniem główny powód uciętych szczytówek.
Jeśli chodzi o szczytówki, to sprawdziłem wszystkie, jakie mam. Prawie wszystkie zbaczają z ustawieniem przelotek po ugięciu.
Wyjątkiem była szczytówka, którą sam przezbrajałem - wyznaczałem wstępnie rozmieszczenie przelotek na ugiętej wędce i potem mocowałem je w tej pozycji. Przelotki ustawiły się naturalnie po wewnętrznej stronie ugięcia :)
Z firmowych wędek idealne ustawienie przelotek zaobserwowałem tylko na wędce Feeder Rod Carp Pro Rondel Carp Feeder 3.3m 60g, kupionej od Flagmana na Rybomanii 2019 w Poznaniu. Niestety nie ma jej ofercie polskich sklepów. W przypadku Flagman Mantaray Elite Feeder 3,3 m 75 g, są niestety również odchylenia przelotek na bok po ugięciu.
Zastanawiam się, czy przez zimę nie przezbroić jednak, śladem Wieśka, przynajmniej najbardziej cennych szczytówek, których dokupienie lub dorobienie będzie najtrudniejsze.
Z filmów Lisowskiego zrozumiałem (nie znam ukraińskiego ale z językiem migowym jakoś mi idzie), że odchylanie się przelotek na boki po ugięciu się szczytówki ma również negatywny wpływ na celność rzutów.
-
Dokładnie pokazane techniki rzutu.
Wiele wyniosłem z filmu Lisowskiego podrzuconego przez andrzeja. Dzięki :thumbup:
Przeanalizowałem i przećwiczyłem na łowisku.
Moim podstawowym błędem był sam wyrzut.
.....
Z filmów Lisowskiego zrozumiałem (nie znam ukraińskiego ale z językiem migowym jakoś mi idzie), że odchylanie się przelotek na boki po ugięciu się szczytówki ma również negatywny wpływ na celność rzutów.
Jak się trochę filmów obejrzy to się można osłuchać. :)
Tyle, że on nie jest Ukraińcem a Białorusinem i nagrywa filmy po rosyjsku ( no chyba, że język białoruski jest tak podobny
do rosyjskiego). Nie znam na tyle rosyjskiego ( słabo, jeszcze z podstawówki 8) aby to ocenić.
Tak czy siak warto oglądać jego kanał bo jest bardzo dobrym wędkarzem feederowym.
Zresztą nie tylko jego bo i Grabowskiego:
-
Przepraszam, pomyliłem nazwiska :facepalm: :-[
Pisałem Lisowski , tymczasem bohaterem polecanych przeze mnie filmów YT jest Aleksandr ZADOROŻNYJ. To właśnie on jest projektantem i producentem blanków feederów Exterity. Przykładowo można sobie pooglądać jego wędki z serii Long Cast 150g. Niektóre z nich pozwalają osiągnąć grubo ponad 100m. Robi także lekkie i średnie feedery. Link poniżej.
A. Lisowski także nakręcił sporo ciekawych filmów na YT. Dla mnie z twarzy obaj są nieco podobni. Pewnie stąd pomyłka.
Chętnie oglądam ich filmy bo obaj mają wiele ciekawego do powiedzenia i do pokazania.
-
Podłączę się do tematu, bo sam nie potrafię znaleźć przyczyny. Złamałem ostatnio dwie szczytówki podczas zarzutu i zerwałem kilka zestawów właśnie przy zarzucie. Niby wszystko robię jak zawsze ale coś jest nie tak. Miałem już wcześniej taką sytuację i również co drugi rzut kończył się zerwaniem zestawu, wtedy na szczęście bez szczytówek. Jak się trochę zagłębiłem to obie sytuacje miały jedną wspólną cechę-zdarzyły się po nawinięciu nowej żyłki. Po kilkunastu rzutach, i kilku zerwanych zestawach problem ustępował, co jest dla mnie najdziwniejsze. Nie wiem czy to kwesta żyłki czy inny problem. Może ktoś wpadnie na jakieś wyjaśnienie?
-
Kamilu, bardzo trudno postawić diagnozę na odległość. Można tylko powtarzać to co już było w tym wątku. Przypuszczam, że robisz jakiś błąd przy wyrzucie. Znam dobrego spiningistę który często odstrzeliwał koszyki i łamał szczytówki feederów. Po obejrzeniu go "w akcji" okazało się, że robił zbyt krótki i gwałtowny ruch wędką , miał takie przyzwyczajenie z rzutów spiningowych. Pomogliśmy mu skorygować technikę rzutów i problemy się skończyły.
Umów się na ryby z jakimś doświadczonym feederowcem lub wręcz pogadaj nad wodą wędkarzami którzy rzucają daleko i celnie. Poradzą Ci coś bo z boku widać lepiej to czego Ty podczas rzutu nie dostrzeżesz. Nie masz się czego wstydzić, każdy robi błędy. :D
-
Dzięki Wieśku za podpowiedź. Przeczytałem wątek i wiem na pewno, że robię jeszcze masę błędów i staram się je korygować ale wiadomo jak to z przyzwyczajeniami ;). Dziwi mnie tylko fakt, że problem pojawia się najbardziej po nawinięciu nowej żyłki.
-
Przepraszam, pomyliłem nazwiska :facepalm: :-[
Pisałem Lisowski , tymczasem bohaterem polecanych przeze mnie filmów YT jest Aleksandr ZADOROŻNYJ. To właśnie on jest projektantem i producentem blanków feederów Exterity. Przykładowo można sobie pooglądać jego wędki z serii Long Cast 150g. Niektóre z nich pozwalają osiągnąć grubo ponad 100m. Robi także lekkie i średnie feedery. Link poniżej.
A. Lisowski także nakręcił sporo ciekawych filmów na YT. Dla mnie z twarzy obaj są nieco podobni. Pewnie stąd pomyłka.
Chętnie oglądam ich filmy bo obaj mają wiele ciekawego do powiedzenia i do pokazania.
A ja te błędy powtarzam :P Niewiele pamiętam rosyjskiego ze szkoły ale wydawało mi się, że to jednak nie jest rosyjski. Oczywiście mogę się mylić.
Dodatkowo zasugerowałem się tym, że feedery Exterity są robione na Ukrainie Фидерные удилища Exterity Made in Ukraine (https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=13&cad=rja&uact=8&ved=2ahUKEwinvoSCn8zlAhWFpIsKHUARC8IQFjAMegQIBBAB&url=http%3A%2F%2Ffeeder.mybb.by%2Fviewtopic.php%3Fid%3D1348&usg=AOvVaw0oNhHBefgoQyskbYvSLtSD)
-
A. Zadorożny mieszka w Charkowie czyli na Ukrainie. Ale mówi po rosyjsku jak wielu Ukraińców z wschodniej i pólnocno- wschodniej Ukrainy. Lisowski jest Białorusinem.
Mnie uczyli obowiązkowo rosyjskiego od podstawówki przez liceum i na studiach też. Sporo z tego pamiętam więc ich rozumiem.
-
Podłączę się do tematu, bo sam nie potrafię znaleźć przyczyny. Złamałem ostatnio dwie szczytówki podczas zarzutu i zerwałem kilka zestawów właśnie przy zarzucie. Niby wszystko robię jak zawsze ale coś jest nie tak. Miałem już wcześniej taką sytuację i również co drugi rzut kończył się zerwaniem zestawu, wtedy na szczęście bez szczytówek. Jak się trochę zagłębiłem to obie sytuacje miały jedną wspólną cechę-zdarzyły się po nawinięciu nowej żyłki. Po kilkunastu rzutach, i kilku zerwanych zestawach problem ustępował, co jest dla mnie najdziwniejsze. Nie wiem czy to kwesta żyłki czy inny problem. Może ktoś wpadnie na jakieś wyjaśnienie?
Coś w tym jest :-\ Też często zaczynałem łowienie problemem z haczeniem się żyłki przy wyrzucie. Latające szczytówki, urwane podajniki itd. Nie pamiętam, czy żyłka była nowa. Na pewno była sucha. W miarę łowienia problem ustępował, do czasu aż żyłka zaczęła skrzypieć przy przesuwaniu o górne przelotki, czyli kiedy tarcie jest większe.
Myślę, że to mogą być dodatkowe czynniki do podstawowych błędów, które Ty i ja robimy podczas wyrzutu. Coś, co sprawia, że żyłka podczas wyrzutu dostaje więcej luzu, robią się pętelki, które haczą się o przelotki. Mam wrażenie, że zanim żyłka wyrwie lub urwie szczytówkę, wysunie się parę metrów. Nie jest to więc raczej skutek owinięcia żyłki o szczytówkę przed wyrzutem.
-
...................
Na żyłce w pobliżu przelotki powstaje luz !!!! W tej właśnie chwili może na żyłce wytworzyć się pętla o którą zahacza przelotka powracającej szczytówki i mamy w najlepszym razie odstrzał koszyka.
Pętla taka powstaje dużo łatwiej gdy przelotki naszej szczytówki są żle ustawione i podczas jej wyginania obracają się (czasem nawet o 90 stopni !!! . Wtedy podczas prostowania szczytówki dodatkowo się obracają odrzucając żyłkę na boki. Taka szczytówka długo nie pożyje.
Takie niechlujstwo wykonawców jest bardzo częste. To łatwo sprawdzić wyginając swoje szczytówki tak aby miały możliwość swobodnego wygięcia z ewentualnym obrotem. Takie niedoróbki występują nawet u renomowanych firm. Np: w moim Monsterze 11ft 2 z 3 szczytówek cierpiąło na tę dolegliwość , a w sumie nazbierało mi się do poprawienia 8 szczytówek od moich wędek. Będzie zajęcie na zimowe wieczory.
..............
Nie ulega wątpliwości, że Zadrożnyj jest bardzo dobrym specjalistą w zakresie wędek feederowych. :)
W wytłumaczeniu mechanizmu łamania szczytówek podczas zarzucania, który Ty streściłeś w powyższym cytacie popełnia jednak błąd. :(
W swoim filmie od 1 minuty pokazuje w jaki sposób rozpoznaje wadliwą w jego ocenie szczytówkę. Rozpoznanie polega na wygięciu jej przez ściśnięcie i zidentyfikowanie przelotek, które obracają się. Obracają się, bo wtedy występują niewielkie siły skręcające szczytówkę. Na filmie robiąc test mówi, że tak zachowuje się szczytówka podczas zarzucania.
Po pierwsze jednak taki sposób wyginania szczytówki poprzez jej ściskanie nie występuje ani podczas zarzucania ani podczas holu. Prezentowanego zachowania się przelotek nie ma w rzeczywistości, więc nie może być wytłumaczeniem zjawiska.
Wymuszone wygięcie szczytówki jest powodowane zawsze naciągiem żyłki działającym na przelotki i zachowają się one wtedy inaczej niż przy wymuszonym ściskaniu blanku.
Po drugie stan wygięcia szczytówki na filmie przypisany do sytuacji podczas zarzucania występuje podczas holu, a nie zarzucania.
Podczas holu przelotki skierowane są w kierunku do środka zakrzywienia szczytówki, a naciągająca je żyłka sprzyja do ich równego ustawienia, a nie obrotu. Oczywiście w sytuacji kiedy płaszczyzna wygięcia szczytówki jest zgodna z kierunkiem wychodzącej do przodu żyłki.
Po trzecie podczas zarzucania przelotki skierowane są na zewnątrz zakrzywienia szczytówki i przy jej elastyczności końcowe przelotki będą zawsze obrócone w lewo lub prawo w zależności od tego po której stronie blanku losowo aktualnie przebiega pomiędzy nimi napięta żyłka. Przy wysokich przelotkach i małym ugięciu szczytówki żyłka może przebiegać nad blankiem.
Można więc dojść do wniosku, że obroty przelotek na niektórych szczytówkach podczas testu zakrzywienia wywołanego ich ściskaniem są nieistotne i nie wynikają z niechlujstwa producenta ani z ich ignorancji. Po prostu usuwanie tego zjawiska nie jest potrzebne i nie wpłynie na czas życia szczytówki.
:)
-
Jak się na tym zastanowić to wpływ ustawienia przelotek niezgodnie z naturalnym ugięciem szczytówki jest dosyć oczywisty.
Podczas wyrzutu uwolniona szczytówka drga jeszcze swobodnie do przodu i do tyłu. Wtedy właśnie przelotki wychylają się na boki zwiększając prawdopodobieństwo zahaczenia o żyłkę. Co robią przelotki pod obciążeniem napiętą żyłką to już inna bajka. Jaśniej nie potrafię Ci tego wytłumaczyć.
-
Chyba nie zrozumiałeś intencji mojego wpisu. :(
Zadrożnyj w swoim filmie twierdzi, że poprawienie przelotek obracających się w pokazanym teście na zginanie szczytówki przez jej ściskanie wyeliminuje przyczynę niektórych złamań.
Zamiarem mojego wpisu było wykazanie, że jego rozumowanie zawiera błędy (patrz wpis) i w związku z tym zalecane przez niego poprawienie przelotek niczego w zakresie ich zachowania się i prawdopodobieństwa złamania szczytówki nie zmieni.
Nie odnosiłem się do przyczyn tego rodzaju złamań, bo to inny temat.
:)
-
Seria nawet takie tematy............ :facepalm:
Mój sposób na nie łamanie szczytówek ........ skończyć z wędkowaniem kupić gołębie i patrzeć jak latają :P ( może nie bo jak jastrząb wypatrzy i bum............ znowu będzie nowy temat ) ... jak zrobić żeby jastrząb nie zaj..........ł mi gołębia .. odciąć skrzydła gołębiowi i niech chodzi jak kura...
-
Ja tam na przykład po tysiąckroć wolę takie wątki, gdzie porusza się tematy, o których informacji jest mało lub prawie wcale, niż kolejne ogłoszenie sprzedaży na giełdzie - przynajmniej wiedza jest udostępniana między użytkownikami nieodpłatnie. Chociaż też przecież zdarzały się sytuacje jej "podebrania" na zarobek.
Ale każdy ma swoje preferencje 8)
-
Ja jednak będę kontynuował wątek, wbrew gołębiom i kurom ;D
Wciąż analizuję, jakie błędy mogę jeszcze popełniać, łamiąc tak często szczytówki. Oglądam filmy mistrzów, analizując ich sposób zarzucania.
Zauważyłem, że Juria Lisowski zawsze przytrzymuje żyłkę na szpuli środkowym palcem, mając stopkę kołowrotka pomiędzy palcami małym i serdecznym. To, jak myślę, idealny sposób na to, żeby na żyłce nie tworzył się luz, tworzący pętelkę, która może się zahaczyć o którąś z przelotek.
U mnie stopka kołowrotka znajduje się pomiędzy palcami serdecznym i środkowym. Dociskając żyłkę do blanku wskazującym, tworzy ona kąt ostry i po wypuszczeniu spod palca ma spory luz, który może powodować haczenie o klip, pierwszą przelotkę lub ostatnią, powodując zerwanie zestawu lub urwanie szczytówki.
Obejrzałem ponownie odcinki "Jedziemy na ryby" i zauważyłem, że Dawid trzyma wędkę wszystkimi palcami ponad stopką kołowrotka. Żyłka dociśnięta do blanku tworzy wówczas kąt rozwarty i pętla praktycznie nie powstaje.
-
Tomku chyba nie do końca się zrozumieliśmy.
Jeśli przed rzutem żyłka przechodziła przez przelotki a w trakcie rzutu nastąpił odstrzał to mogły wystąpić 2 rodzaje zqapętleń zyłki:
1. Pętla na pierwszej przelotce licząc od kołowrotka. Przyczyna: za mała średnica przelotki lub zbyt sztywna zyłka która spada ze szpuli wielkimi pętlami.
2. Zaczepienie się zyłki o jedną z przelotek na szczytówce. Tej właśnie przypadłości dotyczyły moje poprzednie wpisy. Doraźnie dam Ci następującą radę:
Wykonując rzut puszczasz żyłkę z palca gdy wędzisko jest mniej więcej w położeniu godz. 12ta. Nie zatrzymuj wędki w pionie tylko koniecznie kontynuuj ruch kija do pozycji godz 14ta. Nie za daleko bo walniesz kijem po wodzie i mozesz go połamać.
W ten sposób szczytówka która po zwolnieniu obciążenia błyskawicznie odbija w przód i potem do tyłu nie może dosięgnąć żyłki która zaczyna lecieć za koszykiem. Fachowcy radzą aby nie puszczać chwytu obu rąk na rękojeści bo ten chwyt pomaga gasić drgania wędki. Sprawdzałem , to działa. Można zauważyć że wędki dobrej klasy które szybko tłumią drgania mniej są narażone na takie przygody.
Co się tyczy trzymania stopki kołowrotka to ja trzymam ją między palcem serdecznym i środkowym.
Powodzenia.
-
Mam wrażenie, że w przypadku żyłek, dominująca większość przypadków złamania szczytówki przy rzucie to wina jednocześnie mocno skręconej żyłki, która ma tendencję do błyskawicznego owijania się o przelotkę szczytową, oraz mało płynnego zarzutu. Niekontrolowanie danie luzu takiej skręconej żyłce momentalnie spowoduje jej owinięcie na szczytówce. Łatwo to zaobserwować przy nabijaniu koszyka, gdy zdarzy się poluzować linkę.
W przypadku żyłki nie zaobserwowałem jeszcze zjawiska, które przytrafiło mi się już kilkukrotnie przy plecionce. Tam plecionka potrafi zawinąć się już po zwolnieniu szpuli/linki, chyba właśnie na skutek gwałtownego machnięcia, a następnie mocnych drgań szczytówki. O dziwo, dotychczas trafiało mi się to przy spinningu, lub kiju castingowym - podczas gdy wydaje się, że to miękka feederowa szczytówka powinna się bardziej "gibać". Nie kończyło się to zerwaniem linki, bo następowało to już gdy przynęta przeleciała jakiś dystans.
Inną formą tego zjawiska jest zawinięcie się plecionki na którejś z wcześniejszych przelotek. To akurat potrafiło mi się zdarzyć przy karpiówce i spodzie, dopóki nie zrezygnowałem z cieńszej plecionki na rzecz żyłki przy kiju do łowienia, a na rzecz grubej i sztywniejszej plecionki przy spodzie.
-
Wiechu, staram się dokładnie czytać Twoje wpisy, bo bardzo je sobie cenię :thumbup: ale może czegoś nie zrozumiałem albo trzeba mi to ważne i co bagatelizuję powtórzyć ::)
Więc, niestety, jeszcze raz:
1. Pętla na pierwszej przelotce licząc od kołowrotka albo na samym kołowrotku. Przyczyna: za mała średnica przelotki lub zbyt sztywna żyłka która spada ze szpuli wielkimi pętlami. Mi się to prawie nie zdarza. Kolega ma taki problem. Nie zajmujmy się tym teraz.
2. Zaczepienie się żyłki o jedną z przelotek na szczytówce. I to mnie najbardziej interesuje.
Po zarzucie ustawiam wędkę w linii wysuwającej się żyłki. Ani wyżej ani niżej. Najczęściej zahaczenie następuje po wysunięciu kilku metrów żyłki. ???
Zdecydowanie lepiej jest kiedy zarzucenie wykonuję w jednym cyklu - odchył do tyłu i od razu do przodu. Nie czekam, jak podajnik jest z tyłu. Może wykonuję wówczas dodatkowy zamach do tyłu, który robi coś złego? Muszę się kiedyś nakręcić kamerką i przeanalizować swoje ruchy.
-
Mateusz skręcona żyłka, owszem to główny wróg. Trzeba pilnować żyłkę przy nabijaniu koszyka sprawdzać przed każdym rzutem itp. , ale to "szybko wchodzi w krew". Jednak podczas wyrzutu jest ona napięta, a gdy puścimy palec żyłka nie zdąży się owinąć bo szczytówka leci do przodu bardzo szybko. Potem znów szczytówka odbija do tyłu i wtedy robi się luz na żyłce która porusza się znacznie wolniej. Jeśli jest silnie poskręcana a rzut siłowy to faktycznie mogą się dziać różne dziwne rzeczy zależnie od sztywności kija, żyłki, wielkości przelotek itp. Nie umiem wyjaśnić dlaczego plecionka zaczepia się o środkowe przelotki. Całe lato rzucałem po Wiśle zemexami z plecionką i ciężkimi koszykami i ani razu mi się nie zapętliła. Owszem, zdarzały się odstrzały koszyka ale to przez moje lenistwo . Nie chciało mi się wymienić strzałówki.
Tomku, nie potrafię odpowiedzieć "na sucho" na Twoje pytanie . Koniecznie trzeba stanąć z boku i poobserwować co się dzieje z wędką i żyłką przy wyrzucie, a także przyjrzeć się przelotkom. Średnice, rozmieszczenie itp. Nadal mocno podejrzewam przelotki i sztywną żyłkę.
Drodzy koledzy. Ja nie jestem żadnym ekspertem tylko starym dziadkiem który ma trochę doświadczenia bo od 65 lat łowi ryby z tego ok 30 lat także feederem. Czasem staram się nim dzielić, ale w żadnym razie nie jestem nieomylny. Moja zona twierdzi że robię się "starym pierdołą" i zaczynam się obawiać , że wie co mówi. :P
-
2. Zaczepienie się żyłki o jedną z przelotek na szczytówce. I to mnie najbardziej interesuje.
Po zarzucie ustawiam wędkę w linii wysuwającej się żyłki. Ani wyżej ani niżej. Najczęściej zahaczenie następuje po wysunięciu kilku metrów żyłki. ???
Zdecydowanie lepiej jest kiedy zarzucenie wykonuję w jednym cyklu - odchył do tyłu i od razu do przodu. Nie czekam, jak podajnik jest z tyłu. Może wykonuję wówczas dodatkowy zamach do tyłu, który robi coś złego? Muszę się kiedyś nakręcić kamerką i przeanalizować swoje ruchy.
"Ciągnij" zarzut dłużej do momentu aż wędka będzie równolegle do tafli wody i po chwili (gdy ustaną najintensywniejsze drgania szczytówki) podnieś ją do góry. To powinno w dużej mierze pomóc. Jak oglądasz filmy Dawida, na których zarzuca daleko to zobaczysz, że on też tak robi.
Ja na duże dystanse nie zarzucam płynnym ruchem tylko robię to jak karpiarze, czyli odchyloną do tyłu wędkę trzymam w poziomie nad głową i robię zamach. Nie zauważyłem, żeby to wpływało na splątania.
Jeżeli chcesz zarzucać płynnym ruchem to po odchyle do tyłu nie rób od razu wymachu do przodu. Poczekaj, aż koszyk znajdzie się daleko za tobą i wstępnie naładuje wędkę. Póki nie masz jeszcze wprawy to możesz oglądać sie za siebie.
-
Mam wrażenie, że w przypadku żyłek, dominująca większość przypadków złamania szczytówki przy rzucie to wina jednocześnie mocno skręconej żyłki, która ma tendencję do błyskawicznego owijania się o przelotkę szczytową, oraz mało płynnego zarzutu. Niekontrolowanie danie luzu takiej skręconej żyłce momentalnie spowoduje jej owinięcie na szczytówce. Łatwo to zaobserwować przy nabijaniu koszyka, gdy zdarzy się poluzować linkę.
W jednym z poprzednich wpisów także wyraziłem podobne przypuszczenia jeśli chodzi o wpływ skręceń żyłki na możliwość oplecenia się jej o szczytówkę. Nie chodzi tutaj o oplecenie przed zarzuceniem, ale o powstałe w czasie lotu. Są to przypuszczenia. O dowody jest bardzo trudno i w zasadzie jedynym wiarygodnym dowodem byłoby statystyczne wykazanie, że przy skręceniach żyłki więcej jest opleceń niż bez skręceń. :(
Aby oplecenie w czasie lotu nastąpiło muszą być spełnione co najmniej trzy warunki:
na żyłce musi być luz,
luźny odcinek żyłki musi znaleźć się blisko szczytówki,
musi być skręcona żyłka lub pojawić się nieregularny ruch szczytówki, np. w postaci drgań, lub jedno i drugie.
Luz na żyłce podczas lotu występuje przez pewien czas zawsze, niezależnie czy są drgania szczytówki czy ich nie ma i możliwe jest także zbliżenie się jej odcinka do szczytówki. Wszystko zależy od sposobu zarzucania, akcji wędziska i wielkości obciążenia.
Przypuszczalnie skręcona żyłka wpłynie statystycznie na większą liczbę opleceń.
Decydujące znaczenie ma sposób zarzucania. Wykonując dobrze zarzucenia zminimalizujemy powyższe trzy warunki na oplecenie i unikniemy złamań szczytówek nawet przy bardzo skręconej żyłce. :D
Odbicie wstecz szczytówki może spowodować zmalenie luzu jeśli był lub jego powiększenie. Zależy to od momentu w którym odbicie nastąpi :o( po powrocie z wakacji postaram się to wyjaśnić).
.
Przyglądając się zjawisku można dojść do wniosku, że najbardziej sprzyjające warunki do owinięć występują podczas płaskiego zarzucania zestawem z długim zwisem koszyka/podajnika i zaprzestaniem ruchu wędziska do przodu. Wstrzymaniem ruchu wędziska sprzyja zbliżeniu się luźnej żyłki oraz powoduje drgania szczytówki.
Taką samą opinię wyraża Lisowski w odniesieniu do długiego zwisu od 3 minuty 20 sekundy poniższego filmu. Nie rekomenduje on takiego zarzucania i twierdzi, że wtedy jest najwięcej złamań szczytówek.
:)
-
Warto jest zmienić przelotkę szczytową na przelotkę z bocznymi ramkami , taka jak w kijach match. Jest to bardzo proste , przelotkę trzeba lekko podrzać zapalniczką i sama wyskoczy. Nową przelotkę wkleić na klej . Ja tak zrobiłem w jednym kiju i przez 25 lat nie złamałem w nim szcztówki.
Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
-
Aby oplecenie w czasie lotu nastąpiło muszą być spełnione co najmniej trzy warunki:
na żyłce musi być luz,
luźny odcinek żyłki musi znaleźć się blisko szczytówki,
musi być skręcona żyłka lub pojawić się nieregularny ruch szczytówki, np. w postaci drgań, lub jedno i drugie.
Luz na żyłce podczas lotu występuje przez pewien czas zawsze, niezależnie czy są drgania szczytówki czy ich nie ma i możliwe jest także zbliżenie się jej odcinka do szczytówki. Wszystko zależy od sposobu zarzucania, akcji wędziska i wielkości obciążenia.
Decydujące znaczenie ma sposób zarzucania. Wykonując dobrze zarzucenia zminimalizujemy powyższe trzy warunki na oplecenie i unikniemy złamań szczytówek nawet przy bardzo skręconej żyłce. :D
:)
W moim przypadku, "luz na żyłce" powodował, bardzo szybko ściągany podajnik.
Czasem plątała się żyłka. Podnoszenie kija aby redukować luz - dodatkowe naprężanie żyłki przy zwijaniu.
Podajnik podskakiwał i szarpał, kołowrotkiem kręciłem coraz szybciej i i tak pojawiał się luz na żyłce.
Źle nawinięta żyłka, powodowała skręcanie jej przy rzucie i haczenie o przelotkę - czyli przy wybieraniu ze szpuli luźna żyłka nie miała czasu się naprężyć.
Im więcej takich nawoi na szpuli, tym większe prawdopodobieństwo oplatania żyłki o szczytówkę.
Obecnie zwijam podajnik czy koszyk płynnie - powoli. Nie jestem na zawodach.
Skończyło się owijanie żyłki o szczytówkę.
Dobranie przełożenia i średnicy szpuli do przelotek to też druga kwestia aby wszystko szło płynnie.
-
(...)
Taką samą opinię wyraża Lisowski w odniesieniu do długiego zwisu od 3 minuty 20 sekundy poniższego filmu. Nie rekomenduje on takiego zarzucania i twierdzi, że wtedy jest najwięcej złamań szczytówek.
No to tak mi się jeszcze nie zdarzyło, szczerze mówiąc. Chociaż faktycznie, nie zostawiam aż tak długiego odcinka żyłki przy rzucie. Będę musiał postestować, poświęci się tą jedną szczytówkę w razie czego.
-
.........
W moim przypadku, "luz na żyłce" powodował, bardzo szybko ściągany podajnik.
Czasem plątała się żyłka. Podnoszenie kija aby redukować luz - dodatkowe naprężanie żyłki przy zwijaniu.
Podajnik podskakiwał i szarpał, kołowrotkiem kręciłem coraz szybciej i i tak pojawiał się luz na żyłce.
Źle nawinięta żyłka, powodowała skręcanie jej przy rzucie i haczenie o przelotkę - czyli przy wybieraniu ze szpuli luźna żyłka nie miała czasu się naprężyć.
Im więcej takich nawoi na szpuli, tym większe prawdopodobieństwo oplatania żyłki o szczytówkę.
Obecnie zwijam podajnik czy koszyk płynnie - powoli. Nie jestem na zawodach.
Skończyło się owijanie żyłki o szczytówkę.
Dobranie przełożenia i średnicy szpuli do przelotek to też druga kwestia aby wszystko szło płynnie.
Opisałeś zdarzenie zakłócające zarzucenie. :thumbup:
Rozumiem, że żyłka przy zarzuceniu schodząc z kołowrotka skręcała się i powodowało to haczenie tworzących się skręceń o pierwszą przelotkę od kołowrotka, ale nie było oplotu na szczytówce. Gdyby oploty podczas zarzucania były na szczytówce, to zarzucenie byłoby niemożliwe.
Dalej jednak napisałeś, że przy spokojnym nawijaniu skończyły się owijania żyłki o szczytówkę. Mogę sądzić, że te owinięcia występowały przed zarzuceniem.
Niezależnie jak było Twoja żyłka musiała być mocno skręcona. :(
Przy bardzo szybkim zwijaniu, a szczególnie z dużej odległości i przy ciężkim podajniku może powstawać bardzo dużo skręceń tymczasowych na zwijanej żyłce, które dodatkowo sumują się ze skręceniami trwałymi. Ilość skręceń tymczasowych zwiększa się około dwa razy przy ustawieniu wędziska równolegle do wody podczas zwijania w stosunku do ustawienia pionowego.
:)
-
Złamania szczytówki spowodowane opleceniem się wokół żyłki podczas zarzucania powstałym nie przed wymachem, ale dopiero w trakcie lotu obciążenia są trudne do wyjaśnienia z uwagi na dynamikę zjawiska. W zrozumieniu co się dzieje może pomóc przyjrzenie się jak przebiega zarzucenie. Poniższy rysunek pokazuje początkową fazę zarzucania zestawu.
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/1442_05_01_20_2_14_08.jpeg)
W pozycji 1 wędziska podczas zamachu następuje zwolnienie żyłki. Wędzisko w tym momencie jest naładowane, a prędkość poruszania się jego szczytówki jest taka sama jak prędkość obciążenia zestawu znajdującego się w punkcie A. Zwolnienie żyłki przez wędkarza powoduje jednocześnie uwolnienie obciążenia wędziska, które zaczyna prostować się. Powoduje to, że koniec szczytówki porusza się do położenia 2 wędziska szybciej niż obciążenie i w związku z tym wzrasta długość odcinka od szczytówki do obciążenia kosztem wysnuwanej żyłki z kołowrotka. Efekt ten powiększa wzrost prędkości ruchu wędziska przez wędkarza spowodowany nagłym ubytkiem obciążenia.
W położeniu 2 wędziska obciążenie znajduje się w punkcie B i jego prędkość od tego punktu jest większa niż końca szczytówki. Obciążenie dogania, a następnie wyprzedza szczytówkę. Od pozycji 2 wędziska żyłka pomiędzy szczytówką i obciążeniem jest coraz bardziej luźna i zwisająca oraz nie jest wysnuwana z kołowrotka.
Stan luźnej żyłki pokazany jest w pozycji 3 wędziska. Następnie żyłka jest prostowana na skutek lotu obciążenia, a także dalszej zmiany położenia wędziska. Po wyprostowaniu żyłki następuje jej wysnuwanie z kołowrotka.
Poszczególne fazy zarzucenia pokazane są na jednej płaszczyźnie, chociaż częściej wystąpi sytuacja kiedy tor lotu obciążenia nie przebiega idealnie nad wędziskiem, ale nieco z boku. Wzajemne położenie poszczególnych elementów zestawu podczas faz zarzucania w rzeczywistych warunkach zależy od charakterystyki wędziska, obciążenia, długości zwisu obciążenia przed zarzuceniem, stopnia odchylenia obciążenia do tyłu przed wyrzutem, siły i sposobu prowadzenia wędziska podczas zamachu, momentu zwolnienia żyłki.
Obciążenie może więc wyprzedzić wcześniej lub później szczytówkę, w mniejszej lub większej odległości, nad nią lub nawet pod. Możliwe jest uderzenie obciążenia w szczytówkę. Chwile najbardziej sprzyjające opleceniu lub zahaczeniu żyłką o szczytówkę przy nieprawidłowym zarzucaniu następują od położenia wędziska 2 kiedy to obciążenie zaczyna gonić koniec szczytówki. Żyłka uzyskuje zwis i luźna jest najbliżej szczytówki.
Luźna żyłka przyjmuje kształt litery U skierowanej w kierunku ruchu o różnym stopniu rozwarcia tak jak przy położeniu 3 wędziska. Początkowo w pobliżu pozycji 2 jest tylko dolne ramię tej litery, następnie litera wypełnia się, wreszcie górne ramię maleje. Przy dużym zwisie początkowym zarzucanego obciążenia i płaskim zarzuceniu litera ta jest długa i może być bardzo wąska oraz bardzo zbliżyć się do szczytówki, a nawet jej górne ramię być poniżej przy zaprzestaniu ruchu wędziska do przodu. Do jej powstania nie są potrzebne drgania wędziska.
Najbardziej sprzyjające warunki do oplotu wystąpią przy płaskim torze lotu, dużym zwisie obciążenia i jego dalekim wychyleniu do tyłu przed zarzutem. Niedopuszczalne jest zatrzymywanie ruchu wędziska do przodu po zwolnieniu żyłki. Konieczne jest płynne poprowadzenie wędziska dalej do przodu. Uciekamy wtedy szczytówką od zwisającej w stronę obciążenia żyłki i lecącego obciążenia oraz powodujemy tłumienie drgań wędziska. Zatrzymanie ruchu wędziska do przodu powoduje jego drgania, szczególnie szczytówki i to nie tylko w płaszczyźnie przód-tył, ale dookoła. Jest to najprawdopodobniej główną bezpośrednią przyczyną owinięć żyłką w trakcie zarzucania, ale jak wynika z powyższego akapitu żyłka może zaczepić o przelotki również bez drgań.
:)
-
To teraz wyraźnie widać, skąd u Lisowskiego krytyka zostawiania długiego odcinka żyłki między szczytówką a obciążeniem przy rzucie. Dzięki Marian :thumbup:
-
No, to się kupy trzyma, Marian :bravo: :beer: :thumbup:
Na obrazku tego nie widać, bo jest statyczny ale gdzieś pomiędzy fazą 2 i 3 następuje przegięcie, zwolnionej z obciążenia szczytówki do przodu. I jeśli zatrzymamy wędkę w linii wysuwania się żyłki, zamiast dociągnąć ją bliżej wody, redukując luz żyłki i uspokajając wychylenia szczytówki to przy "latającej" szczytówce narażamy się na łatwiejsze "złapanie" przez nią luzu żyłki.
Kurczę, napisałeś to przecież :) Ale musiałem to powtórzyć po swojemu, żeby mi lepiej w głowę weszło :P
-
Na to samo zwróciłem uwagę i też miałem o tym napisać. Jednak nie wiedziałem jak to "ubrać" w słowa :P Ten błąd powtarzałem wielokrotnie jak zaczynałem łowić na metodę. Koko robi kapitalną robotę tu na forum :thumbup: ...choć czasem mój humanistyczny umysł nie ogarnia tego wszystkiego :P
-
Sprawa jest bardzo prosta i pisałem już o tym w tym wątku. Nie warto pisać długich eleboratów bo to rzecz całą skutecznie zaciemnia.
Zarzucamy : więc wymach- wędka jest silnie wygięta do tyłu.., puszczamy żyłkę i nasza gwałtownie odciążona wędka z dużą prędkością odbija w przód wysnuwając żyłkę z kołowrotka. (ten ruch jest dużo szybszy niż ruch lecącego koszyka). Wędka wygina się do przodu , zatrzymuje, a potem oczywiście "odbija" w tył i wtedy właśnie żyłka się luzuje i wtedy szczytówka może "złapać" przelotką tę nieszczęsną luzującą się żyłkę. To drgania kija w przód i w tył po wypuszczeniu żyłki są tu podstawową przyczyną kłopotu. (sa tez inne mniej istotne) . Rysunek w poście koko kompletnie nie uwzględnia tego faktu. Im lepszy kij tym szybciej gasi te nieszczęsne drgania drgania. Dlatego 17 X 2019 pisałem w tym wątku żeby po wyrzucie koniecznie kontynuować ruch wędki do przodu aż do pozycji "godzina 2".
-
Witam.
Ja to nowicjusz, więc wszystko jeszcze może się zdarzyć. Pokazałem te wpisy mojemu tacie i jego bratu, którzy od ponad 40-tu lat wędkują. Komentarze były zbieżne ; "....można wszystko analizować teoretycznie, jak żyłka się układa, jak ciężarek (koszyk lub podajnik) wpływa na wyluzowanie żyłki. ..." , ".... dla teoretyków jest to fajna analiza (co i jak) a nad wodą jest weryfikacja. ..."
Po przeprowadzonej "rodzinnej" dyskusji, na zadane pytanie jak w temacie oboje jednoznacznie stwierdzili - wystarczy prawidłowo zarzucać zestaw. Co przez to rozumieć - "prawidłowo zarzucać", nie wiem - skwitowali to tak; '.. jeździsz czasami z nami i widzisz jak zarzucamy! - normalnie. " ;)
Nigdy nie stracili żadnej szczytówki, albo się nie przyznali. :D
Pozdrawiam.
-
Marian, wpis z rysunkiem jest jednym z dosłownie kilku, gdzie nie pojawia się zasmucona buźka ( :( ) :thumbup: :beer:
Czytając Twoje wpisy oznajmiam, że doliczyłem się 3-4 bez smutnej minki.
Zawsze mnie to również zasmuca. :D
Mało komu się chce, wykonać takie rysunki. :bravo: za włożoną pracę i całość czyta się dużo lepiej.
-
No, no. Zaskoczyłeś mnie. :-[
Podziwiam Ciebie za wytrwałość w liczeniu :(.
Dziękuję za empatię i dobre słowo. :D
-
Wracając do tego wątku naszła mnie refleksja dotycząca zamiaru poprawienia przez Wieśka ustawienia przelotek na niektórych szczytówkach.
........................................
Na żyłce w pobliżu przelotki powstaje luz !!!! W tej właśnie chwili może na żyłce wytworzyć się pętla o którą zahacza przelotka powracającej szczytówki i mamy w najlepszym razie odstrzał koszyka.
Pętla taka powstaje dużo łatwiej gdy przelotki naszej szczytówki są żle ustawione i podczas jej wyginania obracają się (czasem nawet o 90 stopni !!! . Wtedy podczas prostowania szczytówki dodatkowo się obracają odrzucając żyłkę na boki. Taka szczytówka długo nie pożyje.
Takie niechlujstwo wykonawców jest bardzo częste. To łatwo sprawdzić wyginając swoje szczytówki tak aby miały możliwość swobodnego wygięcia z ewentualnym obrotem. Takie niedoróbki występują nawet u renomowanych firm. Np: w moim Monsterze 11ft 2 z 3 szczytówek cierpiąło na tę dolegliwość , a w sumie nazbierało mi się do poprawienia 8 szczytówek od moich wędek. Będzie zajęcie na zimowe wieczory.
......................
Opisane obracanie się przelotek zachodzi przy wyginaniu niektórych szczytówek przez ściskanie płaskimi dłoniami ich końców. Płaskimi aby umożliwić swobodny obrót blanku jeśli taki wystąpi. Moim zdaniem opisane zjawisko nie zachodzi przy zarzucaniu i uzasadniłem to w
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=16134.msg444477#msg444477
Jeśli jednak moje argumenty w tym uzasadnieniu nie były przekonujące dla Wieśka względnie jeszcze innych wędkarzy i mają zamiar zmieniać ustawienia przelotek, to zwracam uwagę na poniższe spostrzeżenie. :)
Obrót niektórych przelotek podczas zginania szczytówki przez jej ściskanie powodowany jest skręcaniem się osiowym blanku. Jeśli więc zmienimy położenie obróconej przelotki przy wygiętej w ten sposób szczytówce na stan w jednej linii z przelotkami bez obrotu, to po wyprostowaniu szczytówki przelotki nie będą już w jednej linii.
-
Obrót niektórych przelotek podczas zginania szczytówki przez jej ściskanie powodowany jest skręcaniem się osiowym blanku. Jeśli więc zmienimy położenie obróconej przelotki przy wygiętej w ten sposób szczytówce na stan w jednej linii z przelotkami bez obrotu, to po wyprostowaniu szczytówki przelotki nie będą już w jednej linii.
To akurat błędna teoria a w efekcie błędny wniosek.
Szczytówka wcale się nie skręca podczas zginania gdy umieścimy ją swobodnie pomiędzy ściskającymi ją dłońmi. Ona się zawsze zgina w swoją "ulubioną" stronę. Tak przynajmniej jest w przypadku kulkudziesięciu moich szczytówek. Wynika to prawdopodobnie z nierównomiernego rozłożenia włókien na ich średnicy.
Jeżeli przelotki nie są rozmieszczone po stronie "ulubionego" wygięcia, to po jej swobodnym zgięciu będą się ustawiać z boku. Dopiero ciasne osadzenie szczytówki może powodować jej osiowe skręcenie w górnej części.
Poprawiłem praktycznie już kilka moich szczytówek. Okazało się to bardzo proste. Wystarczyło zamocować szczytową przelotkę zgodnie z kierunkiem "ulubionego" zgięcia szczytówki a następnie pozostałe osiowo do szczytowej. Teraz przelotki ustawiają się osiowo zawsze wewnątrz krzywizny zgięcia. I nie da się swobodnie zgiąć szczytówki, żeby było inaczej. :D
-
Dzięki za informację dotyczącą przyczyny obrotu przelotek. :) :thumbup:
-
Cześć,
Natknąłem się na mój wątek z przed ponad dwóch lat i muszę przyznać, że dawno już nie udało mi się urwać szczytówki. Zmieniłem nieco technikę rzutów i dbałość o szczegóły. Są, według mnie 4 kluczowe elementy, które pozwalają pozostać szczytówce całą:
1. Po sprawdzeniu przed sobą, że linka swobodnie przesuwa się przez przelotki, odsuwam podajnik do tyłu nie na wprost ale po lekkim łuku. Doszedłem w tym do jakiejś wprawy i nie mam problemów z celnością. Przy rzutach siłowych, długodystansowych, sprawdzam dodatkowo, czy podajnik za mną przesuwa się swobodnie.
2. Rzut nie może być silny ale krótki i nerwowy. Przy długich rzutach trzeba prawe ramię wyprostowane odchylić maksymalnie do tyłu, lewe też prawie wyprostowane i długim, silnym ruchem obu ramion opuszczamy wędkę blisko tafli wody, prawe popycha wędkę do przodu, lewe dociąga dolnik do siebie. Szybko podnosimy wędkę znad wody i ustawiamy ją w linii wysuwania linki.
3. Pierwsze metry żyłki przy mocniejszych rzutach szybko się strzępią. Pierwszym objawem jest skrzypienie żyłki podczas napinania zestawu, drugim, przy odrobinie szczęścia wylot szczytówki z zestawem a trzecim, nieuchronne urwanie szczytówki.
4. Nieprawidłowo osadzone przelotki. Nie mają aż tak dużego znaczenia na urywanie szczytówek, jak pierwotnie sądziłem. Przy zachowaniu powyższych zasad zdarzają się rzadko. Jednak nieprawidłowo osadzone przelotki często powodują przesunięcie się osi szczytówki do osi głównej wędki w bok, tym samym poluzowaniem złącza szczytówki z wędką. Powoduje to tendencję do wypadania poluzowanej szczytówki podczas rzutu. Niestety zauważyłem to w 70% posiadanych szczytówek. Dość dobrze jest w Browning Shere, w większości, choć nie wszystkich By Dome, w innych to już różnie. Nie mam siły poprawiać wszystkie. więc robię to tylko w najbardziej upierdliwych przypadkach.