Spławik i Grunt - Forum
ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: Luk w 01.09.2020, 09:37
-
Wędkarstwo w Polsce zorganizowane jest na bardzo dziwnych zasadach, ponieważ dopasowane jest do rybackiego prawa oraz rybackiej gospodarki wodami, i tak naprawde nie ma tu przemyślanego systemu. Prawodawstwo z PRL-u po prostu zostało tu nieco poprawione i tyle. Stąd tyle nonsensów.
Od jakiegoś czasu zastanawia mnie bardzo mocno, dlaczego funkcję ochrony wód w Polsce w przypadku PZW pełni PSR lub SSR, czyli straż społeczna. Większość z nas przyjęła to za coś normalnego, jednak jest to swoisty absurd, że PZW nie pilnuje swoich wód korzystając ze związkowej straży wędkarskiej, za to musi polegać na mało licznej PSR lub społecznikach z SSR.
Przede wszystkim musimy zrozumieć, że jednostkę Społecznej Straży Rybackiej powołuje starosta i działa ona na terenie powiatu, zaś głównym zadaniem jest wspieranie działania Państwowej Straży Rybackiej. Czyli typowy prawny bełkot i pomieszanie z poplątaniem, nie dopasowane do dzisiejszych czasów. Bo okazuje się, że mamy coś, co nie podlega jurysdykcji związku i tak naprawdę komendant SSR może robić to, co on uważa za słuszne, nie liczać się z tym co chcą władze okręgu lub sami wędkarze. Podlegając pod PSR, musi się wpisywać w ich działalność, zamiast skupić się na ochronie własnych wód.
Jest to typowe dla polskiego prawa, które jest bardzo niespójne i pełne dziur i wyjątków, przez co nie mamy typowego i skutecznego zarządzania państwem. O ile nie mam nic przeciwko działaniom SSR, to nie rozumiem jednak, dlaczego swoich wód nie może pilnować sam związek, bez tych prawnych hocków-klocków. Wyobraźmy sobie, że wydzierżawiliśmy od państwa jakiś zbiornik wodny, powiedzmy mający 30 hektarów i kilka kilometrów linii brzegowej. Czy możemy sami go pilnować, czy też musi zrobić to tylko PSR i SSR? Przecież wiadomo, że wody trzeba pilnować, ale co, mamy założyć w powiecie własną SSR? A jeżeli ta już istnieje i jej komendant nie ma chęci nas wspomóc? Takie rzeczy tylko w Polsce...
A przecież PZW ma nie tylko pod sobą wody dzierżawione od państwa, są tam też wody prywatne, będące własnością związku, nad którymi nie ma jurysdykcji PSR czy SSR. Kto tych wód ma pilnować i na jakich zasadach? Jakie przepisy to określają?
Bardzo ważny jest tu konflikt jaki ma miejsce obecnie pomiędzy władzami okręgu bielskiego PZW a społecznikami z SSR Żywiec. Otóż społecznicy nie mają zamiaru słuchać tego co ma im do powiedzenia prezes okręgu, ponieważ działają wg własnego widzimisię, i nie am zamiaru tego tu oceniać. Po prostu mają inne spojrzenie na sprawy ochrony wód i w sumie mnie to nie dziwi. Gorzej, że wody nie mają odpowiedniej ochrony, a władze okręgu musza się tu dogadywać, zamiast samemu decydować co i jak.
Zastanówmy się, dlaczego mamy taki bałagan prawny tutaj? Wynika to w dużej mierze z tego, że za PRL-u PZW nie był typowym stowarzyszeniem ale organizacją 'prorządową' (lub raczej propartyjną) właściwie, której zadaniem było 'zorganizowanie' wędkarzy i obarczenie ich odpowiednią rolą. W takim systemie miało to jakiś sens, ale w momencie gdy PZW stało się niezależnym stowarzyszeniem jest to jakaś aberracja. Bo związek powinien mieć za zadanie przede wszystkim chronić skutecznie swoje wody i móc pilnować porządku w swoich szeregach. A tego właśnie nie ma, zwłaszcza w momencie gdy w życie weszły przepisy RODO. Z tego co rozumiem i wyczytałem, to SSR nie ma prawa przekazać danych kłusownika do władz okręgu, aby daną osobę ukarać. Mamy taką kosmiczną bzdurę, że aż boli! :o Bo jak może być tak, że nie można ukarać tego, co łamie jawnie przepisy związku, działając na szkodę innych zrzeszonych? Gdyby istniała normalna straż działająca w szeregach PZW, byłoby to chyba normalne, że dana osoba musiałaby pokazać pozwolenie na uprawianie wędkarstwa, które można by zabrać w razie 'wpadki' i przekazać do danego koła i tamtejszemu sądowi koleżeńskiemu (czy też temu wyższej instancji).
Oczywiście pewne rzeczy reguluje ustawa o rybactwie śródlądowym, jednak jest ona mocno nieprecyzyjna i przestarzała. Z drugiej strony skandalem jest to, że władze PZW nie zrobiły nic aby to zmienić. Takich mamy ludzi w zarządzie głównym, tych wszystkich działaczy u koryta, przyspawanych do stołków, którzy działają głównie we własnym interesie nie wędkarzy, którzy muszą tkwić w takiej idiotycznej rzeczywistości.
Oczywistą rzeczą jak dla mnie jest to, że dzierżawiąc wody, powinno się mieć nad nimi kontrolę i możliwość ochrony ich, bez konieczności polegania na PSR czy SSR (co nie znaczy, że te instytucje nie mają wspierać ochrony tych zbiorników). I nie chodzi tu o to aby strażnicy posiadali broń lub mieli możliwość dokonywania zatrzymań czy zastosowanie przymusu, ale aby mogli przynajmniej zażądać okazania pozwolenia na wędkowanie oraz kontroli, czy to wędkowanie odbywa się zgodnie z regulaminem. Jeżeli nie, powinni móc zatrzymać to pozwolenie do wyjaśnienia, czyli zazwyczaj sprawa powinna być kierowana do sądu koleżeńskiego. A już całkowitym dziwactwem jest dla mnie sytuacja, gdy jakiś komendant SSR realizuje własny program, i robi to co uważa za słuszne, będąc w konflikcie z władzami okręgu. I nieważne są dla mnie tu okoliczności, po prostu nie do przyjęcia jest to, że okręg musi tutaj się układać lub prowadzić jakieś przepychanki dotyczącego zasad kontroli własnych wód. Bo wychodzi, że jak SSR będzie działać po swojemu (lub raczej nie będzie działać), to innej ochrony nie ma.
Gdyby PZW maiło własną straż wędkarską, to wtedy można by ustalić jej budżet i zadania, tak aby podlegali oni pod okręg i mogli działać na jego terenie, nie zaś tylko w powiatach. Wędkarze musieliby liczyć się z częstszymi kontrolami, których dokonywać mogliby nie tylko strażnicy w patrolach dwuosobowych jak to mam miejsce w przypadku PSR lub SSR, ale mogliby robić to pojedynczo. Tak jest przecież na kilku łowiskach specjalnych PZW, czyli tych 'prywatnych'. Kontroli tam dokonuje jeden człowiek a nie dwóch z tego co dane mi było samemu stwierdzić. I nie ma sensu się rozpisywać nad 'bezpieczeństwem', bo przecież Polska to nie Dziki Zachód, jesteśmy członkiem Unii Europejskiej jakby nie było. Skoro w UK na łowiskach kontroli dokonuje jeden bailiff (czyli strażnik), to i w Polsce jest to możliwe. A jak są jacyś agresywni ludzie, co nie potrafią być kulturalni i poddawać się kontroli, to może najwyższy czas aby ich ze związku usunąć. Bo pełno jest tego typu czarnych owiec, nagminnie łamiących regulamin i pogłębiających degradację wód. Kontroli odmawiają przecież ci, którzy mają coś do ukrycia, nieprawdaż? Wywalić się powinno ich bez mrugnięcia okiem, może wtedy padłby strach na tych co rok w rok bimbają sobie w najlepsze z regulaminu, limitów.
Uważam, że droga do naprawy wędkarstwa w Polsce jest bardzo długa i wyboista. I nie ma sensu mówić, że to tyko PZW jest złe, bo złe jest przede wszystkim prawo, które pozwala na istnienie takich nonsensów. I je wpierw trzeba zmienić, bez tego wszystko będzie budowane na wariackich papierach, a sprawy ochrony wód to tylko jeden z aspektów. Ogólnie jednak można powiedzieć, że ustawa o rybactwie śródlądowym jest do bani sama w sobie, i wypadałoby dokonać tutaj sporych zmian. Ale jak tego dokonać, skoro sami niezbyt dobrze się orientujemy jak to wszystko działa? Większość za wszystko obwinia PZW, nie wiedząc jak prawodawstwo jest źle dopasowane do realiów. Sprawa funkcjonowania SSR powinna być załatwiona już dwadzieścia lat temu, a nie robi się nic, nikt o tym nie mówi, tego nie nagłaśnia. To znaczy, że należy też wybrać odpowiednich ludzi do władz związku. Takich, co będą dbali o to aby wędkarzom było lepiej, nie zaś skupiali się na smażalniach czy patroszalniach, aby starczyło wszystkim działaczom na wypłaty. A jest tam bardzo dużo ludzi na stanowiskach, którzy są wędkarzom niepotrzebni. Władze ZG można spokojnie odchudzić, do takiego stopnia aby utrzymywał się on tylko ze składek, a nie z działalności rybackiej. Bez tego cały czas będziemy pod kontrolą lobby rybackiego i będziemy zmuszeni funkcjonować na wariackich papierach, wg założeń ustawy mającej PRL-owski rodowód, dopasowanej do socjalistycznych realiów. A te uległy sporej zmianie po 1989 roku. Ale cóż, zabytków poprzedniej epoki jest cały czas sporo, a Lenin jak się okazuje jest wiecznie żywy.
-
Dobrze to opisałeś.
Wypuklając problem okręgu B-B doskonale opisałeś syf jaki mamy. Minęło trochę czasu - i przyznam ci rację w niedawnej polemice jaką prowadziliśmy w związku konfliktem pzw/ssr - okręg B-B.
Z upływem czasu widać jak ssr żywiec się miota... i dalej nie wie w którą stronę iść.. Jakiś czas temu po serii postów z wynikami kontroli.... Aby osłodzić swój wizerunek wypuścili post o tym jak wypalili gościa na łamaniu regulaminu ( na wodach górskich łowił na czerwonego...) i skwitowali to - pouczyliśmy go i wypuściliśmy... bo my nie chcemy karać wędkarzy łamiacych regulamin...
Ale za to chcą zbierać śmieci i ganiać po inwestycjach wodnych w celu dokumentowania plamy oleju lub pokazywania kilku padniętych ryb... - zaznaczę iż inwestycje są zgodne z planem....a czy z dokumentancją sąd osądzi.
Sam nie wiem co o ich działaniach sądzić - niewątpliwie Lucek przyznam ci rację iż z zza pleców widać pana inspiratora... i że grupą pasjonatów zaczyna kierować jego twórczość...
Co dalej....
Nie wiem .
Jedno jest pewne - powinno być tak z ssr - jak opisałeś i tyle w temacie . PZW - ma swoją staraż z odpowiednimi uprawnieniami ssr.
-
Maciek, mnie zastanawia przede wszystkim jedno - dlaczego PZW nie ma własnej straży wędkarskiej i polega na SSR. Za komuny to zrozumiałe, ustawa jest z 1985 roku i wtedy wszystko było 'państwowe'. Ale teraz PZW jest niezależnym bytem. Nie wiem jak to jest do końca, ale wyobraźmy sobie rybaka na Mazurach, który nie może dokonywać kontroli, i może tylko robić to PSR lub SSR. Jak chronić taka wodę? przeciez to furtka do wszelkiego rodzaju nadużyć i wręcz zachęcanie do kłusownictwa.
Sprawa SSR Żywiec to dobry przykład, gdzie władze okręgu nie mogą skutecznie chronić swoich wód. Wg mnie normalną rzeczą jest, że straż wędkarska musi podlegać prezesowi danego okręgu, nie może kręcić własnych lodów. Po to wybieramy władze poprzez delegatów (na których głosujemy w kołach), aby ci mieli nad wszystkim kontrolę. I straż wędkarska okręgu musi podlegać władzom, a więc tym co głosowali. W okręgu bielskim natomiast mamy teraz wstrzymanie współpracy, do tego szkodzące wędkarstwu pranie brudów i wzajemne oskarżenia, które do niczego dobrego nie prowadzą. Nie za bardzo podoba mi się też wizja, że dzierżawiąc wodę od państwa, wbijałaby się na nią co chwila jakaś SSR, która robi tam swoje rzeczy a ja nie mam na to wpływu. Bo co oni niby mają kontrolować? Przecież na wodach PZW obowiązuje RAPR. Mamy więc niezależną straż, co opiera się na przepisach tego co wodę dzierżawi od państwa? Przecież to jakiś kretynizm! Więc na mojej wodzie co niby ma kontrolować SSR wg wykładni SSR Żywiec, na czym się opierać?
Sprawa jest prosta, powinno być prawnie jasno wykazane, jakie prawa do kontroli ma ten co dzierżawi wodę od państwa! A tu mamy na siłę opieranie się na przepisach zrobionych w czasach PRL-u. Po jakiego grzyba mieszać w to wszystko jakiegoś starostę powiatu, który o takich rzeczach nie ma żadnego pojęcia i ma z tym tylko problem? Niech wodę pilnują sobie ci, co ją wydzierżawili, a wspierać ich ma PSR i policja! A tu jeszcze jakieś cyrki z RODO i szkolenia :facepalm:
Niestety, polskie prawo jest zrobione pod rybaków i pod rybactwo, i zadaniem PSR jest i była przede wszystkim walka z kłusownictwem aby chronić rybaków. Sprawdzanie czy wędkarz łowi zgodnie z RAPR jest nonsensem, bo PSR nie powinny obchodzić żadne przepisy wewnętrzne. Jeżeli mamy kilkunastu dzierżawiących wody w województwie, to co, PSR ma znać każdy wewnętrzny regulamin? Nie róbmy jaj, to musi być zorganizowane na całkiem innych zasadach. I wg mnie powinno to być robione tak, że ten co dzierżawi sam sobie zapewnia ochronę, a jeżeli ma problem z kimś, to dzwoni się na policję i ta wszystko załatwia. Podstawą ma być posiadanie dokumentu zezwalającego na połów wędką na danym zbiorniku. Jak tego nie ma - to powinien być odpowiedni paragraf a sprawa uznana za coś równoważnego z kradzieżą. Zaś czy wędkujący stosuje się do przepisów, to sprawa dzierżawcy. Ten musi mieć możliwość do tego, aby odbierać uprawnienie w razie łamania regulaminu. Opornych należy traktować policją. I nie trzeba tu żadnego PSR w takim układzie!
Zaś samo PSR wg mnie powinno kontrolować nie tylko tych co wędkują czy łowią sieciami, ale czy dzierżawca wywiązuje się ze swych obowiązków zawartych w umowie. Więc powinno mieć okrojone kompetencje z jednej strony, zaś rozszerzone z drugiej. To oni na przykład powinni sprawdzać rzetelność zarybień, zwłaszcza mając odpowiednie przeszkolenie. Bo jak Polskie Wody wysyłają panią Joasię, co o rybach nie wie nic, to jest grubo... Ale to Polska, mamy jeden wielki bigos i mieszaninę kompetencji, która jest rozłożona na policję, PSR i SSR, Polskie Wody, Inspektorat Środowiska, kilka ministerstw. Zamiast to wszystko uprościć mamy ciągłe komplikowanie zasad i wieczne zrzucanie odpowiedzialności jeden na drugiego, normalny jest już przerost kadr czyli biurokracja. Nie powinno więc dziwić, że to nie działa i mamy najgorsze wody w Europie, mowa o tych państwowych. Bo komercje mają poziom europejski i nie odstają od odpowiedników w innych krajach, co rzuca odpowiednie światło na tę sprawę!
-
Lucjan nie przekładaj sytuacji z BB na cały kraj ;) Ogólnie masz racje co do przepisów, że są one PRL-owskie i niedostosowane do obecnych czasów, ale nie jest do końca tak jak piszesz.
W praktyce PZW ma swoją własną SSR, z której usług w powiecie muszą korzystać też inni użytkownicy rybaccy, co wkurza wielu użytkowników wód, bo według debilnego polskiego prawa może być 1 straż SSR na 1 powiat, a jak składa się ona z ludzi z PZW to trzeba z nią zawrzeć porozumienie. W nie wszystkich powiatach SSR działa prawidłowo, więc jak miałbym w użytkowaniu swój własny zbiornik użytkowany od państwa w powiecie X, to musiałbym korzystać z usług tamtejszej SSR z PZW, bo nie mógłbym powołać własnej straży i musiałbym korzystać z usług straży rybackiej z PZW, która np. istnieje wyłącznie na papierze. Debilizm. :facepalm:
Dokumentem upoważniającym PZW do utworzenia SSR jest uchwała rady powiatu. Uchwałę wykonuje zarząd powiatu. PZW nie podejmuje uchwał w sprawie utworzenia SSR. Jednak to Prezydium Zarządu Okręgu PZW uchwałą wskazuje komendanta SSR. Przekazuje ją staroście. Następnie to Rada powiatu powołuje komendanta wskazanego przez PZW. Starosta wydaje jedynie w tej sprawie zarządzenie. Zasady powoływania strażników określa regulamin SSR uchwalony przez radę powiatu. Z niego zawsze wynika, że to Komendant SSR wyznaczony przez okręg PZW powołuje strażników. Starosta nie wydaje żadnych decyzji w tej sprawie.
W każdym takim regulaminie znajdziesz taki lub podobny zapis:
"Społeczna Straż Rybacka utworzona przez Polski Związek Wędkarski Okręg w .... swoim działaniem obejmuje wody śródlądowe będące w jego użytkowaniu na terenie powiatu ......., a także inne wody śródlądowe stosownie do zawartych porozumień".
"Polski Związek Wędkarski Okręg w .... zapewnia strażnikom wyposażenie niezbędne do wykonywania zadań (odznaki, legitymacje, pokwitowania odbioru sprzętu kłusowniczego itp.)"
"Strażnika powołuje i odwołuje Komendant Powiatowy po zaopiniowaniu przez Zarząd Polskiego Związku Wędkarskiego Okręg w ....."
I powiedz mi dlaczego nie możemy mówić, że w praktyce PZW ma swoją własną straż rybacką, skoro to okręg PZW wyznacza komendanta, wyraża opinię co do mianowania konkretnych ludzi na strażników SSR i jeszcze musi zapewnić im cały sprzęt niezbędny do działania ?
Problem leży gdzie indziej. Społeczne straże to były w PRL-u. Dziś już nie ma ani jednej ....oprócz właśnie SSR.
-
Cyt.""Społeczna Straż Rybacka utworzona przez Polski Związek Wędkarski Okręg w .... swoim działaniem obejmuje wody śródlądowe będące w jego użytkowaniu na terenie powiatu ......., a także inne wody śródlądowe stosownie do zawartych porozumień".
"Polski Związek Wędkarski Okręg w .... zapewnia strażnikom wyposażenie niezbędne do wykonywania zadań (odznaki, legitymacje, pokwitowania odbioru sprzętu kłusowniczego itp.)"
"Strażnika powołuje i odwołuje Komendant Powiatowy po zaopiniowaniu przez Zarząd Polskiego Związku Wędkarskiego Okręg w ....."
Arku pytanie - może wiesz ... może nie wiesz.... - dlaczego ssr żywiec - w ich mniemaniu oraz pana D. - to osobny byt ... w stosunku do PZW.
-
No bo tak debilnie prawo jest skonstruowane, że formalnie są powoływani przez odrębny od użytkownika rybackiego podmiot, czyli przez organ samorządu terytorialnego, jednak za ich utrzymanie, a więc funkcjonowanie odpowiada już użytkownik rybacki. Państwo robi tak myk, że ich powołuje ( co jest słuszne, bo czasy szeryfów i Dzikiego Zachodu dawno minęły, a niektórzy jeszcze z bronią chcą chodzić :)), ale już za ich utrzymanie nie chce płacić. Formalnie są oni odrębnym podmiotem od użytkownika, a w praktyce nie, bo na ich funkcjonowanie i wybór ma wpływ PZW. To przecież okręg BB wyznaczył tego komendanta i opiniował poszczególnych strażników SSR, jak i musiał dać im sprzęt niezbędny do działania. Problem polega też na tym, a co zrobić wówczas jak okręg nic nie daje na funkcjonowanie SSR albo daje niewiele, co ma miejsce w wielu miejscach Polski ? Wówczas albo robimy zrzutkę własnej kasy jak chcemy działać albo nie działamy. I tak wygląda ochrona wód w ramach PZW.
-
No bo tak debilnie prawo jest skonstruowane, że formalnie są powoływani przez odrębny od użytkownika rybackiego podmiot, czyli przez organ samorządu terytorialnego, jednak za ich utrzymanie, a więc funkcjonowanie odpowiada już użytkownik rybacki. Państwo robi tak myk, że ich powołuje ( co jest słuszne, bo czasy szeryfów i Dzikiego Zachodu dawno minęły, a niektórzy jeszcze z bronią chcą chodzić :)), ale już za ich utrzymanie nie chce płacić. Formalnie są oni odrębnym podmiotem od użytkownika, a w praktyce nie, bo na ich funkcjonowanie i wybór ma wpływ PZW. To przecież okręg BB wyznaczył tego komendanta i opiniował poszczególnych strażników SSR, jak i musiał dać im sprzęt niezbędny do działania. Problem polega też na tym, a co zrobić wówczas jak okręg nic nie daje na funkcjonowanie SSR albo daje niewiele, co ma miejsce w wielu miejscach Polski ? Wówczas albo robimy zrzutkę własnej kasy jak chcemy działać albo nie działamy. I tak wygląda ochrona wód w ramach PZW.
:beer:
-
Lucjan nie przekładaj sytuacji z BB na cały kraj ;)
Arek, nie mam zamiaru wnikać w spory w okręgu B-B więcej jakby co. Bardziej chodzi mi o sytuację, w której komendant SSR mówi prezesowi okręgu, że on działa niezależnie i będzie robił coś innego niż chcą władze okręgu. Jest to jak dla mnie nie do przyjęcia, aby wodami zarządzanymi przez okręg opiekowała się organizacja która robi to, co ona uważa za słuszne. I nie chodzi o okręg bielski, ale o taki system. To jest chore. Jeżeli okręg m swoje wody, to on ma decydować jak je chronić, bez zbędnych i skomplikowanych procedur. I nie powinno być tu żadnego ale :)
I powiedz mi dlaczego nie możemy mówić, że w praktyce PZW ma swoją własną straż rybacką, skoro to okręg PZW wyznacza komendanta, wyraża opinię co do mianowania konkretnych ludzi na strażników SSR i jeszcze musi zapewnić im cały sprzęt niezbędny do działania ?
Jeżeli SSR nie może przekazywać danych kontrolowanych osób, to już to znaczy, ze jest to chory system. Do tego po co mieszać starostę do tego wszystkiego i sam powiat? A cele SSR? Przecież ich zadaniem jest wspomaganie działania PSR. A zadaniem straży wędkarskiej ma być przede wszystkim ochrona wód PZW w okręgu (i poza nim jak trzeba), nie zaś wspieranie PSR. Zadaniem ochrony jakiegoś obiektu nie jest współpraca z policją, ale pilnowanie tegoż budynku przecież :)
Arek, to wszystko jest zbyt skomplikowane, do tego niepotrzebnie tworzy się procedury, które komplikują skuteczne działanie. Wg mnie nawet nie trzeba tu PSR (do ochrony wód), bo wszystko załatwiłaby policja. Czy dane stowarzyszenie musi mieć jakieś skomplikowane procedury odnośnie wyznaczania straży która ma chronić dzierżawiony od państwa zbiornik? Odznaki, komendantów, papierkową robotę jaka temu towarzyszy? Jasne, że nie. Więc oczywista rzeczą jest, że mamy do czynienia z postkomuną :)
A teraz z innej mańki. Czy PZW musi korzystać z SSR? Dlaczego nie utworzyć własnej straży i od nikogo nie zależeć, do tego móc działać skutecznie? Ludzie piszą, że kary za kłusownictwo są w Polsce zbyt niskie. Poniekąd to prawda, jednak nie stosuje się kary głównej tutaj. A powinno być nią usunięcie ze związku i wobec tego zakaz korzystania ze związkowych wód. A tego się nie robi, dlatego kłusownictwo pośród członków PZW jest taką plagą. Gdzie jeden Józiek ze Staszkiem połowią, jak zostaną wywaleni z PZW? Nie widzę... A jak wędkowaliby bez pozwolenia, to jest to inny rodzaj wykroczenia czy może przestępstwa (nie wiem dokładnie). Dlaczego więc nie zrezygnuje się z tego źle działającego systemu?
Jasne, że w wielu przypadkach SSR działa OK. Jednak nie zmienia to faktu, że procedury są niepotrzebnie skomplikowane, do tego jeżeli nie można ze względu na RODO karać tych co łamią przepisy, to ogólnie można stwierdzić, że taka straż to tyko jakaś namiastka. To jak mieć dywizję pancerną ale bez czołgów :) I na koniec nie dość, że nie ma odpowiedniej ochrony wód, to jeszcze trzeba komuś płacić aby to ogarniał (ktoś z PSR, starosta i tak dalej).
A procedura może być bardzo prosta. Osoba kontrolująca nie musi żądać okazania dowodu czy karty wędkarskiej, ale tylko i wyłącznie zezwolenia na połów wędką. W razie problemów powinna móc zabrać to pozwolenie, aby wysłać je do danego okręgu/koła z opisem co się działo. Resztę niech załatwia sąd koleżeński. Na zdecydowanej większości wód spowodowałoby to drastyczne zmniejszenie się przypadków łamania regulaminu. Nie trzebaby nikogo szkolić ani nawet ubierać. Wielu wędkarzy społecznie mogłoby wykonywać takie kontrole na swoich łowiskach.
-
No bo tak debilnie prawo jest skonstruowane, że formalnie są powoływani przez odrębny od użytkownika rybackiego podmiot, czyli przez organ samorządu terytorialnego, jednak za ich utrzymanie, a więc funkcjonowanie odpowiada już użytkownik rybacki. Państwo robi tak myk, że ich powołuje ( co jest słuszne, bo czasy szeryfów i Dzikiego Zachodu dawno minęły, a niektórzy jeszcze z bronią chcą chodzić :)), ale już za ich utrzymanie nie chce płacić. Formalnie są oni odrębnym podmiotem od użytkownika, a w praktyce nie, bo na ich funkcjonowanie i wybór ma wpływ PZW. To przecież okręg BB wyznaczył tego komendanta i opiniował poszczególnych strażników SSR, jak i musiał dać im sprzęt niezbędny do działania. Problem polega też na tym, a co zrobić wówczas jak okręg nic nie daje na funkcjonowanie SSR albo daje niewiele, co ma miejsce w wielu miejscach Polski ? Wówczas albo robimy zrzutkę własnej kasy jak chcemy działać albo nie działamy. I tak wygląda ochrona wód w ramach PZW.
Pytanie po jakiego grzyba potrzebny komuś jakiś komendant? Jak się zorganizuje dany użytkownik wody, to jego sprawa. Można oczywiście wymagać, aby osoba kontrolująca miała odpowiedni dokument, który do takiej kontroli upoważnia, i niech to wydaje starosta czy powiat. Ale bez jakichś komendantów nikomu niepotrzebnych. I tak naprawdę to okręg może mieć kogoś kto szefuje straży wędkarskiej, niech to będzie komendant. Ale ma być jeden na okręg, nie zaś na powiat. Bo to koła powinny brać na swe barki ochronę wód, i tak naprawdę każde z nich powinno mieć pod sobą wody, idiotyzmem jest istnienie kół, co nie mają własnych zbiorników którymi się opiekują. To jedna z tych rzeczy, jakimi naszpikowany jest statut PZW i które sprawiają, że związkiem rządzą leśne dziadki a sytuacja jest fatalna i zmian nie widać.
-
Problem z PZW jest taki, że jest tam jeden wielki burdel. Masa interesów, sprzecznych grup, dlatego wypływają takie rzeczy jak te w BB. Ty chcesz aby PZW miało "własną" straż, ale PZW nawet tej, której teraz ma, nie chce. Finansowanie SSR jest na końcu priorytetów większości okręgów. To co się dzieje w BB to jedno, ale w pozostałej części Polski rzeczywistość jest taka np. jak ta w linku niżej - taka smutna, że powiat musi kupować nawet stroje dla SSR, bo PZW na nic nie daje kasy. Wiem, że chcesz dobrze, ale najpierw musisz zrozumieć, że ochrona ryb to dla PZW jest kula u nogi, więc jak tu ma być lepiej, jak nikt nie chce finansować ochrony ?
https://www.powiat.kielce.pl/starostwo/aktualnosci/Wsparlismy-Straz-Rybacka/idn:6708.html
http://www.powiat-krotoszyn.pl/index.php/3354-spoleczna-straz-rybacka-z-nowymi-mundurami
https://www.opocznopowiat.pl/aktualnosc-3-2451-powiat_wspiera_spoleczna_straz_rybacka_a.html
https://skarzysko.powiat.pl/powiat/aktualnosci/3750-spoleczna-straz-rybacka-otrzymala-umundurowanie
http://znin.pl/pl/contents/content/93/2661
-
Problem z PZW jest taki, że jest tam jeden wielki burdel. Masa interesów, sprzecznych grup, dlatego wypływają takie rzeczy jak te w BB. Ty chcesz aby PZW miało "własną" straż, ale PZW nawet tej, której teraz ma, nie chce. Finansowanie SSR jest na końcu priorytetów większości okręgów. To co się dzieje w BB to jedno, ale w pozostałej części Polski rzeczywistość jest taka np. jak ta w linku niżej - taka smutna, że powiat musi kupować nawet stroje dla SSR, bo PZW na nic nie daje kasy. Wiem, że chcesz dobrze, ale najpierw musisz zrozumieć, że ochrona ryb to dla PZW jest kula u nogi, więc jak tu ma być lepiej, jak nikt nie chce finansować ochrony ?
Arek, ale co to jest PZW? Piszesz, że ochrona wód jest kulą u nogi dla PZW, ale do kogo się to odnosi? Bo ja jestem też częścią PZW, jak i większość wędkarzy :) I rozumiem wszystko bardzo dobrze. Jeżeli obecne władze są częścią lobby rybackiego, czy tego chcą czy nie (Rudnik to przykład wg mnie gościa co nie chce ale jest), to jak ma być lepiej? Czy można czymś zarządzać dobrze nie chroniąc tego skutecznie? Tak jak w jakiejś fabryce musi być ochrona, tak samo musi być i w okręgu PZW aby to działało. Nie wyobrażam sobie aby jakiś zakład działał dobrze, jeżeli nie sprawdzałby co kto przynosi/wynosi z pracy, o której przychodzi i kończy pracę, gdyby nie ogradzano obiektu i pilnowano go lub monitorowano.
Do tego podstawą musi być dobre prawodawstwo. To ono ma być podwaliną, nie zaś chęć związku aby pilnować wód. Przecież obecna sytuacja polskich wód państwowych (nie komercji, bo te mają się świetnie!) to wypadkowa właśnie tego fatalnego prawa. Bo sposób użytkowania to jedno, a brak skutecznej ochrony to kolejna strona medalu. Pamiętajmy, że mamy wciąż idiotyzm jakim jest karta wędkarska, odpowiednik karty rowerowej lub legitymacji przynależności do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej :)
A co do niechęci do ochrony wód w samym PZW, to dla mnie sprawa jst banalnie prosta. Ci co robią wały i przekręty, mają wiele do ukrycia i nie będzie im odpowiadać silna straż wędkarska, która pilnowałaby łowisk, w tym i zarybień. I każde dobre koło wędkarskie doskonale wie, jak istotne jest chronienie własnych zbiorników. Nie bez kozery najlepsze łowiska PZW mają opiekę dobrych kół i sprawnie działającą SSR.
-
No, ale tu dochodzimy do konieczności reformy całego PZW, a nie tylko SSR ...i tak ten temat można ciągnąć w koło. W czyim interesie jak nie koła, powinna być ochrona ich własnych ryb, a jak "mocne" jest koło w strukturach PZW ? Problem jest już z pozycją kół w PZW. Tam gdzie są ryby, tam trzeba je chronić, bo bez tego nie ma szans na jakiekolwiek ryby w Polsce. Skoro na Twoim Dzierżnie ryby są kłusowane prosto z osadnika, to jak mają być w tym kraju ryby na wodach zarządzanych przez wędkarzy ? Popytaj w okręgu opolskim i katowickim, ile wydaje się corocznie na ochronę ryb, w porównaniu do wpływających składek. Ile dostaliście kasy z okręgu na ochronę tego dużego zbiornika ? Dobrze wiesz, że problemy są strukturalne, złożone, a nie tylko takie, że PZW nie może mieć własnej straży ;) Dla mnie jedynym słusznym rozwiązaniem byłoby uprawnienie do kontroli dokumentów przysługujące każdemu (tak jak jest to wielu krajach) i w trakcie tej kontroli korzystasz z ochrony prawnej przysługującej funkcjonariuszom publicznym tzn. w razie jakiegokolwiek ataku na Twoją osobę - słownego lub fizycznego, spotka takiego typa znacznie surowsza kara, aniżeli w przypadku ataku na zwykłego obywatela.
-
Arek, problem nie jest tyko prawny, stąd było to pytanie :) Ogólnie się zgadzam z tym co napisałeś, chodzi mi tylko o to, że zmiany prawne muszą być podstawą aby było lepiej. Nie jest wcale ciężko tego dokonać władzom takiego związku, a te niczego nie robią. Dlatego kierunek zmian to usunięcie sitwy, która siedzi tam dla samej siebie a nie dla wędkarzy. Potem można zacząć walkę o zmiany w ustawie o rybactwie śródlądowym.
A ochrona wód musi być skuteczna przede wszystkim. Nieważne czy jest to SSR czy inny twór, musi być skuteczna. A nie jest! A przecież to proste, skoro Dzierżno Duże to spory zarobek dla okręgu (opłaty z tytułu wędkowania na tej wodzie idą do okręgu a nie koła), to dlaczego nie wracają one aby wodę lepiej chronić i bardziej o nią zadbać, aby służyła jeszcze większej liczbie wędkarzy? To, że jest chroniona w ten sposób to zasługa samego koła, które się mocno tu poświęca.
Mamy zły system gospodarki wodami, mamy relikty socjalizmu realnego, SSR-y, karty wędkarskie, głupie statuty, RAPR-y z tyłka wzięte. Dlatego trzeba to zmieniać. Bez tego nie da się skutecznie wód chronić, zwłaszcza jak komendanci SSR będą działać wg własnego widzimisię. Władze PZW powinny tu dawno coś robić aby to usprawnić, a tu cisza. Tak to pracuje nasz zarząd główny, zajmując się często tak 'ważńymi' rzeczami jak wydawanie kasy na nowe patroszalnie, fileciarnie, przyznawanie nagród rybakom.
-
Lucjan - podstawową i w zasadzie główną odpowiedzią na postawione przez Ciebie pytanie jest jedna odpowiedź: PZW nie ma swojej straży, dlatego, że trzeba tworzyć nowe ciało. To ciało będzie pochłaniać środki w postaci wyposażenia, zaplecza biurowego, środków komunikacji (tak drogą GSM jak i pod postacią przemieszczania się strażników) oraz oczywiście świadczeń pracowniczych. A przecież ze swoich środków będą musieli to sponsorować. A to uszczupli ich ogólną kasę.
-
W Polsce obecnie nie ma klimatu na to, aby dawać obywatelom jakieś szczególne uprawnienia kontrolne, co widać dobrze po prawie dotyczącym dostępu do broni. SSR jest spuścizną czasów PRL i tylko dlatego jej jeszcze nie zlikwidowano, jak np. Straży Ochrony Przyrody (SOP), że w Polsce kłusownictwo jest powszechne, więc nieliczna PSR nie dałaby rady sama kontrolować polskich wód. Oczywiście gdyby nie działanie strażników SSR, to w wielu miejscach Polski w ogóle nie byłoby ryb.
W PRL-u SOP i inne tego typu organizacje określane były jako społeczny organ administracji publicznej. Dziś już tego typu organizacji nie ma, bo ustrój jest inny, więc nie ma już społecznych straży oprócz jednej. Nie wróżę sukcesu dla "własnej" straży dla PZW, bo nie ma klimatu u rządzących do zmian.
Obecnie tylko betonuje się istniejący układ. Niedługo wchodzi w życie nowa regulacja dotycząca operatu rybackiego. Zgodnie z uzasadnieniem projektu:
" W § 6 projektu rozporządzenia wskazano Instytut Rybactwa Śródlądowego im. Stanisława Sakowicza w Olsztynie jako jedyną jednostkę uprawnioną do opiniowania operatów. Stanowi to istotną zmianę względem dotychczas obowiązującego stanu prawnego, w którym wśród jednostek opiniujących operaty uwzględniano także Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie oraz Zachodniopomorski Uniwersytet Technologiczny w Szczecinie. Zdecydowano jednak, że uczelnie te nie zachowają uprawnień do opiniowania operatów. Jest to związane z jednej strony z przekształceniami wydziałów prowadzonymi na uczelniach w związku z reformą dziedzin nauki i dyscyplin, z drugiej zaś proponowanym wprowadzeniem dokumentu elektronicznego jako jedynej formy operatu. Zmiana ta znacznie ułatwi elektroniczny obieg dokumentów i dostęp podmiotów zainteresowanych do Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie. Jednostka ta zapewni wysoki poziom merytoryczny opiniowania operatów ponieważ dysponuje odpowiednią kadrą naukową prowadzącą badania w zakresie rybactwa śródlądowego i jest nadzorowana przez ministra właściwego do spraw rybołówstwa."
Dlatego nie krytykowałbym już tu na forum IRŚ, bo Wam wód "No Kill" w PZW zakażą ;D :P
Z drugiej strony będzie jeden duży pozytyw. Operat rybacki będzie dostępny dla każdego. Zakłada się bowiem pełną jawność operatu dla wszystkich, co mocno zmartwiło...IRŚ, o czym dał wyraz w swoich uwagach do projektu ;D No bo teraz każdy będzie mógł ocenić, co naukowe mózgi z Olsztyna miały w głowie pozytywnie opiniując dany operat :beer: Jeżeli jakieś np. GR, PZW wygrałoby konkurs na podstawie lipnego operatu można będzie wówczas, w dość łatwy sposób przed sądem dochodzić sprawiedliwości ( także pociągając do odpowiedzialności naukowców), mając po swojej stronie sztab "własnych" biegłych. To na pewno jest pozytyw ułatwiający ocenę działań IRŚ, jak i użytkowników rybackich.
-
Jaki interes ma PZW w ponoszeniu dodatkowych kosztów, skoro wędkarze i tak i tak wykupują zezwolenia, bez znaczenia czy ktoś wód pilnuje czy nie?
-
-
:'( kabaret....
Ile pkb dają dla państwa....
A na papier do drukarek i długopisy w kołach nie ma...
-
...chodzi o działania SSR... iii ostatnimi czasy ,bo troszeczkę nam skomplikował koronavirus, nie?! te wszystkie działania, bo myślimy już o tym od dwóch lat albo nawet więcej, tak !?...
;D
Te koszulki -to jest kpina i dramat. :facepalm:
Rozumiem, że każdy kto opłaci składkę na 2021 taką otrzyma. ;D
-
Tu nie chodzi o udowadnianie tego kto ma większe jaja, ale moim zdaniem chwalenie się ze współpracy z parlamentarnym Zespołem do spraw Wędkarstwa nie jest czymś z czego trzeba się chwalić, bo to nie będzie mieć żadnego wpływu na zmiany polskiego prawa rybackiego. Wystarczy bowiem zobaczyć kto jest w składzie zespołu do spraw wędkarstwa w Sejmie
https://www.sejm.gov.pl/sejm9.nsf/agent.xsp?symbol=SKLADZESP&Zesp=736
Nie wróżę więc sukcesów ZG PZW i taki lobbing już z góry skazany jest na porażkę, gdy decydentami w zakresie zmian jest partia rządząca, której przedstawicieli nie ma w tym zespole. Wystarczy zobaczyć kto jest w tym zespole, aby stwierdzić, że osoby te nie mają jakiegokolwiek wpływu na jakiekolwiek zmiany w Polsce w zakresie wędkarstwa.
Jeżeli natomiast teraz ZG pójdzie na otwartą wojenkę z ministerstwem, którego de facto już nie ma, ale parafazując klasyka z "Psów" Pasikowskiego "policję polityczną muszą mieć, czy jak tam ta k...a będzie się nazywała.No co ? Jezuitów zatrudnią?" urzędnicy z byłego już ministerstwa gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej przejdą po prostu do nowego ministerstwa. I to oni wraz z Wodami Polskimi będą mieć wpływ na to, czy Zarządowi Głównemu PZW cokolwiek uda się zmienić.
Na razie widzę jedynie internetową "napinkę" działaczy Zarządu Głównego ubranych de facto w badziewne koszulki. Co one mają w ogóle symbolizować ? Ja już Wam działaczom PZW znalazłem częściowe rozwiązanie Waszych problemów z ochroną ryb. Zmieńcie po prostu kolejność wydatków w PZW w tych swoich preliminarzach budżetowych i te wszystkie kilometrówki, diety, nagrody, medale, koszty reprezentacji i reklamy itp. przesuńcie na dalsze pozycje, a na pierwszych pozycjach postawcie zarybienia i ochronę ryb.
Napinanie się na youtubie do urzędników ministerstwa, straszenie ich ewentualną drogą sądową jest nie tylko mało profesjonalne, ale i nie wróży sukcesów w skuteczności działań PZW. Ten film to w ogóle nie wiem do kogo jest kierowany ? Do wędkarzy z PZW czy też jest wyrazem bólu działaczy ZG PZW, że ministerstwo z nimi nie konsultuje zmian. Skoro coś kogoś boli, to niech to zachowa dla siebie, a nie robi publicznego pośmiewiska z Zarządu Głównego PZW.
Do furii doprowadza mnie też to jak Panowie mówią, że PSR ma maksymalnie jedną wadę, że jest ich za mało. Skończmy z tą ciągłą propagandą. Tak jak SSR ma swoje wady, które należałoby wyeliminować systemowo, tak tym bardziej PSR ma swoje wady. W wielu bowiem miejscach Polski strażnicy PSR już po swojej urzędowej pracy są zatrudniani przez użytkowników rybackich na 1/4, czy też 1/2 etatu, na umowy zlecenie albo o dzieło. I ci sami funkcjonariusze, do których ustawowych zadań należy m.in. kontrola użytkowników rybackich, dorabiają sobie u nich do bardzo niskiej pensji. Przecież to rodzi taką patologię, że aż głowa boli.
-
Cd.. ;)
-
Witam szanowne grono.Jest to mój pierwszy post.Na ten wątek trafiłem całkiem przypadkowo a że również jestem strażnikiem ssr to może czegoś jeszcze się dowiem lub podzielę swoimi przemyśleniami.Wspomniał ktoś tu o finansowaniu ssr i o Kielcach,tak się składa,że jestem z powiatu Kieleckiego.Otóż w okręgu Kieleckim sporo się zmieniło problemem nie są już pieniądze a niestety ludzie.W ostatnich wyborach do zarządu okręgu udało się trochę pozmieniać.Otóż uchwałą zarządu okręgu każde koło ma obowiązek przekazać co najmniej 10 procent przychodów w danym roku na ochronę i zagospodarowanie wód.Pod groźbą kar finansowych za niewykonanie uchwały.Podział środków finansowych dotyczy również pracy z młodzieżą i sportu.Ponadto z puli okręgu na ssr przeznaczone jest 50 000 no i jeszcze każdy komendant powiatowy dodatkowo dostaje jeszcze tysiaka do dyspozycji.No i tu zaczynają się problemy,takich mamy komediantów,że nie potrafią zagospodarować takiej kasy.Dodam jeszcze ,że w ostatnim okresie dwóch lat otrzymaliśmy z okręgu trzy termowizje i łódkę i z tą łódką to dopiero jest kabaret,ale o tym może później.
-
Witaj na forum! Bardzo dobrze, że jesteś.
I dziękujemy za Twoją/Waszą pracę!
-
No i tu zaczynają się problemy,takich mamy komediantów,że nie potrafią zagospodarować takiej kasy.
A wiesz czemu tak jest? Nikt nie raczył poinformować w sposób jasny kół, że fundusz na ochronę i zagospodarowanie wód nie ma nic wspólnego z funduszem na zarybianiem i wielu skarbników starało się zmieścić z tymi obydwoma tematami w tych 10%.
-
No i tu zaczynają się problemy,takich mamy komediantów,że nie potrafią zagospodarować takiej kasy.
A wiesz czemu tak jest? Nikt nie raczył poinformować w sposób jasny kół, że fundusz na ochronę i zagospodarowanie wód nie ma nic wspólnego z funduszem na zarybianiem i wielu skarbników starało się zmieścić z tymi obydwoma tematami w tych 10%.
No i tu się bardzo mylisz.Zapomniałem o tym wspomnieć ,w myśl tejże uchwały każde koło ma obowiązek za 10% dokonać zarybienia wody poza obwodowej po wcześniejszym uzgodnieniu z władzami okręgu.
A tak wygląda sama uchwała. https://kielce.pzw.pl/brepo/panel_repo/2023/05/26/fx4h1z/26912-pliki-9u62r2022.pdf
-
A widzisz, tej uchwały nie widziałem, czyli mnie wprowadzono w błąd. Szkoda że nie wiedziałem tego wcześniej, przed walnym koła. Dziekuję za informację.
-
A widzisz, tej uchwały nie widziałem, czyli mnie wprowadzono w błąd. Szkoda że nie wiedziałem tego wcześniej, przed walnym koła. Dziekuję za informację.
Bez urazy,nie zaszkodzi raz w miesiącu zajrzeć na stronę okręgu.A tak spytam z ciekawości można wiedzieć z jakiego jesteś koła?
-
Wracając do tematu.Dlaczego PZW nie ma własnej straży wędkarskiej.Zaznaczam to jest moje subiektywne zdanie,porostu nie chcą tego sami wędkarze.A dlaczego bo po co ma ich ktoś nad wodą nękać,zaglądać w siatki sprawdzać wymiary,czepiać się rejestrów itp.Lepiej całą kasę która jest do dyspozycji koła podkreślam do dyspozycji koła bo kasa jest własnością okręgu wydać na tandetne plastikowe pucharki i nagrody.W okręgu Kieleckim są koła które wydawały nawet do 100% na sport.Może i ta uchwała nie jest idealna ale jest i zdecydowana większość kół z przynajmniej próbowała się wywiązać,niestety z wyjątkami,o czym też napiszę może później.Jest to drugi rok obowiązywania tej uchwały no i zobaczymy.Na przykładzie mojego koła powiem,że jest zdecydowana poprawa.
Dlaczego w okręgu straż przeszkadza,ano może chcieliby pilnować zarybień.Społeczną można nie powiadomić,nie dopuścić a ze swoją mogło by być gorzej.Jako ciekawostkę podam,że jak kilka lat temu dopuszczono nas legalnie do niewielkiej części zarybień to dwa razy facet jeździł w Polskę po narybek bo brakowało.
Dlaczego ZG nie chce swojej straży? Skoro tam na dole nie chcą to po co my mamy się w to bawić.
Osobiście powiem ,że przynajmniej w moim okręgu współpraca wygląda coraz lepiej brakuje mi możliwości zabierania zezwoleń na wędkowanie,gdzie o dziwo mamy możliwość konfiskowania sprzętu.No i przede wszystkim dobrego komendanta powiatowego bo ten który jest w Kielcach to katastrofa.
-
Bez urazy,nie zaszkodzi raz w miesiącu zajrzeć na stronę okręgu.
Szlag mnie trafia jak wchodzę na stronę PZW, archaiczna, zamulona i nieintuicyjna, tego kto ją zaakceptował i zapłacił za tego knota powinno sie obciążyć kosztami.
A tak spytam z ciekawości można wiedzieć z jakiego jesteś koła?
Jestem z SHL, na naszym zbiorniku, którym się opiekujemy SSR działa bardzo intęsywnie a szczególnie jeden ze strażników, ale co z tego skoro nie można karać "złodziei z kartą PZW" bo albo Policja albo PSR nie ma czasu podjechać
-
Wracając do tematu.Dlaczego PZW nie ma własnej straży wędkarskiej.Zaznaczam to jest moje subiektywne zdanie,porostu nie chcą tego sami wędkarze.A dlaczego bo po co ma ich ktoś nad wodą nękać,zaglądać w siatki sprawdzać wymiary,czepiać się rejestrów itp.Lepiej całą kasę która jest do dyspozycji koła podkreślam do dyspozycji koła bo kasa jest własnością okręgu wydać na tandetne plastikowe pucharki i nagrody.W okręgu Kieleckim są koła które wydawały nawet do 100% na sport.Może i ta uchwała nie jest idealna ale jest i zdecydowana większość kół z przynajmniej próbowała się wywiązać,niestety z wyjątkami,o czym też napiszę może później.Jest to drugi rok obowiązywania tej uchwały no i zobaczymy.Na przykładzie mojego koła powiem,że jest zdecydowana poprawa.
Dlaczego w okręgu straż przeszkadza,ano może chcieliby pilnować zarybień.Społeczną można nie powiadomić,nie dopuścić a ze swoją mogło by być gorzej.Jako ciekawostkę podam,że jak kilka lat temu dopuszczono nas legalnie do niewielkiej części zarybień to dwa razy facet jeździł w Polskę po narybek bo brakowało.
Dlaczego ZG nie chce swojej straży? Skoro tam na dole nie chcą to po co my mamy się w to bawić.
Osobiście powiem ,że przynajmniej w moim okręgu współpraca wygląda coraz lepiej brakuje mi możliwości zabierania zezwoleń na wędkowanie,gdzie o dziwo mamy możliwość konfiskowania sprzętu.No i przede wszystkim dobrego komendanta powiatowego bo ten który jest w Kielcach to katastrofa.
Nie sposób się nie zgodzić z twoimi przemyśleniami :thumbup: Niestety, wg mnie wielu włodarzy nie chce głównie związkowej straży z tego powodu, że nie chcą aby ktoś im patrzył na ręce. Do tego nie bez kozery wielu łamiących przepisy to ci, co są 'wysoko' we władzach okręgu, kół, i niezależna straż im nie pasuje.
I zgadzam się tez z tym, że powinno się wywalać ze związku. Mało wędkarzy rozumie, że nie sąd jest w stanie tak ukarać jak samo PZW. Wywalenie gościa ze związku, z wydaniem zakazu kupna przez niego pozwolenia dla osoby niezrzeszonej, byłoby biczem o wielkiej mocy na wszelkiej maści oszustów i kłusoli z PZW. Karą mogłoby też być odpracowanie czegoś, czyli np. spędzenie 100 godzin w czynie społecznym na rzecz związku/koła. Oj, można wiele dobrego by zdziałać :)
Jednak największym problemem jest dla mnie odrębność SSR od PZW, to, że działa w powiecie, musi mieć swojego komendanta. To jakby w fabryce ochroną miała się zajmować wybierana przez urzędnika lokalna jednostka, powołana na tę okazję, ale chronić mogła tylko 25% zakładu. To jest tak głupie, że aż boli. I nie jest to żaden przytyk do SSR-owców ale do metod wg jakich muszą działać, mając związane ręce. Jakże piękną rzeczą byłoby wywalenie delikwenta na zbity pysk ze związku, ależ by to go bolało! A złapany bez pozwolenia byłby traktowany jak pospolity złodziej, i sąd już z marszu miałby 'lepsze' kary. Niestety, komuś to na rękę, że mamy SSR...
-
Jestem z SHL, na naszym zbiorniku, którym się opiekujemy SSR działa bardzo intęsywnie a szczególnie jeden ze strażników, ale co z tego skoro nie można karać "złodziei z kartą PZW" bo albo Policja albo PSR nie ma czasu podjechać
[/quote]
Według danach za 2023 rok do koła Kielce SHL należało 687 osób.Na zebraniu marnie to wyglądało,gdzie połowa to zarząd koła.Pytanie czy to źle czy dobrze.No i jak tu wprowadzać jakieś zmiany gdy wszystko przepada w głosowaniu.Z drugiej strony można zmówić się wcześniej i naprawdę zamieszać ale to jest tylko pobożne życzenie wszyscy są mocni przed monitorem i klawiaturą.
Co do strażnika fajnie,że przyszedł(przyszli) do koła,wcześniej z kontrolami różnie bywało.
-
I zgadzam się tez z tym, że powinno się wywalać ze związku. Mało wędkarzy rozumie, że nie sąd jest w stanie tak ukarać jak samo PZW. Wywalenie gościa ze związku, z wydaniem zakazu kupna przez niego pozwolenia dla osoby niezrzeszonej, byłoby biczem o wielkiej mocy na wszelkiej maści oszustów i kłusoli z PZW. Karą mogłoby też być odpracowanie czegoś, czyli np. spędzenie 100 godzin w czynie społecznym na rzecz związku/koła. Oj, można wiele dobrego by zdziałać :)
Jednak największym problemem jest dla mnie odrębność SSR od PZW,
Uchwałą zarządu okręgu została powołana Straż Ochrony Wód okręgu Kielce.Od wielu lat w innych okręgach funkcjonowała i nadal funkcjonują podobne twory.Nie będę się rozpisywał czy to legalne,czy nielegalne.Nasza została zlikwidowana po jednym sezonie,tuż przed krajowym zjazdem I tu duży znak zapytania.Powodem była skarga do zarządu głównego.Notabene napisana przez wieloletniego prezesa koła i współtwórcę regulaminu ssr,tylko za to,że strażnik postawił na swoim i kazał wrzucić jazgarza z powrotem do dziury w lodzie.
Straż działała były zabierane zezwolenia,były kary właśnie sprzątania w czynie społecznym,i też to komuś przeszkadzało.Sam nie potrafi zwrócić uwagi złodziejowi nad wodą który go okrada i dalej było źle.
Co do odrębności nie chcę się zagłębiać w politykę,ale kontekście wydarzeń zaraz po wyborach parlamentarnych wychodzi na to,że nie trzeba pisać nowych ustaw,są dekrety,rozporządzenia,uchwała a ustawa może być później czy napisana,czy też znowelizowana.Niestety pan Dziemianowicz i spółka wolą nas czarować któryś już rok pracami nad nowym statutem.Dobrze,że podwyżkę diet udało się szybko załatwić.
-
Według danach za 2023 rok do koła Kielce SHL należało 687 osób.Na zebraniu marnie to wyglądało,gdzie połowa to zarząd koła.Pytanie czy to źle czy dobrze.No i jak tu wprowadzać jakieś zmiany gdy wszystko przepada w głosowaniu.Z drugiej strony można zmówić się wcześniej i naprawdę zamieszać ale to jest tylko pobożne życzenie wszyscy są mocni przed monitorem i klawiaturą.
Co do strażnika fajnie,że przyszedł(przyszli) do koła,wcześniej z kontrolami różnie bywało.
Podam ci przykład jak działa to w UK. Należę do klubu (odpowiednik koła), które jest zarządzane doskonale. Mają głównie rzekę, wiele jej odcinków, i na przestrzeni lat wykupili większość terenów na własność, mają oszczędności, w tym lokaty w jakiś akcjach etc. Porobione stanowiska, przycinane drzewa, koszona trawa, szlabany, jednym słowem rewelka. I teraz zimny prysznic. Na zebranie walne zarządu w tym roku przyszedł, oprócz zarządu i strażników...jeden wędkarz (na około 1000 członków). I tak to wygląda, ludzie się nie garną na zebrania i nie będą. Bo wędkarstwo to hobby, i są ważniejsze rzeczy (praca, rodzina) - dla większości przynajmniej :) Stąd nie będzie większej obecności raczej. DLatego skłaniałbym się na przejście na kontakt mailowy i prowadzenie fejsa, ze stroną klubową, ale niezależną (nie jak to sobie wymyślił Miś w okręgu opolskim), do tego wydawanie newslettera, prowadzenie jakichś sondaży etc. W ten sposób trzeba docierać do wędkarzy i zachęcać ich do zmian w dobrą stronę, tłumaczyć. U mnie to działa, jestem członkiem kilku klubów i wszędzie jest to samo, na fejsie można napisać posta. W ten sposób wielu widzi jak żyje koło, i wspiera go. Obecność na zebraniach to zbyt mało wg mnie, bo tu trzeba mieć głębsze rozeznanie. Jedyną różnicą jest zebranie gdzie wybiera się władze koła. Choć i tak uważam, że konieczne jest wprowadzenie istotnych zmian, jak kampanii wyborczej kandydatów i możliwości oddawania głosu przez neta. Mamy XXI wiek jakby nie było.
Nie zmienia to jednak istoty problemu - wędkarze w Polsce są 'niedoedukowani'. Potrzebują czegoś więcej niż haseł, potrzebują wiedzy. Jeżeli ktoś myśli, że ryba się bierze z zarybień, i że jak się walnie czegoś więcej, to będzie więcej dużych ryb, to jest klęska. Bo to tak nie działa. No i najważniejsze. Koła musza mieć więcej do powiedzenia, muszą rywalizować miedzy sobą o wędkarza. Opiekując się danymi wodami muszą mieć zapewnioną część stanowisk tylko dla członków tego koła. Obecnie mamy system, gdzie dobre koła wykonują pracę, którą przeżerają inne koła, takie trutnie co uja robią. To powoduje, ze ludziom się nie chce, że się wypalają. To samo ze strażą. Nic nie zadziała tak dobrze, jak straż koła chroniąca własne wody :) Koło Elektrownia w PZW Opole to przykład jednego z najlepiej działających kół w Polsce, mających doskonale zadbane wody, z których dwie są słynne nawet wśród karpiarzy łowiących na komercjach. Ale zamiast być przykładem i oczkiem w głowie dla włądz okręgu i ZG, walczy się z nim. To jest chore.
-
Jeżeli ktoś myśli, że ryba się bierze z zarybień, i że jak się walnie czegoś więcej, to będzie więcej dużych ryb, to jest klęska. Bo to tak nie działa.
Jeżeli stada tarłowe skończyły w zamrażarce to ryba musi być z zarybień i takie myślenie jest oparte na obserwacjach. Przerażające i smutne jednocześnie.
-
Ja tylko dodam do swej wypowiedzi, że opowiadałbym się za prowadzeniem strony na fejsie i na newsletterach, tak aby docierać do wędkarzy, móc zbroić ich w wiedzę. Pokazywać dlaczego jest ryba w pewnych wodach a dlaczego nie. Oczekiwać, że pojawią się na zebraniu i zabiorą głos, będą wsparciem, to wg mnie liczenie na cud. Dlatego lepiej docierać, tłumaczyć, być kulturalnym i cierpliwym :) Wg mnie to mus dzisiaj, do tego mieć grupę zastrzeżoną, dla tych co się chcą angażować, dla strazników, i można wiele rzeczy na zebraniach przepchać.
I jeszcze jedno. Wielu reformatorów narzeka na brak frekwencji na zebraniach. Ale tu byłbym ostrożny, bo jak większość zadecyduje czego chce, to może się okazać, że będą chcieli mięsa głównie i większych zarybień, o których mają wiedzieć, tak aby w listopadzie opróżnić z kroczka dany zbiornik. Tak jest często z kołami na Śląsku. Dlatego dobrze prowadzona strona na fejsie (czy grupa) to możliwość ściągania do siebie myślących wędkarzy, o co w każdym kole powinno chodzić :)
-
Jeżeli ktoś myśli, że ryba się bierze z zarybień, i że jak się walnie czegoś więcej, to będzie więcej dużych ryb, to jest klęska. Bo to tak nie działa.
Jeżeli stada tarłowe skończyły w zamrażarce to ryba musi być z zarybień i takie myślenie jest oparte na obserwacjach. Przerażające i smutne jednocześnie.
Skończyły nie skończyły,nie zarybiają,kradną,tylko wylewają wodę z worków i tyle w temacie. Zdecydowana większość wędkarzy nierozumnie pojęcia wody obwodowe,wody poza obwodowe,operaty wodnoprawne.Jak nieraz tłumaczę,że jedna dorodna samica sandacza składa tyle ikry ile my wpuszczamy narybku na jeden zbiornik to łapią się za głowę.Nasze społeczeństwo nadal jest nastawione na pozyskiwanie mięcha.
-
Ja tylko dodam do swej wypowiedzi, że opowiadałbym się za prowadzeniem strony na fejsie i na newsletterach, tak aby docierać do wędkarzy, móc zbroić ich w wiedzę. Pokazywać dlaczego jest ryba w pewnych wodach a dlaczego nie. Oczekiwać, że pojawią się na zebraniu i zabiorą głos, będą wsparciem, to wg mnie liczenie na cud. Dlatego lepiej docierać, tłumaczyć, być kulturalnym i cierpliwym :) Wg mnie to mus dzisiaj, do tego mieć grupę zastrzeżoną, dla tych co się chcą angażować, dla strazników, i można wiele rzeczy na zebraniach przepchać.
I jeszcze jedno. Wielu reformatorów narzeka na brak frekwencji na zebraniach. Ale tu byłbym ostrożny, bo jak większość zadecyduje czego chce, to może się okazać, że będą chcieli mięsa głównie i większych zarybień, o których mają wiedzieć, tak aby w listopadzie opróżnić z kroczka dany zbiornik. Tak jest często z kołami na Śląsku. Dlatego dobrze prowadzona strona na fejsie (czy grupa) to możliwość ściągania do siebie myślących wędkarzy, o co w każdym kole powinno chodzić :)
Strona na fejsie jest i okręgowa i kołowa.Mowa oczywiście tylko o okręgu Kielce.Przepływ wszelkiego rodzaju informacji chyba jest na niezłym poziomie.Problem według mnie jest w ludziach,nasze społeczeństwo robi się coraz bardziej pretensjonalne i leniwe.Choć i jest garstka zapaleńców.
-
Wracając do tematu. PZW ma własną straż,jak ich zwał tak zwał ale są różnego rodzaju straże,mienia,wód itp.Z tym,że jest to wszystko nielegalne.A nasi włodarze nie robią nic w tym kierunku by to zmienić od dwudziestu paru lat.Chaos to jest to,władza i pieniądze ich zadowala.Od dobrych kilkunastu lat jestem strażnikiem ssr jakoś staram się z tym wszystkim radzić.Jak nie policja to wniosek o ukaranie do PSR.Jak pisałem wcześnie brakuje mi możliwości zabierania zezwoleń na wędkowanie.No i oczywiście dużym problemem jest nasz komendant powiatowy.
-
Nasze społeczeństwo nadal jest nastawione na pozyskiwanie mięcha.
Po części masz rację, jednak chciałbym zauważyć, że tych co wypuszczają jest bardzo dużo, wg mnie stanowią większość (pośród wędkarzy). Problem w tym, że oni uciekają z PZW, bo te ma im mało do zaoferowania. Dlatego związek jest w dużej mierze takim skansenem, gdzie do powiedzenia ma najwięcej pokolenie, które wyczyściło wody z ryb. Przypomnę, w latach 90-tych jeszcze była masa ryby w wodach, operaty miały sens, były duże stada tarłowe. Potem zaczął się zjazd po równi pochyłej.
Podziwiam cię,m że masz tyle samozaparcia i energii. Wielu sobie odpuszcza, bo bycie w SSR nie wiąże się z benefitami ale raczej 'dokładaniem do biznesu', ma się mniej czasu na wędkowanie, za to są problemy, można mieć je w sądzie czy też być narażonym na pobicie. Większość żon czy partnerek nie będzie tu stanowiła wsparcia, bo dla kobiety to kiepska inwestycja, dlatego trzeba mieć sporo samozaparcia.
Życzę więc powodzenia, wg mnie czasy zmieniają się na lepsze, jest duży powiew 'nowego, nawet pośród włodarzy PZW są mocne podziały i opcja 'kumuno wróć' słabnie. Byle tylko nie doszło do upadku związku, bo wędkarze będą w doopie, czarnej. Całe szczęście Polskie Wody już nie prezentują czyichś interesów :)
-
Jeżeli ktoś myśli, że ryba się bierze z zarybień, i że jak się walnie czegoś więcej, to będzie więcej dużych ryb, to jest klęska. Bo to tak nie działa.
Jeżeli stada tarłowe skończyły w zamrażarce to ryba musi być z zarybień i takie myślenie jest oparte na obserwacjach. Przerażające i smutne jednocześnie.
Skończyły nie skończyły,nie zarybiają,kradną,tylko wylewają wodę z worków i tyle w temacie. Zdecydowana większość wędkarzy nierozumnie pojęcia wody obwodowe,wody poza obwodowe,operaty wodnoprawne.Jak nieraz tłumaczę,że jedna dorodna samica sandacza składa tyle ikry ile my wpuszczamy narybku na jeden zbiornik to łapią się za głowę.Nasze społeczeństwo nadal jest nastawione na pozyskiwanie mięcha.
Podałeś doskonały przykład.
Ja też próbowałem tłumaczyć,że bardziej opłaca się mieć na wodzie np. 10 samic sandacza 70+ i chronić te ryby za wszelką cenę niż wpuszczać kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy narybku letniego.
Krew w piach.
Najważniejsze ile w tym roku wpuścimy rzeźnego karpia.
W tym miesiącu składam rezygnację członka zarządu i szukam bardziej perspektywicznego kola.
-
Jeżeli ktoś myśli, że ryba się bierze z zarybień, i że jak się walnie czegoś więcej, to będzie więcej dużych ryb, to jest klęska. Bo to tak nie działa.
Jeżeli stada tarłowe skończyły w zamrażarce to ryba musi być z zarybień i takie myślenie jest oparte na obserwacjach. Przerażające i smutne jednocześnie.
Skończyły nie skończyły,nie zarybiają,kradną,tylko wylewają wodę z worków i tyle w temacie. Zdecydowana większość wędkarzy nierozumnie pojęcia wody obwodowe,wody poza obwodowe,operaty wodnoprawne.Jak nieraz tłumaczę,że jedna dorodna samica sandacza składa tyle ikry ile my wpuszczamy narybku na jeden zbiornik to łapią się za głowę.Nasze społeczeństwo nadal jest nastawione na pozyskiwanie mięcha.
Podałeś doskonały przykład.
Ja też próbowałem tłumaczyć,że bardziej opłaca się mieć na wodzie np. 10 samic sandacza 70+ i chronić te ryby za wszelką cenę niż wpuszczać kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy narybku letniego.
Krew w piach.
Najważniejsze ile w tym roku wpuścimy rzeźnego karpia.
W tym miesiącu składam rezygnację członka zarządu i szukam bardziej perspektywicznego kola.
Grubo, w sumie to jesteśmy sąsiadami jeżeli chodzi o PZW :-) 15go mam walne w swoim kole i jestem ciekaw co to będzie. Ludzie się organizują, sprzątanie i wycinki na wiosne, oczywiście szału frekfencyjnego nie ma, 10 osób max. Nowe stanowiska, monitoring! Monitoringu sam doświadczyłem, bo po zmianie samochodu, kolega podjechał zobaczyć, co to za typ przyjechał :D Szkoda, że prezesowi się trochę odechciało i wszystko idzie z dołu. Mamy Mistrzów Polski w dyscyplinie karpiowej, 2x w roku zawody karpiowe (nie moja bajka), jak przystąpiłem, to były zawody na otwarcie i zamknięcie sezonu (spławik) i Dzień Dziecka, nie każdego roku. Teraz doszły dwudniowe zawody feederowe i spinning. Prezes pojawił się tylko na Dzień Dziecka :-\
-
Aaa to w Ferdku jesteś?
Ja aktualnie w Zduńskiej ale chyba wrócę do Sieradza.
-
Aaa to w Ferdku jesteś?
Ja aktualnie w Zduńskiej ale chyba wrócę do Sieradza.
Ferdek, owszem.
-
Po części masz rację, jednak chciałbym zauważyć, że tych co wypuszczają jest bardzo dużo, wg mnie stanowią większość (pośród wędkarzy). Problem w tym, że oni uciekają z PZW, bo te ma im mało do zaoferowania. Dlatego związek jest w dużej mierze takim skansenem, gdzie do powiedzenia ma najwięcej pokolenie, które wyczyściło wody z ryb. Przypomnę, w latach 90-tych jeszcze była masa ryby w wodach, operaty miały sens, były duże stada tarłowe. Potem zaczął się zjazd po równi pochyłej.
Podziwiam cię,m że masz tyle samozaparcia i energii. Wielu sobie odpuszcza, bo bycie w SSR nie wiąże się z benefitami ale raczej 'dokładaniem do biznesu', ma się mniej czasu na wędkowanie, za to są problemy, można mieć je w sądzie czy też być narażonym na pobicie. Większość żon czy partnerek nie będzie tu stanowiła wsparcia, bo dla kobiety to kiepska inwestycja, dlatego trzeba mieć sporo samozaparcia.
Życzę więc powodzenia, wg mnie czasy zmieniają się na lepsze, jest duży powiew 'nowego, nawet pośród włodarzy PZW są mocne podziały i opcja 'kumuno wróć' słabnie. Byle tylko nie doszło do upadku związku, bo wędkarze będą w doopie, czarnej. Całe szczęście Polskie Wody już nie prezentują czyichś interesów :)
Na chwilę obecną interesuje mnie okręg Kielce a w szczególności powiat kielecki.Zatem piszę o tym co wiem i widzę.Z racji bycia strażnikiem w miarę dość aktywnym przeglądam te nieszczęsne rejestry połowów.Zapewniam cię,że ludzi zabierających ryby nie brakuje szczególnie tych starszych. Zdarzają się przerażające wielkości gdzie przy zarybieniu zgodnie z operatem widnieje kwota 300 kg jeden pan wykazuje zabranie 160 kg.
Jakiś czas temu zebrała się mała grupka ludzi i powolutku rozpoczęliśmy drążyć.Z oporami ale coś tam szło do przodu.Drgnęło mocniej po zmianie dyrektora biura okręgu.Potem przyszedł zjazd delegatów i wybory nowych władz,znowu coś udało się ugrać.Po zebraniach sprawozdawczych w kołach nastał rok 2022 i uchwała zarządu okręgu nr 62. o podziale procentowym środków finansowych koła pod groźbą kar za jej nierealizowanie.Rok 2023 zatem był ciężki większość kół niestety miała spore problemy z realizacją uchwały licząc po cichu,że pod naciskiem większości uchwała zostanie odwołana.Omal tak się nie stało bo ostatnie głosowanie odbyło się na kolejnym zebraniu sprawozdawczym okręgu wiosną tego roku.Chwała tym którzy się nie ugięli presji i uchwała działa nadal i z tego co jest mi wiadome jest dużo dużo lepiej z jej realizacją.Kuriozum tej sprawy to to,że jest jedno duże koło które poskarżyło się nawet do zarządu głównego.Proszę sobie wyobrazić sytuację,zero wydatków na zarybienie,zero na ochronę wód (ssr) symboliczne wydatki na pracę z młodzieżą a płacą jedną trzecią swoich środków za wynajęcie lokalu pod siedzibę koła.
https://kielce.pzw.pl/brepo/panel_repo/2023/05/26/fx4h1z/26912-pliki-9u62r2022.pdf
-
SosNa, po prawej nad tekstem masz przycisk "cytuj".
Cytowany tekst pojawi się w okienku, w którym potem pod nim możesz pisać. Przewijasz w dół, jeśli tekst jest długi, i piszesz pod tym: [/quote]
Wtedy wiadomo, co kto pisał. Bo tak, nie wiadomo.
Możesz też zacząć pisać, a jak przewiniesz ekran na dół, to masz poprzednie wypowiedzi i przy nich znaczek "Umieść cytat". Najeżdżasz kursorem, gdzie chcesz, żeby się cytat wkleił, i potem naciskasz ten znaczek.
-
SosNa, po prawej nad tekstem masz przycisk "cytuj".
Cytowany tekst pojawi się w okienku, w którym potem pod nim możesz pisać. Przewijasz w dół, jeśli tekst jest długi, i piszesz pod tym: [ /quote]
Wtedy wiadomo, co kto pisał. Bo tak, nie wiadomo.
Możesz też zacząć pisać, a jak przewiniesz ekran na dół, to masz poprzednie wypowiedzi i przy nich znaczek "Umieść cytat". Najeżdżasz kursorem, gdzie chcesz, żeby się cytat wkleił, i potem naciskasz ten znaczek.
Jasne,przepraszam.
-
Miałem napisać kilka słów o współpracy władz okręgu Kieleckiego a SSR.Jak już wcześniej wspominałem dużo nowego wniosła uchwała zarządu okręgu nr 62 z 2022 roku.A zatem każde koło w okręgu kieleckim zostało zobligowane do wydania co najmniej 10% przychodów na ochronę i zagospodarowanie wód.Co nieco wiem jak sobie radzą inne powiaty mnie jednak w szczególności interesuje powiat Kielce gdzie mamy 10 grup ssr działających przy kołach i ponad stu strażników.Kupujemy więc różnego rodzaju niezbędne wyposażenie,sorty mundurowe,z tej puli mamy też kasę na kilometrówki.Na swoim terenie mamy jeden piękny zbiornik Chańczę,która to niestety niema swojego opiekuna,że jest to duży zbiornik przydała by się łódka.Staraniem i na wniosek jednego z wiodących kół w okręgu łódka została zakupiona,niestety do chwili obecnej czyli przez okres dwóch sezonów na wodzie była pięć razy.Koło popadło w kłopoty finansowe.Kuriozalna sprawa wolą płacić kolosalne pieniądze za wynajem lokalu na siedzibę koła niż finansować inne wydatki oczywiście oprócz sportu.I gdzie tu są myślący wędkarze? No a komendant powiatowy wypiął się na tą sytuację i udaje,że to go nie dotyczy.Już niema kto nawet nią pływać,brak patentów sternika.Śmieszności całej sytuacji dodaje fakt,że już w 2011 roku otrzymał ze starostwa powiatowego kapoki,koło ratunkowe oraz rzutkę ratowniczą.Niestety na chwilę obecną ten człowiek stanowi największą przeszkodę w naszej działalności.Pomimo wielokrotnego nakłaniania nie chce zrezygnować ze stanowiska.No i jak tu dobrze działać.
-
Dlatego między innymi uważam, że SSR to farsa. Jeżeli spółka rybacka operuje na dzierżawionych wodach, to sama pilnuje swojego, bez powoływania SSR działającym w powiecie, z jakimś komendantem, nieprawdaż? Powoduje to tylko chaos, który jest na rękę większości włodarzy, którym nie w smak wydawać dużo na ochronę wód. Oni wolą tą kasą dysponować wg własnego uznania, używać jej do przekupstwa lub do 'własnych' celów.
Sytuacja jaką pokazujesz jest dość kuriozalna, bo jest łódka, ale nie ma nią komu pływać i tak dalej. Są narzędzia ale nie ma jak ich użyć :facepalm: Dlatego tak wielu się wypala, bo nie jest w stanie znieść takiego stanu rzeczy. Tym bardziej szacun dla ciebie, że masz wciąż chęci! :bravo:
-
Dlatego między innymi uważam, że SSR to farsa. Jeżeli spółka rybacka operuje na dzierżawionych wodach, to sama pilnuje swojego, bez powoływania SSR działającym w powiecie, z jakimś komendantem, nieprawdaż? Powoduje to tylko chaos, który jest na rękę większości włodarzy, którym nie w smak wydawać dużo na ochronę wód. Oni wolą tą kasą dysponować wg własnego uznania, używać jej do przekupstwa lub do 'własnych' celów.
Sytuacja jaką pokazujesz jest dość kuriozalna, bo jest łódka, ale nie ma nią komu pływać i tak dalej. Są narzędzia ale nie ma jak ich użyć :facepalm: Dlatego tak wielu się wypala, bo nie jest w stanie znieść takiego stanu rzeczy. Tym bardziej szacun dla ciebie, że masz wciąż chęci! :bravo:
Dzięki za dobre słowo.Kuriozalny to jest facet który od dwudziestu paru lat jest komendantem powiatu Kielce,zresztą w innych powiatach jest to samo.
Nurtuje mnie inne pytanie dlaczego od powstania ssr nikt nie spróbował rozszerzyć ich kompetencji choćby o zabieranie zezwoleń na wędkowanie i przekazywanie danych osobowych.
W Lutym ma się odbyć nadzwyczajny zjazd krajowy a głównym tematem uchwalenie zmian w statucie.no i nic w temacie ochrony wód.
-
Nurtuje mnie inne pytanie dlaczego od powstania ssr nikt nie spróbował rozszerzyć ich kompetencji choćby o zabieranie zezwoleń na wędkowanie i przekazywanie danych osobowych.
W Lutym ma się odbyć nadzwyczajny zjazd krajowy a głównym tematem uchwalenie zmian w statucie.no i nic w temacie ochrony wód.
Zacytuję swój własny wpis z tego tematu sprzed ponad 4 lat. Przewiduję, że mój wpis będzie aktualny przez kolejne 4 lata, jak nie dłużej ;)
W Polsce obecnie nie ma klimatu na to, aby dawać obywatelom jakieś szczególne uprawnienia kontrolne, co widać dobrze po prawie dotyczącym dostępu do broni. SSR jest spuścizną czasów PRL i tylko dlatego jej jeszcze nie zlikwidowano, jak np. Straży Ochrony Przyrody (SOP), bo w Polsce kłusownictwo jest powszechne, więc nieliczna PSR nie dałaby rady sama kontrolować polskich wód. Oczywiście gdyby nie działanie strażników SSR, to w wielu miejscach Polski w ogóle nie byłoby ryb.
W PRL-u SOP i inne tego typu organizacje określane były jako społeczny organ administracji publicznej. Dziś już tego typu organizacji nie ma, bo ustrój jest inny, więc nie ma już społecznych straży oprócz jednej.
A czemu na nadzwyczajnym zjeździe krajowym nie ma nic na temat ochrony wód? Trzeba najpierw sobie zadać pytanie, czy komukolwiek rzeczywiście zależy na zmianach w tym zakresie. Wystarczy chociażby zobaczyć inicjatywy PZW od 1990r. w zakresie zmian w ustawie o rybactwie śródlądowym. Poza tym trzeba mieć na uwadze również fakt, że stowarzyszenie to publicznie chwali się liczbą 600 tys. członków. Skoro posiada tak olbrzymie możliwości organizacyjno-finansowe w zakresie inicjatywy ustawodawczej co do daleko idących zmian nad polskimi wodami, to należy sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego od kilkudziesięciu lat nie korzysta z tego, a z czego korzysta np. pięciokrotnie mniejszy Polski Związek Łowiecki. Twoje wcześniejsze wpisy świadczą o dużej inteligencji, więc prawdopodobnie sam znasz odpowiedź na zadane przez siebie pytanie ;)
-
Nurtuje mnie inne pytanie dlaczego od powstania ssr nikt nie spróbował rozszerzyć ich kompetencji choćby o zabieranie zezwoleń na wędkowanie i przekazywanie danych osobowych.
W Lutym ma się odbyć nadzwyczajny zjazd krajowy a głównym tematem uchwalenie zmian w statucie.no i nic w temacie ochrony wód.
Zacytuję swój własny wpis z tego tematu sprzed ponad 4 lat. Przewiduję, że mój wpis będzie aktualny przez kolejne 4 lata, jak nie dłużej ;)
W Polsce obecnie nie ma klimatu na to, aby dawać obywatelom jakieś szczególne uprawnienia kontrolne, co widać dobrze po prawie dotyczącym dostępu do broni. SSR jest spuścizną czasów PRL i tylko dlatego jej jeszcze nie zlikwidowano, jak np. Straży Ochrony Przyrody (SOP), bo w Polsce kłusownictwo jest powszechne, więc nieliczna PSR nie dałaby rady sama kontrolować polskich wód. Oczywiście gdyby nie działanie strażników SSR, to w wielu miejscach Polski w ogóle nie byłoby ryb.
W PRL-u SOP i inne tego typu organizacje określane były jako społeczny organ administracji publicznej. Dziś już tego typu organizacji nie ma, bo ustrój jest inny, więc nie ma już społecznych straży oprócz jednej.
A czemu na nadzwyczajnym zjeździe krajowym nie ma nic na temat ochrony wód? Trzeba najpierw sobie zadać pytanie, czy komukolwiek rzeczywiście zależy na zmianach w tym zakresie. Wystarczy chociażby zobaczyć inicjatywy PZW od 1990r. w zakresie zmian w ustawie o rybactwie śródlądowym. Poza tym trzeba mieć na uwadze również fakt, że stowarzyszenie to publicznie chwali się liczbą 600 tys. członków. Skoro posiada tak olbrzymie możliwości organizacyjno-finansowe w zakresie inicjatywy ustawodawczej co do daleko idących zmian nad polskimi wodami, to należy sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego od kilkudziesięciu lat nie korzysta z tego, a z czego korzysta np. pięciokrotnie mniejszy Polski Związek Łowiecki. Twoje wcześniejsze wpisy świadczą o dużej inteligencji, więc prawdopodobnie sam znasz odpowiedź na zadane przez siebie pytanie ;)
Takie może to i przewrotne bo naciskać to raczej z góry ale nam się udaje i z dołu.Dłużej to trwa ale zmiany następują przynajmniej w moim okręgu.Konsekwentnie krok po kroku do przodu,niestety największa chyba bolączka naszych czasów brak chętnych do pracy.Co do broni jestem akurat przeciwnikiem posiadania i nie porównywałbym tego do zabierania zezwoleń przez ssr.Krótko bo krótko działała u nas straż ochrony wód,kilka zezwoleń było zabranych i nie było z tym jakichś większych kłopotów,ale wolałbym robić to całkiem legalnie,pewnie się nie doczekam.
Zarząd główny chce zlikwidować sądy koleżeńskie w kołach i z tym jak najbardziej się zgadzam bo to jest fikcja.Druga sprawa a mianowicie likwidacja udzielania absolutorium zarządowi bardzo mi się nie podoba a to z tego względu,że nastąpi znowu umocnienie władzy.W naszym okręgu proponowaliśmy udzielanie lub nie absolutorium dla poszczególnych członków zarządu,co przejdzie trudno powiedzieć bo co do sądów to sprawa wydaje się być przesądzona.
Jeżeli chodzi o jakieś inicjatywy ustawodawcze,czy też zmian w istniejącym prawie.Tak się składa,że znam osobiście członka ZG a nawet samego prezydium.Twierdzi,że chodzą na spotkania z jakimś zespołem parlamentarnym ale tam nie ma z kim rozmawiać a jeśli sprawdzi się czarny scenariusz z tych rozmów to i PZW i PZŁ dostaną mocno po dupie.
-
niestety największa chyba bolączka naszych czasów brak chętnych do pracy
To jest coś co powtarzam już od dawna i nie mówię tutaj już nawet o samej pracy, a zaangażowaniu choćby minimalnym, u nas w kole na 700 członków przyszło około 12 osób? To masz 1.7% członków, odejmij od tego Zarząd Koła to wychodzi jakieś 0.85%... ale za to jak wejdziesz na wszelkie fora od facebooka, po instagramy czy tiktoki to wszyscy tam są nagle najmądrzejsi i mają najwięcej do powiedzenia, ale jak przychodzi choćby minimalnie coś zrobić na przykład przyjść na zebranie, powiedzieć co się nie podoba, co chciałoby się zmienić to nagle już nie ma nikogo odważnego, w styczniu będą ogłaszane pewnie wszelkie informacje i znowu będą wypisywać swoje żale, a przecież tego typu decyzje są właśnie podejmowane na takich zebraniach i od tego one są, żeby przyjść i powiedzieć co się myśli na dany temat, poddać pod głosowanie, napisać wniosek itp. itd. ale jak widać większość to przerasta.
W tym roku u nas jeden z członków miał uwagi dotyczące nagród na zawody feederowe, że chcieliby zmienić ich formę, zostało to poddane głosowaniu, przeszło i od nowego roku będą mieli inną formę nagród niż w tym, da się? Czy lepiej na facebooku wypisywać potem w sezonie głupoty? Jeżeli nikt nie wnosi żadnych uwag oficjalnie, to organizatorzy zawodów, którzy to robią społecznie, nie będą się wybitnie spuszczać aby jak najlepiej każdemu dogodzić - bo tak się po prostu nie da.
Okręg, Zarząd czy Prezydium śmieją się z nas i to zapewne dosłownie, śmieją się z tego jak patrzą i widzą jak bardzo skłóceni jesteśmy we własnym środowisku, jak nie potrafimy się dogadać i zjednoczyć dlatego robią sobie co chcą, bo co my im zrobimy, jak nie potrafimy nawet przyjść raz w roku w sobotę za zebranie walne? Na facebooku napiszemy "Jebać PZW"? Jesteśmy tak liczną grupą, a jednocześnie tak podzieloną, gdzie każdy w tym wszystkim zapomina, że finalnie gramy do jednej bramki mając jeden cel - rybne zbiorniki.
-
Brak chętnych do działania w XXI w. cechuje każde stowarzyszenie w Polsce (!), ale też i na świecie, tym rozwiniętym ekonomicznie świecie. W dzisiejszych czasach, gdy wędkarstwo stanowi jedynie hobby, nie ma jakichkolwiek szans na zmiany w ogólnej świadomości społecznej. Sądzę, że w przyszłości będzie jeszcze gorzej z tym. Walka z tym faktem, to jak walka z wiatrakami. Dlatego dla tych chcących działać przewiduje się różne profity w stowarzyszeniach z uwagi na daleko idącą swobodę w tworzeniu statutu, bo inaczej to żadne stowarzyszenie w Polsce nie mogłoby funkcjonować prawidłowo w oparciu o pracę społeczną jej członków. Należy pamiętać, że komuniści z m.in. Kwaśniewskim na czele i Solidarność tworzyli w 1989r. ustawę Prawo o stowarzyszeniach, w realiach upadającego PRL-u. I ta ustawa od tamtego czasu niewiele się zmieniła. Dlatego dziś stowarzyszenia żyjące marzeniami o aktywnej działalności członków mają wyłącznie same problemy. Natomiast te stowarzyszenia, które odnalazły się w realiach gospodarki rynkowej, prężnie prosperują.
Co do broni jestem akurat przeciwnikiem posiadania i nie porównywałbym tego do zabierania zezwoleń przez ssr.Krótko bo krótko działała u nas straż ochrony wód,kilka zezwoleń było zabranych i nie było z tym jakichś większych kłopotów,ale wolałbym robić to całkiem legalnie,pewnie się nie doczekam.
Zarząd główny chce zlikwidować sądy koleżeńskie w kołach i z tym jak najbardziej się zgadzam bo to jest fikcja.Druga sprawa a mianowicie likwidacja udzielania absolutorium zarządowi bardzo mi się nie podoba a to z tego względu,że nastąpi znowu umocnienie władzy.W naszym okręgu proponowaliśmy udzielanie lub nie absolutorium dla poszczególnych członków zarządu,co przejdzie trudno powiedzieć bo co do sądów to sprawa wydaje się być przesądzona.
Jeżeli chodzi o jakieś inicjatywy ustawodawcze,czy też zmian w istniejącym prawie.Tak się składa,że znam osobiście członka ZG a nawet samego prezydium.Twierdzi,że chodzą na spotkania z jakimś zespołem parlamentarnym ale tam nie ma z kim rozmawiać a jeśli sprawdzi się czarny scenariusz z tych rozmów to i PZW i PZŁ dostaną mocno po dupie.
Prawdopodobnie nie zrozumiałeś aluzji do broni. Skoro dostęp do broni podlega ścisłej reglamentacji oraz nadzorowi instytucjonalnemu ze strony chociażby Policji i nie ma od kilkudziesięciu lat woli ze strony którychkolwiek rządzących, aby ten dostęp obywatelom ułatwić, to tym bardziej nikt nie zwiększy Wam uprawnień kontrolnych. O to właśnie mi chodziło. W Polsce bowiem od czasów PRL, przez III RP nie ma po prostu "klimatu" do przyznawania obywatelom praw, które w demokratycznym państwie prawa - zdaniem rządzących Polską - powinny być w rękach służb i organów państwa. Nie ważne, czy się z tym osobiście zgadzam, czy też nie (a w wielu aspektach się nie zgadzam ;)), ale tak po prostu jest.
Chodzi więc o to, że reprezentujesz organizację, która jest reliktem minionego systemu. Żeby nie było, to moim zdaniem SSR w realiach dzisiejszej Polski pełni bardzo ważną funkcję i jest niezbędna przy braku systemowych zmian w zakresie ochrony ryb. SSR w III RP tylko dlatego nie została zlikwidowana, bo państwo nie chce płacić na PSR, więc "wysługuje" się Wami. Dziś już nie ma społecznych straży. One umarły wraz ze śmiercią PRL. No może oprócz dwóch społecznych straży, aczkolwiek do chwili obecnej tylko Wy jeszcze "żyjecie" i funkcjonujecie. Jesteście reliktem. Tak naprawdę, to nikt nie wie co z Wami zrobić, bo od dawna nie powinniście istnieć w Polsce.
Dlatego nikt nie da Wam większych uprawnień kontrolno-procesowych, bo w rzeczywistości nadzór nad Wami jest fikcyjny. Fikcyjny jest nadzór ze strony nielicznej PSR, a tym bardziej fikcyjny jest nadzór ze strony prokuratora, czy też organów administracji samorządowej. Wielu strażników SSR jest nieprzeszkolonych, nie ma elementarnej wiedzy o uprawnieniach i obowiązkach wynikających z ustawy o rybactwie śródlądowym, k.k., k.w., k.p.k, k.p.o.w, czy też przepisów z zakresu ochrony danych osobowych. Stąd też Wasze działania mogą prowadzić do wielu nadużyć. I tego obawia się polski ustawodawca. Dlatego nikt nie da Wam większych praw, aniżeli te, które obecnie macie, bo de facto jesteście zwykłymi obywatelami, którzy po pracy "bawią" się w służby państwowe. Nie chodzi mi o to, aby Cię w tym miejscu urazić albo jakiegoś innego strażnika SSR, bo jak pisałem Wasza działalność w obecnych realiach jest bardzo ważna, ale aby uświadomić Tobie i innym rolę systemową SSR w obecnej Polsce.
Jeżeli chodzi o jakieś inicjatywy ustawodawcze,czy też zmian w istniejącym prawie.Tak się składa,że znam osobiście członka ZG a nawet samego prezydium.Twierdzi,że chodzą na spotkania z jakimś zespołem parlamentarnym ale tam nie ma z kim rozmawiać a jeśli sprawdzi się czarny scenariusz z tych rozmów to i PZW i PZŁ dostaną mocno po dupie.
O to jest mocne ;) Widzisz sam wielokrotnie bywałem na tego typu spotkaniach (w różnych kwestiach) i jak widzę tego typu ściemę mówioną Tobie, to jedynie irytuję się, bo wiem jak to wygląda w rzeczywistości. Dobrze, że znasz kogoś z Prezydium ZG PZW, ale sam bywałem wiele razy na tego typu spotkaniach i nikt mi nie wmówi, że nie ma z kim tam rozmawiać. To pierwsza kwestia.
A teraz druga kwestia. Ta najważniejsza. To o niej pisałem. Nie zrozumiałeś kwestii z inicjatywą ustawodawczą. Inicjatywę ustawodawczą w Polsce nie ma ZG PZW. Mają ją obywatele. Nawet nie muszą być w PZW. A dokładniej ma ją co najmniej 100 tysięcy obywateli Polski mających prawo wybierania do Sejmu. I teraz powiedz mi jak to jest, że Polski Związek Łowiecki liczący około 120 tysięcy członków potrafił kilkukrotnie w swojej historii zebrać 100 tysięcy podpisów obywateli Polski, aby wprowadzić lub chociaż spróbować wprowadzić dla siebie korzystne zmiany w polskim prawie? A teraz powiedz mi również, ile tego typu inicjatyw ustawodawczych po 1989r. (dokładniej po dacie wejścia w życie Konstytucji z 1997r.), było ze strony Polskiego Związku Wędkarskiego, liczącego około 600 tysięcy członków? Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie.
Następnym razem spytaj się tego swojego znajomego z Prezydium ZG PZW, jak to jest, że on i jego koledzy z ZG PZW od 1989r. nie mogą zebrać 100 tysięcy podpisów w całej Polsce, pod projektem korzystnych dla siebie zmian w prawie, a taki niewielki Polski Związek Łowiecki, jest w stanie w 1,5 miesiąca zebrać ponad 170 tysięcy podpisów poparcia dla swego ostatniego projektu. A potem wejdź tu na forum i napisz nam co od niego usłyszałeś ;) :beer:
-
Jeżeli chodzi o jakieś inicjatywy ustawodawcze,czy też zmian w istniejącym prawie.Tak się składa,że znam osobiście członka ZG a nawet samego prezydium.Twierdzi,że chodzą na spotkania z jakimś zespołem parlamentarnym ale tam nie ma z kim rozmawiać a jeśli sprawdzi się czarny scenariusz z tych rozmów to i PZW i PZŁ dostaną mocno po dupie.
O to jest mocne ;) Widzisz sam wielokrotnie bywałem na tego typu spotkaniach (w różnych kwestiach) i jak widzę tego typu ściemę mówioną Tobie, to jedynie irytuję się, bo wiem jak to wygląda w rzeczywistości. Dobrze, że znasz kogoś z Prezydium ZG PZW, ale sam bywałem wiele razy na tego typu spotkaniach i nikt mi nie wmówi, że nie ma z kim tam rozmawiać. To pierwsza kwestia.
A teraz druga kwestia. Ta najważniejsza. To o niej pisałem. Nie zrozumiałeś kwestii z inicjatywą ustawodawczą. Inicjatywę ustawodawczą w Polsce nie ma ZG PZW. Mają ją obywatele. Nawet nie muszą być w PZW. A dokładniej ma ją co najmniej 100 tysięcy obywateli Polski mających prawo wybierania do Sejmu. I teraz powiedz mi jak to jest, że Polski Związek Łowiecki liczący około 120 tysięcy członków potrafił kilkukrotnie w swojej historii zebrać 100 tysięcy podpisów obywateli Polski, aby wprowadzić lub chociaż spróbować wprowadzić dla siebie korzystne zmiany w polskim prawie? A teraz powiedz mi również, ile tego typu inicjatyw ustawodawczych po 1989r. (dokładniej po dacie wejścia w życie Konstytucji z 1997r.), było ze strony Polskiego Związku Wędkarskiego, liczącego około 600 tysięcy członków? Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie.
Następnym razem spytaj się tego swojego znajomego z Prezydium ZG PZW, jak to jest, że on i jego koledzy z ZG PZW od 1989r. nie mogą zebrać 100 tysięcy podpisów w całej Polsce, pod projektem korzystnych dla siebie zmian w prawie, a taki niewielki Polski Związek Łowiecki, jest w stanie w 1,5 miesiąca zebrać ponad 170 tysięcy podpisów poparcia dla swego ostatniego projektu. A potem wejdź tu na forum i napisz nam co od niego usłyszałeś ;) :beer:
[/quote]
Duża polityka to nie dla mnie,od niedawna kręcę się trochę przy okręgu.Może jeszcze uda się zrobić coś tu na dole by łowiło nam się lepiej,puki jeszcze jakieś chęci i siły do działania są.Za specjalnie to nie ma z kim bo takich ludzi sami wybraliśmy (???) .Masz zupełną rację nikt nielubi dzielić się władzą ale ja tego nie oczekuję.Chciałbym tylko zgodnie z prawem zatrzymać zezwolenie wędkarzowi łamiącemu przepisy.Nie potrzebuję broni ani szerszych uprawnień do kontroli.Co do mojego znajomego doskonale wiem z kim mam do czynienia,zawsze powie tylko to co ludzie chcą usłyszeć.Pewnie z doświadczenia wie,że nikt tego nie będzie sprawdzał.Może nie siedzi od 1989 roku ale już długo.Przykre ale prawdziwe jesteśmy zbyt leniwi i próżni.Dobrze i ciekawie piszesz,a tak z czystej ciekawości którą stronę reprezentujesz?
-
Różne strony reprezentowałem, w różnych sprawach ;) Natomiast chciałbym rozjaśnić Ci sytuację i spróbować odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ze strony PZW nie będzie wniosków o zmiany w tym zakresie, które masz na myśli, a na których zależałoby Ci w Twojej działalności w SSR. Widziałeś może system kar administracyjnych, ale też sankcji karnych w zakresie ochrony danych osobowych? Jakie są kary nakładane na organizację przetwarzającą dane osobowe i dopuszczającą się naruszeń w tym zakresie? I teraz wyobraź sobie taką sytuację, w której działasz w imieniu PZW, jako straż rybacka statutowo powiązana z tym stowarzyszeniem. Masz nazwijmy taką hipotetyczną osobę Pana Janka. Pan Janek po pracy lub będąc na emeryturze jest strażnikiem rybackim (albo w końcu ktoś uzna w PZW, aby go nazwać wędkarskim), który podlega bezpośrednio pod PZW i chce kontrolować, zabierać cudze dokumenty itp. itd. Za działania Pana Janka odpowiada wówczas kto? A no ten, kto go powołał, czyli PZW. A teraz jak to wygląda obecnie przy kontroli? A jakby do tego jeszcze dodać możliwość zabierania dokumentów. Czy jest obecnie jakiś organ lub służba w państwie, która chce sobie generować dodatkowe problemy? Dobrze obaj wiemy, kto ponosi odpowiedzialność za działania SSR obecnie. Moim zdaniem w praktyce nikt... oprócz samej SSR :) Ta odpowiedzialność jest bowiem w Polsce totalnie rozmyta na różne organy i służby, czyli jak to często u nas bywa, systemowo każdy umywa ręce na wypadek jakiś problemów. I teraz Pan Janek czuje się jak szeryf na prowincji, choć niekoniecznie zna obowiązujące w Polsce prawo. I jeżeli byłby ze straży PZW, to za jego błędy będzie ponosić odpowiedzialność organizacja, która go powołała, czyli PZW.
Od lat więc słyszę, że ludzie mówią, że PZW powinna mieć własną straż. Tylko czemu od lat nie ma żadnych zmian w tym zakresie? Niewielki Polski Związek Łowiecki (biorąc pod uwagę wielkość PZW), potrzebował niewiele ponad miesiąca czasu, aby zebrać 170 tysięcy podpisów Polaków. Ile czasu potrzebowałby ZG PZW na projekt zmian w zakresie ochrony wód i ryb, który to projekt pewnie poparłyby również i organizacje ekologiczne, a także spora część niewędkujących obywateli, zatroskanych stanem środowiska w Polsce? No ile? Sądzę, że dałoby się to zrobić w niecały miesiąc. Bez problemu. A co w tym zakresie zrobiono w PZW od 1989r.?
W mojej ocenie dlatego od lat jest tak, jak jest, bo wszystkim pasuje taka sytuacja. Pasuje to państwu, które raz na jakiś czas rzuci groszem np. na mundury dla strażników, czyli państwo umywa ręce w zakresie odpowiedzialności finansowo-organizacyjnej, a z drugiej strony również PZW pasuje ta sytuacja. No bo znaczna, dobrze wyposażona i dofinansowana straż mogłaby generować problemy nie tylko w samym PZW - w tej wędkarskiej tkance społecznej, od której zależą coroczne składki :P, ale także w zakresie nadużyć uprawnień kontrolnych i odpowiedzialności PZW za działania swoich strażników. Myślisz, że ktoś jest rzeczywiście chętny do zmian w tym zakresie w niedalekiej przyszłości? W mojej ocenie chętnych wśród zarządzających związkiem jest tyle = 0 osób.
-
Ja to widzę trochę inaczej :) Właśnie własna straż może dużo więcej niż SSR, bo nie ma wtedy potrzeby przetwarzania danych osobowych. Jeżeli się łapie kogoś, kto nie ma pozwolenia na wędkowanie, to zgłasza się to na policję, tak jak zgłasza się złapanie złodzieja. Jeżeli ma dokumenty, to wtedy zapisuje się jego dane i kieruje sprawę do okręgu, który powinien zająć się ukaraniem. Wszystko zaś powinien zawierać regulamin związku. RODO nie powstało po to, aby chronić złodzieja, co może odmawiać okazania dokumentów. Musi na pewno okazać legitymację członkowską i pokazać dowód na opłacenie składek. Tyle wystarczy, nie trzeba żadnego dowodu ani prawa jazdy aby kogoś identyfikować, nawet karty wędkarskiej :)
Dla mnie powód jest inny. Mając własną straż, trzeba na nią wydawać kasę, do tego komendant okręgowy który by za nią odpowiadał byłby bardzo mocną personą. A to nie w smak włodarzom, bo nie mieliby jak nim sterować, ten byłby poddany presji wędkarzy i samych strażników. Do tego dochodzi sprawa zarybień chociażby. Wiele okręgów robi szwindle, bo nie ma jak odpowiednio zarybiać, często trzeba kombinować jak własny ośrodek zarybieniowy ma problemy, są też typowe wały, jak zarybienia sandaczem Nysy i Otmuchowa. Własna straż, mająca silną motywację oddolną, pokazywałaby takie rzeczy, a tu już są poważne konsekwencje. Stąd włodarzom daleko od powołania w PZW czegoś, co byłoby batem dla nich. Taki Heliniak musiałby się pocić o wiele bardziej gdyby ktoś pokazywał ile wysysa siana ze związku, gdzie strażnikom brakuje na paliwo, osprzęt etc. Do tego wszelkie wpadki poszłyby na konto prezesa okręgu, jeżeli doszłoby do pobicia lub wypadku. Tutaj jest 'ciało obce', które współpracuje z PZW, ale gdzie odpowiedzialność się rozmywa.
W UK kluby, które mają własnych strażników, czyli bailiffów, muszą za nich odpowiadać, i to jest logiczne. PZW wybiera wygodną dla włodarzy formę, przez współpracę z SSR. Ale i tak wszystko przebijają sami wędkarze, którzy uważają, że to sądy mają karać wielkimi karami, nie rozumiejąc, że podstawowym wymiarem kary powinno być usunięcie ze związku dożywotnio lub na pewien okres, zawieszenia. Bo chodzi o bat jakim jest wystraszenie kłusowników ze składkami przed konsekwencjami. Żadne zadośćuczynienie nie trafia na rzecz pokrycia strat, nie czarujmy się. Nie da się zarybić pięcioma dorosłymi szczupakami, bo kłusol Zenon Bombalina takie złowił i miał je przy sobie, jak go dorwano. SSR więc to gorsza z opcji, bo jest mocno dociśnięta RODO, nie trzeba na nich łożyć. I włodarzom w to graj. Wędkarze zaś mogą winę zwalać na opieszałość sądów i niskie kary, więc odium winy spada nie na zarządzających, czyli głównych winowajców.
Warto zapytać danych włodarzy, jakie mają poglądy na takie sprawy. Niestety, to jest polski klimat, gdzie nie wybiera się odpowiednich ludzi na wyborach w kołach, gdzie rozumie się jaka jest rola delegata. Wędkarze nie rozumieją statutu, jak działa stowarzyszenie jakim jest PZW, jak się walczy o swoje. Szczytem do pewnego momentu było pójście na wybory, co jest podobne do wysłania kogoś na polskie wybory parlamentarne, totalnie nieinteresującego się polityką o sytuacją w Polsce, aby dobrze zagłosował. A tamci kantują, naginają przepisy, piszą pod siebie ordynację wyborcze, z możliwością opcji ratunkowej, jak lista własnych kandydatów i szybkie jej zamknięcie.
-
Ja to widzę trochę inaczej :) Właśnie własna straż może dużo więcej niż SSR, bo nie ma wtedy potrzeby przetwarzania danych osobowych. Jeżeli się łapie kogoś, kto nie ma pozwolenia na wędkowanie, to zgłasza się to na policję, tak jak zgłasza się złapanie złodzieja. Jeżeli ma dokumenty, to wtedy zapisuje się jego dane i kieruje sprawę do okręgu, który powinien zająć się ukaraniem. Wszystko zaś powinien zawierać regulamin związku. RODO nie powstało po to, aby chronić złodzieja, co może odmawiać okazania dokumentów. Musi na pewno okazać legitymację członkowską i pokazać dowód na opłacenie składek. Tyle wystarczy, nie trzeba żadnego dowodu ani prawa jazdy aby kogoś identyfikować, nawet karty wędkarskiej :)
Dla mnie powód jest inny. Mając własną straż, trzeba na nią wydawać kasę, do tego komendant okręgowy który by za nią odpowiadał byłby bardzo mocną personą. A to nie w smak włodarzom, bo nie mieliby jak nim sterować, ten byłby poddany presji wędkarzy i samych strażników. Do tego dochodzi sprawa zarybień chociażby. Wiele okręgów robi szwindle, bo nie ma jak odpowiednio zarybiać, często trzeba kombinować jak własny ośrodek zarybieniowy ma problemy, są też typowe wały, jak zarybienia sandaczem Nysy i Otmuchowa. Własna straż, mająca silną motywację oddolną, pokazywałaby takie rzeczy, a tu już są poważne konsekwencje. Stąd włodarzom daleko od powołania w PZW czegoś, co byłoby batem dla nich. Taki Heliniak musiałby się pocić o wiele bardziej gdyby ktoś pokazywał ile wysysa siana ze związku, gdzie strażnikom brakuje na paliwo, osprzęt etc. Do tego wszelkie wpadki poszłyby na konto prezesa okręgu, jeżeli doszłoby do pobicia lub wypadku. Tutaj jest 'ciało obce', które współpracuje z PZW, ale gdzie odpowiedzialność się rozmywa.
W UK kluby, które mają własnych strażników, czyli bailiffów, muszą za nich odpowiadać, i to jest logiczne. PZW wybiera wygodną dla włodarzy formę, przez współpracę z SSR. Ale i tak wszystko przebijają sami wędkarze, którzy uważają, że to sądy mają karać wielkimi karami, nie rozumiejąc, że podstawowym wymiarem kary powinno być usunięcie ze związku dożywotnio lub na pewien okres, zawieszenia. Bo chodzi o bat jakim jest wystraszenie kłusowników ze składkami przed konsekwencjami. Żadne zadośćuczynienie nie trafia na rzecz pokrycia strat, nie czarujmy się. Nie da się zarybić pięcioma dorosłymi szczupakami, bo kłusol Zenon Bombalina takie złowił i miał je przy sobie, jak go dorwano. SSR więc to gorsza z opcji, bo jest mocno dociśnięta RODO, nie trzeba na nich łożyć. I włodarzom w to graj. Wędkarze zaś mogą winę zwalać na opieszałość sądów i niskie kary, więc odium winy spada nie na zarządzających, czyli głównych winowajców.
Warto zapytać danych włodarzy, jakie mają poglądy na takie sprawy. Niestety, to jest polski klimat, gdzie nie wybiera się odpowiednich ludzi na wyborach w kołach, gdzie rozumie się jaka jest rola delegata. Wędkarze nie rozumieją statutu, jak działa stowarzyszenie jakim jest PZW, jak się walczy o swoje. Szczytem do pewnego momentu było pójście na wybory, co jest podobne do wysłania kogoś na polskie wybory parlamentarne, totalnie nieinteresującego się polityką o sytuacją w Polsce, aby dobrze zagłosował. A tamci kantują, naginają przepisy, piszą pod siebie ordynację wyborcze, z możliwością opcji ratunkowej, jak lista własnych kandydatów i szybkie jej zamknięcie.
Czyli co samo się nie zrobi.Dopiero co pisaliśmy o frekwencji na zebraniach,no i widzisz pan jak nikt nie przychodzi to i niema z kogo wybrać.Śmiem twierdzić,że ponad 90% wędkarzy nawet nie zajrzało do statutu.A no właśnie nasza polska rzeczywistość.W moim okręgu coś drgnęło na jak długo czas pokaże. Sam jestem delegatem z koła,pierwszy raz.Co widziałem i co słyszałem lepiej nie komentować,żenada.Jeśli się zdarzy jeszcze raz zostać delegatem już im tak łatwo nie będzie.
Postanowienie na przyszły rok napisać jakąś petycję do zarządu.
-
Słuchaj, ja już dawno stwierdziłem, że droga do zwycięstwa wiedzie przez edukację. Jeszcze z 10-12 lat śmiano się ze mnie, że używam maty do odhaczania, dzisiaj jest ona na porządku dziennym, to zasługa edukacji przez użytkowanie neta w dużej mierze (filmy etc). Jednak w sprawie PZW będzie to trudniejsze. Dla takich osób jak Ty polecam prowadzenie strony, na fejsie, jak się da to rozsyłanie newslettera do zainteresowanych, maile macie w kole. Tak można ludzi dokształcać, po cichu. Druga sprawa to szukanie sojuszników w innych kołach. Mając wspólne cele można się wspierać i wiele przegłosowywać, zwłaszcza jak nie ma 'silnej grupy trzymającej władzę'. Dobre koła powinny wprowadzać swych ludzi do ZO, więc tutaj mając sojusz i dobre kontakty można wspierać się wzajemnie przy głosowaniach nad wnioskami. Zwłaszcza przed wyborami trzbea szukać porozumienia kół, ponieważ w PZW jest tak, że urzędujący prezes robi sobie kampanię za kasę związku. Może obiecywać, rozdawać nagrody, odznaki, dawać na inwestycje, co jemu i jego ludziom daje fory. Tak więc trzeba działać podobnie, obiecywać, szykować się do przejęcia władzy w okręgu. To jest jak najbardziej do zrobienia. Jest wiele kół, które chce zmian, trzeba tylko dotrzeć do nich.
Niestety, w Opolu jest esbek Mach, szkolony przez KGB swojego czasu, który doskonale wie jak wpływać na ludzi, jak ich łamać. Taktyka gdy prezes lub jego zastępca jest na każdym walnym w kole przyniosła nieoczekiwane efekty. Wielu dało się zastraszyć samą obecnością, nie mieli odwagi zabrać głosu, podnieść ręki przeciwko włodarzom, który był i na wszystko spoglądał jako obserwator. Banalne ale skuteczne. Ale nie wszędzie są tacy goście, więc można sporo uzyskać, tym bardziej jeżeli się działa po cichu. Ważne aby dogadać się na poziomie pewnej ilości kół, aby zapewnić sobie głosy na zjeździe delegatów, samemu ułożyć listę kandydatów. Działanie solo niczego nie daje, a zdarzają się tacy samotnicy (koła). Tutaj trzeba gry zespołowej. I wbrew wszystkiemu o wiele łatwiej jest, jeżeli ludzie się nie garną do udziału w wyborach niż jeśli mieliby przyjść tłumnie. Wg mnie zbyt podatni są na populizm, i za cenę mięsa walonego do wody są gotowi wybrać byle kogo, ważne aby obiecał, że zarybi dobrze i że nie będzie robił zakazów.