Spławik i Grunt - Forum

ORGANIZACJE WĘDKARSKIE => PZW, czyli Polski Związek Wędkarski... => Wątek zaczęty przez: grzesiek76 w 01.09.2015, 10:25

Tytuł: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 01.09.2015, 10:25
Przed chwilą odwiedziłem stronę PZW i znalazłem wykaz zarybień okręgu w Zielonej Górze.
Z wielką ciekawością odszukałem wielkość zarybień mojej Starej Odry. Tej samej o której wielokrotnie wspominałem i tak bardzo narzekam na jej obecny stan.
Okazuje się że zbiornik ten jest zarybiany!

Wg, wykazu:
Rok 2012 - 200kg karpia. 30kg lina. 40kg karasia. 20kg jazia.
Rok 2013 - 230kg karpia. 10kg lina. 10kg karasia. 5kg szczupaka.
Rok 2014 - 170kg karpia. 30kg lina. 10kg karasia.

W tabeli wygląda to w miarę dobrze. Samego karpia w ciągu ostatnich trzech lat wpuszczono 600kg. (zbiornik ma około 4ha)
Tylko ja się pytam - Gdzie on jest??!! Bo na pewno nie w mojej wodzie.
Tak się składa, że zarówno w obecnym sezonie jak i minionym odwiedzam ten zbiornik regularnie. Kilka, kilkanaście razy w miesiącu.
Karpia z całą pewnością do tej wody nie wpuszczono. Gdyby był nie ma takiej możliwości abym o tym nie wiedział. Żaden też z miejscowych wędkarzy nawet słowem nie wspomniał o jakichkolwiek oznakach bytności karpia w ostatnim czasie. Wszyscy tutaj znamy się od lat. Gdyby karp pojawił się w wodzie, to wiedziałbym o tym najpóźniej kilka dni po zarybieniu.
Poza tym przez te dwa sezony nie miałem żadnego kontaktu z tą rybą. Zarówno na wędce, jak i wizualnego w wodzie.
Tego karpia do wody po prostu nie wpuszczono!
Jeżeli, w co wątpię, jakieś karpie były wpuszczone , to w ilości znacznie odbiegającej od tej z wykazu. Innymi słowy może do wody trafiło kilka, kilkanaście karpików. Ale jest to wariant bardzo optymistyczny.
Zresztą mój znajomy od dwóch sezonów bardzo często próbuje łowić tam karpia. W tym sezonie złowił tylko jednego około 1,5kg. Obaj przypuszczamy że ryba ta trafiła do wody w ramach wigilijnej amnestii...
Lin, karaś, szczupak, zgoda. Ilości niewielkie, to powiedzmy że mógłbym "przeoczyć" takie zarybienie. Ale nie karpia..Wykluczone.

Owszem, zbiornik ten  zarybiono, ale płocią i jaziem. Pod koniec sezonu 2013, lub początku 2014.
I te ryby było  "widać" w wodzie. Zarówno płoć jak i jazia.
Ale karpia tutaj nie wpuszczono!



Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 01.09.2015, 10:42
Grzesiek może jest na wigilijnym stole PZW i pracowników RZGW którzy to muszą być przy zarybieniu takiej ryby.

Zbiornik ma 4ha? Jak to jest możliwe, że do takiego zbiornika wpuszcza się tyle ryb? Przecież aktualnie wg operatu na wodę plus/minus można mniej więcej wpuść na 1ha 4kg kroczka....
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.09.2015, 10:48
Grzesiu. Możliwe, że mylę „Twoją wodę” z inną, ale jeśli chodzi o Starą Odrę koło miejscowości na „K” w lesie, to łowiłem tam wiosną na początku parkingu, po drugiej stronie brzegu jest jak mi mówili wędkarze plaża (wędkować tam nie wolno z tego brzegu).
Sprawdzam, bo zrobiłem kilka zdjęć i był to szczególny dzień, bo tak mnie te karpiki w…, że się zwinąłem i pojechałem na Głogów:
 
I tak: Było to 15 maja tego roku. Złowiłem ładnego okonia, godnego na ten dzień kiedy inni nie łowili lina i co najmniej 10 karpików które z pewnością nie miały miary, czyli z ostatniego zarybienia. Te karpiki mnie zdenerwowały, bo nie mogłem przebić się do innych ryb.

Jeśli ich tam nie ma dzisiaj, to albo nie żerują (takie zbiorniki mają swoje fochy), albo zostały wyłowione i… zjedzone.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 01.09.2015, 10:49
U mnie zarybiają karpiem i te zarybianie widać. Ale od niejednej osoby słyszałem, że to, co na papierze, to nie pokrywa się z tym, co wpuszczane. Reszta ląduje w prywatnych stawach panów zarybiających. Oczywiście mogą to być tylko zwykłe oszczerstwa, nie wiem. Ale jedno jest pewne - wały robią w tym kraju(czyli w Polsce, to dla Mirka;) ) wszędzie, więc i w PZW też. Kwestia tylko gdzie i jakiego kalibru, bo w brak wałów, szczególnie w tej szanowanej instytucji, nie uwierzę.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwa i mięsiarstwo.
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 01.09.2015, 12:12
Grzesiu. Możliwe, że mylę „Twoją wodę” z inną, ale jeśli chodzi o Starą Odrę koło miejscowości na „K” w lesie, to łowiłem tam wiosną na początku parkingu, po drugiej stronie brzegu jest jak mi mówili wędkarze plaża (wędkować tam nie wolno z tego brzegu).
Sprawdzam, bo zrobiłem kilka zdjęć i był to szczególny dzień, bo tak mnie te karpiki w…, że się zwinąłem i pojechałem na Głogów:
 
I tak: Było to 15 maja tego roku. Złowiłem ładnego okonia, godnego na ten dzień kiedy inni nie łowili lina i co najmniej 10 karpików które z pewnością nie miały miary, czyli z ostatniego zarybienia. Te karpiki mnie zdenerwowały, bo nie mogłem przebić się do innych ryb.

Jeśli ich tam nie ma dzisiaj, to albo nie żerują (takie zbiorniki mają swoje fochy), albo zostały wyłowione i… zjedzone.


Tak, to dokładnie ta sama woda.
Nawet nie będę pytał czy nie pomyliłeś daty/ roku...

Osobiście na pewno łowiłem w tej wodzie 23 maja (dzień przed Zielonymi Świątkami). Łowiłem dalej, mniej więcej w połowie zbiornika. Absolutnie żadnego karpiowego echa. I tutaj przy parkingu pomimo soboty było raczej pusto. Może 2-3 wędkujących.
I łowiłem też 30 maja właśnie blisko parkingu. Mimo fantastycznej pogody i świetnej zanęty z bardzo dużą ilością białego robaka, złowiłem jedynie kilka krasnopiórek. Lin szykował się do tarła. Pomimo soboty i najczęściej obleganej tutaj miejscówki, łowiłem sam... Po karpikach nawet śladu już nie było.

Mniejsza już o szczegóły.
Powiem Ci jak było. Miałeś ogromne szczęście i akurat trafiłeś na dzień po zarybieniu. Twój opis zdecydowanie zgadza się sytuacją mającą dzień po zarybieniu. Tak właśnie jest. Ryby wpuszczane są z tej żużlówki k. parkingu. Drugiego dnia po zarybieniu biorą jak głupie.
Pamiętam to z lat 90 tych.
Nie wiem ile go wpuszczono w obecnym sezonie, ale bardzo mało. I zostały wyłowione zanim zdążyły rozpłynąć się po wodzie. Czyli w ciągu 2-3 dni. A to pasuje bo Ty łowiłeś 15go, a 16-17ty to weekend. Więc przez weekend w zasadzie wszystkie zostały już wytłuczone. To po prostu masakra. Kilku wędkarzy w 2-3 dni wytłukło pewnie 30-50kg kroczka. Bo myślę że tyle go wpuszczono. My miejscowi nawet nic o tym nie wiedzieliśmy. Wyłowili go w expresowym tempie.

Wielkości tego zarybienia nie kwestionuję, bo po prostu nie ma wykazu zarybień na rok 2015.

Jednak w odniesieniu do lat wcześniejszych, wielkości z całą pewnością są bardzo zawyżone. Przy 200kg kroczka, wszystkich by nie wyłowiono. Część musiałaby się rozpłynąć po wodzie. A na pewno ich nie ma. Może kilka, kilkanaście sztuk na cały akwen.

Słyszeliśmy że tej płoci i jazia wpuszczono 200kg (pomimo tego że płoci nie ma w wykazie zarybień, ale na pewno była wpuszczona). I ta ryba jeszcze jest. Mało, większość jest wyłowiona, ale trochę jeszcze zostało. Płoć i jazia "widać".
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: pawciobra w 01.09.2015, 12:39
W tym roku zarybienia na wodach, na których wędkuję wyglądają w taki sposób
(https://splawikigrunt.pl/forum/gallery/972_01_09_15_12_23_36.png)
Sandaczem zarybiają, a i tak go w rzece prawie nie widać, bo parę km dalej znajduje się ujście do zalewu wiślanego ;)
Nie ma, to jak zarybiać dla rybaków zamiast wędkarzom ...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 01.09.2015, 12:41
Nie ma, to jak zarybiać dla rybaków zamiast wędkarzom ...

No przecież o to chodzi...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: pawciobra w 01.09.2015, 12:47
Najlepsze jest, to że Pasłęka nr10 nie ma dojścia do zalewu ponieważ dzieli je przepławka dla ryb i elektrownia, więc dlaczego nie zarybią tego odcinka sandaczem, a koniecznie tam gdzie ta ryba spierniczy na znacznie większy akwen jakim jest zalew:|
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 01.09.2015, 14:03
Różne mogą być przyczyny.
U nas w jednym kole jest np. tak, że po odbiór ryby jedzie zawsze ta sama ekipa z koła PZW. Połowę ryby sprzedają na lewo. Zakupili nawet w tym celu specjalne taczki. Za sprzedaną rybę, sponsor opłaca zarządowi wycieczki na rzeki. Członkowie też dostają parę groszy, żeby mieli na zawody (czytaj "napoje"). Oczywiście zawody nie na tym jeziorze, bo w nim nie ma ryb, tylko na rzekach. Tak więc zadowoleni członkowie wybierają znowu ten sam zarząd. I tak rybny interes się kręci.
Ekipą dowodzi komendant lokalnego posterunku policji, więc nikt nie podskakuje.
Sprawę zgłosiliśmy już anonimowo do okręgu (każdy się boi), ale nie wiadomo co z tego wyniknie, bo komendant, to kolega prezesa okręgu.

Polska...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 01.09.2015, 14:05
Czytać hadko...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.09.2015, 14:22
Grzesiu, było to 15 maja, ponieważ z każdej wędkarskiej balangi robię notatki - 0d 1991 roku. Stąd mówię Ci, że był to szczególny dzień, bo karpiki brały jak głupie, a ja nie dla karpi przyjechałem.
Czyli się wszystko zgadza.
Nie wiedziałem, że dzień czy dwa wcześniej ten zbiornik zarybiono. Teraz dopiero od Ciebie się dowiaduję (odnotuję to sobie w moim "kapowniku" wędkarskim). To też usprawiedliwia tak liczne brania niemiarowych na oko, bo nie mierzyłem karpików.

Jeszcze jedno, wiem, że robię teraz za adwokata diabła, ale nie ma możliwości zajumania ryb z zarybień. Do zarybień zawsze jest kilka osób z zarządu i kilka tych co się zgłaszają pomóc na ochotnika. To wiele osób, świadków ewentualnej kradzieży i... zainteresowanie prokuratora.
Koledzy, nawet jeśli jakaś ryba padnie w drodze - nie jest możliwe i mi się to nie zdarzyło, bo ryba ma ciągły dopływ tlenu z butli, lub z wolnej przestrzeni worków - to jeśli nawet, to komisyjnie jest taka ryba zakopywana. Nikt nie może jej wziąć.

Wielkość zarybień odnotowana jest w sprawozdaniach, więc trzeba chodzić na zebrania. Możemy też osobiście spytać się w kole które opiekuje się daną wodą o dane - to nie jest tajne. Po prostu można iść na comiesięczne zebranie zarządu i posłuchać, spytać.

Czasami naprawdę krzywdzimy tych, co za darmo robią dla nas wiele. Pomyślmy o tym. Wiele lat pracowałem w zarządzie PZW i wiem jak bolą takie zarzuty. Ja i moi koledzy z którymi pracowałem bez wstydu patrzymy w lustro...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 01.09.2015, 14:49
Mirku, z jednej strony naprawdę Ci wierzę.

Ale z drugiej...Tutaj dobre 20 lat temu była ciekawa sytuacja. Przyjechała ekipa zarybiać karpiem. Jednak tak pogmatwali wody, że karpika zrzucili do około 0,7ha leśnego bajora. Ta woda nawet nigdy nie należała do PZW. :)

Te wcześniejsze zarybienia z lat 2012, 2013, i 2014 też mi nie pasują. Naprawdę.
Może i coś wpuścili, ale na pewno nie łącznie 600 kg karpia. Wykluczone. Mięsiarze mięsiarzami. Ale z takiej ilości musiałoby się trochę tego uchować. A tej ryby niema.
Sam od czasu do czasu trafiam tam lina, nawet ładne złote karasie, ale w ciągu ostatnich dwóch lat nie miałem kontaktu z karpiem  (w sezonie 2014 w maju i czerwcu łowiłem dużo) Te karpiki 1-2 kg są jeszcze głupiutkie. Często podchodzą do spławikówek.
Ten mój kolega karpiarz, jak wspominałem złowił tylko jednego. A w tym sezonie łowił lekko przez 30 dób.

 "Jeszcze jedno, wiem, że robię teraz za adwokata diabła, ale nie ma możliwości zajumania ryb z zarybień. Do zarybień zawsze jest kilka osób z zarządu i kilka tych co się zgłaszają pomóc na ochotnika. To wiele osób, świadków ewentualnej kradzieży i... zainteresowanie prokuratora"
Myślę że kiedyś w wybranych okręgach mogło tak być. Owszem.

Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 01.09.2015, 14:59
Mirku,gdzie Ty mieszkasz?
To co się u Ciebie wyprawia to jakaś patologia.
Ja o zarybieniach dowiaduję się od Pana Facebooka i to po fakcie. Wybierani są zawsze ci sami ochotnicy. Choć w moim kole nie ma nadużyć,bo nie mamy własnego zbiornika,jednak też o takich przypadkach słyszałem od kolegów z sąsiednich kół.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.09.2015, 15:11
No cóż, banki są zabezpieczone, nie do okradzenia, a... okradają...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 01.09.2015, 15:19
Teraz sobie przypominam że raz byłem świadkiem zarybienia w latach 90 tych.
Raczej nietypowego, bo w czasie wakacji. Przyjechała ekipa busem, dwie osoby, bach, bach, karpika zrzucili i pojechali. Z pewnością nikogo z zarządu nad wodą nie było. Chyba tylko ja z kolegą. To było w południe, kiedy nad woda jest spokojniej..
Sporo było tego karpika. Ale ile było w wykazie, tego nie wiem...

Danielu, mieszkam w Zielonej Górze. Faktycznie na wiosce, ale niedawno nas przyłączyli do miasta.
Grzesiek jestem :)
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 01.09.2015, 15:31
Teraz sobie przypominam że raz byłem świadkiem zarybienia w latach 90 tych.
Raczej nietypowego, bo w czasie wakacji. Przyjechała ekipa busem, dwie osoby, bach, bach, karpika zrzucili i pojechali. Z pewnością nikogo z zarządu nad wodą nie było. Chyba tylko ja z kolegą. To było w południe, kiedy nad woda jest spokojniej..
Sporo było tego karpika. Ale ile było w wykazie, tego nie wiem...

Danielu, mieszkam w Zielonej Górze. Faktycznie na wiosce, ale niedawno nas przyłączyli do miasta.
Grzesiek jestem :)
Wiem,żeś Grześ. Ale ja pytałem Mirka,bo stwierdził,że zabieranie ryb w trakcie zarybień nie może mieć miejsca,a tym czasem okazuje się,że to dość powszechny proceder.
Pozazdrościć tylko Mirkowi i liczyć na to,że właśnie takie postępowanie będzie normą.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 01.09.2015, 16:15
Znalazłem jeszcze jeden zarybieniowy "rodzynek".
Mowa będzie o trzech wodach w pobliskim Zaborze.
Odwiedziłem te akweny około 2 tygodnie temu.
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=1950.0.

Według wykazu ze strony PZW:

Rok 2012.
Wapno I - 150kg karpia.
Wapno II - 150kg karpia
Jezioro Liwno - 100kg karpia.

Rok 2013
Wapno II - 108kg karpia
Jezioro Liwno - 107kg karpia

Rok 2014
Wapno I - 230kg karpia
Wapno II - 230kg karpia
Jezioro Liwno - 120kg karpia

No super. Najmniejszym z tych zbiorników jest Wapno II. Realna powierzchnia lustra wody to około 2,5, no max 3ha. ( z trzcinowiskami drugie tyle)
Okazuje się że do tego małego zbiornika w ciągu trzech lat wpuszczono 488 kg karpia!!
Wybaczcie kolokwializm, ale to już jest przegięcie. Jestem przekonany że do tej wody nie wpuszczono tyle ryby. Wykluczone.
Wapno II jest już niemal zdziczałe i prawie nikt tam nie wędkuje. To po prostu widać.
Gdyby faktycznie do tej wody w ciągu ostatnich trzech lat wpuszczono blisko pół tony karpia, to mielibyśmy tam łowisko na poziomie tych karpników z UK.
Woda ta, powinna się gotować od karpia. Oczywiście biorę wzgląd na mięsiarstwo.

Zbiornik ten to niemal już zapomniana woda. A dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej jest Wapno III. Te już jest oblegane przez wędkarzy.... To jak? do sąsiedniego, dosłownie o rzut beretem Wapna II wpuszczono masę karpia i nikt tam nie łowi ???

Co jeszcze ciekawsze do Jeziora Liwno o powierzchni już około 25ha w ciągu tych trzech lat wpuszczono "zaledwie" 327kg karpia. I powiem Wam ciekawostkę. Tam jest karp. Wiem, bo sam zaciąłem tam dwa karpiki. Inni miejscowi wędkarze także potwierdzają że w Liwnie trafiają się karpiki.

Do Wapna II, przysłowiowego bajorka, władowano 488kg karpia w ciągu ostatnich trzech lat i w zasadzie nikt tam nie łowi.
A  Liwno o powierzchni 25ha zarybiono w analogicznym czasie 327kg karpika, którego można trafić.
Bardzo ciekawe.

P.S. W wykazie dla ułatwienia ująłem jedynie zarybienia karpiem. Inne gatunki pominąłem.
Karp (na wykazie) trafił do wody w zdecydowanie największej ilości.

Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Dzidek w 01.09.2015, 16:41
Mieszkam w Łęczycy woj. Łódzkie należę do koła PZW w Łęczycy, powierzchnia zalewu to ok. 11 hektarów co roku na wiosnę i jesień informacja o wpuszczanych rybach, z reguły karp 500-700 kg, karaś 200-300 kg, lin 50-100 kg, pstrąg-palia 50-100 kg ogólnie ok tony na wiosnę i tony na jesień. Nikt na tej wodzie super wyników nie ma, wszyscy narzekają, często tam zaglądam i praktycznie nikt nie wędkuje. Rozgrywane są tu zawody Grand prix, jedyne co łowią zawodnicy to małe leszcze, płoć i sporadycznie karaś, karpia nikt na zawodach dawno nie widziano. Co jest przyczyną takiego stanu wody? link do strony koła http://www.pzwleczyca.aquas.pl/?page_id=22
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.09.2015, 18:45
Danielu, nie wiem właściwie jak jest w innych województwach, ale ja mówię o województwie dolnośląskim. Tutaj wiele lat działałem, znam inne koła i wiem, że często nie jest tak źle, jak się wydaje. Teraz (nie działam) w województwie lubuskim, ale też tutaj łowię. Tutaj natomiast (lubuskie) świetnie działa Straż Rybacka. Nie wku*wiają w dzień, nie szukają ch*ja do… jak w niektórych województwach, ale działają w nocy. Świetni, profesjonalni i… byłem kilka razy kontrolowany w nocy w różnych miejscowościach na różnych wodach (nigdy w dzień). Dla mnie bomba. Wiem, że ci Strażnicy rzeczywiście pilnują dobytku. Chwała Im za to. Wszystkie województwa w Polsce powinny brać przykład i uczyć się od strażników lubuskich (a byłem kontrolowany w całej Polsce i mam pewne porównanie). Mało, widząc że jestem przyjezdny, zawsze mi pomogli, doradzili jak łowić, co łowić i jaką techniką, wskazali dobre miejsca. Tak trzymać Szanowni Panowie Strażnicy.

Przed chwilą wróciłem z pewnego łowiska, na którym byłem pierwszy raz. 4 hektary. Rzekomo masa dużej ryby.
Teraz słuchajcie. Wędkarze mówią: panie, kiedyś to było tutaj ryby, w godzinę mogłem złowić wiaderko karasia czy płoci.
A jakie ryby tutaj łowicie - pytam? Panie jest masa. W tym roku jeden nasz kolega złowił suma 1,2 m, a drugi 1,3 m.
Co pytam, sumy na 4 h wodzie? Zdębiałem.
 
Grzesiu. Znasz glinianki w Nowym Miasteczku. Byłem tam dwa razy w tym roku. Wędkarze mówią, że pływają tam (glinianki przypominam) takie sumy, że łamią wędki (biorą oczywiście wędkarzom nie przygotowanym na takie ryby).
Koło PZW które opiekuje się tym zbiornikiem nawet stworzyło rzekomo nagrody dla łowców tych sumów.  Zarybiają własnymi rybami handlówkami. Ludzie, co się dzieje? Kto do tego dopuścił, że w tak małych zbiornikach żyją kabany ( i sumy i karpie, amury)?

Albo inaczej.

Znacie zasadę, że w bogatym państwie rodzi się dużo dzieci? To samo dzieje się w świecie zwierzęcym. Gdzie dużo pokarmu, tam dużo narybku. Gdzie dużo pokarmu zjadanego przez „kabany karpie”, czyli wodne świnie, tam nie będzie ryby. Nie ma pokarmu, inne gatunki ryb nie przystąpią do tarła. A jeśli nawet, to dorosłe ryby zjadają nawet swój narybek traktując go jako żywy pokarm.

Czyli Ci Koledzy, którzy uważają, iż należy WSZYSTKIE ryby wypuszczać… abyście się kiedyś za siebie nie wstydzili.
Łowiska specjalne z kabanami? OK. Nie ma sprzeciwu.
 
(Jak zwykle musiałem dopi*przyć do pieca…, zamiast klepać po plecach i się nie narażać…).
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 01.09.2015, 19:39
Odnośnie Straży Rybackiej. Tak, w obecnym sezonie również spotkałem ich nad Odrą. Fakt, pełna profeska. Trzy osoby, w mundurach, przynajmniej jedna z bronią, auto terenowe...
Tylko że od sezonu 2011 nad Odrą spędziłem myślę że około 150 nocek (ee, więcej :)). I była to jedyna kontrola. Ale może na moje na moje rejony rzadziej przyjeżdzają.

Glinianek koło Nowego Miasteczka nie znam (nie mój kierunek). Dzięki za namiar. W tym sezonie jeżeli wygospodaruję trochę czasu na pewno będzie tylko Odra. Ale na wiosnę skontaktuję się z tamtejszym kołem wędkarskim...Wiesz co zrobię...Oczywiście zawiozę te sumy do Liwna. Tam będzie im dobrze :)

Tak, sumy w 4 ha jeziorku to kiepski pomysł. No ewentualnie jeden dwa, ale to zależy od charakteru łowiska. Do uboższej wody lepiej nawet jednego nie wpuszczać.

Tylko to jest tak że miejscowi często koloryzują i wyolbrzymiają. Powiedziałbym że nawet dramatyzują. Nie ma ryby winny jest sum, albo szczupak. Nawet nad Odrą takie głupoty słyszę. Najchętniej by te wszystkie sumy i szczupaki siatami odłowili, a przy tej okazji zrobili jeszcze imprezę. Dzikie tańce, ognisko i bębny ;)
Oczywiście nie wszyscy.

Choć zakładam że w tych gliniankach problem faktycznie istnieje.
Dziękuję za informację.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 01.09.2015, 20:15
Jeszcze jedno, wiem, że robię teraz za adwokata diabła, ale nie ma możliwości zajumania ryb z zarybień. Do zarybień zawsze jest kilka osób z zarządu i kilka tych co się zgłaszają pomóc na ochotnika. To wiele osób, świadków ewentualnej kradzieży i... zainteresowanie prokuratora.
Koledzy, nawet jeśli jakaś ryba padnie w drodze - nie jest możliwe i mi się to nie zdarzyło, bo ryba ma ciągły dopływ tlenu z butli, lub z wolnej przestrzeni worków - to jeśli nawet, to komisyjnie jest taka ryba zakopywana. Nikt nie może jej wziąć.
Tutaj niestety muszę z całą stanowczością i odpowiedzialnością za swoje słowa zaprzeczyć informacjom podanym w powyższym tekście.
Sam chciałbym, żeby było inaczej, ale niestety nie wszędzie jest tak, jakbyśmy tego chcieli.
Ryby przeznaczone do zarybień kradzione są w znanych mi przypadkach już bezpośrednio u producenta podczas ładowania. Nad wodę ryba trafia. Ludzie widzą, że się wpuszcza. Ale ile się wpuszcza, tego przecież nikt nie zważy. Rutynowo żadni członkowie okręgu nie uczestniczą w pobieraniu ryby przez wyznaczonych członków koła od producenta. Można zgłosić prośbę o taki nadzór.

Jeszcze częstszą sytuacją jest zarybianie przez zarząd danego koła tylko wybranych akwenów. Jeśli dane koło ma pod swoją opieką kilka wód, to zdarza się, że cała ryba trafia tylko do wybranych zbiorników, zaś te niechciane pozostawiane są bez zarybień. Na papierze zaś wszystko wygląda inaczej. Widzą o tym wszyscy, również członkowie koła. Nie za bardzo im to przeszkadza. Jeżdżą po prostu wędkować na inną wodę.

Czasami naprawdę krzywdzimy tych, co za darmo robią dla nas wiele. Pomyślmy o tym. Wiele lat pracowałem w zarządzie PZW i wiem jak bolą takie zarzuty. Ja i moi koledzy z którymi pracowałem bez wstydu patrzymy w lustro...
Gratuluję! Tylko pozazdrościć! Ja również wiele lat pracowałem w zarządzie PZW. Byłem też delegatem okręgu. A zaczynałem jako gówniarz myjący kibel w siedzibie koła i latający po wódkę dla członków zarządu.
Ja nie patrzę na siebie oraz na ludzi, z którymi pracowałem bez wstydu.
W odróżnieniu jednak od niektórych potrafię zdobyć się na samokrytykę.
Krytyka danych zachowań nie jest równoważna z potępianiem całej społeczności związkowców.
Nie wszyscy jednak tu na forum potrafią to zrozumieć i każdy atak na działaczy PZW traktują jak osobistą zniewagę. Nie dopuszczają żadnego głosu krytyki.
Ja wielu działaczy chwalę i również wielu nie szczędzę słów krytyki. Czy tym sposobem kogoś krzywdzę?

Czyli Ci Koledzy, którzy uważają, iż należy WSZYSTKIE ryby wypuszczać… abyście się kiedyś za siebie nie wstydzili.
Ależ muszą wstydzić się Anglicy. To chyba największy wstyd, jak można sobie wyobrazić.

Faktem jest, że karpia zaczyna się robić za dużo na wielu wodach. Mimo że ten zarybieniowy jest ulubioną zdobyczą większości polskich wędkarzy. Od tego roku ma obowiązywać zakaz zarybiania handlówką i będzie wpuszczany tylko kroczek. Należy więc przypuszczać, że ilość karpia wzrośnie jeszcze bardziej w naszych wodach.
To rzeczywiście jest niepokojące. Tzw. karpiarze nawołują do wypuszczania karpi, postulują górne wymiary dla karpi, zaś sami bardzo często nie mają skrupułów zabić pięknego lina, szczupaka, leszcza czy suma. Dla nich liczy się tylko karp.
Może więc się tak zrobić, że te karpie zniszczą nam wody.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 01.09.2015, 20:36
Nie pozostaje Ci nic innego Mateuszu, jak wstąpić do naszej kliki antykarpiowej. Logarytm przyjmuje zapisy i pobiera wpisowe :)
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.09.2015, 20:41
Czyli Mateuszu mamy różne doświadczenia co nie znaczy, że w kole w którym działałem i z którymi współpracowałem byli oszuści, złodzieje i nieroby.
To ja jestem zszokowany tym, co Wy Drodzy Koledzy piszecie (i wierzę, że piszecie prawdę).

Jeszcze jedno:
Ja napisałem: "Czyli Ci Koledzy, którzy uważają, iż należy WSZYSTKIE ryby wypuszczać… abyście się kiedyś za siebie nie wstydzili".
Ty  Mateuszu odpowiedziałeś: "Ależ muszą wstydzić się Anglicy. To chyba największy wstyd, jak można sobie wyobrazić".

Mateuszu. To, co oglądasz na filmach w Anglii (w Polsce również są takie łowiska, a właściciele dają duże pieniądze by kupić okazy), to łowiska specjalne podobnie jak łowi nasz Kolega Lucjan.

Nigdy nie powiedziałem nic złego na temat łowisk specjalnych, gdzie dla celów zarobkowych trzyma się wielkie ryby aby wędkarze mogli za dużą kasę połowić w wannie pełnej wielkich ryb. To właśnie ci właściciele tych wielkich ryb wymyślili zasadę "złów i wypuść". Jak myślisz, jeśli było by inaczej, to na czym by zarabiali, na d...?

Tyle, że taka wanna, to nie łowisko dzikie, które rządzi się swoimi naturalnymi prawami - Mój Drogi Kolego.

Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 01.09.2015, 20:52
Mirosławie nie każdy tutaj wszystko wypuszcza, jest chyba nawet wątek, gdzie wypowiadają się wędkarze co i ile zabierają. Chodzi o to, że presja wędkarska jest tak duża nad wodą, że woda sama się nie wybroni. Większość wędkujących bierze wszystko co złowi, nie patrząc na limity, wymiary itd. Nie piszę tego ponieważ to mi ktoś powiedział, tylko dlatego, że to sam widziałem w różnych regionach Polski.

Nikt pewnie na tym forum nic nie powie jeśli ktoś weźmie rybkę na kolację, ale gdy już zaopatrujemy wszystkich wokoło w ryby oraz zapełniamy zamrzarkę to wtedy jest coś nie tak.

Na 100 linów które złowiłem w tym roku zabrałem 4, wiem, że się narażę tutaj zgromadzonym, ale linów u mnie dostatek i tak jestem jedynym który wypuszcza nad swoim akwenem, więc czuję się rozgrzeszony :P. Miałem ochotę na rybę to zabrałem, a tak przeważnie kupuję ryby z gospodarstw rybackich hodowlanych, lub czasami wezmę karpia z komercji złowionego.

Brać można, ale gdzieś musi być umiar, limityc itd. 99% wypuszczam, czasami coś wezmę, ale jak już mam ochotę na rybę to kupuję i dobrze mi z tym.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.09.2015, 20:56
Grendziu. Ależ całkowicie się z Tobą zgadzam, tyko my o czym innym...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 01.09.2015, 20:59
Mateo też nie wiem jak to się dzieję, bo oprócz ludzi którzy wpuszczają ryby to są tam urzędnicy RZGW, jest komisja rewizyjna i to co pisał Mirek, jeśli ryba zdechła to musi być zutylizowana, są protokoły, pisma, faktury... No chyba, że wszyscy faktycznie to klub wzajemnej adoracji, ale wątpię, przeważnie dziś nawet PZW ogłasza członkom, że zarybia tu i tu aby przyszli zobaczyli co się dzieje. Ryby znikają tuż po zarybieniu, wędkarz wyłapuję na potęgę kroczka i cieszy się z tego, że wyciągnął 40 karpi z wody jednego dnia...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 01.09.2015, 21:00
A widzisz przeczytałem tylko ostatnią Twoją wypowiedź :P
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.09.2015, 21:07
Grendziu, jestem szczerze i mile zaszczycony.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 01.09.2015, 21:08
Mateo też nie wiem jak to się dzieję, bo oprócz ludzi którzy wpuszczają ryby to są tam urzędnicy RZGW, jest komisja rewizyjna i to co pisał Mirek, jeśli ryba zdechła to musi być zutylizowana, są protokoły, pisma, faktury... No chyba, że wszyscy faktycznie to klub wzajemnej adoracji, ale wątpię, przeważnie dziś nawet PZW ogłasza członkom, że zarybia tu i tu aby przyszli zobaczyli co się dzieje. Ryby znikają tuż po zarybieniu, wędkarz wyłapuję na potęgę kroczka i cieszy się z tego, że wyciągnął 40 karpi z wody jednego dnia...

Najpewniej tak jest.
Tylko że nie wszędzie.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Luk w 01.09.2015, 21:09
Co do łowisk - to ja jestem za tym, aby polskie nazywać w jakiś specjalny sposób. Bo wychodzi, że ja łowię na jakiś 'nadzwyczajnych' :) A przecież to te polskie sa nienormalne!

Co do karpia to się zgadzam, że stanowi on duże zagrożenie dla polskich wód. Na pewno nie powinien być pod ochroną, rozumiem górne wymiary ochronne gdy jest w łowisku skromna jego ilość. Myślę, że dobrze byłoby aby robić osobne łowiska - tzw. karpiowe.

Co do samych zarybień - to ja nie wierzę w uczciwość we wszystkich kołach. Myślę, że oszustwa to porządek dzienny, bo sa łatwe do zrobienia. Nawet z ochotnikami - bo przecież wystarczy wydać mniej ryby. Jak dla mnie najlepszą formą zarybień jest danie kołom wolnej ręki - aby same mogły pozyskiwać ryby. Wtedy kupowano by towar od prywatnych dostawców, a nie od 'znajomków' lub z 'nadania' przez władze okręgu..
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 01.09.2015, 21:15
Nie pozostaje Ci nic innego Mateuszu, jak wstąpić do naszej klikli antykarpiowej. Logarytm przyjmuje zapisy i pobiera wpisowe :)

Mateusz, ja bym się spieszył, ponieważ pierwszych 5 członków będzie na wieki zwolnionych ze składek, a i bimberek się znajdzie i piwo na najbliższym zjeździe naszej kliki - co kto lubi  ;)
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 01.09.2015, 21:20
Luk rzek zazdroszczę, ale myślę, że rybki które łowisz mam też w łowiskach u siebie na szczęście i da się Twoje wyniki tutaj uzyskać :P
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.09.2015, 21:21
Lucjanie, łowiska specjale to świetna sprawa. Co prawda nieczęsto, ale kiedy chcę zjeść pstrąga, biorę dziewczyny lub wnuki, oni łowią, ja się trzymam za kieszeń i kupuję to co oni złowili i jest wspaniale.
Ostatnio mój 6 letni partner wędkarski złowił 1.2 m suma. Dużo mnie nie kosztował.
Innym razem jedna z moich dziewczyn złowiła jesiotra - tylko 400 złociszy mnie to kosztowało...

Myślą, że mam kieszenie z gumy...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 01.09.2015, 21:33
Mateuszu. To, co oglądasz na filmach w Anglii (w Polsce również są takie łowiska, a właściciele dają duże pieniądze by kupić okazy), to łowiska specjalne podobnie jak łowi nasz Kolega Lucjan.
A to może ja inne filmy oglądam. Bo Lucjan chyba nawet częściej w tym roku wędkuje na wodach, które nie są łowiskami specjalnymi.
Myślę, że niebawem dołączy do naszej dyskusji i powie ile wypraw w tym roku odbył na łowiska komercyjne, a ile na pozostałe wody, w tym rzeki. Na tych wodach Anglicy też wypuszczają ryby. Również na rzekach.

Mateo też nie wiem jak to się dzieję, bo oprócz ludzi którzy wpuszczają ryby to są tam urzędnicy RZGW, jest komisja rewizyjna i to co pisał Mirek, jeśli ryba zdechła to musi być zutylizowana, są protokoły, pisma, faktury.
Po prostu. Pięciu gości jedzie do producenta po rybę. Sami się wybrali, zaprotokołowali legalnie swoje uczestnictwo w odbiorze ryby. Jadą sobie do producenta, kwitują odbiór 500 kg karpia. Producent ładuje do wozu. Część panowie taczkami na swój wóz do swoich odbiorców. Wóz z zarybieniem przyjeżdża nad jezioro. Przyjdzie tam może kilku pozostałych członków zarządu, żeby popatrzeć. Inni też mogą, jeśli chcą. Choć pewnie są w pracy lub nie wiedzą o terminie zarybienia.
250 kg rybki elegancko wpuszczone do wody.
Żadnych problemów przy tym procederze. Przecież na papierze się wszystko zgadza. Podpisy są. Komisja rewizyjna nie ma nic do tego. Jakie faktury? Przecież to ryba zakupiona przez okręg! Koło ma ją tylko odebrać i wpuścić do wody. To już nie te czasy, gdy koło kupowało samo rybę. Urzędnicy RZGW to już w ogóle odległy dystans do tych działań.
Dawniej, kiedy wydawało się pieniądze bezpośrednio z koła, to procedery takie trwały krótko, bo zwykle znajdował się ktoś, kto właśnie był w stanie to wyłapać, doprowadzić do kłótni wewnątrz takiej grupy i w konsekwencji do jej rozpadu. W wielu znanych mi kołach kombinowano z rybą, ale nigdy nie na taką skalę. Zdziwił się nawet sam producent.
Możemy zatem przyjąć, że wszystkie koła w Polsce działają nienagannie, nie kradną ryby. Takie problemy były i są tylko w okręgu, do którego należy Mateo. Można też założyć, że Mateo konfabuluje. Nie obrażę się. Owocnej dyskusji :)
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 01.09.2015, 21:46
Mateo nie ma podstaw aby Tobie nie wierzyć, ale opisujesz to tak szczegółowo jakbyś to widział własnymi oczami, a czy tak było? Polak potrafi, wiadomo, niestety dla  naszych wód :(

W tym roku nad moją ulubioną wodą słabo ryba bierze cały rok, jakoś tak dziwnie jest (ja jakoś łowie)...

Działam blisko zarządu, pomagam im z zamiłowania i wiem co się tam dzieje, mimo, że "wiekowe chłopaki" to działają czysto i uczciwie. Niektórzy z nich są w zarządzie ponad 15 lat a nigdy nie byli z wędką nad wodą, robią to z pasji, nikt nigdy nikogo nie oszukał, bynajmniej ja nie wiem...

I co się dzieje? Historie w sklepie lub przez telefon:
1."Ryby które mieli wpuścić poszły do całych rodzin na Święta"  (podobna teoria do Twojej Mateo, aby nie było ja Tobie wierzę).
2. Nie ma ryb bo są sumy i wszystko pożarły.
3. Kłusownicy są i zimą kłusują.
4. Darek wszystkie które złowił zabrał i zjadł w tamtym roku (pół żartem pół serio - takie donosy też były)
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: e-MarioBros w 01.09.2015, 21:48
W moim mieście należałem w swojej historii do 3 kół sekcyjnych (2 kopalnianych i jednej kolejowej) poza tym mniej więcej wiem jak pracuje główne koło miejskie. Krótko pisząc: Mateo ma rację, a szczegóły sobie podaruję bo szkoda nerwów.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 01.09.2015, 23:10
(…) Niby dlaczego tak Irlandczycy jak i na przykład Szwedzi (to drugie znam z autopsji) często patrzą krzywo na wędkarskich turystów z Anglii - słyszałem już "przysłowie", że ci jeżdżą na duże szczupaki do Irlandii, bo swoje już zjedli, zaś w Szwecji nad Mörrum przyjeżdżało kilku (na 2-3km odcinek rzeki, który odwiedzałem praktycznie co dzień) Anglików busikami przerobionymi na samochód - chłodnię, gdzie poza gratami wędkarskimi i łóżkiem główne wyposażenie stanowiły lodówki i zamrażarki. Żeby nie było, że jestem na Anglików cięty, to pomysł mogli zaczerpnąć od o wiele liczniejszych Niemców, na których niektórzy miejscowi patrzeć nie mogli przez ich pazerność na mięso (…).

To odpowiedź na Naszego Kolegę Lucjana tekst? Jest tutaj:
https://wedkarskiswiat.pl/forum/viewtopic.php?t=4697

Czyli to co wyżej powiedziałem. W Anglii działają prywatni właśniciele/dzierżawcy, którym zależy, by nikt nie zabierał ryb z łowiska, więc Angole wymyślili „łap i wypuść” (ja bym dopisał… „bo nie twoje”) i to za dodatkową kasę.

Super interes, wędkarze tuczą nie swoje ryby czyli papu dla własnych ryb za darmo w postaci astronomicznych cen za trochę jakiegoś białkowego i zapachowego badziewia które musisz kupić u właściciela łowiska (a jakże), wędkarz rybę podtuczy następnie wypuści więc właściciel nie ma kosztów zarybień – żyć nie umierać – kasa płynie a wędkarze się cieszą, że należą do „elitarnej grupy C&R” patrząc na innych z góry i pogardą.

To tak jak u nas: idziesz na zawody wędkarskie, wrzucasz do wody zanęty za 100 może 500 zł, a dostajesz puchar za 30 zł i uścisk ciepłej dłoni prezesa, który przed chwilą lał pod krzakiem… A zwycięzca zawodów się cieszy niczym cygan kut…m.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Luk w 02.09.2015, 00:03

Czyli to co wyżej powiedziałem. W Anglii działają prywatni właśniciele/dzierżawcy, którym zależy, by nikt nie zabierał ryb z łowiska, więc Angole wymyślili „łap i wypuść” (ja bym dopisał… „bo nie twoje”) i to za dodatkową kasę.

Super interes, wędkarze tuczą nie swoje ryby czyli papu dla własnych ryb za darmo w postaci astronomicznych cen za trochę jakiegoś białkowego i zapachowego badziewia które musisz kupić u właściciela łowiska (a jakże), wędkarz rybę podtuczy następnie wypuści więc właściciel nie ma kosztów zarybień – żyć nie umierać – kasa płynie a wędkarze się cieszą, że należą do „elitarnej grupy C&R” patrząc na innych z góry i pogardą.

To tak jak u nas: idziesz na zawody wędkarskie, wrzucasz do wody zanęty za 100 może 500 zł, a dostajesz puchar za 30 zł i uścisk ciepłej dłoni prezesa, który przed chwilą lał pod krzakiem… A zwycięzca zawodów się cieszy niczym cygan kut…m.

NIe rozumiem o co Ci chodzi tak naprawdę. Anglicy nie jedzą karpiowatych (bo uważają je za niesmaczne) - natomiast uwielbiają je łowić. Ceny wcale nie są astronomiczne, sa ustawione odpowiednio do kosztów prowadzenia działalności.
Jeżeli nie chcesz łowić na komercjach to nie łów - proste :D Nikt nieprzykłada nikomu pistoletu do głowy. Co się zaś tyczy 'złap i wypuść' - to tutaj raczej dba się o środowisko naturalne. Dopuszcza się wędkowanie, ale bez grabienia. Dlatego Polaków z reguły angielscy wędkarze nie lubią - bo dla nich taki pazerny typ, co z Trentu zabrał siatę leszczy i węgorzy, mając w nosie lokalne przepisy - to po prostu 'niszczyciel'.

Nie rozumiem czemu nie mieć świadomości aby współżyć z przyrodą? To, że dawniej dawało się rybom w łeb, wcale nie znaczy, że powinniśmy robić to teraz. Dawniej było inaczej - teraz jest teraz. Czasy się zmieniły. Nie mówię tutaj o całkowitym zakazie zabierania ryb - lecz o zwykłym umiarze. Znają go Skandynawowie, oni wiedzą ile zabrać. Anglicy czy Irlandczycy robią trochę inaczej. Niestety w Polsce często jest dzicz, która musi walnąć wszystko w łeb, zmrozić, dać sąsiadkom, zmielić na kotlety. W nosie mają to, że niszczą środowisko naturalne.
Niestety - dla mnie jest to brak pewnej wiedzy i świadomości. W dzisiejszych czasach nie musimy już walczyć z przyrodą, nie zagraża nam ona. Teraz to my zagrażamy jej. Powinno się więc ją szanować.  I jako wędkarze świetnie możemy to robić. Przykładem niech będzie taka rzeka Wye czy Trent - gdzie pomimo dużej liczby wędkarzy, ryby są - i to jakie! Ja po raz pierwszy właśnie widziałem łososia wyskakującego nad wodę, i to był piękny widok! W Polsce rzecz trudna do osiągnięcia, co? A mamy dobre rzeki przecież.
Wojna się skończyła, Ruskie już poszły - może wreszcie czas pomysleć w inny sposób? :D Jak dla mnie pogląd o zabijaniu tego co się łowi, bo jest to brak znęcania się na d zwierzętami - to czyste barbarzyństwo i głupia wymówka. Czas zrozumieć, że aby brać i dostawać coś, należy samemu coś dać. Niestyety w Polsce wędkarze tego nie rozumieją, podobnie jak osoby ryb nie łowiące. Dla wielu przecież wyprawa na ryby to oczywisty powrót ze zdobyczą...

Może ostro moje słowa zabrzmiały - ale wcale takie nie są. Gadanie, że lubię jesc ryby i dlatego je zabieram w polskich realiach wyrządza olbrzymie szkody. Ja lubię kurczaki na przykład - ale aby je jeść to je kupuję. Wielu polskich wędkarzy zaś chce mieć pokarm za darmo. Szkoda, że sami nie zauważają, że bezrybie i pustki nad wodą - to ich dzieło. A mogliby mieć znacznie więcej - wystarczy tylko zachować umiar i rozsądek! Może to przykre - ale ten stan świadomości sprawia, że jako Polacy długo jeszcze będziemy czekać, aż staniemy się społeczeństwem bogatym. Tacy Szwedzi czy FInowie są zamożni dzięki wspólnej pracy, dbaniu o wspólne dobro. Suomi - czyli Finlandia, w tłumaczeniu to 'bagno'. Tam wiele nie ma - a jakoś ludzie mają kasę, prawie każdy zna 3 lub 4 języki... Też mieli wojnę, straty, przegrali ją w pewnym sensie... W Polsce zaś wciąż jest bieda w umyśle, narzekanie i szukanie winnych poza sobą. Co gorsze - zamist szukac wyjścia i rozwiązań, co wydaje się logiczne, Polak woli dalej piłować gałąź na której siedzi. Trudno o zmiany - naprawdę >:(

Mirek - nie kieruję tego specjalnie do Ciebie, żebyś nie pomyślał. Fajnie by było, gdybyś zdał sobie sprawę, że w UK dba się o środowisko naturalne. Nierozsądnym jest tworzenie spiskowych teorii o stworzeniu 'złap i wypuść' aby imperialiści komercyjni pili krew biednej robotniczej wędkarskiej braci. Musiałbyś zobaczyć, jak temu proletariatowi dobrze na tych łowiskach :D Oni lubią łowić karpie tyczką, feederem, im to pasuje. Łowiska komercyjne powstały - bo takie było zapotrzebowanie właśnie... Zaś o ryby się dba, o duże i małe. Wierz lub nie - ale jak są śnięte ryby - to zawsze udaje się coś uratować, są odpowiednie służby i są ludzie do pomocy. To nie Polska, gdzie spuszcza się wodę ze 160 hektarowego zbiornika, zostawiając cały rybostan na pastwę losu i chciwej czerni. Ja widziałem kilkukrotnie, jak badano wodę i odławiano ryby elektrycznymi podbierakami (mierzono, sprawdzano i wypuszczano). Tutaj się walczy z gatunkami inwazyjnymi, ładuje sporo kasy w utrzymanie równowagi. Można dostac pomoc od państwa - ze specjalnych funduszy na rozwój łowisk klubowych ( wtym roku 4 miliony funtów). Tu się dba o ryby, o wędkarzy  o wędkarstwo. To nie Polska, gdzie płacisz za jałowe wody, i gdzie naukowiec ewentualnie ci pomoże jak zapłacisz za badania (za kasę to nie jest pomoc tylko usługa).
I na koniec - w UK wcale nie jest tak, że państwo robi coś za darmo. Za wędkowanie trzeba płacić, licencje to jedno, pozwolenia no wody klubowe to drugie. W UK łowisz ryby, bo opłacasz pewne usługi, tutaj wcale nie ma niczego za darmoszkę. Tu nie ma PZW - tego całego złodziejstwa i matactwa, ciepłych rak prezesów co przed chwilą lali w krzakach... Jest normalny związek wędkarski i normalne instytucje.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 02.09.2015, 01:17
Nie każda ręka prezesa jest brudna,i nie każdy zawodnik to cygan,kto dał Wam prawo wiecznie obrażać członków Pzw.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: lebiu w 02.09.2015, 01:20
Cieszę się, że w moim kole nie ma wałków na zarybieniu. Woda, którą opiekuje się koło jest solidnie i uczciwie zarybiona. Mówię to jako wędkarz i jako członek zarządu. Jako wędkarza utwierdzają mnie wyniki nad wodą, jako zaś działacz dokładam wszelkich starań, aby zarybienie było zgodne z tym co jest w protokole.
Myślę, że karencja po zarybieniu powinna zostać uchwalona przez zarząd każdego koła, któremu powierzona jest opieka nad jakąś wodą. U mnie w kole po zarybieniu karencja trwa 2 tygodnie i to w dużej mierze rozwiązuje problem wycięcia ryby w przysłowiowe dwa dni. Powołanie komisji zarybieniowej z poza zarządu koła też jest dobrym pomysłem.
Myślę i uważam, że zasada "złów i wypuść" to sprawa nazwijmy to światopoglądu i zrozumienia potrzeb własnych jak i potrzeb środowiska wodnego. Wielu jest wśród nas koledzy wędkarze, którzy tego nie rozumieją co robią i czemu to ma służyć. Wiedzą, że zapłacili składki i im się należy. To niestety jest wynik wychowywania w PRL-u. Nie wspomnę już o takich wędkarzach, którzy działają wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bo musi być zachowany zdrowy rozsądek w działaniach nawet kłusownika. Jeśli bowiem wytargam całą rybę zaraz po zarybieniu, to przez pozostałą część roku będę wracał do domu o kiju, ale to już chyba na inny czas pogawędka.
Pozdrawiam
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 02.09.2015, 02:02
Nie pozostaje Ci nic innego Mateuszu, jak wstąpić do naszej klikli antykarpiowej. Logarytm przyjmuje zapisy i pobiera wpisowe :)

Mateusz, ja bym się spieszył, ponieważ pierwszych 5 członków będzie na wieki zwolnionych ze składek, a i bimberek się znajdzie i piwo na najbliższym zjeździe naszej kliki - co kto lubi  ;)
A są miejsca w zarządzie? Jakieś odznaki będą przyznawane? ;D

I co się dzieje? Historie w sklepie lub przez telefon:
1."Ryby które mieli wpuścić poszły do całych rodzin na Święta"  (podobna teoria do Twojej Mateo, aby nie było ja Tobie wierzę).
2. Nie ma ryb bo są sumy i wszystko pożarły.
3. Kłusownicy są i zimą kłusują.
4. Darek wszystkie które złowił zabrał i zjadł w tamtym roku (pół żartem pół serio - takie donosy też były)
Jasna sprawa. Wędkarze snują przedziwne teorie i trzeba na to brać poprawkę. Też to słyszę często.
Wielu tylko narzeka, a sami przyczyniają się do pustoszenia naszych wód z resztek, które gdzieś tam jeszcze zostały.

Mateo nie ma podstaw aby Tobie nie wierzyć, ale opisujesz to tak szczegółowo jakbyś to widział własnymi oczami, a czy tak było?
Przypomniała mi się tu rozmowa z jednym z kolegów na forum, który upomniał mnie, że widząc na ulicy wyglądającego groźnie dla mnie człowieka nie mam prawa źle o nim myśleć, bo może to być porządny obywatel :) Jeśli więc zobaczycie podejrzanego typa na ulicy, to pamiętajcie, żeby najpierw do niego podejść i zapytać czy jest on dobrym człowiekiem. Jeśli zobaczycie roznegliżowaną panią tańczącą przy autostradzie, to zatrzymajcie się, bo może ona chce, żeby ją podwieźć.
Podobnie tutaj, dla Ciebie jedynym twardym dowodem jest naoczne stwierdzenie uprawiania tego procederu. Niestety, ja TYLKO opieram się na rozmowach z prezesami niektórych ościennych kół, którzy spotykają się ze mną czasem oraz na rozmowie z producentem podczas odbioru naszej ryby. Tak więc podejrzewam, że moje dane są mało wiarygodne.

A co do kłusowników podlodowych, to pewnie też jest ich niewielu. Na mojej wodzie jest ich tylko dwóch. Kazik i Zdzichu. Zimą są nad wodą codziennie. Polują głównie na szczupaki. Jako łebek przy nich się wychowywałem nad wodą. Uczyli mnie jak kłusować spod lodu. Nie wiem ile mogą tych szczupaków w sezonie wyciągnąć. Może ze 100? Ale co tam! To pewnie tylko na mojej wodzie tak jest. Na innych ich zapewne nie ma.


Cieszę się, że w moim kole nie ma wałków na zarybieniu. Woda, którą opiekuje się koło jest solidnie i uczciwie zarybiona. Mówię to jako wędkarz i jako członek zarządu. Jako wędkarza utwierdzają mnie wyniki nad wodą, jako zaś działacz dokładam wszelkich starań, aby zarybienie było zgodne z tym co jest w protokole.
Myślę, że karencja po zarybieniu powinna zostać uchwalona przez zarząd każdego koła, któremu powierzona jest opieka nad jakąś wodą. U mnie w kole po zarybieniu karencja trwa 2 tygodnie i to w dużej mierze rozwiązuje problem wycięcia ryby w przysłowiowe dwa dni. Powołanie komisji zarybieniowej z poza zarządu koła też jest dobrym pomysłem.
Myślę i uważam, że zasada "złów i wypuść" to sprawa nazwijmy to światopoglądu i zrozumienia potrzeb własnych jak i potrzeb środowiska wodnego. Wielu jest wśród nas koledzy wędkarze, którzy tego nie rozumieją co robią i czemu to ma służyć. Wiedzą, że zapłacili składki i im się należy. To niestety jest wynik wychowywania w PRL-u. Nie wspomnę już o takich wędkarzach, którzy działają wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bo musi być zachowany zdrowy rozsądek w działaniach nawet kłusownika. Jeśli bowiem wytargam całą rybę zaraz po zarybieniu, to przez pozostałą część roku będę wracał do domu o kiju, ale to już chyba na inny czas pogawędka.
Pozdrawiam

Moim zdaniem mądra, wyważona i rozsądna wypowiedź.
lebiu - ode mnie :thumbup:

Nie każda ręka prezesa jest brudna,i nie każdy zawodnik to cygan...
A koto powiedział, że każda ręka jest brudna?
Czy to, że niektóre są brudne, to znaczy, że nie mamy o nich wspominać? Coś bardzo wrażliwy jesteś na każdą, najmniejszą nawet krytykę związku. Dobrze, że to nie komuna, bo pewnie już bym został zgłoszony na czarną listę za krytykę partii jako wróg.

kto dał Wam prawo wiecznie obrażać członków Pzw.
Bardzo przepraszamy Stanisławie. Postaramy się już poprawić.
Uwaga, teraz wypowie się bardzo doświadczony człowiek, którego powinniśmy wysłuchać z uwagą.
Zapraszamy Stanisławie do dyskusji. Prosimy o zabranie głosu. My, młodzi, głupi, niedoświadczeni chcemy posłuchać mądrych rad starszego kolegi.
Jaki masz pomysł na polskie wędkarstwo? Jak oceniasz jego stan i stan naszych wód?

Poprzestańmy zatem na tym, że w Polsce zarybienia są bardzo dobre, przeprowadzane uczciwie, ryb jest pod dostatkiem, zaś nieuczciwość to tylko pojedyncze przypadki.
Chciałbym tutaj podziękować wszystkim działaczom Polskiego Związku Wędkarskiego za kawał dobrej roboty. Za to, że na przestrzeni tylu lat udało się wspólnie wypracować tak smakowity owoc, z którego wszyscy możemy teraz spijać słodkie soki.
Jest tu wśród nas wielu wspaniałych działaczy jak Mirek, Stanisław, Darek. Przepraszam, jeśli o kimś zapomniałem.
Ja już działaczem nie jestem. Nie mam już na to czasu. Oddaję się zatem w Wasze ręce i będę robił tak, jak nakażecie. Tylko ustalcie jakieś wspólne stanowisko, bo jeden z Was mówi, żeby ryby wpuszczać, a drugi, żeby je zabierać. To jak mam w końcu robić, żeby było dobrze?
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 02.09.2015, 07:11
"Nie mówię tutaj o całkowitym zakazie zabierania ryb - lecz o zwykłym umiarze".

Tym, oraz innymi swoimi wypowiedziami wiemy, o co NAM chodzi i my doskonale się rozumiemy.

Doskonale wiesz Lucjanie, że w Polsce bezwzględna zasada C&R przyjmie się może za kilka pokoleń. Bo w Polsce nie chodzi o samą zasadę, ale o system. To system bruździ, a nie wędkarze (i znów bronię wędkarzy, ale ja to tak właśnie widzę).

Zrób Lucjanie porównanie wartości nabywczej pieniądza w Polsce i UK.

Porównaj ceny w UK i Polsce.

Doskonale wiesz, do czego zmierzam, i wiem, że niczego nie muszę Ci wyjaśniać... w Polsce jeszcze długo ryba będzie dla wielu mięsem, a nie sposobem na obcowanie z przyrodą. 
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 02.09.2015, 07:49
Niech młodzi działają nie mam nic przeciwko.Mają w sobie energię i świeże spojrzenie na świat.Złotej recepty nie ma nikt ,może młodzi wypracują nowe rozwiązania.Za darmo w Polsce też już nic nie ma,za łowienie na wodach Pzw w swoim okręgu płacimy,za łowienie w innym okręgu płacimy,za łowienie na wodzie klubowej trzeba płacić,za komercję też płacimy ,to co niby jest za darmo.A jeśli chodzi o Pzw ,nie jestem wrażliwy na krytykę Pzw.Zarząd Główny Pzw a członkowie Pzw to dwie różne sprawy ,choć to smutne.Ja nikogo nie obrażam i nie chcę być obrażany tylko tyle.Ja w życiu kieruję się uczciwością i szacunkiem do wszystkiego co mnie otacza,jak na razie w lustro spoglądam ze spokojem,czego Wszystkim życzę.Stanisław
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 02.09.2015, 08:13
Podsumować dyskusję należało by tak: Na Wyspach jesteśmy gośćmi, a więc mamy się dostosować do Ich Anglików zasad. Oni przyjadą do nas, mają się dostosować do naszych. Czy to nie proste?

Po drugie: Mimo, że w roku łowię prawdopodobnie kilkaset kilogramów ryb, to biorę rocznie kilka ryb które robię przeważnie na ognisku i nie interesuje mnie, jaką kto ma na ten temat opinię.

Aby było dobrze, zmiany należy robić nie u innych, ale zacząć od siebie. My, którzy tutaj dyskutujemy róbmy jak należy, a o innych się nie martwmy.

I ostatnie: Doceniajmy darmową pracę zarządów PZW (nawet, jeśli gdzieś zdarzają się pomyłki). Pamiętajmy, że ludzie w zarządach, to nie są specjaliści danej dziedziny, ale ludzie wybrani przez nas ad hoc na zebraniu. To nie są profesjonaliści, ale zwyczajni Nasi Koledzy z pracy, szkoły czy sąsiedzi. Jeśli cokolwiek robią, to robią dla nas i chwała Im za to. Krytykujmy Ich złe działania, podsuńmy Im jakieś pomysły do zrealizowania, a przede wszystkim sami pokażmy co potrafimy zrobić dla innych (czyli Naszych Kolegów Wędkarzy).

Świetny temat.

A Angoli zostawmy w spokoju. Inny kraj, inna mentalność.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 02.09.2015, 08:20
Mateusz, ja bym się spieszył, ponieważ pierwszych 5 członków będzie na wieki zwolnionych ze składek, a i bimberek się znajdzie i piwo na najbliższym zjeździe naszej kliki - co kto lubi  ;)
A są miejsca w zarządzie? Jakieś odznaki będą przyznawane? ;D

Zarząd jeszcze się nie ukonstytuował. Ja osobiście z racji mniejszego wieku i doświadczenia z wielką chęcią i godnością przyjmę stanowisko podczaszego :)
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 02.09.2015, 08:28
Podsumować dyskusję należało by tak: Na Wyspach jesteśmy gośćmi, a więc mamy się dostosować do Ich Anglików zasad. Oni przyjadą do nas, mają się dostosować do naszych. Czy to nie proste?

Po drugie: Mimo, że w roku łowię prawdopodobnie kilkaset kilogramów ryb, to biorę rocznie kilka ryb które robię przeważnie na ognisku i nie interesuje mnie, jaką kto ma na ten temat opinię.

Aby było dobrze, zmiany należy robić nie u innych, ale zacząć od siebie. My, którzy tutaj dyskutujemy róbmy jak należy, a o innych się nie martwmy.

I ostatnie: Doceniajmy darmową pracę zarządów PZW (nawet, jeśli gdzieś zdarzają się pomyłki). Pamiętajmy, że ludzie w zarządach, to nie są specjaliści danej dziedziny, ale ludzie wybrani przez nas ad hoc na zebraniu. To nie są profesjonaliści, ale zwyczajni Nasi Koledzy z pracy, szkoły czy sąsiedzi. Jeśli cokolwiek robią, to robią dla nas i chwała Im za to. Krytykujmy Ich złe działania, podsuńmy Im jakieś pomysły do zrealizowania, a przede wszystkim sami pokażmy co potrafimy zrobić dla innych (czyli Naszych Kolegów Wędkarzy).

Świetny temat.

A Angoli zostawmy w spokoju. Inny kraj, inna mentalność.
Bardzo trafne podsumwanie :bravo: a ZG do wymiany
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Luk w 02.09.2015, 08:39
Staszek, ja nie chcę obrażać członków PZW - mając na myśli matactwa nie chodzi mi szeregowych wędkarzy- oni na przekręty wpływu praktycznie nie mają. Jeżeli mógłbyś posłuchać opowieści ichtiologa PZW z okręgu na północy Polski, o jego prezesie, to są to historie mrożące krew w żyłach. Pomimo, że wielu z nas pamieta czasy komuny - to skala wałków jest przerażająca. Po prostu w głowie się to nie mieści. A działo się to w latach 90tych. Co ciekawe, prezesinka dalej włada okręgiem!
NIe ma sensu uważać każdego zarybienia za przekręt, jednak w wielu przypadkach siedzą tam ci sami ludzie, biorą ryby zaś od tych samych co dzielą się zyskami z papierowych zarybień. Polecam każdemu iść na zebranie do swojego koła - i zaproponować zrobienie komisji niezależnej - która pojedzie i będzie brała udział przy ważeniu ryb w ośrodku zarybieniowym. Wiele to pomoże, zapewniam.

Mirek, siła nabywcza pieniądza w UK nie ma nic do polskiego stanu wód według mnie. Jak się można zorientować, wielu bogatszych ludzi, wędkuje waląc wszystko w łeb - górnik z opowieści Mateo to świetny przykłąd, innym sa 'karpiarze' z łowiska Mario ebrosa. Jeżeli emeryt dostałby dwa razy więcej kasy - będzie robił to samo raczej. To jest mentalność, teraz wyrasta pokolenie 20, 30 i czasami 40 latków myslących inaczej. Zobacz jaka jest siła nabywcza pieniądza w Czechach, a jaka w Polsce - i odnieś to do wód. Czesi są trochę bogatszym społeczeństwem, ale wody mają takie jak w UK. Zobacz Słowację, Węgry... Może się okazać, że siła nabywcza pieniądza nie ma nic wspólnego z zasobnością wód! A tych mamy mnóstwo!

Co zaś się tyczy samego złap i wypuść, to wcale nie chodzi o wprowadzenie tego modelu, tylko o umiarkowaną gospodarkę. Ja nie mam nic przeciwko, jeżeli pan Mietek zabierze sobie leszcza i kilkanaście płotek do domu, jeżeli ryby są, zaś sam on wpisze to w rejestr, tak aby ułatwić kontrolę nad łowiskiem. Tak można ograniczać populację drobnicy, wędkarze mogą zrobić robote rybaków - trzeba tylko umiejętnie tym pokierować. Do poziomu Angoli brakuje nam wiele, ale tez trzeba pamiętać o dostępności ryb morskich u nich, te wędkarze już zabierają, tam nie ma 'C&R'. Ale ryby są, nie ma tam watah pazernej ludności łowiącej śledzie na tarle na potęgę, bez przestrzegania jakichkolwiek limitów. Później okazuje się, że kutrem trzeba płynąć kilka godzin aby cokolwiek połowić, bo w pobliżu morskiego brzegu rybę przetrzebiono...

Ja staram się szukać rozwiązań, podobnie jak wiele osób na tym forum. Staszek pisze, że wszędzie się płaci już... Tak, to prawda. I tak chyba pozostanie, bo trzeba utrzymywać cały ten układ w sposób sztuczny, zarybiać, monitorować, sprawdzać pozwolenia. Czasy łowienia za darmo się skończyły - niestety olbrzymie zasoby ryb, które mogłyby odradzać się same, to przeszłość. Spojrzyjmy prawdzie w oczy - w ciągu ponad dwóch dziesięcioleci rybę po prostu wytłuczono. To niechlubne zjawisko to zasługa wędkarzy, rybaków, ludności 'okolicznej', pałającej się kłusownictwem. Nikt nie chce jakby zrozumieć, czym jest rybostan danej wody, że jest to zasób odnawialny, ale po przekroczeniu pewnego progu już o odnowie nie ma mowy - jest za to degradacja. Jakoś nikt przez tyle lat nie wypracował sposobu na zmiany, na naprawę. Naukowcy, pracownicy rządowi, ludzie z PZW, sprawujący opiekę nad większością polskich wód. To pokazuje, że problem dotyczy nie tylko wędkarzy - 'góra' tez nie wie jak sobie z tym wszystkim poradzić. A cierpi na tym środowisko naturalne i sami wędkarze (nie naukowcy, bo oni robią badania pamiętajmy, im nikt nie płaci premi za wydajność z hektara) - którzy nie mają co łowić.

Ja wiem, ze wiele osób wiąże brak ryb z zamożnością społeczeństwa. Ale jak pisałem wcześniej - zarybiać można więcej, mozna zwiększyć kontrole, wprowadzić mniejsze limity, górne wymiary ochronne, okresy nawet dla pewnych gatunków. Powinno to być kilka rzeczy robionych razem, tak aby zahamować ten cały regres, a później go odwrócić. Polski wędkarz płacąc ciut więcej może mieć kilka razy lepiej, trzeba jednak wiedzieć jak to zrobić. Bierzmy przykład od Czechów - skoro oni mają - my tez możemy mieć. Zobaczcie ich wody, co łowi mrk... Przecież na wielu filmach wyraźnie jest pokazane jak rybne są czeskie łowiska - nawet te w UK nie są tak dobre! Może Czesi zbytnio weszli w karpia, ale to już inna strona medalu. Na pewno da się zrobić pewne rzeczy!


Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 02.09.2015, 09:17
Lucjan, Ty zezwolenie w Anglii kupujesz za dniówkę swojej pracy, lub mniej, w Polsce zezwolenie większość kupuje za 4-5 dni swojej pracy. Jak możesz mówić, że nie gra tutaj siła nabywcza pieniądza? To, że w Anglii jest inaczej, a w Polsce jest całkiem odmiennie to rzecz normalna i słuszna, podobnie jak wędkowanie w Rosji które niektórych Polaków burzy, a u Nich jest rzeczą normalną zabrać kilkadziesiąt kilogramów ryb do domu. Mają prawo, bo mają takie zasoby.

Na Wyspach jest mało wód, więc ktoś je zagospodarował dla kasy. I słusznie. Ponieważ Angole siedzą w biznesie, to doskonale wiedzą, jak zrobić kasę na wędkarzach (opisywałem to wyżej). Ja nie jestem wrogiem biznesu. Jestem zwolennikiem ekonomicznego myślenia na swoją korzyść (bo tylko korzyść własna ma wartość, inne to mydlenie oczu i jest propagandą określonych grup osób). Takimi grupami są producenci sprzętu wędkarskiego. To oni nam narzucają taki czy inny styl życia wędkarskiego i tylko od nas zależy, czy będziemy myśleć samodzielnie, czy będziemy niewolnikami tych grup.

Popatrz na wypowiedzi niektórych Naszych Kolegów. Oni mówią o markach sprzętu, o przynętach danej firmy, o markach pelletów i innych zanętach pokazując opakowania (tak są przekabaceni z wiarą, że to sprzęt łowi a nie wędkarz), a nie opisują dna łowiska, roślin występujących na łowisku, o pogodzie która mu sprzyjała czy nawet o własnym samopoczuciu - bo to wpływa na efekty naszego wędkowania, a nie marki sprzętu i akcesoriów (no, chociaż oczywiście jedynie pomaga).

Taki jeden z drugim gó*no łowi (bo nie łowi marka jego wędki) i narzeka, że w wodzie nie ma ryb. A dziadek przychodzi nad wodę zarzuca wędkę jakiś teleskop marki nieznanej, z żyłką sprzed 10 lat i... łowi. A "sprzęciarz" krzyczy: Dziadki to ch... bo... i tutaj zaczyna wymieniać rzekome błędy dziadków. Ale dziadek jest mądry, doświadczony i nie czyta bzdurnych tekstów, tylko siada i łowi.

I podobnie robią specjaliści zatrudnienie przy Okręgach PZW. Oni nie czytają naszych tekstów tylko robią to, co dyktuje Im wiedza i doświadczenie.

A złodziejstwo i nieprawidłowości, które występują biorąc pod uwagę co piszą Nasi Koledzy, to jest od tego prokuratura. Jeśli to klika, to trzeba zmienić system z kur*wskiego na normalny. Sami ludzie nie są temu winni (wszyscy ludzie są wspaniali), a system.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 02.09.2015, 09:24
''Ale jak pisałem wcześniej - zarybiać można więcej, mozna zwiększyć kontrole, wprowadzić mniejsze limity, górne wymiary ochronne, okresy nawet dla pewnych gatunków. Powinno to być kilka rzeczy robionych razem, tak aby zahamować ten cały regres, a później go odwrócić...''




Tak Luk , masz rację ale kto to ma wszystko zmienić ? Aby uderzyć z grubej rury trzeba pospolitego ruszenia  . Czytałem kiedyś , że na jednym z mazurskich jezior koło Olsztyna była straszna posucha . Jakaś ekipa się skrzyknęła i wyrwała to jezioro PZW  . Podobno mocno liną przeciągali aż się udało , jezioro teraz zaczyna odżywać . Tylko Panowie , to jest jedno jezioro , kropla w morzu . Chętnie pomógłbym przy podobnej inicjatywie ale gdzie ,co i jak , to nie mam pojęcia .
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 02.09.2015, 09:34
Jeszcze tylko jedno uzasadnienie moich słów: Dlaczego w Anglii wprowadzono zasadę C&R na wodach śródlądowych czyli mocno deficytowych, i zgodnie z prawem podobnie jak u nas można zabierać limitowaną ilość ryb, a z morza można zabierać ryb "skolko godno"? Bo morze nie jest prywatne i nie można na nim położyć łapy.

Wydaje mi się, że ten fakt dla osoby nie zaślepionej cudzymi zasadami które uważa, że "oczywiście są lepsze niż własne" wszystko wyjaśnia.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 02.09.2015, 09:39
Nie mam problemu z nagłaśnianiem przekrętów itd itp w Pzw,mam problem jak już wielokrotnie pisałem choć rzadko staram się w tym i podobnych tematach   odzywać o wrzucanie wszystkich członków do jednego wora pod nazwą zg pzw.Jest wielu zapaleńców i ludzi oddanych sprawie wędkarstwa,  nie zasługują na to żeby tak ich szufladkować.Nie ma ich na forach i nie będą się bronić.Płacimy za każdy ruch z wędką, także tutaj nie ma nic za darmo od państwa, czyli jak w Anglii,Kogo stać ten łowi.Wędkarstwo w Polsce to także nie tanie hobby,a już na pewno nie darmowe.Idzie nowe i z tym się godzimy,i tak ma być.Ja proszę o jedno od dawna nie mieszajcie nas z błotem zg pzw,znam dziesiątki wędkarzy którzy nawet nie noszą siatek nad wodę,czy to nie jest postęp.Dostrzegajcie też dobre strony, a nie tylko co złe.O zarybieniach się nie wypowiadam bo się na tym nie znam.Światełko w tunelu świeci tylko trzeba zdjąć przyciemniane okulary .
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 02.09.2015, 09:50
"Popatrz na wypowiedzi niektórych Naszych Kolegów. Oni mówią o markach sprzętu, o przynętach danej firmy, o markach pelletów i innych zanętach pokazując opakowania (tak są przekabaceni z wiarą, że to sprzęt łowi a nie wędkarz), a nie opisują dna łowiska, roślin występujących na łowisku, o pogodzie która mu sprzyjała czy nawet o własnym samopoczuciu - bo to wpływa na efekty naszego wędkowania, a nie marki sprzętu i akcesoriów (no, chociaż oczywiście jedynie pomaga)."

Wprawdzie odbiegnę od tematyki wątku, ale...
Tak, Mirku masz rację. Sam wiele się nauczyłem od dziadka który przeszło 20 lat temu łowił w Odrze zwykłym bambusem. Do tego batem. A nad wodę przyjeżdżał zazwyczaj tylko z grubą kromką chleba w kieszeni. Człowiek niebywale czytał wodę. Inna sprawa że znał ją na wylot.

Ale nowe techniki są często bezkonkurencyjne w porównaniu do starych.
Pierwszy przykład: Karpiowanie. Skuteczne łowienie karpi to jedynie metoda włosowa, kulka proteinowa i samozacięcie. W pewnym uproszczeniu.
Nawet najlepszy znawca wody nie osiągnie ciekawych wyników łowiąc tradycyjnymi metodami. Nie ma szans.
Drugi przykład: Sumowanie: Zapewniam, że te stare techniki stosowane 20-30 lat temu, są wyjątkowo mało efektywne. Nie przeczę że 20-30 lat temu byli wędkarze regularnie łowiący tę rybę. Choćby niesławny Tymkowski.
Jednak gdyby nasz były rekordzista polski stosował nowsze techniki, łowił by ich wielokrotnie więcej. Oczywiście, wówczas nowoczesne metody były w naszym kraju zupełnie nie znane.
Z pełną odpowiedzialnością mogę napisać że dawne techniki połowu tej ryby, są wyjątkowo nieskuteczne. Panujące wówczas stereotypy dotyczące ogólnie tej ryby były zazwyczaj całkowicie błędne. Inna sprawa, że wzorce te są czasem powielanie, zarówno nad wodą, jak i wędkarskiej literaturze do dziś. Ot, siła tradycji :)
Może to i dobrze, bo w przeciwnym razie, tej wspaniałej ryby raczej już nie byłoby w naszych wodach :)

Podobnie jest z większością gatunków.
Ale oczywiście masz rację. Nowoczesny sprzęt i wymyślne przynęty same ryb nie łowią. One jedynie pomagają osiąganie lepszych wyników.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 02.09.2015, 10:08
Tak Luk , masz rację ale kto to ma wszystko zmienić ? Aby uderzyć z grubej rury trzeba pospolitego ruszenia  . Czytałem kiedyś , że na jednym z mazurskich jezior koło Olsztyna była straszna posucha . Jakaś ekipa się skrzyknęła i wyrwała to jezioro PZW  . Podobno mocno liną przeciągali aż się udało , jezioro teraz zaczyna odżywać .

Nic mi o tym nie wiadomo. Jest stowarzyszenie Łajs 2000 (http://www.lajs2000.pl/), które ma dość mało realne, jak na wędkarzy ceny. Na razie nic nie słychać "na mieście", by było tam eldorado. Może za jakiś czas będzie można coś ciekawego o tych wodach napisać.

Nie wiem tylko, czy o to stowarzyszenie Ci chodzi, bo wody, które przejęli nie należały wcześniej do PZW.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 02.09.2015, 10:31
„Nawet najlepszy znawca wody nie osiągnie ciekawych wyników łowiąc tradycyjnymi metodami. Nie ma szans”.

Grzesiu. Jeśli staniesz z feederem koło dziadka z batem, to koszykiem wyprowadzisz mu rybę 50 metrów od miejsca łowienia i po dziadka rybach.
Ale jeśli każdy w Was stanie na osobnych główkach, które do tego możecie sami wybrać, to dziadek wypunktuje Cię niemiłosiernie. On wie, a Ty masz sprzęt. Nie na darmo się mówi, że wiedza „to władza i pieniądze”…

Nie ma nowych technik wędkowania. Są techniki zmodyfikowane. Kiedyś 5 m bat, to była ciężka, urywająca ręce pała. Dzisiaj 13 m trzymasz jedną ręką. Kiedyś łowiło się gruntówką z zamontowaną lokówką mamy, dzisiaj mamy piękne koszyki robione przez specjalistów. W 1990 roku robiłem ruchome szczytówki z ruskich po 30 zł batów, a jedną szczytówkę robiłem całą noc z pręta szklanego wykombinowanego z kopalni. Dzisiaj nazywa się to feeder, picker, a szczytówkę kupuję w sklepie, picuję pod moje potrzeby, zakładam przelotki i w kilkanaście minut mam kija pod dane łowisko. Kiedyś na ryby szedłem mając w kieszeni klapkę z zestawem (żyłka gorzowska chyba 0,40, spławik z gęsiego pióra lub kory, haczyk własnej roboty lub przywieziony „z zachodu”, obciążenie z blachy ołowianej), w drugiej kieszeni chleb, a nad wodą kopane robaki.
Dzisiaj ładuję cały samochód sprzętu, choć i tak przeważnie łowię na jedną wędkę, a wykorzystuję sprzętu tyle, że w rzeczywistości włożyłbym w  wiaderko.

Nie ma to żadnego znaczenia. Chodzi mi tylko o to, że jeśli kupuję drogi, dobry kołowrotek, to nie po to by nim się chwalić, tylko po to, by sobie ulżyć i dogodzić. Ja nadal jednak będę sprawdzać dno, jego skład, konsystencję, będę analizować otoczenie łowiska, będę obliczać prawdopodobieństwo dobrych połowów, będę kilka dni nęcić itd., itd. Czyli sprzęt nie zawrócił mi w głowie. On tylko ma powodować moją wygodę, a nie zastępować myślenie.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 02.09.2015, 10:38
Dominik , nie pamiętam o jakie stowarzyszenie chodziło . Czytałem o tym na innym portalu , jak to znajdę to wieczorkiem wrzucę a teraz jadę na rybki  :D :D :D
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 02.09.2015, 11:32
„Nawet najlepszy znawca wody nie osiągnie ciekawych wyników łowiąc tradycyjnymi metodami. Nie ma szans”.

Grzesiu. Jeśli staniesz z feederem koło dziadka z batem, to koszykiem wyprowadzisz mu rybę 50 metrów od miejsca łowienia i po dziadka rybach.
Ale jeśli każdy w Was stanie na osobnych główkach, które do tego możecie sami wybrać, to dziadek wypunktuje Cię niemiłosiernie. On wie, a Ty masz sprzęt. Nie na darmo się mówi, że wiedza „to władza i pieniądze”…

Nie ma nowych technik wędkowania. Są techniki zmodyfikowane. Kiedyś 5 m bat, to była ciężka, urywająca ręce pała. Dzisiaj 13 m trzymasz jedną ręką. Kiedyś łowiło się gruntówką z zamontowaną lokówką mamy, dzisiaj mamy piękne koszyki robione przez specjalistów. W 1990 roku robiłem ruchome szczytówki z ruskich po 30 zł batów, a jedną szczytówkę robiłem całą noc z pręta szklanego wykombinowanego z kopalni. Dzisiaj nazywa się to feeder, picker, a szczytówkę kupuję w sklepie, picuję pod moje potrzeby, zakładam przelotki i w kilkanaście minut mam kija pod dane łowisko. Kiedyś na ryby szedłem mając w kieszeni klapkę z zestawem (żyłka gorzowska chyba 0,40, spławik z gęsiego pióra lub kory, haczyk własnej roboty lub przywieziony „z zachodu”, obciążenie z blachy ołowianej), w drugiej kieszeni chleb, a nad wodą kopane robaki.
Dzisiaj ładuję cały samochód sprzętu, choć i tak przeważnie łowię na jedną wędkę, a wykorzystuję sprzętu tyle, że w rzeczywistości włożyłbym w  wiaderko.

Nie ma to żadnego znaczenia. Chodzi mi tylko o to, że jeśli kupuję drogi, dobry kołowrotek, to nie po to by nim się chwalić, tylko po to, by sobie ulżyć i dogodzić. Ja nadal jednak będę sprawdzać dno, jego skład, konsystencję, będę analizować otoczenie łowiska, będę obliczać prawdopodobieństwo dobrych połowów, będę kilka dni nęcić itd., itd. Czyli sprzęt nie zawrócił mi w głowie. On tylko ma powodować moją wygodę, a nie zastępować myślenie.
Mirku,pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić. Bez wątpienia bardzo ważna jest znajomość wody,ale nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz,że nikt z nas nie jest w stanie dorównać dziadkowi. Czy uważasz,że są tu sami gadżeciarze i nikt nie umię czytać wody. Są wśród nas młodzi ludzie,którzy nie jednego starego wiedzą by zaskoczyli i zaskakują chociażby wpisami w temacie: Wyniki
Odnośnie zaś sprzętu to uważam,że są granice po przekroczeniu których nie ma dla zwykłych średnio zaawansowanych wędkarzy wyczuwalnej różnicy.
Sam sprzęt nie łowi,ale pozwala łowić znacznie skuteczniej i wygodniej. Przykład z dziadkiem na główce jest dobry,ale tylko w pewnych okolicznościach. Bywam na zawodach i wiem jak dużą rolę pełni wiedza,praktyka i miejsce. Bo pomiędzy jednym a drugim stanowiskiem bywają kolosalne różnice. I tu z kolei sprzęt,zanęty,robaki dają większe możliwości.
Minęły czasy kiedy gdzie się nie rzuciło i co by się nie rzuciło to ryby się łapało,a ten kto wiedział gdzie ryby stoją złapał ich po prostu więcej. Dzisiaj trzeba się sporo na  kombinować żeby coś wyskubać. Wiem,że u Ciebie są ryby,ale np. na Mazowszu na wodach Pzw czy Wiśle ryb ze świecą szukać. Być może jest tak jak piszesz tu nikt nie umie czytać wody,tylko umie czytać fora i katalogi ze sprzętem.
Nie wiem czy zauważyłeś,że tu nikt nie reklamuje jakiejś firmy tylko sprawdzone konkretne produkty. Niejednokrotnie markowe firmy były krytykowane za swoje buble.  Jedym przypadkiem reklamy są spławiki kol. Jakuba,ale te się bronią same.
Nie zauważyłem,żeby ktoś szczególnie próbował się lansować sprzętem z najwyższej półki lub taki tylko polecał.
 W dzisiejszych czasach już Gorzowska "czterdziestka"nie wystarczy. Na tak przełowionych wodach ów "dziadek"może tylko zapłakać,że...się na tyczkę nie przesiadł. Choć może dobrze,bo z jego wiedzą,doświadczeniem i ;mentalnością to dzisiaj już nic by nie pomogło,nawet jokers na haczyku.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 02.09.2015, 12:02
Danielu, oczywiście masz rację, ale dyskutujesz teraz na temat, którego ja nie zawarłem. Choćby to, że nikt z nas nie dorówna dziadkowi. Zawarłem w swoim tekście inny sens, w pozostałych kwestiach również.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 02.09.2015, 12:33
Grzesiek odbiegając od tematu:

Z tym karpiowianiem to taki trochę słaby przykład jak dla mnie, ja łowię obok karpiarzy karpie na wodach, a oni siedzą i patrzą. Łowię stylami z tamtej epoki i przeważnie wygrywam, mam problem tylko wtedy gdy ryba ma +7kg, bo jestem feederowcem, a wszystkie karpie, a łowie ich sporo są złowione na pinkę.  W tym roku na komercji coś tam połowiłem na dumbbessy, ale pinka i tak była niezawodna. Dzięki Lukowi i temu forum powoli uczę się nowych technik mimo, że jestem sceptyczny trochę do nowości, ale próbuję, zmieniam, testuję i od przemyśleń głowa boli, ale o to w tym wszystkim chodzi :)

Co do innych sztuczek jakie używam nad wodą, to zapraszam na wspólny połów, zdradzę wszystko :P

Mirek, przepraszam ale moim zdaniem jesteś w błędzie. Zapłaciłbym nawet miesiąc swojej wypłaty za dobre łowisko abym mógł łowić na wodzie gdzie jest dużo ryb, a nie jest to komercja. Nie za bardzo rozumiem Twojego toku myślenia, postaram się wieczorem bardziej wyjaśnić swoje stanowisko. Wymiana zdań jeśli jest konstruktywna, uczy wzajemnie, tylko po co te wulgaryzmy?
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 02.09.2015, 12:52
 "Z tym karpiowianiem to taki trochę słaby przykład jak dla mnie, ja łowię obok karpiarzy karpie na wodach, a oni siedzą i patrzą. Łowię stylami z tamtej epoki i przeważnie wygrywam, mam problem tylko wtedy gdy ryba ma +7kg, bo jestem feederowcem, a wszystkie karpie, a łowie ich sporo są złowione na pinkę.  W tym roku na komercji coś tam połowiłem na dumbbessy, ale pinka i tak była niezawodna. Dzięki Lukowi i temu forum powoli uczę się nowych technik mimo, że jestem sceptyczny trochę do nowości, ale próbuję, zmieniam, testuję i od przemyśleń głowa boli, ale o to w tym wszystkim chodzi :)"

Trudno feedera nazwać archaiczną metodą. Owszem można jego korzeni doszukiwać się w starej klasycznej gruntówce z ołowiem dennym, nazwaną bodaj przez Strzeleckiego "denką"... Ale moim zdaniem to trochę naciągane pokrewieństwo.

Oczywiście nie kwestionuję Twojego dużego doświadczenia i wprawy w posługiwaniu się feederem, ale powiedz proszę, czy jesteś w stanie "swoją" techniką osiągnąć takie rezultaty w podobnych warunkach?
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 02.09.2015, 12:58
Mirku,przepraszam. Fakt Twoja wypowiedź dotyczyła umiejętności czytania wody i wiedzy Grzesia,a właściwie jej braku. Sory,ale w telefonie pewne rzeczy umykają.

Co do zarybień to myślę,że Pzw nie ogarnia tematu,bo ma za dużo wody we władaniu. Przykład to Okręg Mazowiecki. Mają pół Mazur,Zegrze przejęli okręg Włocławsko- Płocki. Wędkarze odchodzą,dochody się kurczą,a oni zamiast zarybiać odławiają.
Nie oddadzą nie użytkowanych wód,bo stracili by kontrolę na rynkiem,tworzą pewnego rodzaju monopol.
Stowarzyszenia są na dzień dobry na przegranej pozycji,bo jak to już pisał Grendziu warunkiem przystąpienia do konkursu jest wykonanie oparatu,a ten kosztuje kilka tyś.
Jeszcze kilka lat wstecz OM masowo dzierżawił wody,by dzisiaj po zmianie prawa być na uprzywilejowanej pozycji i mieć prawo pierwszeństwa. Tym samym dalej mieć łapę na wszystkim.
Brak konkurencji powoduje,że jest jak jest i nie ma szans na większe zmiany.
Podstawą powinna być zmiana prawa,tak by nie operat był warunkiem do możliwości przystąpienia do przetargu,a np.jakaś kaucja i ewentualna umowa z jakimś ichtiologiem,że popełni ten operat po ogłoszeniu wyników.
Mamy tu do czynienia z niedoborem środków że względu na nadmiar dzierżawionych wód,jak również na wolne środki na kontach w dziesiątkach milionów, wynikające z ograniczeń związanych z operatem lub dobrym gospodarowaniem.
Małe stowarzyszenia nie wiele zmienią,co najwyżej lokalnie. Jest to zbyt powolny proces,a nie ma czasu,bo na efekty itak będzie potrzeba czekać kilka lub nawet kilkanaście lat. Jak było napisane kropla w morzu,ale należy pamiętać,że to kropla drąży skałę.


Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 02.09.2015, 13:34
Grzegorz skąd mam wiedzieć czy byłbym lepszy:) pewnie nie.

 Moim skromnym zdanie diabeł tkwi w szczegółach :) miksuję stare techniki z nowymi i dobrze mi z tym. Używam masy różnych pelletów do zanęcania, szeroką gamę dipów, mam też sygnalizator brań, tri poda i wiele, wiele rzeczy nowych, ale stosuję też bardzo dużo starych rozwiązań i dobrze mi z tym, zanim coś nowego mnie przekona, to dużo razy muszę przetestować:) Może, ze starości nie da się  mnie zmieniać tak szybko :P

Np. do tamtego roku, czy dwóch lat nigdy nie miałem brań na włos, w tym roku już mam i karpie, leszcze i płocie więc jakoś tam się rozwijam :P
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 02.09.2015, 15:30
Grendziu. Powiedziałeś „diabeł tkwi w szczegółach”. Właśnie, ci dziadkowie, ci tzw. „mistrzowie danej wody” mają nad nami kolosalną przewagę, bo oni WIEDZĄ.
Prostym przykładem jest Kadra Narodowa. Na łowisko jadą tydzień wcześniej, łowią, i codziennie wspólnie analizują wyniki i spostrzeżenia. Oni w tydzień mają taką wiedzę, gdzie my indywidualnie zdobywamy czasami latami.
Takim przykładem jest Klub Feedera z Wrocławia o którym pisał Stasiek1. To przykład nie tylko koleżeństwa, ale mistrzostwa, bo doświadczenie jednego przekłada się na doświadczenie całej ekipy. Oni będą mieli wyniki, oni złowią rybę nawet w przysłowiowej kałuży po ulewach… i nigdy nie powiedzą, że nie ma ryb. Godni podziwu i przykładu.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 02.09.2015, 16:02
"Właśnie, ci dziadkowie, ci tzw. „mistrzowie danej wody” mają nad nami kolosalną przewagę, bo oni WIEDZĄ."

Mistrzowie danej wody. No właśnie. Wiedza ogromna, ale zazwyczaj dotycząca konkretnej wody, w której łowią już od lat.
Najpewniej tak było z tym moim znajomym starszym Panem. Na odrze radził sobie rewelacyjnie. Poezja. Jednak fakt jest taki że odwiedzał tę wodę od przeszło 40 lat.

Krócej. Pamiętacie może wizytę pierwszego zagranicznego zawodowego karpiarza w naszym kraju?
To było bodajże w roku 92'. Do Polski na zaproszenie przyjechał Andy Little. Łowiskiem był dwuhektarowy staw w Halinowie pod Warszawą. Pomimo tego że łowisko było chyba tzw. "s", warunki były trudne. Inni wędkujący o ile pamiętam mieli nawet problem z łowieniem karasi srebrzystych. Chyba z powodu upałów.
Andy'emu dawano nikłe szanse na złowienie okazałego karpia, w dodatku na jakieś egzotyczne kulki których tamtejsze karpie zupełnie nie znały.
Efekt, - dwa duże karpie w dwa dni.

Taki był oczywiście cel tej wizyty. Zaprezentowanie skuteczności nowoczesnej techniki połowu karpia.

Relację z tego wydarzenia chyba można znaleźć w Numerze WW 11/92'.

Przepraszam że niemal wszystko jest w kontekście karpia lub suma, ale tak jest mi najłatwiej.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 02.09.2015, 18:08
A ja wierzę w sukces mojego miksu zanętowego na niemal każdej wodzie, zmienne to są czasami smaki dipów zależne od pory roku :)

Resztę zmieniam pod daną wodę ze względu gdzie łowie. Jeśli jest porażka, to zaczynam od siebie, a potem nawymyślam sobie na około inne teorie :P
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 02.09.2015, 18:51
Mirku, nowoczesne metody, zanęty i przynęty pozostawiają daleko w tyle białego robaczka i koszyk z rurką. Dziadki może i znają wodę, ale wcale nie rozwijają swoich umiejętności. Co z tego, że łowią od 40-50 lat, skoro robią to ciągle tak samo? Ja widzę, jaki postęp zrobiłem, bo łowię w tych samych miejscach, a efekty mam kompletnie inne. Widzę też dziadków wokół siebie i mam porównanie.

Owszem, ostatnio jak byłem na starorzeczu Narwi, dostałem bolesną szkołę od miejscowych. Ale jeszcze będę tam jeździł i się tej wody pouczę. Jestem pewien, że szybko przeskoczę ich wyniki...

Dlatego bardzo niebezpieczny jest rozwój technik i przynęt wędkarskich (bo z nimi wzrasta skuteczność!) w połączeniu ze starą filozofią walenia wszystkiego w łeb, bo karta i zanęta musi się zwrócić.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: stas1 w 02.09.2015, 19:23
Koszyk z rurką to i owszem ale białego lub pinkę nie zastąpi wielokrotnie nic,ale jeszcze się o tym przekonasz :)
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 02.09.2015, 19:29
Koszyk z rurką jest tylko przykładem, bo sam jeśli nie mam brań na metodę go stosuję (co w 99% przypadków i tak nic nie zmienia). Często białe robią robotę, ale znacznie częściej pellety i kulki działają lepiej.
Pisałem ogólnie...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Luk w 02.09.2015, 19:51
Tak Luk , masz rację ale kto to ma wszystko zmienić ? Aby uderzyć z grubej rury trzeba pospolitego ruszenia  . Czytałem kiedyś , że na jednym z mazurskich jezior koło Olsztyna była straszna posucha . Jakaś ekipa się skrzyknęła i wyrwała to jezioro PZW  . Podobno mocno liną przeciągali aż się udało , jezioro teraz zaczyna odżywać . Tylko Panowie , to jest jedno jezioro , kropla w morzu . Chętnie pomógłbym przy podobnej inicjatywie ale gdzie ,co i jak , to nie mam pojęcia .

Trzeba uświadamiać i szukać sojuszników. Działać jako stowarzyszenie, w grupie i  w pojedynkę, uświadamiać, uświadamiać i jeszcze raz uświadamiać. Zmiany nie są czymś niemożliwym!

Zbliża się jesień i zima, będzie więcej czasu, ruszymy ze stowarzyszeniem :D Zobaczymy co tam się da zrobić...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 03.09.2015, 00:24
Nie pozostaje Ci nic innego Mateuszu, jak wstąpić do naszej klikli antykarpiowej. Logarytm przyjmuje zapisy i pobiera wpisowe :)

Mateusz, ja bym się spieszył, ponieważ pierwszych 5 członków będzie na wieki zwolnionych ze składek, a i bimberek się znajdzie i piwo na najbliższym zjeździe naszej kliki - co kto lubi  ;)
A są miejsca w zarządzie? Jakieś odznaki będą przyznawane? ;D

Nie śmielibyśmy Ci nawet proponować jakichś innych miejsc, niż te w zarządzie. A jeśli chodzi o odznaki, to specjalnie stworzymy je dla Ciebie, jeśli takich jeszcze nie mamy.  ;)
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 03.09.2015, 01:43
Odnosząc się do słów Stanisława, myślę, że nikt tu nie obraża zwykłych członków PZW. Chodzi przede wszystkim o organizację. Moim zdaniem, polskie wędkarstwo wymaga zmian strukturalnych. Taka scentralizowana organizacja jak PZW nie powinna w dzisiejszych czasach w ogóle istnieć. Wielu z nas z sentymentem wspomina czasy sprzed '89 roku, kiedy wody były leszczem i linem płynące. Siłą rzeczy kojarzymy to z PZW i często traktujemy Związek jako przyczynę obfitości tamtych czasów. Stąd wiele osób w średnim i starszym wieku tęskni za składką na całą Polskę itd. Tymczasem to wcale nie musi być prawda.

Moim zdaniem jedynie radykalna decentralizacja PZW może sprawić, że zacznie być lepiej. Dlaczego stowarzyszenia, które nie są zrzeszone w Związku potrafią zadbać o dobry stan dzierżawionych stawów lub jezior? Dlaczego tak niewiele jest kół PZW posiadających podobne wody? A dlaczego koła PZW nie mogą posiadać takiej autonomii względem okręgów, jak niezwiązane ze Związkiem stowarzyszenia? Koła dobrze gospodarowane miałyby na swoim terenie wielu wędkarzy, którzy płaciliby składki, koła źle gospodarowane upadałyby. Takie są prawa rynku. Zdecentralizowane PZW to konkurencja. Śmiem nawet twierdzić po swoich doświadczeniach ze stowarzyszeniem, do którego należę, że spokojnie takie koła dałyby sobie radę nawet wówczas, gdyby wędkarze na gospodarowanych przez nie wodach, zabierali ryby przewidziane przez obecne limity.

Pytanie tylko, jaką funkcję pełniłyby wówczas okręgi i centrala ogólnopolska? Oczywiście nie miałyby wpływu na żadne decyzje kół, a jedynie koordynowały działania wspólne, które pojawiałyby się z racji bieżących lub długofalowych potrzeb. To jednak wiązałoby się z ogromnym uszczupleniem etatowej kadry PZW na szczeblach okręgowych i centralnym. I  w tym chyba leży problem. Nienaruszalność etatów. Każdy chce po prostu w tym biznesie kręcić własne lody.

Uważam, ze struktura organizacyjna PZW jest patologią we współczesnym świecie, a ludzie którzy aktywnie uniemożliwiają zmiany strukturalne w Związku są winni dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazło się polskie wędkarstwo. Tak więc, nie wędkarzy bym obarczał na pierwszym miejscu za to, że jest źle.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Luk w 03.09.2015, 03:33
Darek :thumbup: Nic dodać, nic ująć...

Często jest tak, że w organizacjach lub firmach, wymienia się prezesów lub zarząd, gdyż nie idą z duchem czasu, nie rozumieją nowych trendów, nie mają już takiej siły i charyzmy. W przypadku ludzi z ZG PZW lub władz okręgów, to większość to jakby ludzie z nadania, siedzący na swoich stołkach. Nowy prezes jest dla mnie po prostu beznadziejny, pokazuje on swoim postępowaniem, że można działać równie słabo jak nieudolny esbek poprzednik. Potencjał jaki ma PZW jest olbrzymi, jednak tam wciąż chodzi o stanowiska i kasę. Zobaczcie jak wcale nieokrągła rocznica 65 lecia stała się okazją do parad, defilad, bankietów i nagród. Prezes Dionizy powinien dostać za swoją działalność od wędkarzy zamiast kasy, solidnego kopa w rzyć, na rozpęd. Może nawet zasłużyłby na przejazd taczką po Twardej, tam i z powrotem.

Wiele osób zarzuca mi, że promuję to co niepolskie, że zapatrzony jestem w Anglików, że sprzedałem duszę jakimś brytyjskim firmom. Szkoda jednak, że takie osoby nie widzą, jak działa taki Angling Trust. Tam są osoby tylko z powołania, tam działa się tylko po to aby promować i rozwijać wędkarstwo, robić wszystko aby było jeszcze lepiej, pomimo kryzysu jaki dotyka nasze hobby, spowodowanego 'komputeryzacją', tym, że młodzież woli siedzieć w domu przed komputerem niż spędzać czas na wolnym powietrzu. Nastawienie Anglików a ludzi z ZG PZW to niebo i ziemia. Tam nie ma łapówek, rozdawnictwa, systemu wasalnego, rządzenia poprzez wydawanie diet. To dlatego między innymi jest tyle ryb w wodzie.

Mirek poruszyli problem - siły nabywczej pieniądza. Ja w tym sezonie wydałem na pozwolenia - 54 funty na licencje wędkarskie (mam dwie i mogę na niektórych wodach łowić na 3 lub nawet 4 wędki), 70 funtów za członkostwo w Reading i 94 funty za możliwość łowienia na ich wodach w nocy. Wyprawa na Wye to 24 funty, na Trent to 10 funtów za noc. Takie Walthamstow to koszt 15 funtów za dzień lub 25 za noc. Pozwolenie na Bury Hill to 18 funtów za dwie wędki za dzień, 12 za jedną. Nie wspominam o kosztach paliwa, najbliżej mam 20 kilometrów na Tamizę - wodę strasznie trudną i chimeryczną, pełną łodzi, kajaków, płoszących za dnia skutecznie ryby. Jazda na Trent to koszt 30-40 funtów za samo paliwo. Tak więc dla mnie koszt łowienia w UK jest bardzo wysoki, i wynosi wysokość miesięcznych zarobków w skali roku, wcale nie zarabiam kokosów (nie zarabiam na filmach ani na niczym wędkarskim póki co - uprzedzę komentarze). U mnie nie ma darmowych wód oprócz Tamizy i slabych kanałów, wszędzie trzeba płacić.

To w Polsce właśnie opłaty są śmiesznie małe, zwłaszcza, że zabierać można ryby, w przeciwieństwie do UK, gdzie gospodarka rybacka (wędkarska) jest o wiele prostsza, bo ryb się nie zabiera i zarybienia są po to aby poprawiać. Brakuje  w Polsce kontroli, inwestycji nad wodą? Bo się za to nie płaci. Polski wędkarz żąda, jemu się należy. Kontrole mają być, ryby mają być, badania mają być, rejestrów ma nie być. Ciekawe skąd??? Kto ma za to zapłacić? Przecież opłaty za dzierżawę są śmiesznie tanie!!! Główny koszt dzierżawy  to zarybienia, ale przecież muszą one być, bo wody byłyby już kompletnie jałowe, niczym Morze Martwe. Państwo polskie na dzierżawach nie zarabia nic, koszty samego PSR są olbrzymie, jeżeli do tego doliczy się opłacanie urzędników, naukowców robiących badania- to wychodzi, że pompuje się jeszcze pieniądze podatnika w to wszystko.

Chyba czas aby ci, co żądają, pomyśleli czego chcą i czy ich żądania są słuszne. Bo to, że nieudolni są działacze PZW to jedno, niskie składki przeznaczane na polskie wody zaś to druga sprawa. Nie wyobrażam sobie, aby państwo fundowało wędkarzom rybne łowiska. Nie na to mają iść pieniądze podatników! Sami wędkarze mają dbać o własne wody. Potrzeba decentralizacji, samorządzenia loklanymi wodami, w różny sposób. W wielu wypadkach można pracą społeczną uniknąć wiekszych składek. Ale to dotyczy lokalnych wód. Rybne wody, za 200 złotych za miesiąc, w całym okręgu, to marzenia ściętej głowy. Trzeba płacić o wiele więcej aby ryby były, zwłaszcza jeżeli się ich tyle zabiera! Oczywiście, że można zrobić więcej za te 200 zlotach, płacenie za jubileusze i nagrody dla ludzi zarządu, nie mających wyników - to po prostu przegięcie. Ale nawet mając takich fascynatów jak w UK, te 200 PLN to zbyt mało. Tyle kosztuje w przybliżeniu roczny koszt pozwolenia na wodach jakiegoś stowarzyszenia, zazwyczaj mowa o jednym łowisku!

Dlatego należy zdać sobie sprawę, w jaki sposób zniszczono wody w Polsce. Zezwolono w ciągu 20 lat na wyczerpanie olbrzymich zasobów ryb, w niektórych okręgach może jeszcze nie jest tak źle, ale to raczej specyfika danego rejonu (np. opolski okręg - mało wędkarzy a sporo wód, rzeki - Odra, Nysa, Mała Panew, zaporówki itd). Tam gdzie ludzi jest sporo, czyli okręg mazowiecki czy katowicki, wody są zdegradowane bardzo mocno. Szkoda, że wędkarze wymagający wiele nie widzą jaką krzywdę wyrządzili oni sami polskim wodom, jak mocno ucierpiało środowisko naturalne, jak absurdalne są ich żądania. Większość z nich opiera swoje żądania o obraz sprzed 20 lat, nie dostrzegając faktu, że te olbrzymie zasoby po prostu zeżarto, że ich już nie ma. Teraz trzeba właśnie gospodarzyć.

Wspomnę też jeszcze raz o tym, że łowiska jakie można zobaczyć na moich filmach - Trent, Wye, kanał Basingstoke, Sonning, Bury Hill czy inne - to nie są łowiska dziwne. Część z nich to są faktycznie komercje. Ale dziwne i nienaturalne - to są wody PZW właśnie. Obraz degradującej działalności człowieka na środowisko naturalne. Kotwic ma sporo racji - że lepszy rybak na danej wodzie, bo ten musi dbać o ryby, bo inaczej za rok nie miałby co łowić. Najwięcej szkód wodzie wyrządzają sami wędkarze, nie liczący się z tym co w niej pływa. Warto pomyśleć o tym wszystkim trochę w innym ujęciu...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 03.09.2015, 07:00
Lucjan, o ile wiesz, że zgadzam się z Twoim tokiem rozumowania, to nie zgadzam się z tym, że w Polsce ma być tak jak w Anglii. Pisałem wyżej i porównywałem Anglię, Polskę i Rosję.

Jest coś, o czym nie mówimy (ja wspomniałem ogródkowo o zmianie systemu i Ty też o tym mówisz), nie mniej polskie wędkarstwo jest jak Polski przemysł – ma być zniszczony i niszczony jest.

Czy wiesz Lucjanie kto przeważnie jest największym pracodawcą w wielu miastach? Urzędy Miasta. Nie państwowe firmy, nie firmy prywatne, tylko Urzędy. Polska, to urzędniczy burdel, a nie przedsiębiorcze myślenie. Polska jest „uzupełniającym przemysłem Niemiec” (musicie sami sobie rozwinąć myśl jeśli chcecie wiedzieć więcej, bo to nie jest temat publiczny).

My możemy sobie tylko i wyłącznie pogadać.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 03.09.2015, 07:53
Tak Luk , masz rację ale kto to ma wszystko zmienić ? Aby uderzyć z grubej rury trzeba pospolitego ruszenia  . Czytałem kiedyś , że na jednym z mazurskich jezior koło Olsztyna była straszna posucha . Jakaś ekipa się skrzyknęła i wyrwała to jezioro PZW  . Podobno mocno liną przeciągali aż się udało , jezioro teraz zaczyna odżywać .

Nic mi o tym nie wiadomo. Jest stowarzyszenie Łajs 2000 (http://www.lajs2000.pl/), które ma dość mało realne, jak na wędkarzy ceny. Na razie nic nie słychać "na mieście", by było tam eldorado. Może za jakiś czas będzie można coś ciekawego o tych wodach napisać.

Nie wiem tylko, czy o to stowarzyszenie Ci chodzi, bo wody, które przejęli nie należały wcześniej do PZW.


Dominik , pomyliłem miasta , chodziło o Międzyrzecz . Niestety nie mogę znaleźć arta na ten temat . Może ktoś jest na forum z tego miasta to podrzuci :)


E  :Znalazłem , aczkolwiek nie do końca było jak mówiłem - http://www.wedkarstwotv.pl/component/content/article/48-spoecznosc/1637-wdkarz-idzie-na-wojn-artyku-z-tygodnika-wprost-nr-35-
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 03.09.2015, 07:56
Tak Luk , masz rację ale kto to ma wszystko zmienić ? Aby uderzyć z grubej rury trzeba pospolitego ruszenia  . Czytałem kiedyś , że na jednym z mazurskich jezior koło Olsztyna była straszna posucha . Jakaś ekipa się skrzyknęła i wyrwała to jezioro PZW  . Podobno mocno liną przeciągali aż się udało , jezioro teraz zaczyna odżywać . Tylko Panowie , to jest jedno jezioro , kropla w morzu . Chętnie pomógłbym przy podobnej inicjatywie ale gdzie ,co i jak , to nie mam pojęcia .

Trzeba uświadamiać i szukać sojuszników. Działać jako stowarzyszenie, w grupie i  w pojedynkę, uświadamiać, uświadamiać i jeszcze raz uświadamiać. Zmiany nie są czymś niemożliwym!

Zbliża się jesień i zima, będzie więcej czasu, ruszymy ze stowarzyszeniem :D Zobaczymy co tam się da zrobić...


Czyli są plany :thumbup: , fajnie .
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Luk w 03.09.2015, 08:28
Mirek, nie ma być jak w Anglii - ludzie powinni działać tak jak w Anglii. Dla dobra wędkarstwa, bez łapówek i ściemy. W Polsce powinniśmy mieć związek wędkarski a nie twór rodem z PRLu, w którym zarządzający to 'działacze'. Nam nie trzeba związku wędkarskiego, który odławia sieciami, lub którego wierchuszka jest powiązana układami ze spółkami rybackimi, jak to ma miejsce na Zalewie Zegrzyńskim (w zarządzie spółki zasiada przynajmniej jeden z szefów okręgu mazowieckiego - zabawne, co?) lub ośrodkami zarybieniowymi.

Polsce potrzeba ludzi którzy chcą działać dla wędkarzy i nie boją się szukać rozwiązań prawnych, robienia rzeczy nowych, na modłę krajów sąsiednich, które ryby mają. Nie potrzeba nam 'działaczy' i ichtiologów których wiedza pochodzi z czasów PRLu. Bo wtedy było inaczej i myślano inaczej. I zmiany te nastąpią, prędzej czy później. W Polsce większość rzeczy dociera z opóźnieniem, jednak dociera... Obecny system się nie sprawdza, wody są w katastrofalnym stanie, to, że się niewiele robi, wynika z faktu, że nie widać gołym okiem jak zniszczono wody. Nie działają dobrze ani instytucje rządowe, ani naukowcy, nie ma też związku wędkarskiego z prawdziwego zdarzenia. Gdyby nie fakt, że trzeba należeć do PZW aby łowić na większości wodach w okręgu, związek liczyłby kilka razy mniej członków. Ludzie należą do PZW bo muszą. Wystarczy zmienić statut i zrobić wybory na prezesa PZW i prezesów okręgu poprzez wybory szeregowych członków, z kadencjami na lat 4. Ten sprytny zabieg sprawiłby, że prezes musiałby obiecać i wypełniać później swoje obietnice aby utrzymać swój urząd. W obecnej sytuacji mamy do czynienia z nadaniami lub wyborami takimi jak na pierwszego sekretarza partii. Nowy prezes niczego nie zmienił. Nagadał się , popluł w niejeden mikrofon i to by było na tyle. Regres trwa nadal, pomimo tego, że mamy rok 2015!

Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 03.09.2015, 08:40
O to właśnie chodzi , nie może być tak , że PZW ma monopol . Jak nie chcę być w związku to płacę 600zł , jak chce być jego członkiem to 230 a płacę za takie same wody . Pal licho , zapłaciłbym te sześć stówek ale pod warunkiem , że ryb będzie tyle co u pepika .


Wklejam jeszcze tu bo fajny artykuł , pokazuje to o czym pisze Luk - http://www.wedkarstwotv.pl/component/content/article/48-spoecznosc/1637-wdkarz-idzie-na-wojn-artyku-z-tygodnika-wprost-nr-35-
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 03.09.2015, 09:00
Ja w dyskusji z Jędrulą napomniałem o stowarzyszeniu Łajs2000.
Jest to stowarzyszenie, które działa na rzecz rozwoju ekologii i łączeniu jej z wędkarstwem. Mają własnego ichtiologa, jak się nie mylę. Mają Pana Stępniaka, który jest wędkarskim autorytetem i działają. Nie prowadzą działalności na zasadzie C&R, ale starają się, by wody były atrakcyjne. Ich ceny powalają na kolana. Flagowe jezioro Kośno, które jest rezerwatem kosztuje w podstawowej wersji 1500 PLN za rok (wersja full 2500). Dużo. Bardzo dużo. Za dużo.
Jednakże takie są warunki rynku. Jak chcesz sobie powędkować w rezerwacie, na jeziorze 500 ha, pięknym, naturalnym, bez sieci i z limitem wędkarzy, to płać.

Uważam, że początki autonomicznych i niezależnych od PZW stowarzyszeń będą ciężkie. Przykład Kośna, to rodzynek, ale inne wody mogą kosztować c.a. 500-800PLN. Trudno będzie zejść niżej. Mam na myśli łowiska w naturalnych, niekoniecznie dużych jeziorach. Z dobrze zagospodarowanym wędkarsko brzegiem i kontrolowaną należycie ichtiofauną. Niezmiernie trudno będzie znaleźć z 50 osób, które będą chciał wziąć w tym udział i zapłacić 2-3 razy tyle, co na PZW.

W tym momencie liczy się cena. Płacimy 200 i oczekujemy eldorado. Mało to realne.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 03.09.2015, 09:13
Lucjan, w Polsce jak na razie nic się nie zmieni dopóki nie zmienimy system (powtarzam się), bo wybory nic nie dadzą. W zarządach PZW są świetni ludzie, świetni fachowcy (nie zawsze, ale...) i co z tego? System nie pozwoli im na nowe pomysły, na zmianę czegoś, co jest głupie i szkodliwe.

Z tym wyliczaniem ile płacisz za wędkowanie, to dowaliłeś... Przelicz sobie: wykup jedną licencję za dzień łowienia w PZW - Kolego, zapłacisz znacznie więcej, niż w Anglii.

Oczywiście Lucjan zgadzam się z Tobą i wiem, że nie chcesz skrajności. Wbrew pozorom, lepiej Cię rozumiem niż to okazuję... (Lucjan, pewne sprawy muszą pozostać w sferze niedomówień).

Na marginesie: zastanawiam się, dlaczego ja przymusowo zapłaciłem za wody górskie kiedy ja w życiu wędki muchowej nie trzymałem w ręce? A może by tak ustanowić dodatkową składkę na lot w kosmos - dla pewnych osób - bez biletu powrotnego?   
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Dyzma w 03.09.2015, 09:17
Luk oczywiście się z tobą zgadzam w 100% tak powinno być niestety w Polsce sprawy oczywiste nie są już tak oczywiste podam ci przykład zbiornika 11 ha PZW ze specjalną dopłatą 200 zł na rok w roku 2015 którym opiekuje się miejscowe koło. 4 lata temu wymieniono cały zarząd koła bo stwierdzono że poprzedni zarząd drastycznie podniósł ceny zezwolenia było to z 110 zł na 150 zł nowy zarząd w rozumieniu wędkarza pasjonata zaczął działać o wiele lepiej skoczyły się zarybienia samym karpiem wpuszczono sporo karasia złotego lina naprawiono pomosty dbano o czystość i teren wokół zbiornika po pierwszym roku połowa miejscowych nie wykupiła zezwoleń bo niema karpia, na drugi rok wywalili zarząd który na prawdę dbał o to wodę  Od dwóch lat jest zarząd który znowu wali do wody 1 tone karpia gdzie po 3 miesiącach nie ma po nim śladu ale miejscowi i zarząd są zadowoleni Większość miejscowych pokupowała oddzielne zamrażarki i ładują ile wlezie bo przychodzą nad wodę nawęd 3 razy dziennie jak się ich pytam czy to im nie przeszkadza że po trzech miesiącach niema co łowić to odpowiadają że i tak w wakacje nie mają czasu na wędkarstwo a od września to się popróbuje na szczupaka a ryby to on i tak ma tyle że do wigilia wystarczy. A przecież na zdrowy rozsądek na takim łowisku sytuacja powinna wyglądać o wiele lepiej                           
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 03.09.2015, 09:32
Jedynym plusem tego, o czym Krzysztofie piszesz, to że ten gówniany karp jest odławiany niemalże w całości.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 03.09.2015, 17:45
No to tak dla odmiany mam link do cen narybku (do pobrania plik pdf)

http://warszawa.rzgw.gov.pl/ogloszenia/obwody-rybackie/cennik-materialu-zarybieniowego

Sygnowany przez RZGW
Zwróćcie uwagę na cenę karasi, a wiele się wyjaśni.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 03.09.2015, 20:46
Daniel, coś link nie działa do pliku.

Chyba będę musiał wydzielić część wypowiedzi i przykleić do wątku o antykarpiowej klice, bo chyba tam lepiej pasują.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 03.09.2015, 20:50
Daniel, coś link nie działa do pliku.

Chyba będę musiał wydzielić część wypowiedzi i przykleić do wątku o antykarpiowej klice, bo chyba tam lepiej pasują.
Tak myślałem. Z tel mam strasznie ograniczone możliwości. Może dasz radę znaleźć ten link w google i go wrzucić. Ja nawet próbowałem skopiować całą treść z tego pliku i wkleić,ale też nie mogę.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 03.09.2015, 20:52
Właśnie wróciłem z wody. Miałem 4 kibiców, stare wygi. Na tej wodzie jestem pierwszy raz. Dyskutujemy, ja w tym czasie zrywam dwa zestawy spławikowe, a jeden się wychyla: Panie jak pan złowisz 4 płotki do wieczora, to ja nie łowię przez miesiąc.
Łowisko rzeczywiście arcytrudne. W wodzie rzekomo nie ma ryby.
Ponieważ do wędkowania doszła flaszka (na co się zgodziłem) to: złowiłem razem płotek i krasnopiór co najmniej 150 w czasie od 15:00 do 20:00. Na odległościówkę, jedna wędka, zestaw 2 g, własnej roboty spławik, brania z częstotliwością 1-3 minut. Daleko łowiłem, głęboko, zły zestaw, bo z przeznaczeniem na ewentualnego wieczornego lina, stąd dużo pustych zacięć. Gdybym łowił na sprzęt płociowy, ten wynik byłby naprawdę imponujący.

Ponieważ oczywiście była dyskusja, to jeden z poznanych kolegów powiedział mi, że po zarybieniu łowią nawet po 50 karpików i zabierają. Nie ma co się więc dziwić, że nie ma ryb po zarybieniu. Wyjście jest jedno (tak jak my to robiliśmy), zarybianie jesienią, zakaz łowienia do 1 maja następnego roku.

Po tegorocznej suszy natychmiast wyłączyć trzeba z łowienia tarliska (nawet całe zatoki i starorzecza, przede wszystkim porty). Toż to znaczna część odrzanych ryb będzie po tej suszy w Szczecinie (jak po powodzi w 1997 roku).
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mateo w 03.09.2015, 20:56
Nie wiem czy to jest ten plik, ale wstawiam coś -> http://warszawa.rzgw.gov.pl/__data/assets/pdf_file/0008/8972/Cennik-na-2015-r.pdf
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 03.09.2015, 20:58
Też już znalazłem i poprawiłem. Dzięki
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 03.09.2015, 21:01
No to tak dla odmiany mam link do cen narybku (do pobrania plik pdf)

http://warszawa.rzgw.gov.pl/ogloszenia/obwody-rybackie/cennik-materialu-zarybieniowego

Sygnowany przez RZGW
Zwróćcie uwagę na cenę karasi, a wiele się wyjaśni.

W dużej ilości powyżej 1-2 tony można nawet za 2zł jesienią.
Chyba już o tym kiedyś pisałem..
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 03.09.2015, 21:02
Lin - narybek wiosenny, 1,3 zł za 1 kg?...
Czyli za składkę jednego wędkarza można kupić około 100 kg narybku lina (nie liczę kosztów).

Panowie, jak myślicie, ile ryb powinno być w naszych łowiskach za nasze składki?...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 03.09.2015, 21:04
Lin - narybek wiosenny, 1,3 zł za 1 kg?...
Czyli za składkę jednego wędkarza można kupić około 100 kg narybku lina (nie liczę kosztów).

Panowie, jak myślicie, ile ryb powinno być w naszych łowiskach za nasze składki?...



Ach , szkoda się denerwować   >:O
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: elvis77 w 03.09.2015, 21:10
Lin - narybek wiosenny, 1,3 zł za 1 kg?...
Czyli za składkę jednego wędkarza można kupić około 100 kg narybku lina (nie liczę kosztów).

Panowie, jak myślicie, ile ryb powinno być w naszych łowiskach za nasze składki?...
Mirku,13-14zł czyli około...
I tak za to można dużo można kupić.
No właśnie czy ktoś wie jaka część z naszych składek idzie tylko na zarybienia?
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 03.09.2015, 21:41
10 proc. trafia do zarządu głównego, do okręgu 50, a do koła tylko 40 proc (o ile nic się nie zmieniło).
 
Czytam sobie przepisy i… czy wiecie, że ja osobiście należę do organizacji przestępczej? Już wyjaśniam:

Wiemy, że pozwolenie na wędkowanie dla osób należących do PZW jest o wiele tańsze niż dla osób, które do PZW nie należą.

Prawo o stowarzyszeniach mówi:
Art. 6. 1. Tworzenie stowarzyszeń przyjmujących zasadę bezwzględnego posłuszeństwa ich członków wobec władz stowarzyszenia jest zakazane (a wymuszone zobowiązanie wypisywania rejestrów bez należnej opłaty za pracę?).
2. Nikogo nie wolno zmuszać do udziału w stowarzyszeniu lub ograniczać jego prawa do wystąpienia ze stowarzyszenia. Nikt nie może ponosić ujemnych następstw z powodu przynależności do stowarzyszenia albo pozostawania poza nim.
Jeśli tak, to dlaczego nie zrzeszeni płacą za wędkowanie znacznie więcej?

Z tego wynika, że PZW jest organizacją przestępczą, a do tego wymusza bez odpowiedniego wynagrodzenia pracę (na jego rzecz poprzez zmuszanie do wypełniania rejestrów… (za każdą pracę należy się stosowne wynagrodzenie i nawet wykonujący pracę nie może się zrzec wynagrodzenia – Ustawa zasadnicza).
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: gregorio w 04.09.2015, 20:12
Lucjan, w Polsce jak na razie nic się nie zmieni dopóki nie zmienimy system (powtarzam się), bo wybory nic nie dadzą. W zarządach PZW są świetni ludzie, świetni fachowcy (nie zawsze, ale...) i co z tego? System nie pozwoli im na nowe pomysły, na zmianę czegoś, co jest głupie i szkodliwe.

Z tym wyliczaniem ile płacisz za wędkowanie, to dowaliłeś... Przelicz sobie: wykup jedną licencję za dzień łowienia w PZW - Kolego, zapłacisz znacznie więcej, niż w Anglii.

Oczywiście Lucjan zgadzam się z Tobą i wiem, że nie chcesz skrajności. Wbrew pozorom, lepiej Cię rozumiem niż to okazuję... (Lucjan, pewne sprawy muszą pozostać w sferze niedomówień).

Na marginesie: zastanawiam się, dlaczego ja przymusowo zapłaciłem za wody górskie kiedy ja w życiu wędki muchowej nie trzymałem w ręce? A może by tak ustanowić dodatkową składkę na lot w kosmos - dla pewnych osób - bez biletu powrotnego?


Mogę spytać co masz na myśli pisząc przymusowo?
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: mirgag w 04.09.2015, 21:25
Grzegorzu. Niezależnie jak to rozumiesz, jest dobrze...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Luk w 05.09.2015, 08:19
Luk oczywiście się z tobą zgadzam w 100% tak powinno być niestety w Polsce sprawy oczywiste nie są już tak oczywiste podam ci przykład zbiornika 11 ha PZW ze specjalną dopłatą 200 zł na rok w roku 2015 którym opiekuje się miejscowe koło. 4 lata temu wymieniono cały zarząd koła bo stwierdzono że poprzedni zarząd drastycznie podniósł ceny zezwolenia było to z 110 zł na 150 zł nowy zarząd w rozumieniu wędkarza pasjonata zaczął działać o wiele lepiej skoczyły się zarybienia samym karpiem wpuszczono sporo karasia złotego lina naprawiono pomosty dbano o czystość i teren wokół zbiornika po pierwszym roku połowa miejscowych nie wykupiła zezwoleń bo niema karpia, na drugi rok wywalili zarząd który na prawdę dbał o to wodę  Od dwóch lat jest zarząd który znowu wali do wody 1 tone karpia gdzie po 3 miesiącach nie ma po nim śladu ale miejscowi i zarząd są zadowoleni Większość miejscowych pokupowała oddzielne zamrażarki i ładują ile wlezie bo przychodzą nad wodę nawęd 3 razy dziennie jak się ich pytam czy to im nie przeszkadza że po trzech miesiącach niema co łowić to odpowiadają że i tak w wakacje nie mają czasu na wędkarstwo a od września to się popróbuje na szczupaka a ryby to on i tak ma tyle że do wigilia wystarczy. A przecież na zdrowy rozsądek na takim łowisku sytuacja powinna wyglądać o wiele lepiej                           

Prawo rynku Dyzma. U mnie jest podobnie. Ja nie uważam, że należy zrezygnować z karpia, napisałem, że jest on wodom potrzebny. Jeżeli koła posiadaja kilka zbiorników pod sobą, należy tak je podzielić, aby zadowalały każdego. Na pewno jeden lub dwa powinny być wannami z karpiami dla fanów karpia. Jednak kilka powinno poprowadzić się inaczej. W kole jest powiedzmy 150 osób - i powinno się robić tak aby wybierać wspólne opcje, bez narzucania swojej woli innym.
Podam przykład kół do których należę. Reading District AA straciło sposo osób, bo nie mają wanien z karpiami właśnie, brakuje też wód, gdzie karpiarze mogą łowić więcej. Dlatego odeszli. Ale jest sporo łowisk, gdzie pływają rekordy leszcza, lina, karp powyżej 25 kilo też jest. Są brzany, klenie, trocie... Tak więc każdy znajduje coś dla siebie, jedynie chcący wyników karpiarze narzekają. Inna woda to Farnham AS. Co zrobili odwrotnie - poszli za głosem ludu, i wiele ich wód to teraz karp. Przejęli pół kompleksu Yateley, i tam siedzi karp głównie. Karpiarze maja dobrze przygotowane łowiska, z większa ilością cyprinusów...
Dopóki nie będzie rywalizacji kół, trudno będzie aby prowadzić jakieś wody w sposób np. niekarpiowy. To członkowie tworzą koło i to oni wybierają zarząd. Jednak w polskim przypadku ryb nie ma. Ja uważam, że skoro wody są zdegradowane i ryb brakuje, to lepiej je mocno dorybić, i martwić się później tym, że lin wyrządził spore szkody :D Powinno sie już selekcjonowac zbiorniki. O wiele łatwiej zrobić wodę z karpiami, i zrobić limity górne. Po pewnym czasie jest sporo dużej ryby, i wielu wędkarzy jest zadowolona, bo maja na czym zrywać zestawy. Nie trzeba juz też dorybiać tego zbiornika tak bardzo. Inne natomiast wody można zarybiać w inny sposób, tak jak na przykładzie o którym mówiłeś.

Problem o którym piszemy w związku z 'przekrętami' jest taki, że w wielu przypadkach zarybia się mniejszymi ilościami niz na papierze. Prosta praktyka, wystarczy, że nikt nie waży ryb u 'producenta'... Ja słyszałem o kilku prezesach kół, co mieli prywatne stawy. Ryb tam było tyle, że głowa boli. Ot, normalna praktyka swojego czasu. Teraz to się zmienia - ale jeżeli sa jeszcze prezesi okręgów tacy jak pan X - to tam wiele osób bierze od niego przykład i sama oszukuje. A on tez 'zabierał' ryby kołom.

Dlatego najlepiej mieć niezależny zarząd, który zarybi taka ilością jak trzeba, zważając na żądania wędkarzy. Nie da się zrezygnować z karpia - to pomysł na jakieś stowarzyszenie linowo-karasiowe może, w przypadku zwykłego koła wydanie wyroku na samego siebie.


Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 05.09.2015, 11:22
Oczywiście mam świadomość popularności karpia. Zresztą wiele już o tym pisałem.
Jednak przykład Dyzmy bardzo mnie zaskoczył. Rozwiązać zarząd koła, dlatego że zrezygnowali z karpia na rzecz lina i karasia...Brzmi to nieciekawie.

Co ciekawe, gdyby nad moja wodą przeprowadzić 20 lat temu ankietę z pytaniem: Wpuścić 500kg karpia czy 500kg lina?, To jestem przekonany że wygrałby lin.
Tutaj zawsze lin był nr.1
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Dyzma w 05.09.2015, 12:29
Oczywiście mam świadomość popularności karpia. Zresztą wiele już o tym pisałem.
Jednak przykład Dyzmy bardzo mnie zaskoczył. Rozwiązać zarząd koła, dlatego że zrezygnowali z karpia na rzecz lina i karasia...Brzmi to nieciekawie.

Co ciekawe, gdyby nad moja wodą przeprowadzić 20 lat temu ankietę z pytaniem: Wpuścić 500kg karpia czy 500kg lina?, To jestem przekonany że wygrałby lin.
Tutaj zawsze lin był nr.1
Jest tylko jedno ale bo lina i karasia wpuszczano konsumpcyjnego czyli bez wymiaru bo na tym zbiorniku karaś ma wymiar 25 a lin 30 a karpia wpuszczano od razu wymiarowego lub centymetr  przed wymiarem

Dziękuję Luk za odpowiedź  idea opisanych przez ciebie łowisk jest jak najbardziej słuszna karpiowe, linowe karasiowe
tylko jest mały problem który został przeze mnie opisany a ty go jakoś albo nie dostrzegłeś albo celowo pominąłeś że jak nie będzie od górnej kontroli nad tym co się wpuszcza do wody to władze w kołach będą wyłącznie zarybiać karpiem aby się przypodobać miejscowym pozyskiwaczą  mięsa ja łowię obok takich ludzi i znam ich podejście dla nich to nie sport nie relaks to sposób na pozyskanie mięsa bez sentymentów i ideologi. Jak niebieżne to po godzinie ich niema jak bierze to siedzą cały dzień i tak wygląda polskie wędkarstwo           
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 05.09.2015, 14:10
"ja łowię obok takich ludzi i znam ich podejście dla nich to nie sport nie relaks to sposób na pozyskanie mięsa bez sentymentów i ideologi. "

Niestety... Chcemy, nie chcemy, ale ich również trzeba brać pod uwagę. To dość liczna grupa wędkujących.

Myślę że wędkarzy w naszym kraju można generalnie podzielić na trzy grupy:

1. To właśnie Ci łowiący bez sentymentów i ideologii. Jest ich wielu. Pragną jedynie nałowić w miarę szybko i sprawnie dużo ryb i zabrać je do domu. Wśród nich karpik cieszy się uznaniem, bo i łatwy do złowienia i większości bardzo smakuje..

2. To wędkarze chcący zabierać część połowu. Ale traktujący wędkarstwo jako pasję, nawet sport. Bardzo często wędkują już w sposób bardzo profesjonalny. Są wśród nich feederowcy, spławikowcy, spiningiści...w zasadzie wszyscy. Pragną mieć ciekawe i zadbane wody. Wielu z nich marzą się choćby specjalistyczne "naturalne" wody linowo-karasiowe.
To bardzo liczna grupa. Najliczniejsza. Zdecydowaną ich większość stanowią choćby użytkownicy tego forum.

3. To już wąska grupa traktująca wędkowanie wyłącznie jako sport, czystą pasję. Często są to łowcy okazów. Bezwzględnie stosujący zasadę C&R..

Pogodzenie na jednym łowisku grupy drugiej i trzeciej z tymi pierwszymi jest raczej nie możliwe. Konflikty są nieuniknione.
Dla tych pierwszych myślę że należy przeznaczać pojedyńcze wody, te tzw "wanny z karpiami" i niech się cieszą. Lepiej niech łowią w takich "własnych" wodach niż mają robić bałagan i wzbudzać nie potrzebne emocje na innych łowiskach...

Natomiast grupę drugą i trzecią można już pogodzić wprowadzając górne wymiary ochronne i zmniejszając limity połowu.

A w przypadku sygnałów wyrażających takie zapotrzebowanie, można także tworzyć pojedyńcze łowiska "no kill".
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 05.09.2015, 14:19
Ja bym się jednak zastanowił nad rotacyjnym wyłączaniem spod wędkarskiego użytkowania części łowisk. Łatwiej chyba upilnować takie wody, niż no kill.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 05.09.2015, 14:39
Ja bym się jednak zastanowił nad rotacyjnym wyłączaniem spod wędkarskiego użytkowania części łowisk. Łatwiej chyba upilnować takie wody, niż no kill.

Napiszę coś, co może być kontrowersyjne. Już nie po raz pierwszy :)
Chcemy, aby wody były przypilnowane od marca do grudnia? Wpuśćmy do tych wód duże karpie (oczywiście w umiarkowanej ilości :) )
Pojawią się nad tymi akwenami karpiarze, prawdziwi łowcy okazów. Ci "wariaci" którzy siedzą dzień i noc. Już ich sama obecność zniechęci wielu potencjalnych kłusowników. A gdyby "w rewanżu" zaoferować im jeszcze powiedzmy preferencyjne opłaty...

Oczywiście, nie jest to rozwiązanie wszystkich problemów. Do części wód nie można wpuszczać dużych karpi. To rozumiem. Nie bardzo to widzę, choćby w przypadku małych płytkich "specjalistycznych" bajorek linowo-karasiowych...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Luk w 05.09.2015, 22:28
Dyzma, myślę, że o wiele łatwiej jest gdy koło ma kilka wód a nie jedną. W takim Zaborze o którym pisze Grzesiek, jest powiedzmy 5 wód, trzy 'wapnianki', małe jezioro i takie większe. Jedną z wapnianek spokojnie powinno się zarybić karpiem w dużej ilości, być może nawet dorybić w ciągu roku. Niech dziadki mają. Inne zbiorniki można już zarybiać mniejszą ilością karpików, zaś takie jezioro mniejsze wyłącznie linem, karasiem. W dużym jeziorze powinno się wpuścić już tylko większe karpie, reszta to typowy miks (karaś, lin, szczupak etc). W takim układzie wszyscy powinni być zadowoleni.

Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Druid w 05.09.2015, 22:51
U mnie jest właśnie taka sytuacja jaką opisał Luk. Tyle że niechcący tak jest ponieważ jeden ze zbiorników ( ten na którym łowię najczęściej ) ma połączenie podziemne z rzeką - przez to nie jest zarybiany niczym bo dziadki boją się że ryba ucieknie do rzeki ( rzeka to woda PZW). A ja się cieszę bo to właśnie rzeka zarybia ten akwen - stąd są tam wielkie jazie, klenie, karasie i liny. Mam tam święty spokój bo dziadki tam nie zaglądają a ja się nie chwalę co łowię :)

Raz z okazji zarybienia omal dziadki nie zlinczowali naszego prezesa który zakupił bardzo tanio karpie , w dodatku blisko więc transport tani . Okazało się że karp był nieodpity i mięso miało ostry posmak mułowy :). Wszyscy mięsiarze mieli wielkie pretensje do prezesa - no bo jak to jeść ?
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 05.09.2015, 23:14
Wszyscy mięsiarze mieli wielkie pretensje do prezesa - no bo jak to jeść ?

Jak to jak? Otworem gębowym. Inaczej się nie da.  ;) ;) ;)

Swoją drogą, po latach moich błędów i wypaczeń (czyli łowieniu na spinning) nawróciłem się głównie na spławik, ale i feederem nie pogardzę, nawet z przyjemnością. Wśród spinningistów jednak nie zauważyłem takiej presji na mięso, jak wśród stacjonarnych wędkarzy, choć może taka jest, tylko ja się w nieodpowiednim towarzystwie obracam (obracałem). A przecież mięso z drapieżnika chyba lepsze.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 05.09.2015, 23:43
Wszyscy mięsiarze mieli wielkie pretensje do prezesa - no bo jak to jeść ?

Jak to jak? Otworem gębowym. Inaczej się nie da.  ;) ;) ;)

Swoją drogą, po latach moich błędów i wypaczeń (czyli łowieniu na spinning) nawróciłem się głównie na spławik, ale i feederem nie pogardzę, nawet z przyjemnością. Wśród spinningistów jednak nie zauważyłem takiej presji na mięso, jak wśród stacjonarnych wędkarzy, choć może taka jest, tylko ja się w nieodpowiednim towarzystwie obracam (obracałem). A przecież mięso z drapieżnika chyba lepsze.

Coś w tym jest. Przyznaję. Część z nich ma jakby...brakuje mi lepszego słowa, więc napisze że bardziej sportowe podejście.
Chociaż z jakiego powodu w mojej Odrze już prawie nie ma sandaczy? Bo są wyłowione. Około 10 lat temu był boom na sandała i prawie nic nie zostało..
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Logarytm w 05.09.2015, 23:50

Chociaż z jakiego powodu w mojej Odrze już prawie nie ma sandaczy? Bo są wyłowione. Około 10 lat temu był boom na sandała i prawie nic nie zostało..

Wiesz, u mnie w Wiśle też tak jest. 10 lat temu w centrum Warszawy poszło się w nocy na sandacza i w zasadzie nie było możliwości nie złapać. To była tylko kwestia czasu, czasem trzeba mu było mniej, innym razem więcej go poświęcić. Ludzie z reguły wypuszczali, bo panowało przekonanie, że ryba z Wisły w Warszawie nie nadaje się do jedzenia. W zeszłym roku, zarówno w czerwcu, jak i jesienią łapałem na spinning tylko niewymiarowe sztuki.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: katmay w 06.09.2015, 11:55
U mnie koło zarybiło Rydwan w zeszłym roku między innymi sieją. Tylko trochę jej brakowało do wymiaru. Była ze 2 miesiące, po czym zniknęła. Podejrzewam, że wyłowili. Płocie się pojawiają, lecz od 2 lat ciężko złapać coś większego jak 24cm. Za to jest wzdręgi zatrzęsienie - takiej do 15cm i rok w rok ten sam rozmiar. Szczupaka nie widziałem od 2 lat, a jak jest to niewymiarowy.
No i jest sum.Dużo suma. Dużo dużego suma...

Znalazłem: chyba 2014.
"Ze środków koła zakupiono 1250 kg płoci i 265 kg okonia oraz 30 kg lina kroczka – ryby te wpuszczono do Zalewu za Lasem Miejskim, natomiast do zbiornika po żwirowni Rydwan wpuszczono 2,5 tys. sztuk sieji. Za pieniądze z okręgu zakupionych zostało 2,5 tys. sztuk narybku sieji, który trafił do zbiornika Guźnia. 500 kg karpia, 250 kg karpia (kroczek), 300 kg karasia złocistego (kroczek), 400 kg karasia srebrzystego i 300 kg amura (kroczek). Ryby te trafiły do Zalewu za Lasem Miejskim." źródło Nowy Łowiczanin

Zalew za laskiem jest już prawie pusty. Dno zbiornika można powiedzieć porasta zanęta. Karpia już nie ma. Wymiar nie wymiar pakują do siaty.

Wydaj mi się, że nie winą koła jest brak ryb, tylko wędkarzy. Dzień przed świętem wędkarza wpuszczono rybę za laskiem. Jak pojechałem 2 dni później to ryby już nie było, a na miejsca powinna powstać komisja kolejkowa. Dziadki łowili po 6 8 karpi i do siaty. Połowilem 2 godzinki i już tam nie jeżdżę.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 06.09.2015, 12:13
Srał pies zarybienia w moim okręgu.
Już pomijając ze to karp ale ich zarybienia to porazka. Wpieprzą po 300 kilo na staw. Wszystko oczywiście już w rozmiarze wigilijnym gotowe do wyjęcia i na stół. Zarybią. Z tydzień zakaz łowienia i potem hulaj dusza.
Miejscówki pozajmowane już 2 dni przed otwarciem. Dziady zmieniają się na telefon i w pierwszych dniach nie ma szans by gdzieś usiąść. Napieprzają ryby ile się da. Biją się o miejscówki. Jedni na drugich straż i policję nasyłają.
W siatkach po 10. Inni walą w łeb i rzucają w krzaki obok zeby ewentualna kontrola nie wykazała. Jeszcze inni łowią limit i dzwonią by ktoś z rodziny przyjechal i zabrał a oni łapią dalej.
Kolejni jadą sami zawieść a na ich miejsce siada kolega. Potem znow się zmieniają.
A chwilę poźniej zamknięcie wody bo zawody. I Ci czyszczą do końca.
I tak w koło do wyrzygania.
Wkurza mnie to.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 06.09.2015, 12:44
Ile jeszcze lat będziemy się męczyć w tym gównie? Co za ludzie...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 06.09.2015, 12:52
Ile jeszcze lat będziemy się męczyć w tym gównie? Co za ludzie...

A za kilka lat może być jeszcze gorzej...
Przynajmniej u mnie od około 15 lat z sezonu na sezon jest coraz gorzej...Dno jest blisko.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 07.09.2015, 10:27
Przed chwilą rozmawiałem z prezesem koła wędkarskiego w woj lubuskim.
Przyznaje że kiedyś nie zawsze pilnowano ekipy przywożącej materiał zarybieniowy. Często więc byli oszukiwani przy zarybieniach. Do wody prawdopodobnie nie trafiała nawet połowa zakupionej ryby.
Obecnie przy zarybieniu zawsze obecny jest zarząd koła. Sytuacja na pewno uległa zdecydowanej poprawie. Wiem że w ich wodach po prostu jest ryba.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Kotwic w 07.09.2015, 11:33
Brakuje  w Polsce kontroli, inwestycji nad wodą? Bo się za to nie płaci. Polski wędkarz żąda, jemu się należy. Kontrole mają być, ryby mają być, badania mają być, rejestrów ma nie być. Ciekawe skąd??? Kto ma za to zapłacić? Przecież opłaty za dzierżawę są śmiesznie tanie!!!
Dobre podsumowanie. :thumbup:

Teraz wystarczy tylko kilka kompromisów: co kto robi, czym się zajmuje, co należy zrobić i dojdziemy do wynalezienia przepisu jak osiągnąć to co zamierzamy mieć. ;D
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 07.09.2015, 11:36
No to zacznijmy. Co kto robi:
PZW pobiera opłaty i ma za zadanie opiekować się wodami, które ma pod sobą.
Robi to? Pierwszą część zadania wykonuje sumiennie, fakt.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Luk w 07.09.2015, 12:40
Na początek trzeba chyba ruszyć sprawę łowisk no kill. To w miarę prosty zabieg, dzięki któremu ludzie mogą zobaczyć jak się łowi na normalnej wodzie. Sam fakt wytypowania wód w okręgu, które byłyby pod zawody między innymi, sprawiałby, że wiele kół byłoby za... Tak więc tutaj nie trzeba tylko akcji 'nokillowców' - wielu zabierających ryby będzie za. Po kilku latach takie zbiorniki wymagają tylko zarybień korekcyjnych. To ważne - bo aspekt ekonomiczny jest istotny - pozotqje później więcej środków na inne zarybienia.

Jeżeli zawiąże się stowarzyszenie, projekt takich łowisk powinien być przewodnim. Można tu uzyskać wymierną pomoc od karpiarzy. Z czasem można pomyśleć też o odcinkach rzek, najlepiej zamkniętych (od śluzy do śluzy).

A dalej? Edukacja! Trzeba uświadamiać ludzi  - i szykować projekt pod zmiany w prawie. Można by wymóc coś na RZGW, tak aby oni stal się komórką dbającą o jakość wody...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 07.09.2015, 12:49
Przy utworzeniu takiego zbiornika koniecznie trzeba zatrudnić firmę, która kilka razy dziennie i nocą będzie robić patrole brzegami. Inaczej "no kill" będzie tylko na papierze. Jak większość przepisów w naszym praworządnym kraju. Jeśli się tego nie dopilnuje, po roku/dwóch okaże się, że w takim "no kill" nic nie pływa, co jest ewidentnym dowodem, że ryba holu nie przeżywa...
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 07.09.2015, 13:03
Jeśli karanie jest jedną opcją na uratowanie takich zbiorników to raczej to się nie uda :)

Luk edukacja edukacją jestem za, a jak wytłumaczysz ludziom, że nie można zabierać ryb jeśli całe dziesięciolecia brali zawsze ryby i dla nich jest to normalne niemal jednolite i równomierne jak oddychanie?

Oni tego nie rozumieją, nie rozumieją informacji typu: idę na ryby połowić i wypuścić, to po co idziesz pytają? łowi się aby zjeść i mieć mielone. Można używać setek argumentów, na koniec już nikt się nie odzywa tylko myśli o mnie: co za de.... co on mówi, a przeważnie potem słyszę: Panie jak Pan nie bierzesz ryb to daj mi.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 07.09.2015, 13:20
Dlatego nie ma sensu edukować poprzez siłowe wlewanie oleju do głowy. Najlepiej edukować na dobrych przykładach. Jak zorganizujesz jakieś łowisko No Kill w okręgu i okaże się, że można tam fajnie powędkować (bynajmniej nie połowić) i że atmosfera wypoczynku jest przednia, to ludzie zobaczą, że warto tam jechać. Z czasem, powoli wody wędkarskie będą wypierać wody rybaków - amatorów.
Dlatego zaczynać trzeba od małych rzeczy. Jedna woda, góra kilka w okręgu, by rybacy - amatorzy nie burzyli, że się im połowy odbiera. Oczywiście łowiska No Kill nie wymagałyby nakładów (lub wymagałyby mało) na zarybianie, więc licencje na te wody byłyby tańsze.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 07.09.2015, 13:40
Składki na no kill niższe? A za co upilnujesz i ochronisz wodę, czym zarybisz zbiornik tak aby przyciągnąć miłośników C&R na początku?
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 07.09.2015, 13:45
Składki na no kill niższe? A za co upilnujesz i ochronisz wodę, czym zarybisz zbiornik tak aby przyciągnąć miłośników C&R na początku?

Upilnuję i ochronię, bo kontrola jest łatwiejsza, więc i tańsza. Kontrolujący będą działali zerojedynkowo. Napisałem też, że nie wymagałoby nakładów, lub wymagałoby mało. W zależności od potrzeb.

Krzykiem o zarybienia niczym nie różnicie się od dziadków. Sorry. Zarybienia są wymówką. Natura świetnie sobie bez zarybień radziła i będzie radzić. Należy jej w tym nie przeszkadzać zbytnio. Jeśli ktoś chce ryby tu i teraz, to od tego są komercje. Wody mniej lub więcej dzikie wymagają kompleksowych działań, a nie doraźnych zarybień.
No ale wiadomo. Czego to się nie zrobi, by poczuć rybę na kiju.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Kotwic w 07.09.2015, 14:01
Natura świetnie sobie bez zarybień radziła i będzie radzić. Należy jej w tym nie przeszkadzać zbytnio.

Niestety, ze smutkiem napiszę to, ale tak już nie będzie.

Ponoć Czesi mówią: to se ne vrati (choć jak się włączy Google, to przeczytać można że wcale tak nie mówią) ;D

Ale jest lepsze sformułowanie: punkt bez powrotu (używany w nomenklaturze naukowej, rybackiej itd).
Oznacza to mniej więcej tyle: że nawet zmieniając/polepszając warunki środowiskowe, organizm padnie, bo jest za późno na to mógł z tych warunków skorzystać.

Nasza "Natura" w wielu swych zakresach, ma już z górki i ów punkt minęła bez trudu. :'(
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 07.09.2015, 14:13
Czyli Kotwic twierdzisz, że bez jakichkolwiek odłowów (siecią lub wędką), minimalizując wpływ kormoranów woda nie jest w stanie zwiększyć swojej populacji? Nie da się doprowadzić do względnej równowagi i potem dać tej wodzie żyć?

Sorry, ale jakoś nie wierzę, by nasze, rodzime ryby straciły możliwość rozmnażania się w dzikich warunkach.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 07.09.2015, 14:29
Dominik, bez star-up nie dasz rady i tyle, chyba, że zbiornik zamkniesz na 10 lat to wtedy może sam się jakoś wybroni, czasami mam wrażenie że piszesz o wodach iście czysto Syberyjskich, dzikich i nie dotkniętych przez człowieka, taki w Polsce jest niewiele o ile takowe są.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: bigdom w 07.09.2015, 14:40
Dominik, bez star-up nie dasz rady i tyle, chyba, że zbiornik zamkniesz na 10 lat to wtedy może sam się jakoś wybroni, czasami mam wrażenie że piszesz o wodach iście czysto Syberyjskich, dzikich i nie dotkniętych przez człowieka, taki w Polsce jest niewiele o ile takowe są.

No, te Syberyjskie są najlepsze, dzikie :D

Nie twierdzę, że start jest zbędny, bo nie jest. Twierdzę natomiast, że należy zachować rozwagę w zarybianiu. Wg. mnie wrzucenie kilku tirów ryby do wody nie rozwiązuje problemu. Tak samo, jak nie ma wody idealnej, tak i nie ma wody zupełnie pustej, czystej, by można było zrealizować zarybienie idealne.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Kotwic w 07.09.2015, 14:54
W tym co napisałem, nie chodzi mi o to, że rodzime ryby sobie nie poradzą, źle się zrozumieliśmy.

Mam na myśli to, że ekosystemy wodne, bardzo często są już tak zdegradowane (głównie zresztą dzięki pewnej małpie, co jest homo i sapie) ;D
Problem jest tak duży, że pozostawienie wód naturalnych ich losowi (bez prac "oczyszczających") nie przywróci równowagi biologicznej w tych wodach. Nawet samo utrzymanie obecnego, słabego stanu ekologicznego wymaga ciągłych działań, a nadzieja, że będzie lepiej i to samoistnie jest utopią.
W wielu jeziorach deficyt tlenowy zaczyna się na 4-5 m, jest ogromna ilość zawiesiny, glonów, dno pokryte jest osadami itd.
To samo się nie oczyści, nie uleczy, nie poprawi.
Jasne, krąp, leszcz, płoć, a nawet często przywoływany lin czy karaś pospolity to zniosą. Rozmnożą się, będą. Ale ich tempo wzrostu, kondycja, liczebność to już inna bajka.
A co tu mówić o bardziej wymagających rybach zimnolubnych, koregonidach, drapieżnikach itd
Do wielu wód nie wróci już to co było w nich 20-30 lat temu. Niestety. :'(
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: grzesiek76 w 07.09.2015, 15:07
Składki na no kill niższe? A za co upilnujesz i ochronisz wodę, czym zarybisz zbiornik tak aby przyciągnąć miłośników C&R na początku?

Upilnuję i ochronię, bo kontrola jest łatwiejsza, więc i tańsza. Kontrolujący będą działali zerojedynkowo. Napisałem też, że nie wymagałoby nakładów, lub wymagałoby mało. W zależności od potrzeb.

Krzykiem o zarybienia niczym nie różnicie się od dziadków. Sorry. Zarybienia są wymówką. Natura świetnie sobie bez zarybień radziła i będzie radzić. Należy jej w tym nie przeszkadzać zbytnio. Jeśli ktoś chce ryby tu i teraz, to od tego są komercje. Wody mniej lub więcej dzikie wymagają kompleksowych działań, a nie doraźnych zarybień.
No ale wiadomo. Czego to się nie zrobi, by poczuć rybę na kiju.

"No ale wiadomo. Czego to się nie zrobi, by poczuć rybę na kiju"

Trochę tego nie rozumiem...
Moim zdaniem właśnie na tym polega wędkarstwo. Żeby poczuć rybę na kiju.
Może to nawet być płoć. Jak najbardziej. Ale konkretna płoć.
Jednak przerzucanie 10-15 cm płotek, krąpików i krasnopiórek raczej jest mało emocjonujące. Owszem może od czasu do czasu może być fajne, zwłaszcza jeżeli ktoś wędkuje z dzieckiem. Jasna sprawa.

Wiesz, zdaje sobie sprawę że łowienie drobnej ryby jest w naszym kraju dość popularne. Nawet wiem dlaczego. Przede wszystkim w wielu wodach tylko taka jest. A generalnie wędkarstwo jako sport się do tego dostosowuje. Stąd tak częste promowanie wędkarstwa w stylu wyczynowym. Na zasadzie - jak największa masa w najkrótszym czasie.

Jednak przynajmniej dla mnie wędkowanie ma sens jedynie wówczas gdy mam realna szansę spotkania się z konkretną ryba. Niezależnie od gatunku. Mogą być płocie i karasie. Jak najbardziej.
Przypuszczam nawet, że byłoby trudno zachęcić szerszą grupę wędkarzy do łowienia gdzie szanse kontaktu z okazami są niewielkie.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Luk w 07.09.2015, 15:51
Nie da się działać na 'hurra'. Według mnie trzeba liczyć siły na zamiary. Nawet jeżeli łowiska no kill będą okradane przez wędkarzy, ryby i tak tam będą. Poza tym na takim łowisku łatwo o kontrole , bo to nie jest dwadzieścia różnych miejsc do obskoczenia tylko jedno. Też można mówić, że na Czarnym mogą kłusować... :) Jakoś ryba tam jest.

Łowiska no kill mogą pokazać co to jest woda z rybami. Ludziom powinno się to spodobać.Nie chodzi o same karpie oczywiście, ale można tak ją zarybić aby było wszystko. Jeżeli jest sporo drobnicy na starcie - można ją odłowić. Nie trzeba wiele tutaj się męczyć... Jeżeli PZW ma zbiorniki 'niepłynące' - to taka akcja jest jeszcze łatwiejsza do przeprowadzenia (nie ma konieczności zabawy w operaty jak przy normalnej wodzie).

Jeżeli chodzi o kasę na kontrole na takim łowisku to na pewno będą chętni do pilnowania, poza tym można robić zawody za kasę lub opłatę dla ludzi spoza okręgu. Na pewno się coś da wygospodarować.
Co do problemów z opozycją - jeżeli w okręgu znajdzie sie chociaż 200 chętnych (wystarczy zrobić akcję i zebrać podpisy) - to zarząd powinien się zgodzić. Argumentem teź jest fakt, że osoby wypuszczające ryby płacą tyle samo co ci co biorą ryby, powinna zatem być sprawiedliwość.
Sam fakt, że na takiej wodzie moźna robić zawody jest istotny, bo wiele kół się męczy w dłubanie uklejek. Na wodzie z karpiem, linem byłoby weselej, poza tym i grunciarze mieliby się czym wykazać.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Grendziu w 07.09.2015, 17:26
Niestety ale nad flagowym Czarnym także się kłusuję i to dość mocno w okresie zimowym, gdy wędkarzy jest mniej. A tak była tam kontrola raz dziennie dzięki Romkowi, który do wody miał 2km, teraz zaczął pracować i kontrole są sporadyczne. Czym zimniej tym zbiornik odwiedzany jest rzadziej niestety co sprzyja kłusownictwu.

Dominik "no kill" ok ale dla wybranych co zapłacą za roczną składkę nawet np. 300-500zł bez zająknięcia, koszty z organizacją takiego łowiska oraz pilnowaniem są przeogromne.
Musisz zapłacić za:
dzierżawę,
śmieci,
zarybianie,
skuteczną ochronę jeśli chcesz ryba.

A i tak musisz założyć, że straty z kłusownictwa będą niestety.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: rawa19 w 02.01.2016, 14:31
Rok 2009 zbiornik Pokrzywnica koło Kalisz Miasto. Zarybienie jesienne karpiem. Ja i kolega chcieliśmy być świadkami ważenia ryb u hodowcy, od którego kupowane były ryby, jednak prezes koła powiedział, że możemy co najwyżej obserwować samo wpuszczanie ryb do zbiornika. Powód? Prezes tłumaczył to trudnościami logistycznymi, ja wiem swoje, wpuszczano wtedy zgodnie z operatem 5 ton karpia, w rzeczywistości może były 3 tony reszta została u hodowcy a kasa pod stołem...i tak co roku.
Strasznie społeczna jest ta działalność władz PZW.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 02.01.2016, 14:59
Rok 2009 zbiornik Pokrzywnica koło Kalisz Miasto. Zarybienie jesienne karpiem. Ja i kolega chcieliśmy być świadkami ważenia ryb u hodowcy, od którego kupowane były ryby, jednak prezes koła powiedział, że możemy co najwyżej obserwować samo wpuszczanie ryb do zbiornika. Powód? Prezes tłumaczył to trudnościami logistycznymi, ja wiem swoje, wpuszczano wtedy zgodnie z operatem 5 ton karpia, w rzeczywistości może były 3 tony reszta została u hodowcy a kasa pod stołem...i tak co roku.
Strasznie społeczna jest ta działalność władz PZW.




Prezes mógłby mi tłumaczyć...i tak bym przełamał te '' trudności logistyczne ''  ;)
Kutafony w kołach wiele lat ściemniały i kupę kasy szło do ich kieszeni przez całe lata . Całe szczęście , że teraz to się zmienia , ludzie idą po rozum do głowy i zaczynają myśleć o wędkarzach . Niestety , cały czas mam w głowie obrazy z przeszłości  :thumbdown:
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: rawa19 w 02.01.2016, 15:18
Wiesz...z jednej strony rację masz, jednak zwykłemu zjadaczowi chleba trudno jest ustalić o której i skąd ta ryba ma przyjechać oraz kiedy i gdzie będzie ważona (o ile w ogóle będzie), więc bez chęci współpracy ze strony aparatu zarybiającego niektóre rzeczy stają się niewykonalne.
Poza tym zbiornik nie został zamknięty nawet na minutę i całe zarybienie wyjechało z wody w 2 tygodnie, na walnym prezes tłumaczył, że brak zakazu połowów po zarybieniu był to ukłon w stronę kolegów wędkarzy , gdyż sezon był słaby hi...hi... Niech żyje PRLZW :)
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Jędrula w 02.01.2016, 15:24
Wiesz...z jednej strony rację masz, jednak zwykłemu zjadaczowi chleba trudno jest ustalić o której i skąd ta ryba ma przyjechać oraz kiedy i gdzie będzie ważona (o ile w ogóle będzie), więc bez chęci współpracy ze strony aparatu zarybiającego niektóre rzeczy stają się niewykonalne.
Poza tym zbiornik nie został zamknięty nawet na minutę i całe zarybienie wyjechało z wody w 2 tygodnie, na walnym prezes tłumaczył, że brak zakazu połowów po zarybieniu był to ukłon w stronę kolegów wędkarzy , gdyż sezon był słaby hi...hi... Niech żyje PRLZW :)



Wiem stary o co biega . Prezes jeżeli chodzi o zarybiania , zachowuje się tak , jakby każdy pytający o tą kwestię był jego wrogiem albo atakował go personalnie . Co do łowienia po zarybieniu to nie mam słów , gawiedź zjeżdża się ze wszystkich stron okręgu i wycina wszystko co wpadnie im w łapy . Wstyd i jeszcze raz wstyd !!! Bardzo lubię wkurzać takich amatorów rybiego mięsa , ich miny gdy wypuszczam dziesiątego , jedenastego karpia są przezabawne  ;D
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: rawa19 w 02.01.2016, 18:32
Ja po 4 wypuszczonym musiałem uciekać, bo przecież skoro nie biorę to wypadało by rozdać, te tumany słowa "wypuścić" w ogóle nie mają w swoim i tak już ubogim słowniku.
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Jumperradom w 02.01.2016, 18:51
Jednym zdaniem. Nic nowego, miesiarze byli i bedą
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: RetroX w 02.01.2016, 19:00
Ja po 4 wypuszczonym musiałem uciekać, bo przecież skoro nie biorę to wypadało by rozdać, te tumany słowa "wypuścić" w ogóle nie mają w swoim i tak już ubogim słowniku.

Jak trafisz takiego co by chciał, żebyś mu rybkę dał, skoro i tak wypuszczasz to powiedz mu, że owszem Ty byś chętnie dał, ale to niestety wbrew regulaminowi..
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: rawa19 w 02.01.2016, 19:17
Wiem....wiem... Znam wszelkie regulaminy, tylko wiesz kolego....fajnie sie tu pisze, a rzeczywistość swoją drogą. Od tego czasu po prostu omijam miejsca " rzezi niewiniątek" , sam świata nie zmienię , a zdrowie jest jedno. Pozdro :)
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Martinus w 04.01.2016, 22:32
Przed chwilą wpadł mi w oko taki o to filmik, żeby tak wszędzie było .

Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Mosteque w 05.01.2016, 13:49
Widzę tutaj pewne marnotrawstwo przestrzeni. Myślę, że do każdego zbiornika weszło by jeszcze po 20-30 sztuk więcej... :(
Tytuł: Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
Wiadomość wysłana przez: Martinus w 05.01.2016, 15:34
Jeśli takie sztuki były by zarybiane na moich wodach to byłbym :D :D :D