Spławik i Grunt - Forum
NAD WODĄ => Tematy mniej lub bardziej związane z wędkarstwem => Wątek zaczęty przez: lester w 14.06.2016, 16:52
-
Jak wiadomo, wędkarstwo to niebezpieczne i ekstremalne hobby. Pomyślałem, że warto by założyć taki temat i przestrzec nowicjuszy przed niebezpieczeństwami związanymi z tym hobby ;D Może w czas się opamiętają ;D.
Na początek moje boleści - rwa barkowa i zwyrodnienia kręgosłupa szyjnego (częste łowienie tyczką). Jak ktoś wraca z ryb z bólem szyi, niech zmieni metodę połowu np. na feedera. Tak zrobiłem, choć długo to trwało i kosztowało wiele bólu (sorry, a może bulu ;D)
-
Reumatyzm, bolący kręgosłup i uzależnienie od większych ryb. ;)
-
Ja dorzucam nerwicę - ciągłe czekanie na branie, a najgorsze to skubanie drobnicy na spławik - ciąć czy jeszcze poczekać??? No cholery można dostać z nerwów (koledzy kazali mi siadać na ręku żeby się nie wyrywać).
A co niektórzy nerwicę mają nasiloną, jak musza powiedzieć żonie, że chcą jechać na ryby :)
Grzesiek
-
Panowie a zakupoholizm?? Ciągle czegoś nam brakuje i pędzimy do sklepu, a w sklepie co się okazuje?? Brakuje nam jeszcze więcej, niż myśleliśmy :)
-
Całe wędkarstwo to jest choroba psychiczna.
Czy ktoś o zdrowych zmysłach zrywa się nad ranem nad wodę?
Zarywa nocki na rybach.
Siedzi nad wodą w deszcz, upał, mróz?
Daje się gryźć komarom, meszkom, kleszczom?
Wpada w nory bobrów, pokrzywy, jeżyny?
Czy to jest normalne? Moim zdaniem i mojej żony nie ;D
-
Myślę, że do niejednego rozwodu doszło z powodu nieumiarkowania w wyjazdach na ryby. Znam też wędkarza, który zamienił alkoholizm na codzienne wypady wędkarskie. Żona poszła na taki układ.
-
Treść wpisu usunięta przez użytkownika.
-
Myślę że do nie jednego rozwodu doszło z powodu nieumiarkowania w wyjazdach na ryby.Znam też wędkarza który zamienił alkoholizm na codzienne wypady wędkarskie.Żona poszła na taki układ.
A jak nie chce puścić można nastraszyć że się zacznie pić :D może też zadziała pozytywnie :P :D
nie no żartuję :P
Wracając do tematu....
Zakupoholizm i wędkarstwo to jak najbardziej dobre spostrzeżenie :D ja mam ten problem :)
Co prawda dopiero trwa to 3 lata kiedy wędkowanie mnie naprawdę pochłonęło (i mój budżet).
Nerwica nad wodą raczej nie, bo dla mnie to przyjemne oderwanie od codzienności i błogi spokój i przyroda :)
A to że sie zarwie nockę czy rano wstanie to samo dobre :P Człowiek i tak za dużo śpi przesypiamy prawię 1/3 życia :P
Ale na rybki się wstanie, a jak by kobieta nam kazała o 4 rano wstać, bo trawnik trzeba skosić, gdyż mama będzie o 7 z wizytą, to raczej 100% z nas by się obróciło na bok i udało że nie słyszy :P
Bóle pleców, szyi, jak najbardziej, każdy to raczej ma dlatego warto zainwestować w wygodny sprzęt do posiedzeń nad wodą :)
Przy nasilonych bólach kręgosłupa polecam udać się do fizjoterapeuty, zawsze doradzi jakieś ciekawe rozwiązanie na długie zasiadki.
Np w sklepach ze sprzętem rehabilitacyjnym można kupić dobre podparcia na kręgosłup które stosują np kierowcy ciężarówek. (przed użyciem skonsultować ze specjalistą, wszystko zależy w której części kręgosłupa mamy bóle :) )
-
Panowie a zakupoholizm ?? Ciągle coś nam brakuje i pędzimy do sklepu a w sklepie co się okazuje?? brakuje nam jeszcze wiecej niż myśleliśmy :)
Ostatnio wpadłem po robaki, a wydałem128 PLN ??? :P ???
-
Kiedyś zamieściłem podobny wątek :
http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=4052.msg118136#msg118136
-
U mnie już swego rodzaju dolegliwością wędkarską jest topienie elektroniki kieszonkowej. Wędkuje dwa lata i dwa telefony i karta handfry od Renault utopiona. Moja druga połówka po utopieniu w weekend drugiego telefonu skomentowała- drogie te twoje hobby :/
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
-
A jak nie chce puścić można nastraszyć że się zacznie pić :D może też zadziała pozytywnie :P :D
nie no żartuję :P
U mnie nie zadziałało :P
-
Nie jest to choroba, ale ja palę na rybach. Tylko na rybach. W tygodniu nie palę, jeśli w weekend nie pojadę na ryby to też nie palę.
-
A ja twierdzę, że 'ryby' leczą. Człowiek zdrowszy jest ;)
-
...
U mnie nie zadziałało :P
Bo Ty i pijesz i wędkujesz to jak miało zadziałać? :)
-
Nigdy nie rozumiałem wędkarzy , którzy skarżą się na żony, ze ich na ryby nie chcą puścić ;)
-
Z drugiej strony patrzę na to. Nie pamiętam kiedy byłem na rybach sam.
-
Nigdy nie rozumiałem wędkarzy , którzy skarżą się na żony, ze ich na ryby nie chcą puścić ;)
Czego nie rozumiesz? Chętnie wyjaśnię :D
-
Nie jest to choroba, ale ja palę na rybach. Tylko na rybach. W tygodniu nie palę, jeśli w weekend nie pojadę na ryby to też nie palę.
robię dokładnie tak samo, jak na rybach to palę, poza tym wcale :)
-
Sposób na wasz problem jest bardzo prosty, nie bierzcie fajek na ryby :D
-
W sezonie,chudy portfel :D :D ciągle coś muszę kupowac,ot takie chorubsko sezonowe 8)
-
Nigdy nie rozumiałem wędkarzy , którzy skarżą się na żony, ze ich na ryby nie chcą puścić ;)
Czego nie rozumiesz? Chętnie wyjaśnię :D
No czemu, żona może mieć jakieś fochy za wypady wędkarskie?
Pierwsze miesiące życia małżeńskiego miałem takie, ale szybko minęły ;)
-
Jakie choroby Panowie toż to samo zdrowie nasze hobby :) Jesteśmy dotlenieni, złączeni z naturą, zahartowani, momentami spełnieni. Zakupoholizm i nerwica to najczęściej występujące objawy chorobowe u wędkarzy :D U niedzielnych wędkarzy występuje też alkoholizm i napady nieświadomości oraz liczne otarcia i siniaki :P Występują też problemy z liczeniem i ograniczeniem wolności, ale to dotyczy głównie żonatych przedstawicieli tego gatunku. Niebezpiecznym objawem jest konfabulacja, potocznie nazywana "zmyślaniem" zazwyczaj występuje po nieudanym wypadzie lub w towarzystwie samców z objawami alkoholizmu :)
-
Treść wpisu usunięta przez użytkownika.
-
"Panie daj mi tego karpia, po co go wypuszczać"
Słyszałem to kilka razy, nóż się w kieszeni otwiera...
-
Treść wpisu usunięta przez użytkownika.
-
Z drugiej strony patrzę na to. Nie pamiętam kiedy byłem na rybach sam.
Ja próbuję jakoś przekonać żeby kobieta ze mną pojechała, zawsze cisza i spokój, z dala od problemów ale żadko się to udaje.
W tym roku może wyrobi sobie kartę sprzęt dam i niech sama trochę kombinuje może wtedy się wciągnie :D i będzie problem z głowy :P
Bo jak dotąd narzeka że nie wygodnie że wieje, że grzeje że ryby nie biorą :D
Ale czasami udaje się że jest zadowolona, nie nudziłą się, w domu nie siedziała np całe popołudnie przed tv lub na telefonie :D
-
Z drugiej strony patrzę na to. Nie pamiętam kiedy byłem na rybach sam.
Ja próbuję jakoś przekonać żeby kobieta ze mną pojechała, zawsze cisza i spokój, z dala od problemów ale żadko się to udaje.
W tym roku może wyrobi sobie kartę sprzęt dam i niech sama trochę kombinuje może wtedy się wciągnie :D i będzie problem z głowy :P
Bo jak dotąd narzeka że nie wygodnie że wieje, że grzeje że ryby nie biorą :D
Ale czasami udaje się że jest zadowolona, nie nudziłą się, w domu nie siedziała np całe popołudnie przed tv lub na telefonie :D
zawsze co 4 wędki to nie 2 ;D
Znam taki przykład o dwóch takich co specjalnie opłacili żonom karty , aby na 4 wedziska łowić .
Ciągają je po nockach i paro dniówkach , babiny siedzą,łażą , a jegomoście wedkują.
Żenujące podejście do wędkarstwa :(
-
zawsze co 4 wędki to nie 2 ;D
Znam taki przykład o dwóch takich co specjalnie opłacili żonom karty , aby na 4 wedziska łowić .
Ciągają je po nockach i paro dniówkach , babiny siedzą,łażą , a jegomoście wedkują.
Żenujące podejście do wędkarstwa :(
A nie to u mnie to tak działać nie będzie :P Też widziałem czasami takie sytuacje że kobieta nie wie nawet jak zarzucić a koleś przyjechał tylko po mięso :/
Czasami jedziemy ze znajomymi i tylko ja mam kartę no i 2 wędki ze sobą najczęściej a tak zaprosi sobie koleżankę posadzę z dala odemnie żeby się nagadały i przy okazji połowiły :D a ja z kolegą spokojnie spędzę popołudnie :) przy piwku nawet, a one będą kierować :)
Może uda mi się kogoś jeszcze zarazić tym hobby :) a rybki u mnie lądują wszystkie w wodzie :P Bo akurat moja kobieta nie dała by nawet jej zabić :P
A mi się nie chce z tym bawić tak czy inaczej :)
Dla mnie to hobby które mnie relaksuje :)
-
Masz ode mnie miód:
Siedzę kiedyś na rybach, miejscówka zanęcona, przygotowana. Łowie może 15 min a dziadek 150 metrów dalej widzi (po 2 stronie stawu) jak holuje rybę. Nie małą rybę. Podbierak, odhaczanie, miarka i myk do wody. Głos na cały staw "Wypuścił, wypuścił". 5 min później to samo tylko ryba większa. Dziadek nie wytrzymuje zaczyna się pakować. 3 ryba dziadek już spakowany ale patrze a on lornetka i patrzy na mnie. Podbierak, miarka i do wody. TAK głośnego trzaśnięcia drzwiami nie słyszałem nigdy wcześniej i później. Nawet w starym PKS-ie.
Nigdy tych dziadów nie zrozumiem. Do wody wraca ryba, którą mają szansę później złowić, a się wściekają. Robią wszystko, żeby ryb w wodzie nie było, a gdy już ich nie ma, to snują bajdy niestworzone o królewnie Pizdolonie...
-
No moja dziewucha jest chętna zawsze na ryby, ale pod warunkiem że nie pada i jest 15+ w cieniu:) Wczoraj jej się udało mi dupę skopać :P Co lepsze od właśnie wczorajszego wypadu odciąłem ją od pępowiny i kazałem jej radzić sobie samej :) Wychodzi na to że ucznia wypuściłem dobrego :D
-
Masz ode mnie miód:
Siedzę kiedyś na rybach, miejscówka zanęcona, przygotowana. Łowie może 15 min a dziadek 150 metrów dalej widzi (po 2 stronie stawu) jak holuje rybę. Nie małą rybę. Podbierak, odhaczanie, miarka i myk do wody. Głos na cały staw "Wypuścił, wypuścił". 5 min później to samo tylko ryba większa. Dziadek nie wytrzymuje zaczyna się pakować. 3 ryba dziadek już spakowany ale patrze a on lornetka i patrzy na mnie. Podbierak, miarka i do wody. TAK głośnego trzaśnięcia drzwiami nie słyszałem nigdy wcześniej i później. Nawet w starym PKS-ie.
Nigdy tych dziadów nie zrozumiem. Do wody wraca ryba, którą mają szansę później złowić, a się wściekają. Robią wszystko, żeby ryb w wodzie nie było, a gdy już ich nie ma, to snują bajdy niestworzone o królewnie Pizdolonie...
Bo taki jedzie po mięso na kotlety np z płotek 12 cm znam takich, albo po karpia bo po co on opłaca kartę żeby jak najwięcej mięsa wyciągnąć z wody tylko po to.
Słyszałem nawet takie rozmowy przez telefon "Już mam jednego jeszcze jednego złapie bo ten taki chudy i za mało na pieczenie"
Albo żona mu mówi żeby bez ryb nie wracał i taki tylko po mięso jedzie po nic więcej :/
No moja dziewucha jest chętna zawsze na ryby, ale pod warunkiem że nie pada i jest 15+ w cieniu:) Wczoraj jej się udało mi dupę skopać :P Co lepsze od właśnie wczorajszego wypadu odciąłem ją od pępowiny i kazałem jej radzić sobie samej :) Wychodzi na to że ucznia wypuściłem dobrego :D
O widzisz i u mnie też o to chodzi, myślę że jak się uda to będzie tak:
wracasz z pracy do domu idziesz do kuchni pusto, obiadu nie ma dzwonisz do kobietki i co słyszysz ?
"Kochanie nie miałam czasu z Kingą od rana wędkujemy będę wieczorem" :P
-
Nigdy tych dziadów nie zrozumiem. Do wody wraca ryba, którą mają szansę później złowić, a się wściekają. Robią wszystko, żeby ryb w wodzie nie było, a gdy już ich nie ma, to snują bajdy niestworzone o królewnie Pizdolonie...
Na przykład "sumy wszystko zeżarły", tylko że taki typowy sum ma siwego wąsa, na imię Rysiu czy tam inny Zbysiu (z całym szacunkiem dla kolegów noszących te imiona, to tylko przykład) i 60 lat
-
He he dobre słyszałem to setki razy na wodach PZW :D ;D ;D ale jak w trakcie rozmowy się powie że zabiera się tyle co w siatkę wejdzie to niektórzy dodadzą że mają drugą w samochodzie albo wiadro wtedy się opróżnia z zanęty i tam się wrzuca :/
-
Nigdy nie rozumiałem wędkarzy , którzy skarżą się na żony, ze ich na ryby nie chcą puścić ;)
Czego nie rozumiesz? Chętnie wyjaśnię :D
No czemu, żona może mieć jakieś fochy za wypady wędkarskie?
Pierwsze miesiące życia małżeńskiego miałem takie, ale szybko minęły ;)
To ty jeszcze młody jesteś i masz żonę niewprawioną w bojach ;) Pogadamy jak wytrzymasz ze swoją np 15 lat i ona poduczy się w swoim fochu ;)
-
Robert, Robert ,niby taki doświadczony w bojach jesteś ;)
Pamiętaj jedną zasadę , zona co w nocy jęczy w dzień mniej warczy :P
Na poważnie to u mnie w rodzinie wszyscy wędkują ojciec, wujkowie i wiedziała, że wędkarstwo u nas traktuje się poważnie.
Moja luba ma swoje hobby i mi nie przeszkadza , więc czemu moje ma jej przeszkadzać.
Ogólnie to trzeba umieć się dogadać ;)
Często nawet pyta się jak mi poszło jak i na co brały.
Ale ja młody jestem dopiero 6 lat po ślubie ;)Wszystko przede mną , chociaż nie ma szans na jakies zmiany :)
-
U części społeczeństwa jednak jesteśmy traktowani jak lekkoduchy które tracą czas zamiast zająć się czyms pożytecznym(moja teściowa św pamięci)
-
Tylko jak inni siedzą np piją piwko i wpatrują się całe popołudnie w tv to np już nie jest marnowanie czasu :D albo idą na ławkę pogadać :D
-
Moja luba ma swoje hobby i mi nie przeszkadza , więc czemu moje ma jej przeszkadzać.
Ogólnie to trzeba umieć się dogadać ;)
Otóż to
Znajdź partnerce jakieś hobby, zajęcie, małą pasję, a będzie wyrozumialsza dla twojego hobby. Sama zrozumie jak to jest mieć tą odskocznie od rzeczywistości i zezwoli (przymknie oko) na więcej. Nie trzeba wyjeżdżając na ryby trzaskać drzwiami. Wystarczy się dogadać. U mnie to działa :) przeważnie ;)
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
-
Jakie kłótnie Panowie? Żona po prostu, ze spokojem w głosie powie wam w drzwiach:
"Pewnie kochanie, jedź, jedź. Co ja Cię za rogi trzymam?"
:D
-
DvD nieuważnie czytasz ;D , Krystian pisze o partnerce ;D
-
Robert, Robert ,niby taki doświadczony w bojach jesteś ;)
Pamiętaj jedną zasadę , zona co w nocy jęczy w dzień mniej warczy :P
Na poważnie to u mnie w rodzinie wszyscy wędkują ojciec, wujkowie i wiedziała, że wędkarstwo u nas traktuje się poważnie.
Moja luba ma swoje hobby i mi nie przeszkadza , więc czemu moje ma jej przeszkadzać.
Ogólnie to trzeba umieć się dogadać ;)
Często nawet pyta się jak mi poszło jak i na co brały.
Ale ja młody jestem dopiero 6 lat po ślubie ;) Wszystko przede mną, chociaż nie ma szans na jakieś zmiany :)
"...Ogólnie to trzeba umieć się dogadać ;)..."
Taaa, dogadaj się z weganką, powodzenia życzę ;)
-
Treść wpisu usunięta przez użytkownika.
-
Ja tez narzeczoną mam nie żonę
ale coś trzeba było wpisać w tej wypowiedzi :)
-
http://demotywatory.pl/4650375/Kiedy-jeden-wegan-spotyka-drugiego-wegana
Heh dobre, najgorsze, co mogło mi się trafić, to nawiedzona weganka, już bym wolał nimfomankę :)
-
Kto by nie wolał? :D
-
U mnie
Robert, Robert ,niby taki doświadczony w bojach jesteś ;)
Pamiętaj jedną zasadę , zona co w nocy jęczy w dzień mniej warczy :P
Na poważnie to u mnie w rodzinie wszyscy wędkują ojciec, wujkowie i wiedziała, że wędkarstwo u nas traktuje się poważnie.
Moja luba ma swoje hobby i mi nie przeszkadza , więc czemu moje ma jej przeszkadzać.
Ogólnie to trzeba umieć się dogadać ;)
Często nawet pyta się jak mi poszło jak i na co brały.
Ale ja młody jestem dopiero 6 lat po ślubie ;) Wszystko przede mną, chociaż nie ma szans na jakieś zmiany :)
"...Ogólnie to trzeba umieć się dogadać ;)..."
Taaa, dogadaj się z weganką, powodzenia życzę ;)
;D
Już 3 lata się dogaduję, jakoś jest ;D
Ryb nigdy i tak nie zabieram, więc z tym problemów nie ma. A argumenty, że to męczenie ryb i kaleczenie im pysków.. Trzeba było się zaopatrzyć w haki bezzadziorowe :)
Przeważnie jeżdżę sam, ale parę razy mi towarzyszyła, zawsze na plus o tym myślę.
Co do chorób - zdecydowanie syndrom pustego portfela :(
-
Robert, Robert ,niby taki doświadczony w bojach jesteś ;)
Pamiętaj jedną zasadę , zona co w nocy jęczy w dzień mniej warczy :P
Na poważnie to u mnie w rodzinie wszyscy wędkują ojciec, wujkowie i wiedziała, że wędkarstwo u nas traktuje się poważnie.
Moja luba ma swoje hobby i mi nie przeszkadza , więc czemu moje ma jej przeszkadzać.
Ogólnie to trzeba umieć się dogadać ;)
Często nawet pyta się jak mi poszło jak i na co brały.
Ale ja młody jestem dopiero 6 lat po ślubie ;) Wszystko przede mną, chociaż nie ma szans na jakieś zmiany :)
"...Ogólnie to trzeba umieć się dogadać ;)..."
Taaa, dogadaj się z weganką, powodzenia życzę ;)
Tu Ci Robert nic nie poradze, bo moja luba nigdy by weganka nie została ;)
Masz chłopie przej.....
-
Kto by nie wolał? :D
A ja bym nie wolał |-) - "ja chcę żeby ona niczego ode mnie nie chciała" ;) - szkoda - ale to nie ja jestem twórcą tej myśli ;).
Jak przeczytałem wpis fEeDeReK-a
Nigdy nie rozumiałem wędkarzy , którzy skarżą się na żony, ze ich na ryby nie chcą puścić ;)
to wiedziałem od razu w jakim kierunku rozwinie się ten wątek :).
U mnie atak "choroby" ::) nastąpił we wtorek - "a ty to już naprawdę to nic lepszego nie masz do roboty" - ???.
Odpuściłem , bo patrząc w niebo :sun: +chmurki (prognozy pogody za wyjazdem) sam byłem niezdecydowany , żona na 14-stą do pracy , a ja wyszedłem "pogrzebać" przy samochodzie.
O 15-stej zaczęło kropić a później stopniowo coraz większy deszcz. I co - pomyślałem sobie "moja opatrzność" O:) czuwa na de mną - "bo co ty byś zrobił bez zemnie" i takie tam podobne smędzenia.
Godz 22 - :rain:.
Żona wraca z pracy - jej mina - bezcenna - "a tak byś teraz wszystko suszył" - przewaga płci pięknej nad nami nieokrzesanymi bezrozumnymi neandertalczykami - udowodniona - nawet z dowodami z nieba ":rain:".
Bez takich chwil życie by było jak papier toaletowy - "długie , szare i do d..." - jak mówi moja O:)-"opatrzność" - nie dzieje się nic - nostalgia.
Dobrze że ja w pracy rano a O:) po południu to uzbroję nówkę Drennan Red Range 13ft Float - chociaż tyle mi zostało :'(.
Taka to jest moja "choroba" - w trakcie pisania przyszła mi myśl że wątek o naszych "kobietach i rybach co głosu mają za dużo" ;) gdzie jak gdzie ale na tym forum to musi istnieć i znalazłem _ "http://splawikigrunt.pl/forum/index.php?topic=3029.0 - pewnie to co napisałem wstawię i tam - a co , niech się rozwija :).
;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) Takie jest to moje "choróbsko" ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;) ;)
-
A ja bym poruszył moim zdaniem najgorszym zagrożeniu przy wędkarstwie, o którym większość osób zlewa temat, a dokładnie choroby od kleszczowe.
Co do kleszczowego zapalenia opon mózgowych jest szczepionka, to na boreliozę nie ma nic.
W tym roku jest plaga kleszczy, a mapa zarażonych kleszczy z boreliozą jest coraz większa. Wychodząc z lasu po 10 minutach spaceru, wychodzi się z kleszczem.
Borelioza to jest wstrętna choroba, na którą choruje się całe życie. Niszczy organizm, a dokładnie stawy, potrafi unieruchomić młodego silnego człowieka bez problemu jak nie jest leczona. Najgorsze w niej jest to, że jest bardzo ciężko do diagnozy i leczenia. A wystarczy przestrzegać kilu zasad wchodząc do lasu czy wysokiej trawy.
Trzeba mieć długie spodnie, wysokie buty i wypsikać się preparatem na kleszcze i komary, ale nie polecam najtańszych bo nie działają. Wychodząc z lasy i przed każdym oddaniem potrzeb fizjologicznych trzeba otrzepać spodnie, Ja tak nie zrobiłem i menda wgryzła się w pachwinę.
-
Kolega miał w worku mosznowym.Musiał dopuścic pielęgniarkę do swoich klejnotów aby go wyjęła. :).Kleszcze nie trzymaja się na koszonych ląkach za to uwielbiają suche badyle z ub roku.Kwiecień jest chyba najgorszy.
-
Do mnie kiedyś przyszedł pacjent z naprawdę ogromnym kleszczem w worku mosznowym. Spytał co to takiego. Powiedziałem, że to kleszcz, który już musiał dość długo tam sobie urzędować. Objaśniłem, że trzeba go usunąć. Pacjent przetrawił moje informacje, naciągnął gacie i powiedział: - Jak sam wlazł, to i sam wyjdzie, po czym opuścił gabinet.
-
Choroby odkleszczowe (bartonella) przechodziłem z dzieckiem, rozmawiałem z wieloma chorymi w trakcie leczenia i po wyleczeniu - przegwizdane, temat na dłuższą opowieść. Jeśli ktoś jest zainteresowany niech poczyta o metodzie leczenia ILADS.
-
Do mnie kiedyś przyszedł pacjent z naprawdę ogromnym kleszczem w worku mosznowym. Spytał co to takiego. Powiedziałem, że to kleszcz, który już musiał dość długo tam sobie urzędować. Objaśniłem, że trzeba go usunąć. Pacjent przetrawił moje informacje, naciągnął gacie i powiedział: - Jak sam wlazł, to i sam wyjdzie, po czym opuścił gabinet.
Nie wierzę :D :D :D
Ciekawe, czy się w końcu rozstali, a jeśli tak, to kto bardziej tęsknił - kleszcz czy moszna.
-
Ty tu o kleszczach nie zagaduj, tylko chwal się ileś tych sandaczy dzisiaj złowił ;)
-
Do mnie kiedyś przyszedł pacjent z naprawdę ogromnym kleszczem w worku mosznowym. Spytał co to takiego. Powiedziałem, że to kleszcz, który już musiał dość długo tam sobie urzędować. Objaśniłem, że trzeba go usunąć. Pacjent przetrawił moje informacje, naciągnął gacie i powiedział: - Jak sam wlazł, to i sam wyjdzie, po czym opuścił gabinet.
A próbowałeś wyjmować kleszcze tym przyrządem ode mnie?
-
Jasne! Bardzo fajnie się usuwa. Szczególnie właśnie, kiedy pies ma długą sierść. Już parę usunąłem elegancko! Dzięki!
-
Do mnie kiedyś przyszedł pacjent z naprawdę ogromnym kleszczem w worku mosznowym. Spytał co to takiego. Powiedziałem, że to kleszcz, który już musiał dość długo tam sobie urzędować. Objaśniłem, że trzeba go usunąć. Pacjent przetrawił moje informacje, naciągnął gacie i powiedział: - Jak sam wlazł, to i sam wyjdzie, po czym opuścił gabinet.
A próbowałeś wyjmować kleszcze tym przyrządem ode mnie?
Może jakieś zdjęcie tego przyrządu :P
-
Do mnie kiedyś przyszedł pacjent z naprawdę ogromnym kleszczem w worku mosznowym. Spytał co to takiego. Powiedziałem, że to kleszcz, który już musiał dość długo tam sobie urzędować. Objaśniłem, że trzeba go usunąć. Pacjent przetrawił moje informacje, naciągnął gacie i powiedział: - Jak sam wlazł, to i sam wyjdzie, po czym opuścił gabinet.
A próbowałeś wyjmować kleszcze tym przyrządem ode mnie?
Może jakieś zdjęcie tego przyrządu :P
Jasne, proszę
(http://horrorsandscaryshits.blox.pl/resource/_bg10473.jpg)
-
:D :D :D
-
Wyobrażam sobie jak Mateo wyciągałby kleszcza temu gościowi z moszny :D
-
Nie dziwi, że gość właśnie tak zareagował: "Jak sam wlazł, to i sam wyjdzie, po czym opuścił gabinet".
Ja chyba nic bym nie mówił, uciekałbym, nawet przez zamknięte okno.
Z kleszczem, bo z kleszczem, ale jednak życie.
-
Wyobrażam sobie jak Mateo wyciągałby kleszcza temu gościowi z moszny :D
Czy tylko ja mam wrażenie, że robi się niesmacznie? :D
-
Nie dziwi, że gość właśnie tak zareagował: "Jak sam wlazł, to i sam wyjdzie, po czym opuścił gabinet".
Ja chyba nic bym nie mówił, uciekałbym, nawet przez zamknięte okno.
Z kleszczem, bo z kleszczem, ale jednak życie.
Patrząc po narzędziu to chyba lepiej wyjść z kleszczem niż bez moszny ;D
-
3 jądro sobie wyhodował :D
-
A mój pies to istny łowca kleszczy... Ma niecałe 2 lata a już miała 7 kleszczy, z czego 6 w tym roku >:O
Ja od tego roku, po każdych rybach się sprawdzam. Jeszcze nie miałem.
Jeśli się w życiu nie wyciągało kleszcza (mówię o człowieku) to "warto" ryzykować wyciągając go samemu czy lepiej udać się do szpitala, żeby zrobił to ktoś z doświadczeniem?
-
Jasne! Bardzo fajnie się usuwa. Szczególnie właśnie, kiedy pies ma długą sierść. Już parę usunąłem elegancko! Dzięki!
A mój pies to istny łowca kleszczy... Ma niecałe 2 lata a już miała 7 kleszczy, z czego 6 w tym roku >:O
Ja od tego roku, po każdych rybach się sprawdzam. Jeszcze nie miałem.
Jeśli się w życiu nie wyciągało kleszcza (mówię o człowieku) to "warto" ryzykować wyciągając go samemu czy lepiej udać się do szpitala, żeby zrobił to ktoś z doświadczeniem?
Chłopaki mam dla was dobrą rzecz. Mam Huskiego i powiem wam że w tamtym roku ledwo ją odratowałem a stosowałem przeróżne obroże i po 100 zł 150 zł. Koszty leczenia Babesziozy przekroczyły 2 tys.
W tym roku zastosowałem tabletkę poleconą przez mojego Veta koszt ok 120 zł i sprawuję się świetnie od początku marca ani jednego a jak nawet jakiś będzie to na sierści, i żaden się w skórę nie wbije, trzeba tylko wyczesać i przejrzeć naszego pupila zanim wskoczy do samochodu. Raz na 3 miesiące i mamy święty spokój.
Dla spokoju waszego i zdrowia zwierzaków podam nazwę, nie żeby to była jakaś kryptoreklama oczywiście, wszystko dla dobra ogółu
------ Bravecto 1 tab na 3 miesiące.
-
Jeśli się w życiu nie wyciągało kleszcza (mówię o człowieku) to "warto" ryzykować wyciągając go samemu czy lepiej udać się do szpitala, żeby zrobił to ktoś z doświadczeniem?
To lepiej chyba się udać do kogoś, kto ma już w tym doświadczenie. Ewentualnie, jeśli ktoś jest bardzo sprawny manualnie i szybko się uczy różnych takich technik, to można sobie obejrzeć jakiś filmik na internecie i stosując się do zaleceń fachowca, wyciągnąć samemu.
Wszystko też zależy jak mocno kleszcze się wkręcił. Często siedzi słabo i stąd niektórzy, którym uda się wyciągnąć, są przekonani, że są w tym dobrzy :)
Z całą pewnością masa ludzi zgłasza się po poradę po tym, jak sami próbowali wyciągnąć i urwali.
-
Oj co do kleszczy to miałem kilka przygód. Co do usuwana ich samodzielnie to faktycznie, jeżeli nie ma się wprawy to lepiej tego samemu nie robić. W swoim życiu usuwałem sobie kilka kleszczy. Raz zdarzyło mi się że główka została i musiałem pojechać na pogotowie. Kilka lat temu chodziłem z opitym kleszczem ponad 24h, co skończyło zaczerwienień w okolicach ugryzienia i podejrzeniem zakażenia. Nie obyło się bez antybiotyków.
Jak miałem może 15 lat, pojechaliśmy z kumplami na ryby, po przyjeździe do domu zauważyłem że mam mende na tylnej części ciała, zaczynającej się na d. :). Sam bym sobie nie poradził, ale od czego ma się kumpli i :D.
W tym roku po porannym , będąc w biurze zauważyłem, że chodzi po mnie kleszcz. Także w tym roku faktycznie zacząłem używać środków odstraszających, gdzie nigdy się tym mnie przejmowałem.
-
A mój pies to istny łowca kleszczy... Ma niecałe 2 lata a już miała 7 kleszczy, z czego 6 w tym roku >:O
U mojego owczarka niemieckiego i kilku moich znajomych idealnie sprawdza się to :
http://www.telekarma.pl/p6580-bayer.kiltix.html?gclid=CLud9KLy1s0CFQo6GwodS9UO5g
-
Przez 3 sezony używałem jej ale niestety za słaba była dla mojego psiaka. Długa sierść i duża ilość kleszczy w okolicy i nie sprawdziło się w 100 %. Mimo że dwa razy a nawet 3 razy w sezonie kupowałem nową.
Zawsze sprawdzi się coś innego ale tabletka mnie zaskoczyła.
-
Warto wspomnieć o Barszczu Sosnowskiego jest bardzo groźny dla nas i dla naszych pupili...
-
Ostatnio siedziałem 1,5 m od wielkiego krzaczyska ale wiedziałem co mi grozi.
-
Ja nie wiem czy jestem niesmaczny, czy po prostu wrażliwy na bodźce czuciowe, zawsze szybko reaguje jak coś po mnie łazi i jeszcze nigdy kleszcz mnie nie użarł, a w tym roku złapałem 3 jak po mnie spacerowały, wszystko od razu nad wodą.
-
Ostatnio siedziałem 1,5 m od wielkiego krzaczyska ale wiedziałem co mi grozi.
1,5 m to bardzo blisko. Barszcz może mocno pylić i być śmiertelnie niebezpieczny.
-
Jeśli się w życiu nie wyciągało kleszcza (mówię o człowieku) to "warto" ryzykować wyciągając go samemu czy lepiej udać się do szpitala, żeby zrobił to ktoś z doświadczeniem?
Ewentualnie, jeśli ktoś jest bardzo sprawny manualnie i szybko się uczy różnych takich technik, to można sobie obejrzeć jakiś filmik na internecie i stosując się do zaleceń fachowca, wyciągnąć samemu.
Mateo a mógłbyś podać jakiś link do filmiku z poprawną techniką / metodą wyciągania kleszcza? Na internecie sporo jest różnych filmów i porad "specjalistów" :(
-
Odświeżę nieco temat.
Na przełomie lipca i sierpnia byłem na oddziale pomocy doraźnej mojego szpitala z kleszczem. Nigdy nie miałem kleszcza, więc uznałem, że najlepiej zostawić to profesjonaliście. W szpitalu zostałem zaskoczony, bo pani posmarowała czymś krwiopijcę i wyciągnęła palcami, po czym kazała się zgłosić, jeśli w ciągu 30 dni pojawi się rumień.
Minęły około 3 tygodnie, rumienia nie ma. Jednak dzisiaj usłyszałem w pracy, że córka szefa też miała kleszcza jakiś czas temu, został on wyciągnięty, dziewczyna dostała jakieś leki (ja nie), a kleszcza oddano do jakiejś analizy. Okazuje się, że jej kleszcz był nosicielem jakiejś choroby (chyba nie boreliozy).
Czy powinienem się bać? Przebadać się jakoś? Po tej technice wyciągania kleszcza zaczynam mieć obawy...
-
Powiem Ci... że sam już nie wiem, co o tych kleszczach myśleć. Za młodu miałem wiele razy. Moje zwierzęta też nie raz kleszcza miały. I kiedyś nigdy nie było z tym problemów. Brało się pincetę i wyrywało gada z korzeniami. I po zabawi.
A teraz to normalnie jak HIV-a się tego ludzie boją. Boją się, bo wszędzie dookoła straszą.
Ciągle widzę jakieś specjalne urządzenia do usuwania kleszczy, techniki rodem z NASA. Wykręcać go w prawo, ale nie w lewo. A co to, śrubka z gwintem jest? :D
Może Mateo, jeśli znajdzie chwilkę, powiedziałby, jak to naprawdę wygląda.
-
No właśnie sam nie wiem co o tym myśleć :-\ Znam wiele osób, które dopadł kleszcz i nikomu nic nie było, ale z drugiej strony konsekwencje mogą być poważne, więc lepiej ograniczyć ryzyko do minimum.
Mam nadzieję, że Mateo też się wypowie, w końcu to specjalista :)
-
Mi się coś wydaje że Mateo pisał coś o kleszczach - nie mogę tego znaleźć
że objawy pojawiają się po jakimś czasie, a badania czy jest się nosicielem boreliozy też robi się po jakimś czasie od ukąszenia, a nie od razu
i podobno można być nosicielem, a nie zachorować
-
Panowie, pojechałem kiedyś z kleszczem na pogotowie, ale tylko dlatego, że schowany był niemalże cały pod skórą i nie było jak go chwycić.
Już samo miejsce, gdzie mi się wczepił rozbawiło lekarzy ;), stwierdzili: czemu chce się pan go pozbyć, takiego ma pan fajnego kolegę zwierzaczka, na pewno pan go nie chce? Ogólnie kupa śmiechu ;D. Delikatne nacięcie i po sprawie.
Nie panikujmy drodzy Koledzy, nie popadajmy w strach i panikę jaką nam media serwują. Pamiętacie, jak rozdmuchali temat świńskiej grypy kilka lat temu, tylko po to aby szczepionki się lepiej sprzedawały. Mam 33 lata, nigdy się nie szczepiłem i jakoś grypa mnie omija :D. Człowiek to twardy gatunek ;)
-
W sezonie,chudy portfel :D :D ciągle coś muszę kupowac,ot takie chorubsko sezonowe 8)
Oj, dla niektórych to długi ten sezon! Łącznie ze sterczeniem nad przeręblem to trwa cały rok :P
A co do nerwów to się zgadza. Nie raz słychać co po niektórych z drugiego brzegu jak przeżywają najpierw że nic nie bierze, a następnie że bierze uklejka lub kilogramowy karpik/potwór im wciągnie kij do wody. I to wszystko poparte stosownymi akcentami :P >:O :'(
-
A co do kleszczy, hmmm panika w mediach podsycana przez farmację to fakt. Ale też faktem jest czasami można coś przy okazji gadziny załapać. Mój Tata od lat co roku po grzybach z siebie ściąga po kilka i nic. A ma swoje lata, bo po 80-ce. Sam też nie raz z siebie zdejmowałem. Ale mam kumpla co przez rok źle się czuł i nikt nie wiedział co mu jest, a jak go wysłali na badania to okazało się że borelioza. I tak ponad piętnaście lat co pewien czas wizyty u lekarza i badania :(
Aczkolwiek on jest w grupie podwyższonego ryzyka będąc leśnikiem.
A co do Mateo dołączam się do prośby o sugestię fachowca :)
-
Na początku, kiedy po raz pierwszy wkłuł się mojemu dziecku kleszcz, pojechałem do szpitala, żeby go lekarz fachowo usunął. Było to na Suwalszczyźnie. Chirurg był mocno rozbawiony i stwierdził, że gdyby miejscowi przychodzili na ostry dyżur z takimi problemami, to nikt poza "kleszczowcami" nie mógłby zostać przyjęty. A jak go wyciągnął? Zgniótł szczypcami i wyciągnął. Żonie podobnie usunął. Od tamtej pory wyjmuję sam.
Rozmawiałem z kolegą, który jest jakimś tam entomologiem. Powiedział mi, że wyciągnięcie kleszcza do 12 godzin po wkłuciu kilkunastokrotnie mniejsza ryzyko zachorowania na Boreliozę. Związane jest to ze sposobem żerowania kleszcza. Podobno inaczej jest z odkleszczowym zapaleniem mózgu. W tym wypadku, jeśli kleszcz jest zarażony, wprowadza wirusa natychmiast po wkłuciu. Zastrzegł jednak, że nie zna dokładnych badań na ten temat, opisujących mechanizm zakażenia.
Gienek kiedyś na forum napisał, że najlepsze do wyjmowania kleszczy są kleszczołapki. Potwierdzam!!! Wyciągałem w tym roku córce. Żadne inne urządzenie nie umywa się do kleszczołapek. Dostępne są w aptekach. Wszystkim je polecam.
-
To może być dobre, bo pincetą łatwo kleszcza przeciąć i zostają szczypce w skórze. Trzeba potem je wydłubywać jak zadrę.
-
Na początku, kiedy po raz pierwszy wkłuł się mojemu dziecku kleszcz, pojechałem do szpitala, żeby go lekarz fachowo usunął. Było to na Suwalszczyźnie. Chirurg był mocno rozbawiony i stwierdził, że gdyby miejscowi przychodzili na ostry dyżur z takimi problemami, to nikt poza "kleszczowcami" nie mógłby zostać przyjęty. A jak go wyciągnął? Zgniótł szczypcami i wyciągnął. Żonie podobnie usunął. Od tamtej pory wyjmuję sam.
Rozmawiałem z kolegą, który jest jakimś tam entomologiem. Powiedział mi, że wyciągnięcie kleszcza do 12 godzin po wkłuciu kilkunastokrotnie mniejsza ryzyko zachorowania na Boreliozę. Związane jest to ze sposobem żerowania kleszcza. Podobno inaczej jest z odkleszczowym zapaleniem mózgu. W tym wypadku, jeśli kleszcz jest zarażony, wprowadza wirusa natychmiast po wkłuciu. Zastrzegł jednak, że nie zna dokładnych badań na ten temat, opisujących mechanizm zakażenia.
Gienek kiedyś na forum napisał, że najlepsze do wyjmowania kleszczy są kleszczołapki. Potwierdzam!!! Wyciągałem w tym roku córce. Żadne inne urządzenie nie umywa się do kleszczołapek. Dostępne są w aptekach. Wszystkim je polecam.
Witaj Darku.
U mnie w rodzinie, jest podobne podejście. Nie wiem czy to błąd, ale nie zastanawiamy się nad tym, jeno "usuwamy chwasta". Nadal wszyscy mamy się dobrze. Mieszkając przy terenach leśnych, człek by ocipiał, jak by się zadręczał byle pluskwą. Nie wątpię, że są osoby wrażliwe na różne insekty. Chwała Bogu, nie należę do nich.
A po za tym? Gdzie byłeś? Jak cię nie było? ;)
-
A po za tym? Gdzie byłeś? Jak cię nie było? ;)
Witaj Arku!!! Robota, robota, robota, a poza tym depresja wędkarska... Pustota wodna.
-
A po za tym? Gdzie byłeś? Jak cię nie było? ;)
Witaj Arku!!! Robota, robota, robota, a poza tym depresja wędkarska... Pustota wodna.
Rozumiem. Miło było cię czytać, po dłuższej nieobecności.
Pozdrawiam.
-
Tak sobie dziś uknułem, przeprowadzić ze starszym H. Mały Geszeft.
On namiętnie przerabia i tworzy noże. Skupuje na targach, przedwojenne wypusty. Nawet stołowe, i kuchenne. To świetna stal. A że jedna jego konstrukcja spędzała mi sen z powiek, uderzyłem, i mam.
Oddałem za to? Fedeera + Passion 3000. Ale było warto.
-
Tak sobie dziś uknułem, przeprowadzić ze starszym H. Mały Geszeft.
On namiętnie przerabia i tworzy noże. Skupuje na targach, przedwojenne wypusty. Nawet stołowe, i kuchenne. To świetna stal. A że jedna jego konstrukcja spędzała mi sen z powiek, uderzyłem, i mam.
Oddałem za to? Fedeera + Passion 3000. Ale było warto.
Arek Piękna robota- Tamu panu pogratulować
Widzę że dozbrajasz się :D
-
Przekażę tatkowi Mariusz. ;) Bo to jego samodziełka.
Wiesz chłopaki straszą chuligaństwem nad wodą.
Trzeba pomyśleć o samoobronie. ;)
A tak na poważnie, miło mieć coś indywidualnego i niepowtarzalnego.
-
Przekażę tatkowi Mariusz. ;) Bo to jego samodziełka.
Wiesz chłopaki straszą chuligaństwem nad wodą.
Trzeba pomyśleć o samoobronie. ;)
A tak na poważnie, miło mieć coś indywidualnego i niepowtarzalnego.
Arek jestem tego samego zdania :) w tym jest dusza
Na samoobronę polecam pas Rashida :D :D :D :D :D :D
-
Na samoobronę polecam pas Rashida :D :D :D :D :D :D
Ewentualnie można ściągnąć patent z zachodu i zrobić sobie tatuaż "nie bij mnie" ;)