Arturze. Jeśli mogę się wtrącić…
Na węgorza wąskogłowego, czyli w rzekach stosuj duże haki nr 1/0 – 3/0, ale cienkie, lekkie, czyli nie sumowe oczywiście. Na hak załóż 2-3 rosówki słusznej wielkości, czyli największe jakie masz. Jedną porwij paznokciami na 2 cm części i załóż aż na przypon. 2 rosówki załóż na sam hak. Masz więc ruch i zapach. I o to chodzi. Całość ściąg do haka i masz piękną, ruszającą się i puszczającą zapach przynętę
.
Na węgorza szerokogłowego, czyli na jeziorach, trupka montuj następująco: Oderwij (nie tnij) łepek uklei. W połowie przebij hakiem na wylot, następnie załóż hak okrągły tuż pod skórą trupka tak, aby jak najwięcej haka schować. Ma tylko wystawić grot haka, by wystawał około milimetr/dwa poza obrys trupka. Teraz na ogonie robisz węzeł cygański lub dwa takie węzły i… do wody.
Takie zbrojenie powoduje łatwe uwolnienie haka z przynęty, a przynęta nie będzie się nadawała do powtórnego użytku (tak będzie zmasakrowana).
Ja węgorze łowię wówczas, kiedy na drzewach pojawiają się pierwsze pąki liści. Drugim czasem jego połowu jest wówczas, kiedy na wodzie pływa dużo liści. To czas tzw. schodzącego węgorza, czyli tego, który do nas już nie powróci. Schodzący węgorz ma co najmniej 70 cm długości, czyli Twoje są jak najbardziej godne „zazdrości”
.
W jeziorach bezodpływowych węgorze dorastają do dużych rozmiarów czego dowodem jest rekord Polski ponad 6 kg Pana Lisowskiego z Legnicy (o ile się nie mylę).
Nęcenie wskazane...