Panowie, dyskusja jest bardzo ciekawa
Widze różne opinie i każdy ma rację tutaj.
Ja nie uważam, że Jaxon jest w Polsce niepotrzebny, jest wręcz wymagany. Polaków nie stać na sprzęt taki jak w UK, nawet Angole nie mają aż tyle kasy. Filmy które oglądacie z UK, z tymi koszami po 1000 funtów, kijami za 300, tyczkami za 3-4 koła, to rzadki widok w UK. Mają te rzeczy zawodnicy sponsorowani głównie (inaczej jest w karpiarstwie, bo tutaj jest rewia mody, i jak nie masz alarmów na poziomie Delkima i kijów za 100 funtów minimum to jesteś frajer pompka i łowca leszczy a nie karpiarz). Ja sam używam kijów Koruma i Drennana tanich, podobnie jest z kołowrotkami. Nie potrzebuję super różdżek, zdaję sobie sprawę, ze tym co mam połowię praktycznie tak samo, w zawodach nie startuję. Więc jak ktoś łowi tanim sprzętem, to nie jest to złe.
Jednak w Polsce to co mnie zaskakuje, to brak pewnej strategii i sposobu na zdobycie klienta co chce czegoś więcej. Z roku na rok tych ludzi przybywa. Pojawia się problem dystansu pomiędzy firmami z Polski i UK czy Francji. I nie jest to wcale wynikiem mniejszego PKB Polski, wg mnie to grzech zaniechania. Każda szanująca się firma powinna przeznaczać część zysków na badania, nowości. Walka o klienta to ciągłe oglądanie się na konkurencję, jesteś jednym z pierwszych, chwila nieuwagi i oglądasz plecy, znajdując się w tyle. Takie firmy jak Salmo, potrafiły podbić rynki zachodnie, sukcesem nie było ściąganie woblerów z Chin, ale szukanie własnych rozwiązań, własna fabryczka. Angole działają w różny sposób, są firmy jak Drennan, zatrudniające 400 osób, są jak Preston, gdzie pracuje ich bodajże kilkadziesiąt. W Guru kilka lub kilkanaście... DLaczego patenty angielskie sprawdzają się na naszych wodach? My mamy przecież troszkę inne, nie ma u nas tylu komercji małych i płytkich. Więc tym bardziej inna specyfika łowisk powinna pobudzać do kombinacji. W UK nie łowi się na ochotkę, pinkę stosują tylko wyczynowcy - więc pewnych rzeczy nawet nie zobaczymy. Aż prosi się aby tu kombinować, nieprawdaż? A na polu zanętowo-przynętowym? Mamy tańszą produkcję i można sporo zdziałać, rzekłbym nawet poszaleć, rynek rosyjski jest tez chłonny,polskie firmy maja tam przetarte szlaki...
Dlatego tutaj warto zwrócić uwagę gdzie jesteśmy. Patriotyzm to nie może być tylko ślepe chwalenie tego co polskie, lub raczej chińskie z polskim logo. Powinniśmy wymagać czegoś więcej. Wielu z Was uważa, że polskie firmy nie muszą. Ale czy naprawdę? Kto z Was pamięta sklepy pięć lat temu i dzisiaj. Widzicie różnicę? A to przecież początek
Preston z Korumem i Sonu nie chcą sprzedawać w Polsce, firmy musza się prosić o towar. Lepiej ustawił się Drennan lub Dynamite Baits - ale tez nie ma szału. Jeżeli jednak zaczną działać, mocno wyprą produkty polskie lub sprawią, że będzie się ich mniej sprzedawać. Wędkarzy w Polsce już przybywać nie będzie, odchodzi stare pokolenie, często konserwatywne i oporne na to co nowe. Więc z roku na rok przybywa tych uświadomionych, demografii się nie da oszukać.
Teraz kolejna rzecz. Ceny z UK są dostosowane do rynku brytyjskiego. To oznacza, że u nas, odpowiednik polski powinien być tańszy. Dlaczego nie jest? Lub dlaczego go nie ma? Czy nie uważacie, że powinien on istnieć i to w szerokiej gamie? Dlaczego zanęta z Lorpio kosztuje tyle co MMM, a taki Feeder Bait jest nawet od niej droższy? Czujecie się z tym dobrze? Ja nie do końca, bo widzę potencjał, z którego się nie korzysta. Do tego dochodzi problem nachalnej ściemy, czyli obietnic na papierze czy opakowaniu. Macam pickery Dragona i po przeczytaniu ich opisów jest mi głupio, bo mam wrażenie, ze projektował je ktoś, kto nie za bardzo kumał po co one są, a opisy to literacki popis. Co z tego, ze będą służyć lata, jak są sztywne i będą spinać nam ryby? Co z tym waleniem nazwy 'method' gdzie popadnie? Czy takie zabiegi są wskazane, czy walenie kitów to dobra strategia?
I nie chodzi tu o samego Jaxona. Bo to marka w Polsce potrzebna (ja jednak unikać jej będę jak ognia). Bardziej o podejście. To nie jest atakowanie polskich firm, bardziej wykazywanie im tego, że nie potrafią zagospodarować pewnej niszy. Bez tego zagospodarowania nie będą robili wielu innych rzeczy, nie będą mieli teamów wyczynowych (team Jaxon łowiący na sprzęcie tej firmy - niezła koncepcja, co?), nie będą robić własnych wód, zawodów, nie bedzie sponsoringu z prawdziwego zdarzenia, a więc nie będzie wielu zawodów, nagród. Nie będzie więc prawdziwych testerów (nie mówię o wyrobnikach, co dostają sprzęt i ich zadaniem jest wykazać, że łowi on wielkie ryby zawsze i wszędzie - bo to są wędkarze 'sponsorowani'), wynalazków, będzie droga na skróty. Sami na tym tracimy. Zobaczcie kto sponsoruje zawody feederowe w Polsce - największe z nich to Matrix. Trochę szkoda, co?
A co do tematu wątku. Zobaczcie jak można go interpretować pod względem firm brytyjskich i polskich. Czym innym jest rozmawianie o różnicach w Drennanach czy Prestonie (w modelach tanich i drogich) a w takim Jaxonie czy Kongerze
Można tez to połączyć i zapytać o różnice między polskim feederem za 200 PLN a brytyjskim za 1000. To praktycznie trzy różne tematy