Czytam panowie waszą dyskusję,ale nie widzę by ktoś zwrócił uwagę na ważny fakt-rozwój rolnictwa . Odkąd Polska należy do krajów Unii,rolnictwo przeobraziło sie w potężny biznes. Stety,albo niestety,nasze wody padły ofiarą środków nawożących,które przedostają się albo bezpośrednio ,albo pośrednio z wodami gruntowymi do wód otwartych. Odczyn ph ,jest coraz bardziej kwaśny,a to niekorzystnie wpływa na ikrę,że o kwitnieniu wody nie wspomnę. Z tym nie zrobimy nic.
No dobrze ktoś powie,ale przecież w innych krajach,jest lepsze jeszcze rolnictwo i są ryby. Tak owszem,ale po pierwsze,rozmawiamy w ogóle o innej kulturze łowienia. Niemcy, Brytyjczycy,Włosi,Czesi,czy oni zabierają ryby ze sobą ? Nie,gdyż o wiele bardziej cenią sobie walory smakowe ryb morskich. Ktoś pisze,że wędkarz wyłowi promil rybostanu akwenu. Totalna bzdura. Polak ma w sobie rodzaj czynnika zachłanności. Bierze lin ? Trzeba brać ,bo dobry i niewiadomo,czy prędko złapię,to samo szczupak itp. Pzw musi przejść reformy,rybacy święci nie są,kłusowników jest wielu,ale w mojej opinii,to wędkarz najbardziej trzewi akweny i zaraz po nawozach,najbardziej przyczynia się do zubażania rybostanu.
Podam dwa przykłady moich łowisk. Jedno Pzw,drugie prywatne. Każde ma dużą presję wędkarską. Zbiornik 100h oraz 240h. Każdy jest rybny i wszystko byłoby pięknie,gdyby nie fakt ,że ryba jest bardzo himeryczna oraz trudno ją złowić ,bo często przebywa na odległościach 50+m od brzegu. Przeciętny spławikowiec,który nawet nie kojarzy słowa slider,nie ma szans połowić czegokolwiek innego niż mały krąpik,czy płoteczka ,a i to tylko na wiosnę. Łodzi pływa dosyć sporo,ale ludzie nęcą ziemniakami (często z obiadu) ,lub surową kukurydzą,jeżeli już ktoś idzie w zanętę kupną,to tak ją rozrobi,że nie doleci w kuli do dna. Ryba trzyma się na spadach,a nęcenie w tym przypadku,to już konkretna wiedza,a nie łut szczęscia. Owszem,są Ci,którzy mają wyniki,ale to odsetek,bo czytają fora ,mają wiedzę. Cieszę się z takiego obrotu sprawy,bo w promieniu 25 km ,mam dwa dobre łowiska,ale są dobre tylko dla tego,bo większość wędkujących ,zatrzymała się ewolucyjnie 20 lat temu i w żaden sposób nie chcą przyswajać wiedzy.
Biję się w pierś i sam wezmę rybę,bo lubię lina,leszcza,karasia,ale wezmę tyle co na kolację( i to od czasu do czasu),a nie na miesięczny zapas,i tylko wielkościowego średniaka,bo okazów mi szkoda,zbyt mało ich jest...
Na koniec słowo o pewnym specu,panu Bogdanie Bartonie. Z całym szacunkiem do jego wiedzy i dokonań,ale to rasowy przykład mięsiaża totalnego. Nawet był film na jego kanale,gdzie pokazuje całą (!!!),sklepową zamrażarkę leszcza. Czy to jest zdrowe podejście wędkarskie ? Po nagonce medialnej,filmu już nie ma.
Takich wędkujących ,jest 90% w Polsce. To oni wytrzewili nasze wody i dalej trzewią. Dobrze,że niewielu ma wiedzę i umiejętności.