Ja na leszczach się nie znam.
Wiem tylko, że największe łopaty zdarzały mi się jako przyłów podczas karpiowych zasiadek.
Dobrze zanęcone łowisko dużymi kulami, kukurydzą, pelletem. Zestaw z dwoma kulami 24 mm wywieziony nieraz 400 metrów na dużym zaporowym jeziorze.
Oczywiście, zwykle podczas takich zasiadek karpiowych była to ryba przez nas niechciana. Trzeba było znowu zestaw wywozić. Tak więc nie wszystkie złowione przeze mnie i przez kolegów karpiarzy leszcze były mierzone. Jednak sztuki po 70 cm to bardzo częsty przyłów. Brania głównie w nocy.
Co do samego nęcenia, to wydaje mi się, że bez względu na poławiany gatunek trzeba wziąć jedno pod uwagę. Mianowicie to, kiedy ryba zacznie odwiedzać nasze łowisko.
Złóżmy bowiem, że nęcimy przez tydzień. Ale ryby, na których nam zależy podeszły w ten obszar wody dopiero w 5. dniu. A zatem nasze tygodniowe nęcenie tak naprawdę zanęciło rybę tylko przez 2 dni.
Karpiarzom często zdarzają się podobne scenariusze. Łowisko nęcone przez 2 tygodnie. Po dwóch tygodniach przyjazd na 2 tygodniową zasiadkę. Przez 13 dni zero brań. W ostatnim dniu zasiadki intensywne brania. Czy ryba została znęcona?