MAciek, dlaczego porównujesz Hiszpanię z Polską? To pierwszy błąd, bardzo duży moim zdaniem. U nich w wielu miejscach nastąpiło pustynnienie, więc gromadzenie wody jest pewnym obowiązkiem. Nie oznacza to jednak, że zaporówki pomagają walczyć z suszą. Wiesz o co chodzi tam? Tam po prostu nie ma wystarczającej ilości wody, i rolnicy dostali zakazy pobierania wody z rzek, których stany by się obniżyły bardzo mocno, co mogłoby mieć inne, fatalne skutki. I zaporówki w niczym tu nie pomagają, bo wody jest prozaicznie zbyt mało, bo jest susza.
I o co chodzi? Po prostu rząd zmniejsza ilość wody dostępnej rolnictwu, aby mieli ją ludzie i...turystyka. Napełnianie basenów, pola golfowe, oferta dla milionów turystów, z których każdy się przecież kąpie i często nie oszczędza wody powoduje, zę rządzący mają dylemat - z czego zrezygnować. Do tego brakuje wody pitnej, więc ilość turystów też ma tutaj znaczenie. I co zrobić? Masz odpowiedź? No właśnie, nie masz, bo nikt jej mieć nie będzie. Wody jest zbyt mało aby obdzielić wszystkich, i nie pomoże budowanie zaporówek, zwłaszcza jeżeli są upały przez większą część roku. Im większa zaporówka, tym większe parowanie wody z niej i jej utrata. Dlatego retencja naturalna jest tak istotna. Straty rolników są chyba mniejszym złem niż uderzenie w turystykę, z której Hiszpania żyje bardzo mocno.
Ale skoro już tu jesteśmy, to może znajdziesz odpowiedź jak sobie radzić z tym, że jest taka susza? Opady w Hiszpanii są dużo mniejsze, ostatnio mówiło się o tym, ze są o 30% niższe niż w poprzednich dekadach. Przypomnę, że wg ciebie Zielony Ład nie ma sensu jak i Fir for 55 i inne zapisy, że nic się nie stanie, jak będziemy dalej zwiększać emisję CO2. Dlatego kompleksowe działania jak najbardziej są potrzebne, z wielu względów. Sama Polska ma podobny problem, wody brakuje, coraz bardziej. Już dawniej jej brakowało, zwłaszcza na Śląsku, stąd były plany aby zmienić bieg Wisły. Taki Wrocław bierze wodę z rzeki Oławy, to główne źródło dla tego miasta i okolic. Jeżeli poziom wody się obniży mocno, to może być ciężko, a mowa o wodzie pitnej tylko, i są rejony, gdzie zagrożeniem są przerwy w dostawach wody.
Nie rozumiem też, dlaczego uważasz, że retencja naturalna nie jest związana z ilością wody ogólnie. Im więcej wody uwięzionej w mokradłach, łąkach, lasach itd, tym więcej wody w rzece, jeziorach a więc i zaporówkach. Po prostu po ulewnych deszczach woda wolniej spływa, tym bardziej można wspomóc się retencją w zbiornikach! To o czym ja piszę, to że budowa zaporówek nie pomoże w walce z suszą, jest dokładnie na odwrót, to tylko pogarsza sprawę. Ale na to idą politycy, bo budowa zaporówki to miliardowe inwestycje, podczas gdy retencja naturalna to ewentualnie miliony które na to pójdą. Do tego nie trzeba tu betonu, zbrojeń, materiałów budowlanych, dlatego jest ściema i robienie wody z mózgu, aby usprawiedliwić wydanie siana na coś, czego nie potrzebujemy i co będziemy potem za jeszcze większe pieniądze rozbierać lub ładować kasę, aby się nie zawaliło (jak to ma miejsce z wieloma progami wodnymi).