Popieranie polskich produktów ma sens, sam w UK kupuje często polskie rzeczy w brytyjskim hipermarkecie. Nie wiem czy macie pojęcie, jak wiele polskiej żywności sprzedaje się teraz na Wyspach... W każdym sklepie praktycznie kupi się już polskie piwo, w większości jest spory wybór...

Co do wędkarstwa to już nie jest tak różowo, bo wiele rzeczy to Chiny, co najgorsze Polacy nie chcą sami szukać innowacyjnych rozwiązań. I nie chodzi tu wcale o to kto jest mądrzejszy - po prostu Angole to robią, a Polacy nie.Firmą która dba o renomę i wizerunek jest Dragon, podoba mi się takie podejście do sprawy, szkoda, że odpuszczają w kilku dziedzinach. Może z czasem będzie lepiej...?
To czego brakuje, to wreszcie otworzenia się... Pamiętam jak ponad dwa lata temu krytykując rurki splątaniowe spotykałem się z różnymi atakami, niedowierzaniem, sprzeciwem. Dzisiaj już Metoda zaczyna rządzić, coraz więcej osób jej używa, ze świetnym skutkiem. Gdyby tacy producenci koszyków zanętowych, przewidywaliby rewolucje która nastąpi w Polsce, odpowiednio by się do niej przygotowali. Niestety, teraz muszą oglądać plecy firm zachodnich, o ile jeszcze je widzą

Zastanawiam się w ogóle - dlaczego nie współpracują z jakimiś dobrymi wędkarzami - aby wciąż dostarczać coś nowego na rynek? Dlaczego nie reklamują się, nie łączą sił z jakimś producentem zanęt, aby razem się reklamować, robić zawody, opłacać swoją drużynę feederową (która coś wygrywa i o której głośno). Niestety, wiele firm ma beznadziejną stronę WWW, nie ma Facebooka, czyli... marketing jest cieniutki. Czasy się zmieniają, trudno liczyć aby wędkarze się dopasowywali do producenta, to już koniec wielkich zysków z klepania czegoś w garażu.
Ale część firm radzi sobie dobrze, Lorpio swoimi pelletami chociażby wstrzeliło się idealnie w rynek, konkurencję zostawiając daleko w tyle. Mi aż trudno było uwierzyć, że tak wiele polskich firm - Gutmix, Nysztal, Boland, Traper, Dragon, i cała masa innych nie dostrzegło co się będzie sprzedawać, i oddało pola konkurentowi. Teraz muszą odrabiać straty... Ciekawe czy się nauczyli czegoś?

Dlatego żałuję, że brakuje u nas innowacyjności w pewnych dziedzinach. Są oczywiście i mocne strony - przynęty spinningowe, wędki... Powinno sięjednak postawić na własne rozwiązania. Na moich oczach Sonubaits rozszerzyło swoja ofertę o zanęty, których wcześniej nikt nie robił, są tam składniki których się 'łączyć nie powinno' jak twierdzili niektórzy. Teraz poszli za ciosem, waląc serię ochotkową. To się nazywa być na początku, w czołówce stawki, tworzyć pewne trendy. W Polsce natomiast w wielu przypadkach innowacyjność kończy się na wynalazkach typu pellet czereśniowy, z arbuza, zanęta o smaku gruszek

Czyli kolejny aromat którym nasącza się mielone resztki z jakieś piekarni. Jakby nie można dodać do zwykłej zanęty zmielonych pelletów halibutowych, konopi, wszystko zmielić i wypuścić zanętę tanią i dobrą. To już dawno powinno być do kupienia!
Dlatego nie mam problemu z tym, że promuję pewne rozwiązania które nie są polskie. Mam wrażenie, że rodzime firmy muszą się'obudzić' - i produkować to czego szuka polski rynek, być w czołówce stawki. Bo kolejna zanęta o smaku truskawki to słaby pomysł na rozwój... Jestem pewien, że jest masa rzeczy, które możnaby sprzedawać w UK a robić w Polsce!