Jeszcze 22 dni... Trochę kiepsko to wygląda. To nie jest matura czy lot na Marsa, żeby tak odliczać wypad na ryby. Trochę tak, jakbyś odliczał tygodniami, kiedy wyskoczysz do kina/na piwo/na rower...
Albo musisz z dystansem spojrzeć na swoje życie, bo coś tu stanowczo nie gra, albo nie mieszkasz w domu, tylko cały czas jesteś w delegacji. Wtedy kupujesz wędkę typu travel i latasz ze spinningiem, gdzie Cię akurat robota rzuciła.
Ja pracuję baaardzo dużo. Zdarza się, że w tygodniu wyrobię pod 100 godzin. Wiadomo, że w takim tygodniu nigdzie nie wyskoczę. Ale ogólnie nauczyłem się cieszyć z krótkich wypadów, takich po 3h. I gdy pracuję tylko trochę więcej niż ktoś na etacie, to spokojnie jestem w stanie 2-3 razy w tygodniu nad wodę wyskoczyć.
Za 22 dni może lać. Możesz zachorować Ty, żona, dziecko... I wracamy do początku mojego wywodu. Coś tu nie gra. To tylko wypad na ryby.