Cześć,
Natknąłem się na mój wątek z przed ponad dwóch lat i muszę przyznać, że dawno już nie udało mi się urwać szczytówki. Zmieniłem nieco technikę rzutów i dbałość o szczegóły. Są, według mnie 4 kluczowe elementy, które pozwalają pozostać szczytówce całą:
1. Po sprawdzeniu przed sobą, że linka swobodnie przesuwa się przez przelotki, odsuwam podajnik do tyłu nie na wprost ale po lekkim łuku. Doszedłem w tym do jakiejś wprawy i nie mam problemów z celnością. Przy rzutach siłowych, długodystansowych, sprawdzam dodatkowo, czy podajnik za mną przesuwa się swobodnie.
2. Rzut nie może być silny ale krótki i nerwowy. Przy długich rzutach trzeba prawe ramię wyprostowane odchylić maksymalnie do tyłu, lewe też prawie wyprostowane i długim, silnym ruchem obu ramion opuszczamy wędkę blisko tafli wody, prawe popycha wędkę do przodu, lewe dociąga dolnik do siebie. Szybko podnosimy wędkę znad wody i ustawiamy ją w linii wysuwania linki.
3. Pierwsze metry żyłki przy mocniejszych rzutach szybko się strzępią. Pierwszym objawem jest skrzypienie żyłki podczas napinania zestawu, drugim, przy odrobinie szczęścia wylot szczytówki z zestawem a trzecim, nieuchronne urwanie szczytówki.
4. Nieprawidłowo osadzone przelotki. Nie mają aż tak dużego znaczenia na urywanie szczytówek, jak pierwotnie sądziłem. Przy zachowaniu powyższych zasad zdarzają się rzadko. Jednak nieprawidłowo osadzone przelotki często powodują przesunięcie się osi szczytówki do osi głównej wędki w bok, tym samym poluzowaniem złącza szczytówki z wędką. Powoduje to tendencję do wypadania poluzowanej szczytówki podczas rzutu. Niestety zauważyłem to w 70% posiadanych szczytówek. Dość dobrze jest w Browning Shere, w większości, choć nie wszystkich By Dome, w innych to już różnie. Nie mam siły poprawiać wszystkie. więc robię to tylko w najbardziej upierdliwych przypadkach.