Dyzma, odnośnie do Twojego linku - ja jeżdżę autem z roku 2000. Trzeba do niego dokładać, owszem, bo po prostu co chwila jakaś drobna część już z wieku nie wyrabia. Ale jest to mniej lub bardziej auto niezawodne. Wystarczy słuchać, że coś zaczyna pstrykać i od razu zrobić. Wtedy wychodzi tanio i szybko. Nie ma żadnych fajerwerków, co to co chwila się psują i bez serwisu z komputerem nic nie zrobisz. Dla własnego komfortu zwróć tylko uwagę, by była klima i by była ona szczelna, bo znowu unia jakieś przepisy wprowadziła i teraz nie może być rocznie wycieku jakichś śmiesznych ilości, co to krowa się raz zebździ i więcej do atmosfery idzie. A naprawa takich akcji to już spore pieniądze.
Jeśli trafisz na zadbany egzemplarz, będziesz jeździł. Jeśli kupisz nieopatrznie rzęcha, wydasz drugie tyle na naprawy i auto spędzi sporo czasu w warsztacie - potem też będziesz jeździł. Ale szkoda kasy i nerwów.