Autor Wątek: Zarybienie chorymi karpiami  (Przeczytany 17162 razy)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #30 dnia: 06.11.2020, 22:17 »
Od razu widać, że masz wiedzę, ale szczątkową :)

Po pierwsze w USA czy w Australii karp się rozmnaża, przez co jest gatunkiem inwazyjnym, który wypiera inne. W Polsce zaś się nie rozmnaża, więc nie stanowi takiego zagrożenia,co jest chyba oczywiste. Po drugie powołujesz się na jakiś przykład danego zbiornika, ale ja nie twierdzę, ze nalezy jeziora zarybiać karpiem bardzo mocno. Wody naturalne, te większe, głównie jeziora,  jak najbardziej można zarybiać wg obowiązujących przepisów, natomiast mniejsze zbiorniki można podzielić na dwa typy i do jednego ładować sporo karpia. tak aby było go dużo, i aby ludzie mogli go odławiać. Zarybiałbym sztukami mającymi 1-2 kilogramy, i ustanowił odpowiednie limity, wody zaś pilnował. Wtedy wielu wedkarzy zabierających ryby tam by łowiło, odpuszczając innym gatunkom. Tym bym przedłużył okres ochronny i zwiększył wymiary, jak i ograniczyl zabieranie. Karp byłby więc zadośćuczynieniem :)

Kolejna rzecz - piszesz o jeziorze co słynęło z.... Zacznijmy od węgorza. Karp nie ma nic do węgorza i mu nie szkodzi, więc przykład jest zły. Sandacz - czy tutaj karp naprawde mu szkodzi? Sandacz pilnujący gniazda nie zapada w letarg ale odgania aktywnie ryby, więc nie rozumiem dlaczego karpiom by nie podołał. Pierwsze słyszę coś takiego. Największym wrogiem sandacza w Polsce jest człowiek, i jeżeli szukałbym winnego załamania się jego populacji, to ludzi bym tu wskazał, nie karpia :)

Wypisz wymaluj Ebro... Przykład nietrafiony jak ten z USA. Karp nie jest czymś nowym w polskich wodach, jest od dłuższego czasu, ale w takiej ilości od 60-80 lat. I co takiego niby zrobił? Polscy naukowcy przytaczają przykład jeziora mazurskiego, w którym karpie doprowadziy do wykorzenienia roślinności zanurzonej, zamulenia wody. I faktycznie, jest to negatywne działanie. Jednak aby to się działo, musi być w tej wodzie pewna koncentracja karpia. I właśnie w tym wic, aby nie przekraczać tej ilości. Bo w pewnej ilości karp nie będzie żadnym problemem. Patrz wiele polskich wód, jak i w Europie, warto zwłaszcza przytoczyć przykład czeski.

No i właśnie, czy Czechy są zniszczone karpiem? Jakoś tego nie widzę :)
Lucjan

Offline booohal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 298
  • Reputacja: 539
  • Płeć: Mężczyzna
  • Krzyś
  • Lokalizacja: Sieradz, Warta
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #31 dnia: 06.11.2020, 22:24 »
To oczywiste, że karp w Polsce się rozmnaża.
Na jednego białego i hak 18 złowiłem masę "lipcówek" na Jeziorsku, które zarybianie jest minimalnie kroczkiem.
Panowie, policzmy głosy:

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #32 dnia: 06.11.2020, 22:31 »
Rozmnaża się sporadycznie, czyli jest to wyjątek potwierdzający regułę, że się nie rozmnaża :)

Gdyby karp się w Polsce rozmnażał, nie mielibyśmy takich problemów z wodami, bo mielibyśmy gatunek o sporych przyrostach, występujący w większości zbiorników, nie trzeba by tyle zarybiać.
Lucjan

Offline booohal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 298
  • Reputacja: 539
  • Płeć: Mężczyzna
  • Krzyś
  • Lokalizacja: Sieradz, Warta
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #33 dnia: 06.11.2020, 22:46 »
Dlatego nie możemy się opędzić od sandaczy czy linów.
Panowie, policzmy głosy:

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #34 dnia: 07.11.2020, 08:45 »
Uważasz, że za wybiciem lina stoi gatunek cyprinus carpio? Ja zapewniam, że nie, zrobił to i robi homo sapiens, z podgatunku homo postsovieticus :)
Lucjan

Offline booohal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 298
  • Reputacja: 539
  • Płeć: Mężczyzna
  • Krzyś
  • Lokalizacja: Sieradz, Warta
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #35 dnia: 07.11.2020, 08:48 »
Oczywiście, że tak nie uważam.
Wyśmiewam tylko Twoje logiczne fikołki.
Panowie, policzmy głosy:

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #36 dnia: 07.11.2020, 09:01 »
Ale jakie fikołki? Sam je wykonujesz. Złowiłeś małe karpie w zaporówce i to jest dowód niby, że karp się w polskich wodach rozmnaża? Być może na Jeziorsku są miejsca z cieplejszą wodą, gdzie tarło dochodzi do skutku, jak na Dzierżnie Dużym. Ale to są wyjątki potwierdzające regułę.

Do tego zanim karpia się zacznie oskarżać o zagładę innych gatunków, warto zerknąć na ilość karasia srebrzystego w polskich wodach.
Lucjan

Offline booohal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 298
  • Reputacja: 539
  • Płeć: Mężczyzna
  • Krzyś
  • Lokalizacja: Sieradz, Warta
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #37 dnia: 07.11.2020, 09:07 »
Zakładasz, że obwiniam karpia o cokolwiek. Wiesz lepiej co mam w głowie co jest znamienne dla Ciebie.
Twierdzenie, że karp nie rozmnaża się w naszych wodach jest błędne i tylko i wyłącznie do tego się odniosłem.
Obserwowałem tarło karpia na Jeziorsku (na pewno skutecznego ), Sulejowie, Ty podajesz przykład DD. To masa wody Pewnie jest ich o wiele więcej. Nie można tu mówić o wyjątkach potwierdzających regułę.
Panowie, policzmy głosy:

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #38 dnia: 07.11.2020, 10:43 »
Na ile wód w okręgu katowickim karp się wyciera? Jeżeli jest to jedna lub kilka na sto kilkadziesiąt, łącznie z setkami kilometrów rzek, to mówimy o wyjątkach. Na północy Polski gdzie jest zimniej karp nie wytrze się w ogóle.
Lucjan

Offline booohal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 298
  • Reputacja: 539
  • Płeć: Mężczyzna
  • Krzyś
  • Lokalizacja: Sieradz, Warta
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #39 dnia: 07.11.2020, 11:07 »
łącznie z setkami kilometrów rzek
;D ;D ;D
Cały Luk :)
Panowie, policzmy głosy:

Offline Azymut

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 447
  • Reputacja: 578
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #40 dnia: 07.11.2020, 11:26 »
Ja ubolewam nad czymś innym, mianowicie że nie ma ani jednego w całym kraju zbiornika wodnego (staw, jezioro) pod szyldem pzw który byłby wolny od karpia.

Tyle pięknych wód typowo linowo karasiowych mam wokół siebie a wszystkie są docelowo traktowane jako obojnia karpia.

Aż serce się kroi na myśl o takich możliwościach gdzie rybostan stanowiłaby płoć, lin i karaś, uzupełniony o okonia i pojedyncze szczupaki...
https://www.instagram.com/match_n_feeder/

PB:
Karp 93 cm, (83 cm PZW)
Amur 83 cm,
Jesiotr 110 cm,
Lin 52 cm,
Karaś pospolity 41 cm,
Karaś srebrzysty 44 cm,
Leszcz 69 cm,
Jaź 50 cm,
Płoć 37 cm.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #41 dnia: 07.11.2020, 11:48 »
Problem w tym, że u nas ciężko o wodę linowo-karasiową. I nie należy winić tu samego karpia. Po prostu karaś pospolity i lin mają słabe przyrosty, i przy zabieraniu z obecnymi limitami gatunki te nie dają rady presji wędkarskiej. Więc problemem jest ilość zabieranych ryb i obecna polityka odnośnie gospodarki wodami. Karp dla PZW to idealne 'mięso', ponieważ rośnie jak na drożdżach. Bez niego byłoby ciężko o rybę, i mielibyśmy zbiorniki jak w okręgu mazowieckim.

Niestety, wielu wędkarzy nie rozumie, że karp tak naprawdę 'ratuje' wiele wód, a może uratować dużo więcej. Gdyby jeszcze orędownicy usunięcia karpia chcieli tarła naturalnego... Ale tak niestety nie ma. Bo wędkarze nie mają wiedzy, nikt ich nie edukował całe lata. Dlatego mają zbiór jakichś prawd objawionych, zazwyczaj mających za zadanie potwierdzanie jednego - że ryby należy zabierać.
Lucjan

Bombay

  • Gość
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #42 dnia: 07.11.2020, 11:49 »
Na ile wód w okręgu katowickim karp się wyciera? Jeżeli jest to jedna lub kilka na sto kilkadziesiąt, łącznie z setkami kilometrów rzek, to mówimy o wyjątkach. Na północy Polski gdzie jest zimniej karp nie wytrze się w ogóle.
To powiedz mi jedno, jakim cudem nigdy nie złowiłem karpia ociekającego mleczem lub ikra jak wiosenne leszcze czy płocie. Nie znajdzie się wodą w Polsce o temperaturze 18-20stopni w czerwcu? Ten półśrodek jest właśnie niebezpieczny przez taki sposób myślenia jak twój. Zarybić kroczkiem wszystkie wody w potem trzeba czekać aż pojawi się lin, sandacz, szczupak. Naprawdę bezmyślne niszczenie łowisk.
Wypędzanie sandacza z tarlisk było obserwowane przez wielu wędkarzy i możesz podjechać i popytać się wędkarzy.

Jak dla Ciebie spełnienie marzeń jest łowienie kroczków to twoja sprawa mnie krew za każdym razem zalewała jak mialem łowić tak kroczki jak Zbyszek. Równie dobrze można pojechać na staw hodowlany i bawić w super wędkarza



Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 497
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #43 dnia: 07.11.2020, 12:10 »
To powiedz mi jedno, jakim cudem nigdy nie złowiłem karpia ociekającego mleczem lub ikra jak wiosenne leszcze czy płocie. Nie znajdzie się wodą w Polsce o temperaturze 18-20stopni w czerwcu? Ten półśrodek jest właśnie niebezpieczny przez taki sposób myślenia jak twój. Zarybić kroczkiem wszystkie wody w potem trzeba czekać aż pojawi się lin, sandacz, szczupak. Naprawdę bezmyślne niszczenie łowisk.

Jeżeli ryba nie pozbędzie się ikry lub mlecza, może mieć spore problemy. Nie bez kozery większość karpi  które giną pada na wiosnę, w okresie tarła właśnie. A dlaczego nie złowiłeś karpia z mleczem nigdy? Ja też ich często nie łowię, może nie biorą podczas tarła? 8)

A co do zarybień kroczkiem. Ja wcale nie popieram takich zarybień, wali się tyle tej ryby, bo jest masa chętnych na mięso, którym by żyłka pierdząca pękła, gdyby zarybiono linem i karasiem. To właśnie przez fanów mięsa mamy taki syf. Bo te zarybienia wcale nie są mądre. I nie karpiarze chcą aby tak robiono wcale...

Kolejna rzecz to pretensje do 'garbatego' jakie tu wysuwasz. To, że ryby maja pleśniawkę, wcale nie jest związane z tym, że każdy karp ją ma i zaraża inne gatunki. Ryby które ją mają sporo uszkodzeń, to jest powód dlaczego ta choroa się rozwija. Więc jak już ktoś zawinił, to dostawca materiału zarybieniowego lub ci co zarybienia przeprowadzają. Piszesz też o rybach karmionych maczkami i antybiotykami. Większość karpi karmiona jest zbożem, bo jest najtańsze. Pellety to raczej pokarm dla narybku.

Jak dla Ciebie spełnienie marzeń jest łowienie kroczków to twoja sprawa mnie krew za każdym razem zalewała jak mialem łowić tak kroczki jak Zbyszek. Równie dobrze można pojechać na staw hodowlany i bawić w super wędkarza

Kolejny strzał kulą w płot. Ja nie jestem fanem łowienia kroczków i zarybień nimi każdej wody, wolałbym aby wpuszczano większe ryby. Ale PZW na to nie stać, do tego wędkarze musza sami zrozumieć, że wodę i rybostan się buduje. BUDUJE. Docelowo zarybienia kroczkiem powinny mieć miejsce na początku i później jako uzupełnienie (co kilka lat). U nas jednak nie czeka się aż woda dojrzeje, tłucze się wszystko na maksa, byle więcej zabrać, aby inny nie uprzedził. Więc tak naprawdę pretensje należy mieć do wędkarzy, którzy nie rozumieją jak wodami gospodarzyć. Bo kto chce aby tyle zarybiać? Przecież to oczywiste, że fani mięsa, którzy nie poczekają aż ryba urpsnie i  będą zabierać bez myślenia co dalej. Więc pretensje powinieneś mieć do nich, ja mam wrażenie, że próbujesz te winę przypiąć  mi :)

Jeszcze raz, karpia można wprowadzić masowo do wybranych zbiorników (tzw. wanien z karpiami), aby w ten sposób dać możliwość wędkarzom zabrać rybę, kosztem ograniczeń w połowie innych gatunków. Zaś każdy zbiornik może mieć małą lub dobrą populację karpia, to znaczy taką, która nie oddziaływuje negatywnie na zbiornik w dużym stopniu. I szafa gra. U nas jednak trwa wciąż rybobicie, i zabiera się dużo więcej niż wynoszą możliwości zbiorników. Stąd tak masakryczne zarybienia kroczkiem karpia non stop.
Lucjan

Offline selektor

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 532
  • Reputacja: 1460
  • Lokalizacja: Catch & w Łeb & Realese on Patelnia
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Zarybienie chorymi karpiami
« Odpowiedź #44 dnia: 07.11.2020, 15:04 »
Ja się niedawno dowiedziałem, że jeden z okręgów PZW zarybia swoje rzeki karpiem i amurem. Masakra. Jest to zakazane i grozi odpowiedzialnością karną oraz odebraniem obwodów rybackich przez państwo. Szczególnie amur jest olbrzymim problemem dla polskich wód. Pojawił się on w Polsce już w latach 60-tych XX w. PZW zarybiał nim jeziora i rzeki już w latach 80-tych. Nic dobrego z tego nie wyszło.

Tam gdzie były prowadzone zarybienia amurem ryby traciły miejsca do tarlisk, ale też np. następował spadek ilości ptaków (łysek, łabędzi). Jest on też przede wszystkim źródłem patogennych tasiemców, które szkodzą innym rybom. Moim zdaniem miejsce karpia i amura powinno być w stawach, ewentualnie w mocno zeutrofizowanych niewielkich nieprzepływowych jeziorach. Na pewno nie w rzekach i przepływowych jeziorach. Wystarczy zobaczyć jak szybko rośnie karp i amur, aby uświadomić sobie jak dużą konkurencję pokarmową stanowi dla innych ryb. Karp już rozmnaża się w wielu miejscach Polski. Krzysiek podał przykład Jeziorska. Ma tam idealne jak na Polskę warunki do rozrodu.  A płodność karpia jest bardzo wysoka.Karp przecież konkuruje ze wszystkimi rybami odżywiającymi się bentosem. A w zależności od "genu" potrafi rosnąć bardzo szybko i do kolosalnych jak na polskie warunki rozmiarów. Ryjąc w poszukiwaniu bentosu uwalnia też biogeny do wody, tylko przyspieszając eutrofizację zbiornika. Tam gdzie się rozmnaża jest olbrzymim zagrożeniem dla tej wody. Takie jest przynajmniej moje zdanie.