Ja uważam, że spokojnie można wychodzić poza zalecenia producenta odnośnie grubości żyłek przy kijach. Bo oznacza to raczej najlepszy przedział, w którym wędka najlepiej pracuje, nie zaś, że kij strzeli. Kiedys pojechałem na spławik na komercyjkę, pewny, ze mam wszystko. Ale miałem tylko kręcioły feederowe, z żyłką 0.23 mm. Ktos by powiedział, że nie powinno się tak robić (łowić tak grubo matchówką). I okazało się, że matchówka holuje karpie jak ta lala. Hol skrócony bardzo mocno, nic nie trzeszczało. A w zaleceniach było bodajże max. 0.18 mm. Znów w swym Garbolino Maxim, szybko złamałem szczytówkę 1.5 oz, potem pękła 1 oz i zostałem z 0.75 oz tylko. Łowiłem podajnikami 45 gramów, z żyłką 0.26 mm, i nawaliłem karpi ponad 30 sztuk, do 5-6 kilo. Ten sam zestaw i pobiłem rekord swój, około 90 ryb, z czego 49 linów. Hol skracany był do minimum, wręcz był siłowy, ryby miały około 2-3 kilo. Nie było czasu na zabawy

I łowiłem tak aż do przesiadki na inne kije i było OK.
Dlatego można spokojnie przesadzać wg mnie. Nie zmienia to faktu, że można też skutecznie łowić z cienkimi żyłkami duże ryby, co pokazał mi Piotr właśnie na Ochabach. On miał swoje feedery Trabucco i żyłkę 0.23 czy 0.24 mm, i kosił jak kombajn

A co się tyczy pytania głównego, to przy feederze jest dość łatwo, bo należy zatopić żyłkę, po czym skręcać ją tak, aby szczytówka lekko się napięła. Jak sie prostuje, to znów trzeba zrobić to samo, aż pozostanie w ugięciu, chociażby lekkim. Powolne napinanie ma też swe plusy, bo więcej żyłki pozostaje na dnie. Problem mam za to czasami, jak łowię kijam ina wprost, lżejszymi podajnikami (np. 30 gramów). Wtedy mam wrażenie, że przesuwam zestaw. Dlatego wolę podajniki 56 gramów, aby mieć pewność, że dobrze są zakotwiczone. Bez tego tracę wiarę w sukces, a to bardzo złe
