Niektórzy chyba nie zrozumieli ideii tematu.
Sama zanęta,czy to w metodzie,czy tym bardziej w klasyku,nie da nam dobrych efektów bez względu na jej jakość.
Nie przeliczam na złotówki i nie robię kalkulacji. Kto mnie zna,wie że nad wodą jestem raz w tygodniu min. i rocznie trochę towaru idzie,ale nie staram się szukać oszczędności jako takich,tylko szukam maksymalnej skuteczności. Jeżeli tak samo dobra mieszanka,będzie kosztowała mniej,to jest to tylko plus,ale nie główne założenie. Samo robactwo potrafi kosztować więcej w skali sezonu niż zanęty,choć ja akurat bazuję bardziej na ziarnach i pelecie,a dopiero potem na robactwie,a nawet te,staram się sam pozyskiwać,bo tak jak kolega Michał napisał,godziny na przygotowywaniu do wypraw,są tak samo satysfakcjonujące,co nad wodą.
Co do mielenia,to mam taką taktykę,że mielę sobie większość składników i trzymam zw zakręcanych ,podpisanych słoikach np.sól,prażona konopia,siemie,coppens,olej itp. Dzień przed łowieniem, robię mieszankę i zamrażam. Nigdy nie robię na zaś gotowych zanęt,wolę zawsze robić je ze składników. Mielenie na 3 miesiące,to może półtorej godziny roboty tak szczerze. Nie używam dużo zanęty.
Nikomu do portfela nie zaglądam. Nie takie jest przesłanie tematu.
Ps. Gdy puszczą lody,łowię na mielony chleb tostowy za 3 zł,garstkę zmielonego peletu i garstkę ziemi z kolendrą. Parę ziaren konopii,odrobina pinki martwej i płocie na metodą idą pięknie. Polecam