Pomyliłem. Miało być napisane Włochy.
Bardzo możliwe, że obecnie część Niemców zabija ryby nawet poza granicami swojego kraju. Ktoś wymyślił głupi przepis dotyczący łowieni w ich kraju, to niektórzy mogli go przenieść nad wody zagraniczne. To bardzo możliwe. Nawiasem mówiąc, dobrze to obrazuje ile szkody wyrządzili Niemcy wprowadzając taki przepis na terenie swojego kraju.
Tylko że dla mnie osoby takie to nie wędkarze, a mało ogarnięta hołota spędzająca czas z wędkami nad wodą.
Prawdziwi wędkarze ryby nadal wypuszczają. Dowód w załączniku. Sum jest z Niemiec. Najpewniej z Renu.
Pawciu, To powiedz dlaczego jeszcze kilka lat temu nad włoskimi wodami praktycznie nie obowiązywały żadne przepisy.
Był tylko jeden. Każdy złowiony sum ma wrócić do wody (innych ryb tam praktycznie nikt nie łowi).
Ale około 5 lat temu przepisy i ograniczenia zaczęły się tam pojawiać jak grzyby po deszczu. I zbiegło się to w czasie z "odkryciem" tych wód przez wędkarzy ze wschodniej europy.
Niemcy, Holendrzy, Belgowie, Duńczycy, Austriacy łowili w tych wodach już od drugiej połowy lat 80 tych. Jeden z pierwszych wallercampów powstał tam już na początku lat 90 tych. Co ciekawe założyli go austriacy. To właśnie ten, w okolicy którego łowiliśmy.
Właściciele mają jedną żelazną zasadę. Jeżeli dowiedzą się że zabiłeś suma, to u nich masz przechlapane. Z campu raczej Cię nie wyrzucą, ale o dalszym łowieniu zapomnij. I w przyszłości nie przyjmą Cię już na kwaterę. Po prostu jesteś dożywotnio skreślony. To nie bajka.
Wklejam link do ich strony. Można zadzwonić i sprawdzić.
http://www.wallerangeln.com/index.phpJednak jeżeli nie robiłeś bałaganu nad wodą , to chętnie służyli radą i pomocą nawet osobom które nie były gośćmi ich kwatery. Mieliśmy okazję się o tym przekonać.
Kilka lat temu to był wędkarski raj. Dlatego też tyle o tym piszę.
Niestety wiele osób w Europie nie dorosło jeszcze do liberalnych przepisów.