Poczytałem sobie i tak myślę… właściwie napatoczył mi się Grendziu jako ostatni z komentujących temat, więc:
Grendziu pisze: „Ostatnio u nas nad wodą jeden z majętnych osób złowił amura prawi 17kg dał mu w łeb i go zabrał. maskara zamiast focia, buzi, buzi i do wody” – koniec cytatu.
Grendziu, dlatego on jest bogaty… a Ty, focia, buzi i do wody. Następnie złowi tą rybę rybak, a Ty kupisz ją w sklepie. Mądre to? Z całym szacunkiem, ale głupie jak cholera.
Chociaż nie neguję Twojego postępowania w określonych okolicznościach, to osobiście rozważyłbym całkowity zakaz odłowów rybackich na wodach PZW. Dlaczego? Otóż widziałem odłowy rybaka (na nasze zlecenie, czyli ówczesnego zarządu PZW przez wprowadzeniem rejestrów), ile obrotny rybak – sam jeden - jesienią może wyłowić szczupaków, sandaczy, linów i innej ryby z Odry/starorzecza (przypominam, że te odłowy nie miały przeznaczenia do sprzedaży, ale do policzenia, czyli statystyk).
Ten rybak jasno mówił, że on jest w stanie wyciągnąć w jeden dzień tyle, że całe koło nie złowi i zabierze przez miesiąc. Ile więc „kradną” ryb, naszych ryb bo za nasze pieniądze rybacy, lub całe ich bandy?
Grendziu pisze dalej: „Co potwierdza regułę, że w każdej grupie społecznej ktoś myśli inaczej niż my na tym forum, tylko kurcze dlaczego aż tak często jest inaczej niż powinno być....” – koniec cytatu.
Czyli rozumiem, Ty masz/my mamy receptę na wody pełne ryb, na czyste brzegi, a inni, co biorą ryby to motłoch, bo „to Polacy” – jak wychylił się Nasz Serdeczny Kolega?
Wiesz, pedały też mówią, że to co oni robią, to jest słuszne, a hetero są zboczeńcami… Na świecie są różni ludzie, o różnych opcjach moralnych, politycznych itd., i to jest dobre. Nie chcę komuny i nie chcę robić tak, jak robią „wszyscy na tym forum” a szczególnie ci „bardziej zorientowani” jak się im wydaje.
Darek pisze: „Ja wciąż się zastanawiam, jak w ogóle wędkowanie może się zwrócić. Opłaty za łowienie, sprzęt, akcesoria, zanęty, przynęty, dojazdy, a więc benzyna oraz czas... Przecież to nie może się zwrócić. Ci co tak myślą i do tego dążą, chyba nie potrafią liczyć. Choć może to ja jestem nieudacznikiem, bo łowię tak mało ryb, że nigdy by mi się to nie zwróciło”.
Darku, prawdopodobnie nieświadomie dałeś rozwiązanie problemu. Jeśli wszyscy, których wymieniłeś zarabiają na wędkarstwie, to wszyscy ci muszą dołożyć się do dobrej organizacji wód, czyli zarybień, czystości, infrastruktury.
Nie może być tak, że ktoś produkuje pancerne opakowanie do białych robaków, które opakowanie będzie się rozkładać 1000 lat, BO MU SIĘ TO OPŁACA. Jemu nie może się opłacać produkować i pakować przynęt w takie opakowania. A jeśli produkuje, to za jego pieniądze mają etetowi (a nie społecznie członki PZW) pracownicy sprzątać łowiska.
Ja tylko czekam na pierwszy sklep wędkarski, który w swej ofercie będzie mieć taką czy podobną informację: „ Kupując produkt w naszym sklepie, 1 % ceny produktu idzie na zarybienie X Okręgu PZW”.
Proste?