Autor Wątek: Zarybienia? - Kłamstwo!  (Przeczytany 40973 razy)

Grendziu

  • Gość
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #60 dnia: 02.09.2015, 13:34 »
Grzegorz skąd mam wiedzieć czy byłbym lepszy:) pewnie nie.

 Moim skromnym zdanie diabeł tkwi w szczegółach :) miksuję stare techniki z nowymi i dobrze mi z tym. Używam masy różnych pelletów do zanęcania, szeroką gamę dipów, mam też sygnalizator brań, tri poda i wiele, wiele rzeczy nowych, ale stosuję też bardzo dużo starych rozwiązań i dobrze mi z tym, zanim coś nowego mnie przekona, to dużo razy muszę przetestować:) Może, ze starości nie da się  mnie zmieniać tak szybko :P

Np. do tamtego roku, czy dwóch lat nigdy nie miałem brań na włos, w tym roku już mam i karpie, leszcze i płocie więc jakoś tam się rozwijam :P

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #61 dnia: 02.09.2015, 15:30 »
Grendziu. Powiedziałeś „diabeł tkwi w szczegółach”. Właśnie, ci dziadkowie, ci tzw. „mistrzowie danej wody” mają nad nami kolosalną przewagę, bo oni WIEDZĄ.
Prostym przykładem jest Kadra Narodowa. Na łowisko jadą tydzień wcześniej, łowią, i codziennie wspólnie analizują wyniki i spostrzeżenia. Oni w tydzień mają taką wiedzę, gdzie my indywidualnie zdobywamy czasami latami.
Takim przykładem jest Klub Feedera z Wrocławia o którym pisał Stasiek1. To przykład nie tylko koleżeństwa, ale mistrzostwa, bo doświadczenie jednego przekłada się na doświadczenie całej ekipy. Oni będą mieli wyniki, oni złowią rybę nawet w przysłowiowej kałuży po ulewach… i nigdy nie powiedzą, że nie ma ryb. Godni podziwu i przykładu.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

grzesiek76

  • Gość
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #62 dnia: 02.09.2015, 16:02 »
"Właśnie, ci dziadkowie, ci tzw. „mistrzowie danej wody” mają nad nami kolosalną przewagę, bo oni WIEDZĄ."

Mistrzowie danej wody. No właśnie. Wiedza ogromna, ale zazwyczaj dotycząca konkretnej wody, w której łowią już od lat.
Najpewniej tak było z tym moim znajomym starszym Panem. Na odrze radził sobie rewelacyjnie. Poezja. Jednak fakt jest taki że odwiedzał tę wodę od przeszło 40 lat.

Krócej. Pamiętacie może wizytę pierwszego zagranicznego zawodowego karpiarza w naszym kraju?
To było bodajże w roku 92'. Do Polski na zaproszenie przyjechał Andy Little. Łowiskiem był dwuhektarowy staw w Halinowie pod Warszawą. Pomimo tego że łowisko było chyba tzw. "s", warunki były trudne. Inni wędkujący o ile pamiętam mieli nawet problem z łowieniem karasi srebrzystych. Chyba z powodu upałów.
Andy'emu dawano nikłe szanse na złowienie okazałego karpia, w dodatku na jakieś egzotyczne kulki których tamtejsze karpie zupełnie nie znały.
Efekt, - dwa duże karpie w dwa dni.

Taki był oczywiście cel tej wizyty. Zaprezentowanie skuteczności nowoczesnej techniki połowu karpia.

Relację z tego wydarzenia chyba można znaleźć w Numerze WW 11/92'.

Przepraszam że niemal wszystko jest w kontekście karpia lub suma, ale tak jest mi najłatwiej.

Grendziu

  • Gość
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #63 dnia: 02.09.2015, 18:08 »
A ja wierzę w sukces mojego miksu zanętowego na niemal każdej wodzie, zmienne to są czasami smaki dipów zależne od pory roku :)

Resztę zmieniam pod daną wodę ze względu gdzie łowie. Jeśli jest porażka, to zaczynam od siebie, a potem nawymyślam sobie na około inne teorie :P

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 704
  • Reputacja: 2001
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #64 dnia: 02.09.2015, 18:51 »
Mirku, nowoczesne metody, zanęty i przynęty pozostawiają daleko w tyle białego robaczka i koszyk z rurką. Dziadki może i znają wodę, ale wcale nie rozwijają swoich umiejętności. Co z tego, że łowią od 40-50 lat, skoro robią to ciągle tak samo? Ja widzę, jaki postęp zrobiłem, bo łowię w tych samych miejscach, a efekty mam kompletnie inne. Widzę też dziadków wokół siebie i mam porównanie.

Owszem, ostatnio jak byłem na starorzeczu Narwi, dostałem bolesną szkołę od miejscowych. Ale jeszcze będę tam jeździł i się tej wody pouczę. Jestem pewien, że szybko przeskoczę ich wyniki...

Dlatego bardzo niebezpieczny jest rozwój technik i przynęt wędkarskich (bo z nimi wzrasta skuteczność!) w połączeniu ze starą filozofią walenia wszystkiego w łeb, bo karta i zanęta musi się zwrócić.
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline stas1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 029
  • Reputacja: 303
  • Płeć: Mężczyzna
  • Łowię, bo lubię
    • Galeria
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #65 dnia: 02.09.2015, 19:23 »
Koszyk z rurką to i owszem ale białego lub pinkę nie zastąpi wielokrotnie nic,ale jeszcze się o tym przekonasz :)
Staś
Klasyczny Feeder

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 704
  • Reputacja: 2001
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #66 dnia: 02.09.2015, 19:29 »
Koszyk z rurką jest tylko przykładem, bo sam jeśli nie mam brań na metodę go stosuję (co w 99% przypadków i tak nic nie zmienia). Często białe robią robotę, ale znacznie częściej pellety i kulki działają lepiej.
Pisałem ogólnie...
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 854
  • Reputacja: 1996
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #67 dnia: 02.09.2015, 19:51 »
Tak Luk , masz rację ale kto to ma wszystko zmienić ? Aby uderzyć z grubej rury trzeba pospolitego ruszenia  . Czytałem kiedyś , że na jednym z mazurskich jezior koło Olsztyna była straszna posucha . Jakaś ekipa się skrzyknęła i wyrwała to jezioro PZW  . Podobno mocno liną przeciągali aż się udało , jezioro teraz zaczyna odżywać . Tylko Panowie , to jest jedno jezioro , kropla w morzu . Chętnie pomógłbym przy podobnej inicjatywie ale gdzie ,co i jak , to nie mam pojęcia .

Trzeba uświadamiać i szukać sojuszników. Działać jako stowarzyszenie, w grupie i  w pojedynkę, uświadamiać, uświadamiać i jeszcze raz uświadamiać. Zmiany nie są czymś niemożliwym!

Zbliża się jesień i zima, będzie więcej czasu, ruszymy ze stowarzyszeniem :D Zobaczymy co tam się da zrobić...
Lucjan

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #68 dnia: 03.09.2015, 00:24 »
Nie pozostaje Ci nic innego Mateuszu, jak wstąpić do naszej klikli antykarpiowej. Logarytm przyjmuje zapisy i pobiera wpisowe :)

Mateusz, ja bym się spieszył, ponieważ pierwszych 5 członków będzie na wieki zwolnionych ze składek, a i bimberek się znajdzie i piwo na najbliższym zjeździe naszej kliki - co kto lubi  ;)
A są miejsca w zarządzie? Jakieś odznaki będą przyznawane? ;D

Nie śmielibyśmy Ci nawet proponować jakichś innych miejsc, niż te w zarządzie. A jeśli chodzi o odznaki, to specjalnie stworzymy je dla Ciebie, jeśli takich jeszcze nie mamy.  ;)
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #69 dnia: 03.09.2015, 01:43 »
Odnosząc się do słów Stanisława, myślę, że nikt tu nie obraża zwykłych członków PZW. Chodzi przede wszystkim o organizację. Moim zdaniem, polskie wędkarstwo wymaga zmian strukturalnych. Taka scentralizowana organizacja jak PZW nie powinna w dzisiejszych czasach w ogóle istnieć. Wielu z nas z sentymentem wspomina czasy sprzed '89 roku, kiedy wody były leszczem i linem płynące. Siłą rzeczy kojarzymy to z PZW i często traktujemy Związek jako przyczynę obfitości tamtych czasów. Stąd wiele osób w średnim i starszym wieku tęskni za składką na całą Polskę itd. Tymczasem to wcale nie musi być prawda.

Moim zdaniem jedynie radykalna decentralizacja PZW może sprawić, że zacznie być lepiej. Dlaczego stowarzyszenia, które nie są zrzeszone w Związku potrafią zadbać o dobry stan dzierżawionych stawów lub jezior? Dlaczego tak niewiele jest kół PZW posiadających podobne wody? A dlaczego koła PZW nie mogą posiadać takiej autonomii względem okręgów, jak niezwiązane ze Związkiem stowarzyszenia? Koła dobrze gospodarowane miałyby na swoim terenie wielu wędkarzy, którzy płaciliby składki, koła źle gospodarowane upadałyby. Takie są prawa rynku. Zdecentralizowane PZW to konkurencja. Śmiem nawet twierdzić po swoich doświadczeniach ze stowarzyszeniem, do którego należę, że spokojnie takie koła dałyby sobie radę nawet wówczas, gdyby wędkarze na gospodarowanych przez nie wodach, zabierali ryby przewidziane przez obecne limity.

Pytanie tylko, jaką funkcję pełniłyby wówczas okręgi i centrala ogólnopolska? Oczywiście nie miałyby wpływu na żadne decyzje kół, a jedynie koordynowały działania wspólne, które pojawiałyby się z racji bieżących lub długofalowych potrzeb. To jednak wiązałoby się z ogromnym uszczupleniem etatowej kadry PZW na szczeblach okręgowych i centralnym. I  w tym chyba leży problem. Nienaruszalność etatów. Każdy chce po prostu w tym biznesie kręcić własne lody.

Uważam, ze struktura organizacyjna PZW jest patologią we współczesnym świecie, a ludzie którzy aktywnie uniemożliwiają zmiany strukturalne w Związku są winni dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazło się polskie wędkarstwo. Tak więc, nie wędkarzy bym obarczał na pierwszym miejscu za to, że jest źle.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 854
  • Reputacja: 1996
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #70 dnia: 03.09.2015, 03:33 »
Darek :thumbup: Nic dodać, nic ująć...

Często jest tak, że w organizacjach lub firmach, wymienia się prezesów lub zarząd, gdyż nie idą z duchem czasu, nie rozumieją nowych trendów, nie mają już takiej siły i charyzmy. W przypadku ludzi z ZG PZW lub władz okręgów, to większość to jakby ludzie z nadania, siedzący na swoich stołkach. Nowy prezes jest dla mnie po prostu beznadziejny, pokazuje on swoim postępowaniem, że można działać równie słabo jak nieudolny esbek poprzednik. Potencjał jaki ma PZW jest olbrzymi, jednak tam wciąż chodzi o stanowiska i kasę. Zobaczcie jak wcale nieokrągła rocznica 65 lecia stała się okazją do parad, defilad, bankietów i nagród. Prezes Dionizy powinien dostać za swoją działalność od wędkarzy zamiast kasy, solidnego kopa w rzyć, na rozpęd. Może nawet zasłużyłby na przejazd taczką po Twardej, tam i z powrotem.

Wiele osób zarzuca mi, że promuję to co niepolskie, że zapatrzony jestem w Anglików, że sprzedałem duszę jakimś brytyjskim firmom. Szkoda jednak, że takie osoby nie widzą, jak działa taki Angling Trust. Tam są osoby tylko z powołania, tam działa się tylko po to aby promować i rozwijać wędkarstwo, robić wszystko aby było jeszcze lepiej, pomimo kryzysu jaki dotyka nasze hobby, spowodowanego 'komputeryzacją', tym, że młodzież woli siedzieć w domu przed komputerem niż spędzać czas na wolnym powietrzu. Nastawienie Anglików a ludzi z ZG PZW to niebo i ziemia. Tam nie ma łapówek, rozdawnictwa, systemu wasalnego, rządzenia poprzez wydawanie diet. To dlatego między innymi jest tyle ryb w wodzie.

Mirek poruszyli problem - siły nabywczej pieniądza. Ja w tym sezonie wydałem na pozwolenia - 54 funty na licencje wędkarskie (mam dwie i mogę na niektórych wodach łowić na 3 lub nawet 4 wędki), 70 funtów za członkostwo w Reading i 94 funty za możliwość łowienia na ich wodach w nocy. Wyprawa na Wye to 24 funty, na Trent to 10 funtów za noc. Takie Walthamstow to koszt 15 funtów za dzień lub 25 za noc. Pozwolenie na Bury Hill to 18 funtów za dwie wędki za dzień, 12 za jedną. Nie wspominam o kosztach paliwa, najbliżej mam 20 kilometrów na Tamizę - wodę strasznie trudną i chimeryczną, pełną łodzi, kajaków, płoszących za dnia skutecznie ryby. Jazda na Trent to koszt 30-40 funtów za samo paliwo. Tak więc dla mnie koszt łowienia w UK jest bardzo wysoki, i wynosi wysokość miesięcznych zarobków w skali roku, wcale nie zarabiam kokosów (nie zarabiam na filmach ani na niczym wędkarskim póki co - uprzedzę komentarze). U mnie nie ma darmowych wód oprócz Tamizy i slabych kanałów, wszędzie trzeba płacić.

To w Polsce właśnie opłaty są śmiesznie małe, zwłaszcza, że zabierać można ryby, w przeciwieństwie do UK, gdzie gospodarka rybacka (wędkarska) jest o wiele prostsza, bo ryb się nie zabiera i zarybienia są po to aby poprawiać. Brakuje  w Polsce kontroli, inwestycji nad wodą? Bo się za to nie płaci. Polski wędkarz żąda, jemu się należy. Kontrole mają być, ryby mają być, badania mają być, rejestrów ma nie być. Ciekawe skąd??? Kto ma za to zapłacić? Przecież opłaty za dzierżawę są śmiesznie tanie!!! Główny koszt dzierżawy  to zarybienia, ale przecież muszą one być, bo wody byłyby już kompletnie jałowe, niczym Morze Martwe. Państwo polskie na dzierżawach nie zarabia nic, koszty samego PSR są olbrzymie, jeżeli do tego doliczy się opłacanie urzędników, naukowców robiących badania- to wychodzi, że pompuje się jeszcze pieniądze podatnika w to wszystko.

Chyba czas aby ci, co żądają, pomyśleli czego chcą i czy ich żądania są słuszne. Bo to, że nieudolni są działacze PZW to jedno, niskie składki przeznaczane na polskie wody zaś to druga sprawa. Nie wyobrażam sobie, aby państwo fundowało wędkarzom rybne łowiska. Nie na to mają iść pieniądze podatników! Sami wędkarze mają dbać o własne wody. Potrzeba decentralizacji, samorządzenia loklanymi wodami, w różny sposób. W wielu wypadkach można pracą społeczną uniknąć wiekszych składek. Ale to dotyczy lokalnych wód. Rybne wody, za 200 złotych za miesiąc, w całym okręgu, to marzenia ściętej głowy. Trzeba płacić o wiele więcej aby ryby były, zwłaszcza jeżeli się ich tyle zabiera! Oczywiście, że można zrobić więcej za te 200 zlotach, płacenie za jubileusze i nagrody dla ludzi zarządu, nie mających wyników - to po prostu przegięcie. Ale nawet mając takich fascynatów jak w UK, te 200 PLN to zbyt mało. Tyle kosztuje w przybliżeniu roczny koszt pozwolenia na wodach jakiegoś stowarzyszenia, zazwyczaj mowa o jednym łowisku!

Dlatego należy zdać sobie sprawę, w jaki sposób zniszczono wody w Polsce. Zezwolono w ciągu 20 lat na wyczerpanie olbrzymich zasobów ryb, w niektórych okręgach może jeszcze nie jest tak źle, ale to raczej specyfika danego rejonu (np. opolski okręg - mało wędkarzy a sporo wód, rzeki - Odra, Nysa, Mała Panew, zaporówki itd). Tam gdzie ludzi jest sporo, czyli okręg mazowiecki czy katowicki, wody są zdegradowane bardzo mocno. Szkoda, że wędkarze wymagający wiele nie widzą jaką krzywdę wyrządzili oni sami polskim wodom, jak mocno ucierpiało środowisko naturalne, jak absurdalne są ich żądania. Większość z nich opiera swoje żądania o obraz sprzed 20 lat, nie dostrzegając faktu, że te olbrzymie zasoby po prostu zeżarto, że ich już nie ma. Teraz trzeba właśnie gospodarzyć.

Wspomnę też jeszcze raz o tym, że łowiska jakie można zobaczyć na moich filmach - Trent, Wye, kanał Basingstoke, Sonning, Bury Hill czy inne - to nie są łowiska dziwne. Część z nich to są faktycznie komercje. Ale dziwne i nienaturalne - to są wody PZW właśnie. Obraz degradującej działalności człowieka na środowisko naturalne. Kotwic ma sporo racji - że lepszy rybak na danej wodzie, bo ten musi dbać o ryby, bo inaczej za rok nie miałby co łowić. Najwięcej szkód wodzie wyrządzają sami wędkarze, nie liczący się z tym co w niej pływa. Warto pomyśleć o tym wszystkim trochę w innym ujęciu...
Lucjan

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #71 dnia: 03.09.2015, 07:00 »
Lucjan, o ile wiesz, że zgadzam się z Twoim tokiem rozumowania, to nie zgadzam się z tym, że w Polsce ma być tak jak w Anglii. Pisałem wyżej i porównywałem Anglię, Polskę i Rosję.

Jest coś, o czym nie mówimy (ja wspomniałem ogródkowo o zmianie systemu i Ty też o tym mówisz), nie mniej polskie wędkarstwo jest jak Polski przemysł – ma być zniszczony i niszczony jest.

Czy wiesz Lucjanie kto przeważnie jest największym pracodawcą w wielu miastach? Urzędy Miasta. Nie państwowe firmy, nie firmy prywatne, tylko Urzędy. Polska, to urzędniczy burdel, a nie przedsiębiorcze myślenie. Polska jest „uzupełniającym przemysłem Niemiec” (musicie sami sobie rozwinąć myśl jeśli chcecie wiedzieć więcej, bo to nie jest temat publiczny).

My możemy sobie tylko i wyłącznie pogadać.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #72 dnia: 03.09.2015, 07:53 »
Tak Luk , masz rację ale kto to ma wszystko zmienić ? Aby uderzyć z grubej rury trzeba pospolitego ruszenia  . Czytałem kiedyś , że na jednym z mazurskich jezior koło Olsztyna była straszna posucha . Jakaś ekipa się skrzyknęła i wyrwała to jezioro PZW  . Podobno mocno liną przeciągali aż się udało , jezioro teraz zaczyna odżywać .

Nic mi o tym nie wiadomo. Jest stowarzyszenie Łajs 2000 (http://www.lajs2000.pl/), które ma dość mało realne, jak na wędkarzy ceny. Na razie nic nie słychać "na mieście", by było tam eldorado. Może za jakiś czas będzie można coś ciekawego o tych wodach napisać.

Nie wiem tylko, czy o to stowarzyszenie Ci chodzi, bo wody, które przejęli nie należały wcześniej do PZW.


Dominik , pomyliłem miasta , chodziło o Międzyrzecz . Niestety nie mogę znaleźć arta na ten temat . Może ktoś jest na forum z tego miasta to podrzuci :)


E  :Znalazłem , aczkolwiek nie do końca było jak mówiłem - http://www.wedkarstwotv.pl/component/content/article/48-spoecznosc/1637-wdkarz-idzie-na-wojn-artyku-z-tygodnika-wprost-nr-35-

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #73 dnia: 03.09.2015, 07:56 »
Tak Luk , masz rację ale kto to ma wszystko zmienić ? Aby uderzyć z grubej rury trzeba pospolitego ruszenia  . Czytałem kiedyś , że na jednym z mazurskich jezior koło Olsztyna była straszna posucha . Jakaś ekipa się skrzyknęła i wyrwała to jezioro PZW  . Podobno mocno liną przeciągali aż się udało , jezioro teraz zaczyna odżywać . Tylko Panowie , to jest jedno jezioro , kropla w morzu . Chętnie pomógłbym przy podobnej inicjatywie ale gdzie ,co i jak , to nie mam pojęcia .

Trzeba uświadamiać i szukać sojuszników. Działać jako stowarzyszenie, w grupie i  w pojedynkę, uświadamiać, uświadamiać i jeszcze raz uświadamiać. Zmiany nie są czymś niemożliwym!

Zbliża się jesień i zima, będzie więcej czasu, ruszymy ze stowarzyszeniem :D Zobaczymy co tam się da zrobić...


Czyli są plany :thumbup: , fajnie .

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 854
  • Reputacja: 1996
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #74 dnia: 03.09.2015, 08:28 »
Mirek, nie ma być jak w Anglii - ludzie powinni działać tak jak w Anglii. Dla dobra wędkarstwa, bez łapówek i ściemy. W Polsce powinniśmy mieć związek wędkarski a nie twór rodem z PRLu, w którym zarządzający to 'działacze'. Nam nie trzeba związku wędkarskiego, który odławia sieciami, lub którego wierchuszka jest powiązana układami ze spółkami rybackimi, jak to ma miejsce na Zalewie Zegrzyńskim (w zarządzie spółki zasiada przynajmniej jeden z szefów okręgu mazowieckiego - zabawne, co?) lub ośrodkami zarybieniowymi.

Polsce potrzeba ludzi którzy chcą działać dla wędkarzy i nie boją się szukać rozwiązań prawnych, robienia rzeczy nowych, na modłę krajów sąsiednich, które ryby mają. Nie potrzeba nam 'działaczy' i ichtiologów których wiedza pochodzi z czasów PRLu. Bo wtedy było inaczej i myślano inaczej. I zmiany te nastąpią, prędzej czy później. W Polsce większość rzeczy dociera z opóźnieniem, jednak dociera... Obecny system się nie sprawdza, wody są w katastrofalnym stanie, to, że się niewiele robi, wynika z faktu, że nie widać gołym okiem jak zniszczono wody. Nie działają dobrze ani instytucje rządowe, ani naukowcy, nie ma też związku wędkarskiego z prawdziwego zdarzenia. Gdyby nie fakt, że trzeba należeć do PZW aby łowić na większości wodach w okręgu, związek liczyłby kilka razy mniej członków. Ludzie należą do PZW bo muszą. Wystarczy zmienić statut i zrobić wybory na prezesa PZW i prezesów okręgu poprzez wybory szeregowych członków, z kadencjami na lat 4. Ten sprytny zabieg sprawiłby, że prezes musiałby obiecać i wypełniać później swoje obietnice aby utrzymać swój urząd. W obecnej sytuacji mamy do czynienia z nadaniami lub wyborami takimi jak na pierwszego sekretarza partii. Nowy prezes niczego nie zmienił. Nagadał się , popluł w niejeden mikrofon i to by było na tyle. Regres trwa nadal, pomimo tego, że mamy rok 2015!

Lucjan