Grzesiu. Możliwe, że mylę „Twoją wodę” z inną, ale jeśli chodzi o Starą Odrę koło miejscowości na „K” w lesie, to łowiłem tam wiosną na początku parkingu, po drugiej stronie brzegu jest jak mi mówili wędkarze plaża (wędkować tam nie wolno z tego brzegu).
Sprawdzam, bo zrobiłem kilka zdjęć i był to szczególny dzień, bo tak mnie te karpiki w…, że się zwinąłem i pojechałem na Głogów:
I tak: Było to 15 maja tego roku. Złowiłem ładnego okonia, godnego na ten dzień kiedy inni nie łowili lina i co najmniej 10 karpików które z pewnością nie miały miary, czyli z ostatniego zarybienia. Te karpiki mnie zdenerwowały, bo nie mogłem przebić się do innych ryb.
Jeśli ich tam nie ma dzisiaj, to albo nie żerują (takie zbiorniki mają swoje fochy), albo zostały wyłowione i… zjedzone.
Tak, to dokładnie ta sama woda.
Nawet nie będę pytał czy nie pomyliłeś daty/ roku...
Osobiście na pewno łowiłem w tej wodzie 23 maja (dzień przed Zielonymi Świątkami). Łowiłem dalej, mniej więcej w połowie zbiornika. Absolutnie żadnego karpiowego echa. I tutaj przy parkingu pomimo soboty było raczej pusto. Może 2-3 wędkujących.
I łowiłem też 30 maja właśnie blisko parkingu. Mimo fantastycznej pogody i świetnej zanęty z bardzo dużą ilością białego robaka, złowiłem jedynie kilka krasnopiórek. Lin szykował się do tarła. Pomimo soboty i najczęściej obleganej tutaj miejscówki, łowiłem sam... Po karpikach nawet śladu już nie było.
Mniejsza już o szczegóły.
Powiem Ci jak było. Miałeś ogromne szczęście i akurat trafiłeś na dzień po zarybieniu. Twój opis zdecydowanie zgadza się sytuacją mającą dzień po zarybieniu. Tak właśnie jest. Ryby wpuszczane są z tej żużlówki k. parkingu. Drugiego dnia po zarybieniu biorą jak głupie.
Pamiętam to z lat 90 tych.
Nie wiem ile go wpuszczono w obecnym sezonie, ale bardzo mało. I zostały wyłowione zanim zdążyły rozpłynąć się po wodzie. Czyli w ciągu 2-3 dni. A to pasuje bo Ty łowiłeś 15go, a 16-17ty to weekend. Więc przez weekend w zasadzie wszystkie zostały już wytłuczone. To po prostu masakra. Kilku wędkarzy w 2-3 dni wytłukło pewnie 30-50kg kroczka. Bo myślę że tyle go wpuszczono. My miejscowi nawet nic o tym nie wiedzieliśmy. Wyłowili go w expresowym tempie.
Wielkości tego zarybienia nie kwestionuję, bo po prostu nie ma wykazu zarybień na rok 2015.
Jednak w odniesieniu do lat wcześniejszych, wielkości z całą pewnością są bardzo zawyżone. Przy 200kg kroczka, wszystkich by nie wyłowiono. Część musiałaby się rozpłynąć po wodzie. A na pewno ich nie ma. Może kilka, kilkanaście sztuk na cały akwen.
Słyszeliśmy że tej płoci i jazia wpuszczono 200kg (pomimo tego że płoci nie ma w wykazie zarybień, ale na pewno była wpuszczona). I ta ryba jeszcze jest. Mało, większość jest wyłowiona, ale trochę jeszcze zostało. Płoć i jazia "widać".