Autor Wątek: Zarybienia? - Kłamstwo!  (Przeczytany 51610 razy)

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #90 dnia: 03.09.2015, 21:41 »
10 proc. trafia do zarządu głównego, do okręgu 50, a do koła tylko 40 proc (o ile nic się nie zmieniło).
 
Czytam sobie przepisy i… czy wiecie, że ja osobiście należę do organizacji przestępczej? Już wyjaśniam:

Wiemy, że pozwolenie na wędkowanie dla osób należących do PZW jest o wiele tańsze niż dla osób, które do PZW nie należą.

Prawo o stowarzyszeniach mówi:
Art. 6. 1. Tworzenie stowarzyszeń przyjmujących zasadę bezwzględnego posłuszeństwa ich członków wobec władz stowarzyszenia jest zakazane (a wymuszone zobowiązanie wypisywania rejestrów bez należnej opłaty za pracę?).
2. Nikogo nie wolno zmuszać do udziału w stowarzyszeniu lub ograniczać jego prawa do wystąpienia ze stowarzyszenia. Nikt nie może ponosić ujemnych następstw z powodu przynależności do stowarzyszenia albo pozostawania poza nim.
Jeśli tak, to dlaczego nie zrzeszeni płacą za wędkowanie znacznie więcej?

Z tego wynika, że PZW jest organizacją przestępczą, a do tego wymusza bez odpowiedniego wynagrodzenia pracę (na jego rzecz poprzez zmuszanie do wypełniania rejestrów… (za każdą pracę należy się stosowne wynagrodzenie i nawet wykonujący pracę nie może się zrzec wynagrodzenia – Ustawa zasadnicza).
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline gregorio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 708
  • Reputacja: 149
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kołobrzeg
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #91 dnia: 04.09.2015, 20:12 »
Lucjan, w Polsce jak na razie nic się nie zmieni dopóki nie zmienimy system (powtarzam się), bo wybory nic nie dadzą. W zarządach PZW są świetni ludzie, świetni fachowcy (nie zawsze, ale...) i co z tego? System nie pozwoli im na nowe pomysły, na zmianę czegoś, co jest głupie i szkodliwe.

Z tym wyliczaniem ile płacisz za wędkowanie, to dowaliłeś... Przelicz sobie: wykup jedną licencję za dzień łowienia w PZW - Kolego, zapłacisz znacznie więcej, niż w Anglii.

Oczywiście Lucjan zgadzam się z Tobą i wiem, że nie chcesz skrajności. Wbrew pozorom, lepiej Cię rozumiem niż to okazuję... (Lucjan, pewne sprawy muszą pozostać w sferze niedomówień).

Na marginesie: zastanawiam się, dlaczego ja przymusowo zapłaciłem za wody górskie kiedy ja w życiu wędki muchowej nie trzymałem w ręce? A może by tak ustanowić dodatkową składkę na lot w kosmos - dla pewnych osób - bez biletu powrotnego?


Mogę spytać co masz na myśli pisząc przymusowo?
Grzegorz > Kołobrzeg

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 137
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #92 dnia: 04.09.2015, 21:25 »
Grzegorzu. Niezależnie jak to rozumiesz, jest dobrze...
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 431
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #93 dnia: 05.09.2015, 08:19 »
Luk oczywiście się z tobą zgadzam w 100% tak powinno być niestety w Polsce sprawy oczywiste nie są już tak oczywiste podam ci przykład zbiornika 11 ha PZW ze specjalną dopłatą 200 zł na rok w roku 2015 którym opiekuje się miejscowe koło. 4 lata temu wymieniono cały zarząd koła bo stwierdzono że poprzedni zarząd drastycznie podniósł ceny zezwolenia było to z 110 zł na 150 zł nowy zarząd w rozumieniu wędkarza pasjonata zaczął działać o wiele lepiej skoczyły się zarybienia samym karpiem wpuszczono sporo karasia złotego lina naprawiono pomosty dbano o czystość i teren wokół zbiornika po pierwszym roku połowa miejscowych nie wykupiła zezwoleń bo niema karpia, na drugi rok wywalili zarząd który na prawdę dbał o to wodę  Od dwóch lat jest zarząd który znowu wali do wody 1 tone karpia gdzie po 3 miesiącach nie ma po nim śladu ale miejscowi i zarząd są zadowoleni Większość miejscowych pokupowała oddzielne zamrażarki i ładują ile wlezie bo przychodzą nad wodę nawęd 3 razy dziennie jak się ich pytam czy to im nie przeszkadza że po trzech miesiącach niema co łowić to odpowiadają że i tak w wakacje nie mają czasu na wędkarstwo a od września to się popróbuje na szczupaka a ryby to on i tak ma tyle że do wigilia wystarczy. A przecież na zdrowy rozsądek na takim łowisku sytuacja powinna wyglądać o wiele lepiej                           

Prawo rynku Dyzma. U mnie jest podobnie. Ja nie uważam, że należy zrezygnować z karpia, napisałem, że jest on wodom potrzebny. Jeżeli koła posiadaja kilka zbiorników pod sobą, należy tak je podzielić, aby zadowalały każdego. Na pewno jeden lub dwa powinny być wannami z karpiami dla fanów karpia. Jednak kilka powinno poprowadzić się inaczej. W kole jest powiedzmy 150 osób - i powinno się robić tak aby wybierać wspólne opcje, bez narzucania swojej woli innym.
Podam przykład kół do których należę. Reading District AA straciło sposo osób, bo nie mają wanien z karpiami właśnie, brakuje też wód, gdzie karpiarze mogą łowić więcej. Dlatego odeszli. Ale jest sporo łowisk, gdzie pływają rekordy leszcza, lina, karp powyżej 25 kilo też jest. Są brzany, klenie, trocie... Tak więc każdy znajduje coś dla siebie, jedynie chcący wyników karpiarze narzekają. Inna woda to Farnham AS. Co zrobili odwrotnie - poszli za głosem ludu, i wiele ich wód to teraz karp. Przejęli pół kompleksu Yateley, i tam siedzi karp głównie. Karpiarze maja dobrze przygotowane łowiska, z większa ilością cyprinusów...
Dopóki nie będzie rywalizacji kół, trudno będzie aby prowadzić jakieś wody w sposób np. niekarpiowy. To członkowie tworzą koło i to oni wybierają zarząd. Jednak w polskim przypadku ryb nie ma. Ja uważam, że skoro wody są zdegradowane i ryb brakuje, to lepiej je mocno dorybić, i martwić się później tym, że lin wyrządził spore szkody :D Powinno sie już selekcjonowac zbiorniki. O wiele łatwiej zrobić wodę z karpiami, i zrobić limity górne. Po pewnym czasie jest sporo dużej ryby, i wielu wędkarzy jest zadowolona, bo maja na czym zrywać zestawy. Nie trzeba juz też dorybiać tego zbiornika tak bardzo. Inne natomiast wody można zarybiać w inny sposób, tak jak na przykładzie o którym mówiłeś.

Problem o którym piszemy w związku z 'przekrętami' jest taki, że w wielu przypadkach zarybia się mniejszymi ilościami niz na papierze. Prosta praktyka, wystarczy, że nikt nie waży ryb u 'producenta'... Ja słyszałem o kilku prezesach kół, co mieli prywatne stawy. Ryb tam było tyle, że głowa boli. Ot, normalna praktyka swojego czasu. Teraz to się zmienia - ale jeżeli sa jeszcze prezesi okręgów tacy jak pan X - to tam wiele osób bierze od niego przykład i sama oszukuje. A on tez 'zabierał' ryby kołom.

Dlatego najlepiej mieć niezależny zarząd, który zarybi taka ilością jak trzeba, zważając na żądania wędkarzy. Nie da się zrezygnować z karpia - to pomysł na jakieś stowarzyszenie linowo-karasiowe może, w przypadku zwykłego koła wydanie wyroku na samego siebie.


Lucjan

grzesiek76

  • Gość
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #94 dnia: 05.09.2015, 11:22 »
Oczywiście mam świadomość popularności karpia. Zresztą wiele już o tym pisałem.
Jednak przykład Dyzmy bardzo mnie zaskoczył. Rozwiązać zarząd koła, dlatego że zrezygnowali z karpia na rzecz lina i karasia...Brzmi to nieciekawie.

Co ciekawe, gdyby nad moja wodą przeprowadzić 20 lat temu ankietę z pytaniem: Wpuścić 500kg karpia czy 500kg lina?, To jestem przekonany że wygrałby lin.
Tutaj zawsze lin był nr.1

Offline Dyzma

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 515
  • Reputacja: 183
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Lublin
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #95 dnia: 05.09.2015, 12:29 »
Oczywiście mam świadomość popularności karpia. Zresztą wiele już o tym pisałem.
Jednak przykład Dyzmy bardzo mnie zaskoczył. Rozwiązać zarząd koła, dlatego że zrezygnowali z karpia na rzecz lina i karasia...Brzmi to nieciekawie.

Co ciekawe, gdyby nad moja wodą przeprowadzić 20 lat temu ankietę z pytaniem: Wpuścić 500kg karpia czy 500kg lina?, To jestem przekonany że wygrałby lin.
Tutaj zawsze lin był nr.1
Jest tylko jedno ale bo lina i karasia wpuszczano konsumpcyjnego czyli bez wymiaru bo na tym zbiorniku karaś ma wymiar 25 a lin 30 a karpia wpuszczano od razu wymiarowego lub centymetr  przed wymiarem

Dziękuję Luk za odpowiedź  idea opisanych przez ciebie łowisk jest jak najbardziej słuszna karpiowe, linowe karasiowe
tylko jest mały problem który został przeze mnie opisany a ty go jakoś albo nie dostrzegłeś albo celowo pominąłeś że jak nie będzie od górnej kontroli nad tym co się wpuszcza do wody to władze w kołach będą wyłącznie zarybiać karpiem aby się przypodobać miejscowym pozyskiwaczą  mięsa ja łowię obok takich ludzi i znam ich podejście dla nich to nie sport nie relaks to sposób na pozyskanie mięsa bez sentymentów i ideologi. Jak niebieżne to po godzinie ich niema jak bierze to siedzą cały dzień i tak wygląda polskie wędkarstwo           
Krzysztof

grzesiek76

  • Gość
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #96 dnia: 05.09.2015, 14:10 »
"ja łowię obok takich ludzi i znam ich podejście dla nich to nie sport nie relaks to sposób na pozyskanie mięsa bez sentymentów i ideologi. "

Niestety... Chcemy, nie chcemy, ale ich również trzeba brać pod uwagę. To dość liczna grupa wędkujących.

Myślę że wędkarzy w naszym kraju można generalnie podzielić na trzy grupy:

1. To właśnie Ci łowiący bez sentymentów i ideologii. Jest ich wielu. Pragną jedynie nałowić w miarę szybko i sprawnie dużo ryb i zabrać je do domu. Wśród nich karpik cieszy się uznaniem, bo i łatwy do złowienia i większości bardzo smakuje..

2. To wędkarze chcący zabierać część połowu. Ale traktujący wędkarstwo jako pasję, nawet sport. Bardzo często wędkują już w sposób bardzo profesjonalny. Są wśród nich feederowcy, spławikowcy, spiningiści...w zasadzie wszyscy. Pragną mieć ciekawe i zadbane wody. Wielu z nich marzą się choćby specjalistyczne "naturalne" wody linowo-karasiowe.
To bardzo liczna grupa. Najliczniejsza. Zdecydowaną ich większość stanowią choćby użytkownicy tego forum.

3. To już wąska grupa traktująca wędkowanie wyłącznie jako sport, czystą pasję. Często są to łowcy okazów. Bezwzględnie stosujący zasadę C&R..

Pogodzenie na jednym łowisku grupy drugiej i trzeciej z tymi pierwszymi jest raczej nie możliwe. Konflikty są nieuniknione.
Dla tych pierwszych myślę że należy przeznaczać pojedyńcze wody, te tzw "wanny z karpiami" i niech się cieszą. Lepiej niech łowią w takich "własnych" wodach niż mają robić bałagan i wzbudzać nie potrzebne emocje na innych łowiskach...

Natomiast grupę drugą i trzecią można już pogodzić wprowadzając górne wymiary ochronne i zmniejszając limity połowu.

A w przypadku sygnałów wyrażających takie zapotrzebowanie, można także tworzyć pojedyńcze łowiska "no kill".

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #97 dnia: 05.09.2015, 14:19 »
Ja bym się jednak zastanowił nad rotacyjnym wyłączaniem spod wędkarskiego użytkowania części łowisk. Łatwiej chyba upilnować takie wody, niż no kill.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

grzesiek76

  • Gość
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #98 dnia: 05.09.2015, 14:39 »
Ja bym się jednak zastanowił nad rotacyjnym wyłączaniem spod wędkarskiego użytkowania części łowisk. Łatwiej chyba upilnować takie wody, niż no kill.

Napiszę coś, co może być kontrowersyjne. Już nie po raz pierwszy :)
Chcemy, aby wody były przypilnowane od marca do grudnia? Wpuśćmy do tych wód duże karpie (oczywiście w umiarkowanej ilości :) )
Pojawią się nad tymi akwenami karpiarze, prawdziwi łowcy okazów. Ci "wariaci" którzy siedzą dzień i noc. Już ich sama obecność zniechęci wielu potencjalnych kłusowników. A gdyby "w rewanżu" zaoferować im jeszcze powiedzmy preferencyjne opłaty...

Oczywiście, nie jest to rozwiązanie wszystkich problemów. Do części wód nie można wpuszczać dużych karpi. To rozumiem. Nie bardzo to widzę, choćby w przypadku małych płytkich "specjalistycznych" bajorek linowo-karasiowych...

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 431
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #99 dnia: 05.09.2015, 22:28 »
Dyzma, myślę, że o wiele łatwiej jest gdy koło ma kilka wód a nie jedną. W takim Zaborze o którym pisze Grzesiek, jest powiedzmy 5 wód, trzy 'wapnianki', małe jezioro i takie większe. Jedną z wapnianek spokojnie powinno się zarybić karpiem w dużej ilości, być może nawet dorybić w ciągu roku. Niech dziadki mają. Inne zbiorniki można już zarybiać mniejszą ilością karpików, zaś takie jezioro mniejsze wyłącznie linem, karasiem. W dużym jeziorze powinno się wpuścić już tylko większe karpie, reszta to typowy miks (karaś, lin, szczupak etc). W takim układzie wszyscy powinni być zadowoleni.

Lucjan

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 419
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #100 dnia: 05.09.2015, 22:51 »
U mnie jest właśnie taka sytuacja jaką opisał Luk. Tyle że niechcący tak jest ponieważ jeden ze zbiorników ( ten na którym łowię najczęściej ) ma połączenie podziemne z rzeką - przez to nie jest zarybiany niczym bo dziadki boją się że ryba ucieknie do rzeki ( rzeka to woda PZW). A ja się cieszę bo to właśnie rzeka zarybia ten akwen - stąd są tam wielkie jazie, klenie, karasie i liny. Mam tam święty spokój bo dziadki tam nie zaglądają a ja się nie chwalę co łowię :)

Raz z okazji zarybienia omal dziadki nie zlinczowali naszego prezesa który zakupił bardzo tanio karpie , w dodatku blisko więc transport tani . Okazało się że karp był nieodpity i mięso miało ostry posmak mułowy :). Wszyscy mięsiarze mieli wielkie pretensje do prezesa - no bo jak to jeść ?
Pozdrawiam - Gienek

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #101 dnia: 05.09.2015, 23:14 »
Wszyscy mięsiarze mieli wielkie pretensje do prezesa - no bo jak to jeść ?

Jak to jak? Otworem gębowym. Inaczej się nie da.  ;) ;) ;)

Swoją drogą, po latach moich błędów i wypaczeń (czyli łowieniu na spinning) nawróciłem się głównie na spławik, ale i feederem nie pogardzę, nawet z przyjemnością. Wśród spinningistów jednak nie zauważyłem takiej presji na mięso, jak wśród stacjonarnych wędkarzy, choć może taka jest, tylko ja się w nieodpowiednim towarzystwie obracam (obracałem). A przecież mięso z drapieżnika chyba lepsze.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

grzesiek76

  • Gość
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #102 dnia: 05.09.2015, 23:43 »
Wszyscy mięsiarze mieli wielkie pretensje do prezesa - no bo jak to jeść ?

Jak to jak? Otworem gębowym. Inaczej się nie da.  ;) ;) ;)

Swoją drogą, po latach moich błędów i wypaczeń (czyli łowieniu na spinning) nawróciłem się głównie na spławik, ale i feederem nie pogardzę, nawet z przyjemnością. Wśród spinningistów jednak nie zauważyłem takiej presji na mięso, jak wśród stacjonarnych wędkarzy, choć może taka jest, tylko ja się w nieodpowiednim towarzystwie obracam (obracałem). A przecież mięso z drapieżnika chyba lepsze.

Coś w tym jest. Przyznaję. Część z nich ma jakby...brakuje mi lepszego słowa, więc napisze że bardziej sportowe podejście.
Chociaż z jakiego powodu w mojej Odrze już prawie nie ma sandaczy? Bo są wyłowione. Około 10 lat temu był boom na sandała i prawie nic nie zostało..

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #103 dnia: 05.09.2015, 23:50 »

Chociaż z jakiego powodu w mojej Odrze już prawie nie ma sandaczy? Bo są wyłowione. Około 10 lat temu był boom na sandała i prawie nic nie zostało..

Wiesz, u mnie w Wiśle też tak jest. 10 lat temu w centrum Warszawy poszło się w nocy na sandacza i w zasadzie nie było możliwości nie złapać. To była tylko kwestia czasu, czasem trzeba mu było mniej, innym razem więcej go poświęcić. Ludzie z reguły wypuszczali, bo panowało przekonanie, że ryba z Wisły w Warszawie nie nadaje się do jedzenia. W zeszłym roku, zarówno w czerwcu, jak i jesienią łapałem na spinning tylko niewymiarowe sztuki.
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 304
  • Reputacja: 563
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Zarybienia? - Kłamstwo!
« Odpowiedź #104 dnia: 06.09.2015, 11:55 »
U mnie koło zarybiło Rydwan w zeszłym roku między innymi sieją. Tylko trochę jej brakowało do wymiaru. Była ze 2 miesiące, po czym zniknęła. Podejrzewam, że wyłowili. Płocie się pojawiają, lecz od 2 lat ciężko złapać coś większego jak 24cm. Za to jest wzdręgi zatrzęsienie - takiej do 15cm i rok w rok ten sam rozmiar. Szczupaka nie widziałem od 2 lat, a jak jest to niewymiarowy.
No i jest sum.Dużo suma. Dużo dużego suma...

Znalazłem: chyba 2014.
"Ze środków koła zakupiono 1250 kg płoci i 265 kg okonia oraz 30 kg lina kroczka – ryby te wpuszczono do Zalewu za Lasem Miejskim, natomiast do zbiornika po żwirowni Rydwan wpuszczono 2,5 tys. sztuk sieji. Za pieniądze z okręgu zakupionych zostało 2,5 tys. sztuk narybku sieji, który trafił do zbiornika Guźnia. 500 kg karpia, 250 kg karpia (kroczek), 300 kg karasia złocistego (kroczek), 400 kg karasia srebrzystego i 300 kg amura (kroczek). Ryby te trafiły do Zalewu za Lasem Miejskim." źródło Nowy Łowiczanin

Zalew za laskiem jest już prawie pusty. Dno zbiornika można powiedzieć porasta zanęta. Karpia już nie ma. Wymiar nie wymiar pakują do siaty.

Wydaj mi się, że nie winą koła jest brak ryb, tylko wędkarzy. Dzień przed świętem wędkarza wpuszczono rybę za laskiem. Jak pojechałem 2 dni później to ryby już nie było, a na miejsca powinna powstać komisja kolejkowa. Dziadki łowili po 6 8 karpi i do siaty. Połowilem 2 godzinki i już tam nie jeżdżę.
Marcin