Hiszpanie są na tyle mądrym narodem że ichnie PZW (o ile mają coś takiego) woli dającą spore zyski zwykła gospodarkę turystyczną od "racjonalnej gospodarki rybackiej". Bo o ile się nie mylę żadny z tych gatunków nie występował na półwyspie Iberyjskim "naturalnie". Co jest też dowodem na to że zarybienia działają (oczywiście jeżeli nie ma "odrybień").
Przecież jakby przytargać takiego Anglika na brzeg środkowej Wisły to najpierw by pozieleniał z zazdrości a po sprawdzeniu "w boju" co w tej rzece naprawdę pływa i w jakich ilościach to by poczerwieniał z szyderczego śmiechu nad polską głupotą 
Nie jest to do końca prawda, bo rzeki sandaczem, karpiem i sumem zarybili Hiszpanom Niemcy, na własną rękę. Dzisiaj nie ma wcale nacisku na turystykę wędkarską, bo nie można np. łowić w nocy. A brzany cumizo, takie brzany skrzyżówane z karpiem na sterydach, nie są łatwo dostępne. Moi znajomi byli kilka razy i nie udało się im ich złowić.
A zarybienia zrobione na dziko przez Niemiaszków powodują spore utrudnienia, bo zmienił się rybostan i teraz są spore problemy związane z gatunkami inwazyjnymi. Dlatego często należy utylizować złowione sumy - z tego co pamiętam trzeba było swojego czasu wykopać dół i je 'pochować'. A nie jest to zadanie łatwe, bo ziemia jest twarda. Wielu wędkarzy wychowanych na no kill ma z tym problemy.
A Severn? Tak na oko połowa filmików z brzanami w roli głównej jest kręcona nad tą rzeką.
Populacja brzany w UK wcale nie jest bezpieczna, są tylko dwie rzeki gdzie ten gatunek ma się dobrze, to część Trentu i Wye przy granicy Anglii z Walią. Na reszcie brzana ma problemy, wynikające głównie z suszą, która sprawia, ze rzeka nie ciągnie jak powinna i żwirowe dno jest zawalone mułem, co przeszkadza w skutecznym tarle. Mniejsze opady powodują niskie stany rzek, bo woda jest pobierana do użytku, plus rolnicy mocno nawadniają.
Niestety, rzeką która najbardziej zostaje 'odbrzaniona' jest Severn. Podobno są kluby które musiały paść, bo brakowało członków i mało kto wykupował członkostwo. Łowiono po 10 brzan w nocy, teraz trudno o jedną. Wiele złego wyrządziły też wydry, które 'uwolniono' kilkanaście lat temu. Co ciekawe Wye jest dopływem Severn. Ale jeśli wydry pojawią się i tam, będzie dużo gorzej.
Tamiza od mniej więcej czerwca przestaje praktycznie ciągnąć, i staje się kanałem. Brzana trzyma się tylko w pewnych miejscach i ciężko ją złowić jak woda stoi. A potrafi być krystalicznie czysta, co tym bardziej utrudnia ich łowienie.
Ogólnie bije się na alarm, gdyż zmiany klimatyczne powodują zmiany w ekosystemach rzecznych, co przekłada się na problemy gatunków mających wyższe zapotrzebowania tlenowe. U mnie w okolicy jest wiele miejscówek, gdzie ciężko o brzanę, pomimo że to 'mighty Trent'. Trzeba wiedzieć gdzie łowić i jak łowić. Bardzo łatwo zostać ogarniętym przez leszcza lub mieć zero brań. Podstawa o tej porze roku to małe przynęty. Użycie kulki 12 mm zamiast 15 mm daje znacznie większą ilość brań na przykład, podobnie jak dodanie małych pakunków PVA. A jak się robi zimno to rządzą białe. Wielokrotnie łowiłem obok gości, którzy nie mieli kontaktu z brzaną, podczas gdy ja miałem ich z 5 czy 6 plus klenie i leszcze. I co ciekawe, wielu jest zafiksowanych i nie zmieniają taktyki

Brzany w Polsce można łowić i mieć dobre wyniki, są goście co łowią ich sporo. Po prostu trzeba dopasować taktykę do tego gatunku. W Polsce niestety mało kto łowi w nurcie, wielu nie potrafi sobie z tym poradzić i wybiera łowienie w miejscach gdzie mniej ciągnie. Wisła jest o tyle trudna, że na jej dużej długości zmieniają się warunki, gdyż piach jest stale nanoszony lub wymywany. Dlatego trzeba znaleźć miejsca. Ja szukałem z 3 lata miejscówki na Tamizie, zanim złowiłem brzanę. Miałem masę sesji z innymi gatunkami. Nie było też łatwo się dopasować. Na jednej z wypraw łowiłem na normalne przynęty, podczas gdy drugą wędką dłubałem, szykując się na płocie jakie tam potrafią mieć z 1.5 kg. I wtedy miałem kilka brzan i kilka zerwanych (cienkie przypony). To był początek łowienia brzan na białe i mega skuteczności. Trzeba też rozumieć, że latem brzana szuka natlenionej wody, a więc wartkiej, podczas gdy się robi zimno szuka miejsc głębszych, gdzie jest spokojniej (zawartość tlenu w wodzie rośnie wraz ze spadkiem temperatury). I miejsce które łowi latem nie musi łowić jak jest zimno i na odwrót.
Dlatego w twoim przypadku szukałbym miejsc, robił zwiad, wywiady, ale szczególnie skupiałbym się na pewnych miejscówkach, jak San lub jego ujście do Wisły. Lepiej wydać więcej kasy na paliwo od czasu do czasu ale mieć pewność, że brzana jest, niż biczować tylko wodę. Jednak pamiętajmy, że w polskich rzekach są inne gatunki, których nie ma w UK lub jest ich mało. Można więc zaliczyć amura, jazia, świnki, certy, może stuknąć boleń lub karp. Ale trzeba mieć odpowiedni sprzęt. W Polsce jest dziwne zafiksowanie na słabe kije. Ja się nie certolę i łowię na kije 2.5 lb, żadne feedery. Nie straszne mi używanie koszyków 200 gramów, co jest ciężkie przy feederach. A zapewniam, że wielu feederowców miało kontakty z rybami co zerwały im zestawy czy przypony. Bo jak się ma jakieś słabe 0.16 mm to trudno o sukces. Ja łowię na plecionki 15 czy 20 lb, a białe na fluorocarbon 10 lb (0.25-0.30 mm). Mało kto tak robi, więc nie dziwmy się, że ciężko o brzany

Trzeba mieć tez na uwadze, że brzana nie musi być wszędzie. Są odcinki na Trencie gdzie ciągnie ale jest jej jak na lekarstwo z jakiegoś powodu. Dlatego trzeba włożyć sporo wysiłku w ich znalezienie niestety, zwłaszcza, że u nas mało kto się na nie nastawia, to zazwyczaj przyłów. Co jeszcze lepsze, najwięcej brzan łowią...spinningiści!
Oki, spadam na wieczorną sesyjkę , dzisiaj kolejne testy, tym razem z dużą ilością białych. CIekawe czy znowu się zniechęcę
