Miejmy nadzieję że coś się wydarzy więcej i zmieni na lepsze bo to co dzieje się w PZW to kpina. Moim zdaniem żadne wody nie powinny być dzierżawione gospodarstwą rybackim. Wszystko powinno należeć do WP i powinna być jedna opłata na cały kraj. Pieniądze które idą na wszystkich wielkich prezesów przeznaczyć na kontrolę. Zrobić porządek z zarybieniami a nie że 10% zarybienia trafia do Wód PZW a reszta do prywatnych akwenów. Powinni mieć ichtiologów którzy będą się zajmować na stałe i przede wszystkim rzekami i rodzimymi gatunkami. Miejmy nadzieję że Wprowadzą też więcej No Kill
Niestety, pozwól, że wyleję na twą głowę kubełek zimnej wody

Po pierwsze zarybienia niczego nie dają. Nie ma ani jednej wody, która byłaby zasobna w ryby dzięki zarybieniom. W Opolu znam ludzi, którzy rzetelnie przeprowadzają zarybienia zgodnie ze sztuką, i ryb nie ma. Chodzi o taką Turawę na przykład. Czasy gdy byli tam rybacy to były czasy wielkiego eldorado, wędkarze rybę wytłukli.
Po drugie opłata na jeden kraj to idiotyczne rozwiązanie, bo okazuje się, że pieniądz nie pójdą za wędkarzem. Oznacza to nic innego jak to, że tam gdzie będzie ryba, tam pojawi się więcej wędkarzy i rybę wytłucze. NIe ma mowy aby istniały skuteczne rejestry, bo niby jak? Więc bez tego nie da się dopasować możliwości łowisk (ile mogą dać ryb bez uszczuplania stad tarłowych). NIczym w systemie naczyń połączonych każda woda gdzie ryba się odbuduje będzie szybko neutralizowana przez tych, którym pozwolenie musi się zwrócić. I wcale nie muszą łamać limitów! Tak więc trudno będzie o poprawę, może oprócz jezior dużych, gdzie bez sieci ryba naturalnie się będzie odbudowywać.
Po trzecie Polskie Wody nie mają jak chronić wód. Więc wody nie będa miały gospodarza ale zarządzających nimi ludzi, którzy będą siedzieć przed biurkami. NIe widzę też możliwości aby działał SSR< gdyż ten potrzebują wsparcia finansowego i prawnego. Takie zapewnia PZW. Bez tego mało kto będzie chciał ryzykować społecznictwo tam, gdyż odpowiedzialność jest bardzo wysoka. A kontrole wędkarzy to ryzyko różnych zajść.
Po czwarte zgadzam się z tym co pisał Drapichrust, to znaczy z tym, że obecny rząd mało co robi dobrze, oprócz rozpieprzania finansów państwa. Polskie Wody są niedofinansowane i był kilka miesięcy temu bunt pracowników. Teraz powstanie nowy departament, w którym oczywiście stanowiska dostaną ci związani z polityką, z wypłatami rzędy kilkudziesięciu tysięcy na miesiąc. Oznacza to, że aby zapłacić za miesiąc takiemu szefowi (a gdzie zastępcy i inni ?) 30 tysięcy, trzeba 1400 osób, płacących 250 zeta za rok. Przy pięciu takich gościach mamy 7000 osób aby opłacić samo szefostwo. A póki co Polskie Wody nie mają wielu wód

Więc skąd kasa na inne rzeczy? Pytanie jest jak najbardziej na miejscu.
Po piąte pan Wrona miał sprawę za przekręty na kasie z dotacji unijnych na rybactwo. Sprawę umorzył minister Zero, podobnie jak wiele innych, między innymi Obajtka 'człowieka roku'. Więc obietnice tego gościa nie muszą być realizowane gdy nastąpi zmiana rządów. A wybory są za półtorej roku, a jest wielce prawdopodobne, że będą wcześniej, gdyz PiS nie ma większości i musi szukać poparcia u planktonu sejmowego (jak np. Kukiza, który za poparcie każe robić PiS-owi różne rzeczy które im nie leżą). Więc nowy rząd może podejść całkiem w inny sposób do tematu, i może wcale nie chcieć dojeżdżać PZW, zwłaszcza jeśli ci zwrócą się o pomoc. Lub pójdzie na populizm i będzie tylko gorzej. A podstawą rybnych wód jest ich gospodarz. Państwo póki co nie ma instrumentów aby takim gospodarzem być, chyba, że formalnym.
Po szóste Polskie Wody póki co obiecują cuda-wianki a nie ma żadnego dowodu, że coś im się udało zrobić. Nie mają wcale rybnych wód, choć jak pisałem duże zbiorniki same się odbudują. Wcześniej przed wyborami zapowiadali różne rzeczy, jak elektryczne samochody w liczbie miliona, promy, lotniska, elektrownie gazowo-węglowe (Ostrołęka) czy atomowe. Sukcesów brak, skończyło się na obietnicach. Przy czym płacimy masę kasy na tych co pracują przy rzeczach których nie ma (lotniska, stocznie, fabryki samochodów itd). A zarybienia niczego nie zmienią, więc o poprawę będzie bardzo trudno. Odcinki no kill zaś bez ochrony niczego nie dają, więc nie ma się co podniecać. Więc można się spodziewać, że znów PiS ma sposób aby umościć swoich partyjnych popleczników na ciepłych posadkach, i niewiele się poprawi. ALe za to zapłaci podatnik, więc ich stać

Ogólnie to co widzę to brak chęci współpracy PZW z Polskimi Wodami. Oznacza to walkę między nimi co nie musi nam wyjść na dobre. Beton związkowy w postaci Heliniaków i Misiów co prawda będzie musiał zareagować, ale czy zrobią coś więcej? Wątpię. Oni nie potrafią robić rzeczy dla wędkarzy. A nie da się tutaj iść do przodu bez jawności i przejrzystości. Jak ta się pojawi, to znikną HEliniaki i Misie. A ze związku zaczną odpływać ludzie, będą problemy finansowe, bo Polskie Wody będą w natarciu. DLatego może się ziścić najgorszy ze scenariuszy - czyli fuzja PZW i Polskich Wód, gdzie wielkie stanowisk dostaną Heliniaki a wędkarze będą w ciemnej rzyci. Oznacza to ostrą jazdę w dół. No chyba, że nagle zarybienia dadzą efekty, choć nie dają ani PZW ani rybakom. Więc musi się zdarzyć cud. i przypomnę inną rzecz. W PZW możemy wpływać na wszystko (mało kto to robi, jednostki jak już, stąd słabe efekty), w przypadku jednak Polskich Wód będziemy odbijać się od ściany, zwłaszcza jak nie zmieni się ustawa. A PW muszą działać zgodnie z nią. Więc będą się zasłaniać jak im wygodnie.
Najważniejszą rzeczą jest zmiana ustawy o rybactwie śródlądowym, dopóki się to nie wydarzy, to nie będzie wcale lepiej. Zauważcie jedno, nie mówi się o tarle naturalnym i poleganiu na nim ale o zarybieniach. Od kogo kupią narybek?

Prawdopodobnie już wiadomo kto na tym zarobi, chłopaki wiedzą jak zyskać

Obajtek jako szef Orlenu daje kasę przez fundusz spółki fundacji, która wynajmuje jego posiadłość. Kasa jest na jej remont. Tak się właśnie działa w interesie Polaków. Dlatego nie zdejmowałbym majtek przez głowę z radości, bo cieszyć się powinniśµy jak będą efekty. Póki co mam wrażenie, że za pomocą fundacji NAsze Wody Polskie Wody robią interes, odbierając łowiska i wędkarzy PZW. Są wielkie obietnice i niewiele więcej. Pożyjemy zobaczymy

Zakończę swój wpis w następujący sposób. Wędkarze polscy zasługują na takie wody jakie mają. Jeśli uważają, że Polskie Wody im zrobią cuda-wianki, to niech tak uważają dalej

Szanse są podobne jak wygrana w kasynie - nie jest to coś niemożliwego, jednak z kasyna zazwyczaj wychodzi się bez pieniędzy a nie z nimi. Smutne jest to, jak łatwo kupić wędkarzy obietnicami. Populizm w postaci jednej składki na kraj jak widać zadziałał. Powodzenia więc życzę. Łowiska komercyjne na pewno na tym nie stracą, dalej będą pękać w szwach
