Nie ma co rwac szat,wszystko jest na etapie konsultacji.Wróżenie i skazywanie tego projektu na straty na tym etapie świadczy trochę o braku cierpliwości,co na tym forum winno być wymagane
Jakich konsultacji? Kto tu konsultuje? Fundacja Nasze Wody nie reprezentuje wędkarzy ale ich skromną część. Wystarczy zerknąć jakie rzeczy na rozmowie z panem Wroną poruszył prezes Dzierża. Typowe dla kogoś z okręgu z wodami górskimi i spinningisty. NIe są to postulaty wyczynowców, karpiarzy, feederowców. Tak na marginesie to fundacja nie ma dobrego zdania o karpiarzach czy wyczynowcach, więc dla tych co chcą ściągać majtki przez głowę z radości na wieść o działaniu Polskich Wód radzę wstrzymać się troszkę
Główne pytania jakie należy zadać to co z ustawą o rybactwie śródlądowym i jak będzie wyglądała ochrona wód, plus jak będzie kontrolowana liczba zabieranych ryb. Tych tematów fundacja nie poruszyła
A są one z serii podstawowych. Bo bez rejestrów nie ma mowy o kontrolowaniu rybostanu. Bez SSR-u nie ma zaś samych kontroli w wystarczającej liczbie a więc i nie ma jak egzekwować przepisów. A jeśli ustawa pozostanie w niezmienionej formie, to zapewniam, że lobby rybackie, silne wciąż w IRŚ będzie dalej robić swoje.
I tu do twórcy wpisu. Upadek PZW, a obecnie wygląda jakby wyrok zapadł, nie wiadomo tylko kiedy to nastąpi, oznacza, ze nie mamy jak lobbować wędkarsko. Tego nie da się zawrócić (upadku PZW). Mając 600 tysięczną organizację można przenosić góry, wpływać na polityków. Bez tego nie mamy siły na praktycznie nic. A na pewno interesów nie będzie reprezentować fundacja Nasze Wody, bo zaraz powstanie szereg konkurencyjnych tworów i będziemy mieli rozbicie dzielnicowe, konflikt tych co chcą karpia i tych co chcą go niszczyć, tych co zabierają i tych co wypuszczają. Więc dlatego trzeba rozsądku.
Posłużę się przykładem. Jeżeli mieszkamy w domu który się rozwala, gdzie jest grzyb, wilgoć, stara instalacja, opcja budowy nowego domu jest najs…uszniejszą. Jednak należy zrobić to odpowiednio planując. Należy mieć zgodę i kasę na budowę, zamówić materiały, ekipę budowlaną, podciągnąć media, znaleźć lokum zastępcze na czas budowy. ALe wędkarze w Polsce mają lepsza opcję. Wpierw rozpieprzą dom w którym mieszkają, a potem będą kombinować co dalej, nie mając ani ekipy budowlanej, kasy, materiałów z deszczem lejącym się na głowę. I nic nie będą mogli, oprócz proszenia się włodarzy Polskich Wód. A ci wtedy zasłonią się ustawą o rybactwie śródlądowym i zacytują ustęp z mądrości głoszonych przez rybakoznawcę Wołosa czy Czerwińskiego.
Dlatego albo coś planujemy albi działamy jak dzieci w mgle. Moje obawy uważam za jak najbardziej słuszne. Tym bardziej, że wędkarze nie potrafią działać w samym PZW, gdzie to ich organizacja. I nagle będa przenosić góry bez związku? To ciekawa bardzo teoria