..............................
..............................
..............................
Linka: Tutaj miałem bardzo duży problem. Testowałem kilka żyłek m.in. Browning Cenex Mono Feeder, Preston Reflo Power oraz Accu Power, Drennan Double X-Though, Dragon Nano Crystal i uważam, że żyłka nie nadaje się do częstego łowienia dużych ryb! Wystarczy kilka 3 godzinnych wypadów czyli moczenie żyłki a potem wysuszenie i traci ona połowę albo więcej wytrzymałości na węzłach. Jest szorstka i krucha. Nie jest to wina ani kołowrotka ani przelotek bo sprawdzałem tylko procesów zachodzących pod wpływem słońca i wody. Kolejnym problemem żyłek jest ich bardzo duża podatność na odkształcanie jak się podniesie na wędce wzdręgę ~20 dag lub odciąga lina ~2kg od trzcin. Przy szczytówce robi się spirala i oplątuję się ona co uniemożliwia komfortowe rzucanie. Problem rozwiązała plecionka 0.18mm (można cieńszą ale z uwagi na karpie kupiłem grubszą). Nie ma problemu z odkształcaniem, zacięcie nawet na luźnym łuku zniesionym przez falę jest doskonałe. Plecionki moim zdaniem są mniej podatne na skręcanie się jeżeli nie używamy krętlików. Jedyną wada plecionki jest jej zerowa amortyzacja i mogą spadać ryby jak używa się haków bez lub ze znikowmym zadziorem.
.............................
.............................
.............................
Mam podobne przemyślenia co do wytrzymałości. Ja przetestowałem wiele żyłek i wiem jedno - nie ma cudownej

Łowię brzany i hole są wiadomo jakie, jest sporo walki. I za każdym razem mam to samo - żyłka słabnie na odcinku który zanurzony jest w wodzie. Oczywiście im jest ona grubsza, tym problem jest mniejszy. Karpiowe 0.33 mm wzwyż są odporniejsze.
Z całą pewnością zauważyłem jedno. Żyłka traci rozciągliwość i dlatego jest słabsza. Jest ona dalej gładka, nie jest uszkodzona - po prostu nie jest rozciągliwa przez co można ją urwać na węźle rękami. Dlatego mniej więcej po trzech sesjach ucinam z 6-10 metrów i jest spoko.
Jak pisze koko, na węzłach jest ona wtedy zwłaszcza słaba, dlatego ja wiążę jeden zwykły węzeł i sprawdzam, aż do momentu gdy żyłka widocznie się rozciąga jak powinna i jest wtedy mocna. I dotyczy to zarówno rzek jak i komercji, po prostu czynniki atmosferyczne, woda i słońce robią swoje.
Co do plecionki. Tutaj trzeba uważać, gdyż stanowi ona pewne zagrożenie dla ryb i ptaków jeśli zostanie zerwana. Do tego pozbawiony rozciągliwości zestaw może sprawiać, że kaleczymy ryby, dlatego trzeba jakoś to amortyzować. Na jednym łowisku karpie miały strasznie poharatane pyski, okazało się, że problem praktycznie zniknął gdy zabroniono używania plecionek. A można tam było łowić z powierzchni, i tajemnica się wyjaśniła. Ryba nie miała amortyzacji i często zrywała się rozcinając sobie pysk. NIestety, co innego rozumny wędkarz a co innego jacyś narwańcy. A tam właśnie wielu łowiło karpia 'na chama' z powierzchni.
Pamiętam jak swojego czasu Bogdan Barton na łamach WMH pisał o łowieniu linów swoim sposobem. Zestaw z grubą żyłką, bez przyponu, z naturalnym spławikiem z trzciny, zarzucony w grążelach lub liliach. Mnie ten sposób bulwersował i ostro to skomentowałem (jako jedyny na forum WMH, inni nie widzieli w tym nic zdrożnego) bo jeśli ktoś by go naśladował, to wiele linów kończyłoby z hakiem w pysku (zadziorowcem rzecz jasna) i kawałem grubej żyłki, a jak ciężko wyciągnąć rybę z lilii wie kto w nich łowił

Ogólnie moim zdaniem musimy zaakceptować, że żyłka traci swe właściwości, zwłaszcza jeśli holujemy sporo ryb, i jej wytrzymałość mocno spada. Nie ma sensu szukać 'świętego graala' tutaj. Trzeba co kilka sesji montować zestawy od początku. A wytrawny wędkarz nie będzie miał z tym problemu, bo po zanęceniu trzeba swoje poczekać, pośpiech działa na niekorzyść. DLatego można zanęcić a następnie wziąć się za zestawy, przenosząc odległość na kijki dystansowe.