Autor Wątek: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb  (Przeczytany 117812 razy)

Offline katmay

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 304
  • Reputacja: 563
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łowicz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #585 dnia: 29.08.2022, 21:32 »
Ten kolega żyć bez nas nie może :'(

Gdybyś po raz 10 kombinował: jak dostałeś bana  to już powrotu nie ma. Nie wynika to ze złośliwości i antypolskiej postawy. Tak po prostu jest i zawsze było.
Marnujesz czas, bo i tak twoje posty i konto są usuwane. O co prośbą i groźbą zresztą zabiegałeś.

Dziękuje za usunięcie konta "vckat" Pisać więcej tu nie będę bo mija się to z celem!

Dzięki i pozdrawiam (szkoda że nie można było się posprzeczać/pokłócić/wymienić argumentami) Cóż....
Jaki sens jest sprzeczać się z kimś, kto z zasady nie uznaje argumentów innych osób? Żeby poczuć się lepiej w dyskusji? Udowodnić sobie, że debil nie rozumie twoich argumentów? W chorobach umysłowych trick polega na tym, że obiekt badany nie jest w stanie zrozumieć, że ma problem. Dysfunkcja rzeczywistości nie pozwala rozróżnić zależności między światem wyobrażonym, a rzeczywistym. Z taką osobą można toczyć dysputy teologiczne, polityczne, czy na temat podstaw fizyki i żadne argumenty, czy  fakty nie pozwolą jej zrozumieć, że jest w błędzie. To nie jest sporadyczne zjawisko.
Marcin

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 460
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #586 dnia: 30.08.2022, 08:57 »
Przede wszystkim to przestałbym patrzeć przez pryzmat polityczny na to wszystko, tylko analizował w miarę rzetelne dane, bo się robi bełkot. W wodzie znajdziemy wiele trujących związków, tylko pamiętajcie, że to dawka czyni truciznę. Już w starożytności to wiedzieli. Rtec i inne metale tez znajdziemy w probkach bez problemu. Pytanie czy ten zwiazek przyczynił sie do tego co sie wydarzyło, w stężeniu, które mieliśmy w wodzie. Udostepnianie bełkotliwych artykułów, które maca wodę, a nie wskazują na nic, bo propagandowe szmatławce muszą na czymś zarabiać raczej dyskusji nie służy. Przyczyn naturalnych w tym też wiadomo, że nie ma. Patrzyłbym bardziej na to jako przyczyna ludzka z naturalnym skutkiem. Zamiast słuchać propagandy czy to Morawickiego czy też Michnika poczekajmy na potwierdzone wyniki. GIOŚ jeżeli ma badania z akredytowanego laboratorium to znaczy, że są bardziej wiarygodne niż klaun pokroju Szczerby, który do nie dawna uważał, że wpuszczanie ludzi do kraju bez zadnej rejestracji jest w porządku.

Problem w tym, że sam patrzysz przez pryzmat polityczny :) Tutaj mamy do czynienia z tuszowaniem tragedii, ktoś celowo zmienia narrację, nie ma łączenia faktów, i trudno aby nie doszukiwać się właśnie politycznej ingerencji, której celem jest uniknięcie odpowiedzialności jednej lub kilku spółek skarbu państwa plus zamaskowanie nieudolności służb i instytucji. Nie przyjęcie próbek do badania przez laboratorium w Puławach z powodu 'braku odczynników' też wskazuje na polityczne zabiegi w celu zamaskowania kto stał za zatruciem, bo powód odmowy, w momencie gdy zagrożone jest życie ludzi (nieznana trucizna w rzece!), jest skandaliczny. Uważam też, że nieładnie pisać o 'szmatławcach' którym nie można ufać, gdyż w Wyborczej nie Michnik omawiał prawdopodobne przyczyny zatrucia ryb, ale poważany naukowiec. Do tego to właśnie media opozycyjne dokonują rzetelnych śledztw, i w przypadku gdyby rządziła PO, SLD czy ktoś inny niż PiS, należałoby zwracać uwagę co mówią media opozycyjne do tych partii. Zaś bełkotliwe artykuły czy wypowiedzi to domena strony rządowej, która nie potrafi rzetelnie sklecić czegoś normalnego. A co do klaunów, to w rządzie mamy ich zdecydowanie więcej, największy zaś rządzi Polską z Nowogrodzkiej, i to on podejmuje decyzje kluczowe dla kraju, pomimo, że nie ma wiedzy, a jedyne na czym się zna to 'robienie polityki' ale bynajmniej nie międzynarodowej ale na polskim podwórku. I właśnie poselskie kontrole mają sens, i jeśli za PO czy Hołowni będą takie rzeczy się działy, jak najbardziej posłowie PiS niech takich dokonują. Bo tu nie chodzi o to aby wspierać jakąś stronę ale aby mieć niezatruwane rzeki i sprawne służby.

Normalne śledztwo polega na tym, że mamy wiele hipotez i metodą eliminacji mamy usuwanie jedna po drugiej. Póki co nie trzyma się kupy to, że ryby nie padły w Opolu ale za jazem w Lipkach, co nie mogło sprawić, że toksyny pochodzenia od alg zadziałały właśnie tam. No chyba, że woda z Nysy miała tu taki wpływ. A tam nastąpiło zrzucenie wody aby podnieść poziom Odry aby uwolnić zablokowane barki. Mamy też  wyraźne doniesienia świadków, że był dziwny chemiczny zapach wody. Więc wychodzi na to, że mieliśmy prawdopodobnie kumulację, i coś co zabiło ryby na różnych odcinkach Odry, nie musiało być tą samą substancją. Największe spustoszenie i wybicie życia w rzece nastąpiło w okolicach Głogowa i od tego miejsca mieliśmy do czynienia z mega zatruciem lub połączeniem. Do tego jakoś GIOŚ nie pali się do tego aby pokazać jak i gdzie pobrano próbki które wykryły mezytylen. Ryby w Oławie padły 26 lipca, zaś ci mówią o próbkach z 28 lipca i 1 sierpnia! Ja pisałem pracę o zawartości środków powierzchniowo czynnych w rzekach, i ich wpływie na wodę, i pamiętam, że trwałą pianę dawała bodajże zawartość 0.3 mg/l (ale woda musiała zostać wymieszana, jak na jazie). Czyli jeżeli woda się pieni, mamy do czynienia z większą zawartością detergentów. A jako wędkarz wychowany na Odrze wiem też, że piana jaka tworzyłą się za jazem (ścieki z zakładów papierniczych w Krapkowicach) nie była wieczna, po jakimś czasie już jej nie było. Więc co to za próbki, które sa pobrane na trzeci dizeń po zatruciu? I mamy właśnie ciekawą rzecz, że laboratorium w Puławach odmawia przebadania ryb z Odry! Czy te rzeczy nie są połączone? Wg mnie jak najbardziej są, i właśnie ktoś tu ściemnia na maksa, i włąśnie wykorzystuje politykę aby osłabić to co wskazali posłowie PO. A za sam fakt przebadania wody po trzecim dniu zatrucia, powinna pójść fala dymisji, bo to jest koorva skandal. WIększość znawców tematu doskonale wie, że po trzech dniach stężenie danej substancji znacznie spadnie, zwłaszcza jeśli następuje zrzut wody z zaporówki na zbiorniku nyskim. Kto wie, czy nie było wręcz celowej próby rozcieńczenia tego syfu, aby próbka z 28 lipca wykazała już śladową ilość tej substancji. I tak właśnie było z pianą na Odrze, ona nie tworzyła się po zrzucie ścieków przez kilka dni ale głównie przez kilka godzin, potem było jej coraz mniej. Po trzcim dniu od zrzutu zapewne nie byłoby po pianie śladu.

I tego co mi brakuje właśnie w tym wszystkim, to rzetelnego śledztwa, które właśnie blokowane jest z politycznych powodów. A Morawiecki musiał mieć info o chemicznym zatruciu wody raczej. Tylko jeszcze nie wiedział kto za tym stał. Bo on jest papierowym premierem, który nie ma wiele do powiedzenia, i nie podejmuje bynajmniej kluczowych decyzji. Nie ma wpływu na większość ministrów, jak na Ziobrę, może też skoczyć takim Sasinom czy Błaszczakom. Więc mamy właśnie wiele rzeczy wskazujących na celową ściemę i ukrywanie kto stoi za zatruciem,  lub też maskowanie nieudolności ludzi z GIOŚ, Polskich Wód i rządu, którzy zbagatelizowali sprawę zatrucia i nie robili nic, nie chcąc robić tej sprawy dużą, bo zaszkodziłaby notowaniom PiS. I to co mamy, to właśnie fatalne podejście do pobrania próbek, które nie wskazało skąd pochodzi zatrucie (nie pobrano próbek z dopływów Odry lub celowo się o nich nie wspomina).
Lucjan

Offline azga

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 291
  • Reputacja: 266
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gdańsk
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #587 dnia: 30.08.2022, 11:50 »
To ja bym Cię prosił o wskazanie tego pryzmatu politycznego, bo dla mnie to co mamy w Sejmie i Senacie jest siebie warte i nie powinno się tam znajdować. Ty nie szukasz przyczyny zatrucia Odry tylko kogo by za to obwinić ze sceny politycznej. Ja mówię jednogłośnie, winne są wszystkie mendy znajdujące się tam za brak działań lub działania podjęte przed tym okresem, które doprowadziły do tego momentu.

Nadal źródła skierowane i opłacane, aby odpowiednio się wypowiadać są szmatławcami, nawet jak sam papież się wypowie. Widzisz za dużo razy w tych materiałach pojawia się "prawdopodobnie", bo to takie bardzo niezobowiązujące słowo i to uznaje za bełkot, bo sprytne używanie słów, żeby podsycić temperaturę nie jest żadną wypowiedzią naukową.

Powiedz mi czy ustanie na mównicy i powiedzenie "w wodzie był mezytylen", następnie wskazywanie tego czynnika jako głównego sprawcy, bez żadnego potwierdzenia i wiarygodnych źródeł przez posła to jest kontrola poselska za jaką jesteś? :) Luk, ja kumam, że masz retorykę pokazania PiSu zawsze i wszędzie ze złej strony i to bije nie od dziś, ale tutaj ewentualnie chodzi o wskazanie w pierwszej kolejności przyczyny, a potem pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców, a nie wstawianie każdego artykułu z napisem "Odra" w tytule. Ja też socjalistów nienawidzę, ale tworzenie z poważnej sprawy kółka wzajemnej adoracji, żeby po wyżywać się na politykach uważam w tej sprawie za bezcelowe.

Już wiemy, że dupy dał PiS po całości z reakcją i to nie ulega wątpliwości. Teraz pytanie w drugą stronę co zrobiła opozycja? Gdzie wtedy były "kontrole poselskie", prośba do prywatnych laboratoriów o badanie, cokolwiek oprócz gadania. Czy coś zostało zrobione? No nie - "my mówiliśmy, wskazywaliśmy", ale działań zero. Temu wskazuję na to, że politykerstwo pozostawić na boku.

Jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia, sprawa medialna na całą Polskę i co tylko polski rząd pobierał i badał próbki przez ten okres czasu? ;) Zobacz, nawet jak Niemcy na początku wskazywali na tą rtęć, a potem na "przejęzyczenia i że czegoś nie usłyszano" myślisz, że te próby były tylko badane pod względem rtęci i tyle? Niemcom było opłacalne wykrycie czegokolwiek w niedozwolonych stężeniach, bo wiązałoby się to z odszkodowaniami. Nikt po drodze oprócz zakładu w Puławach nie ma sprzętu do wykonania analizy wody czy też materii organicznej? :) Jeden zakłada na całą Polskę to serio ubogo, oczywiście o ile chce ktoś w to wierzyć. Nawet tak na logikę już czysto polityczną czy by nie opłacało Ci się jako opozycji w celu zmiażdżenia partii rządzącej wykonać badań po pierwszych sygnałach i ustać z wiarygodnym wynikiem na mównicy i pokazać co było na rzeczy? Nie wierzę, że możesz być tak naiwny. Temu po raz setny tłumaczę dupy dało cało towarzystwo polityczne i rząd obecny oraz poprzednie za wydawanie pozwoleń na zrzuty substancji bez odnośników do chociażby ilości wody w rzece. Można tego praktycznie być pewnym, bo co raz więcej osób ze świata naukowego potwierdza te złote algi przy zwiększonym zasoleniu.

Co do rozkładu substancji trującej w ciele ryby to też nie tak, że po pół godziny paruje i w wodzie fakt, z czasem wpływa to na ilość wykrywanych stężeń czynników chemicznych, ale zazwyczaj na martwym organizmie ślady pozostają.

Jeszcze sprawa zapachów i poparzeń oraz uszkodzeń ciała związanych przy kontakcie z wodą. Czy widziałeś gdzieś jakąkolwiek nagłośnioną diagnozę lekarską pokazującą, że tak faktycznie było? Czy tylko takie ploteczki na zasadzie jak były w pandemii - ja nie zachorowałem, ale u mnie to pół wioski zmarło przez szczepionki i powikłania po nich. Zapachy mają to do siebie (jako osoba pisząca pracę z czynników powierzchniowo czynnych na pewno to wiesz), że nawet niewielkie stężenia są wyczuwalne (świetnym przykładem jest chlor), a też dużo na podświadomość działa na widok tego co się dzieje.

Śledztwem zajmuje się Państwo i tego nie przeskoczymy, a jak będą jakieś zaniedbania w tym tytule to i tak dowiesz się za kilka lat, jak będą chcieli jakąś inną sprawę przytuszować podczas rozgłosu medialnego. Tym bardziej, jeżeli mamy sciemę i ukrywanie czegoś, a opozycja śpi to jeszcze bardziej pokazuje jak bezużyteczna jest.

Powiem Ci ze swojego punktu widzenia po tym co można było zaobserwować od początku na Odrze, ja też stawiałem bardzo dużo na zatrucie chemiczne, bo tak to wyglądało od samego początku, jednak wiedząc jak działają bruzdnice to też ma jakiś sens, ale bruzdnice nie są czymś typowym dla Polski i ich wystąpienie spowodował człowiek. Trochę chemii liznąłem też, bo kończyłem profil chemiczno-analityczny w ochronie środowiska. Jednak może to nie być jedyna przyczyna, zobaczymy jeszcze co wyjdzie dalej, bo parę dni przed tragedią jakaś grupa naukowców robiła spływ Odrą i zbierała próbki z różnych odcinków rzeki. Może tam coś więcej się wyjaśni, a sprawa nie zostanie wyjaśniona teraz, a przeciąganie jest celowe, im dalej w czasie tym szum medialny bardziej cichnie gdyby jednak coś wynikło. Jesteśmy przed rokiem wyborczym, więc takie zagrywki będą na porządku dziennym. Całe życie tak było.
Plum

Offline zwykly_michal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 782
  • Reputacja: 236
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: UK
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #588 dnia: 30.08.2022, 12:46 »
Ten kolega żyć bez nas nie może :'(

Gdybyś po raz 10 kombinował: jak dostałeś bana  to już powrotu nie ma. Nie wynika to ze złośliwości i antypolskiej postawy. Tak po prostu jest i zawsze było.
Marnujesz czas, bo i tak twoje posty i konto są usuwane. O co prośbą i groźbą zresztą zabiegałeś.

Dziękuje za usunięcie konta "vckat" Pisać więcej tu nie będę bo mija się to z celem!

Dzięki i pozdrawiam (szkoda że nie można było się posprzeczać/pokłócić/wymienić argumentami) Cóż....

Przecież może poszukać innego forum gdzie można się pokłócić jeżeli czuje taką potrzebę. Na pewno są takie miejsca gdzie inwektywy są mile widziane.

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 35 004
  • Reputacja: 2235
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #589 dnia: 30.08.2022, 13:12 »
Panowie, kolegi z nami nie ma, więc bez sensu prowadzić z nim dyskusję, a nie na miejscu "wrzucać mu", jeśli nie może odpowiedzieć. ;)
Krwawy Michał

Viva la libertad, carajo!

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 24 460
  • Reputacja: 2078
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #590 dnia: 31.08.2022, 08:58 »
To ja bym Cię prosił o wskazanie tego pryzmatu politycznego, bo dla mnie to co mamy w Sejmie i Senacie jest siebie warte i nie powinno się tam znajdować. Ty nie szukasz przyczyny zatrucia Odry tylko kogo by za to obwinić ze sceny politycznej. Ja mówię jednogłośnie, winne są wszystkie mendy znajdujące się tam za brak działań lub działania podjęte przed tym okresem, które doprowadziły do tego momentu.

Sprawę braku kontroli nad wodami poruszaliśmy tu nie raz i byłem krytyczny praktycznie zawsze. Dzisiaj jednak mamy nie tylko nie działające służby, ale polityczne naciski aby rzeczy wyciszać. W sprawie zatrucia Warty (za PO), nie było takiego mydlenia oczu jak teraz (robiło to miasto Poznań i jego samorządowcy). Do tego z awarii Czajki zrobiono zbrodnię na poziomie Czarnobyla, ale jak pada ryba na Odrze to jest cichutko, i nie ma promowania się prokuratorów czy posłów od Ziobry nad rzeką, choć konsekwencje są o wiele większe. Przy czym ważnym jest aby rozumieć, że Trzaskowski nie miał praktycznie nic wspólnego z tamtą awarią, przyklejono mu te rzeczy, teraz zaś mamy działania w drugą stronę. DO tego on uruchomił zespół kryzysowy praktycznie natychmiast, a tu radośnie pitolono o kilku padniętych rybach i dopiero po dwóch tygodniach nie dało się tego już olewać, i nagle mowa była o wielkim zatruciu. Do tego mamy tu jak na dłoni działanie mediów publicznych, które całkowicie fałszują przekaz, warto to odnieść znów do Czajki a zwłaszcza pasków z TVP. Jeszcze Niemcom się oberwało!

Moim zdaniem do zwolnienia jest szefujący laboratorium w Puławach jak i ten z dolnośląskiego WIOŚ (sobie próbkli pobierają trzy dni po zatruciu kutwy), podobnie jak kierująca osoba Polskimi Wodami z rejonów Dolnego Śląska i województwa lubuskiego. Ale czy oni na pewno zawinili? Czy też mamy dziś klimat, że nie wolno działać przeciwko partii rządzącej, a upolityczniono wszystko, od NIK po Wody Polskie?

Co to za minister (pani Moskwa), która pitoli o 200 tysiącach ton padłych ryb i mówiąca, że wszystko wraca do normy? To jak powiedzieć, że bomba atomowa zmiotła Warszawę ale sytuacja się stabilizuje. Tu już mamy nie dość, że skrajną niekompetencję i brak wiedzy, to jeszcze oszukiwanie ludzi, bo o żadnej stabilizacji nie ma mowy, a wędkowanie na odcinku ODry około 150 -200 km przez najbliższe lata nie będzie miało sensu. No chyba, że na myśli mamy 'biczowanie' wody zestawami.

I teraz dokonujesz uniku, mówiąc o mendach z sejmu i senatu, ale to PiS upolitycznił instytucje, zaś tworzać Polskie Wody dał im zbyt duże kompetencje, odbierając je samorządom, tworzać kolejnego molocha, którego dodatkowo nie wyposażył w odpowiednie środki, czyli to nie ma jak działać prawidłowo. Z powodu stawiania na panstwowe spółki i nacjonalizację wydano zbyt duzo pozwoleń na zrzuty ścieków, bo rzaðzą partyjniacy i to oni wiedzą lepiej a nie eksperci. Więc sorry, ale ja nie uważam, że tutaj należy dawać znak równości. Bo za PO nie było zawłaszczenia mediów publicznych też, i cokolwiek by nie mówić, nie było tam ministerstwa propagandy, i o zatruciu Odry by mówiono na bieżąco. A wielka kasa jaką się karmi TVP mogłaby zostać wykorzystana chociażby na dofinansowanie IOŚ, PSR czy samych Polskich Wód.

WIęc albo będziemy chować głowę w piasek i udawać, że zatrucie Odry z polityką nie ma wiele wspólnego, albo będziemy chcieli aby to wszystko było zbudowane na solidnych fundamentach. Bez tego mamy 'zamki na piasku' i zatrute rzeki, fatalną jakość powietrza, pieprzenie, że nie ma efektu cieplarnianego i Polska węglem stoi i stać będzie. Czyli polityczne zaklinanie rzeczywistości, gdzie dodatkowo zamiast na przykład normalnie podchodzić do tematu, mamy sytuację, gdzie cała Polska musi dopłacać do lobby górniczego, które pełne jest pijawek partyjnych i tych ze związków zawodowych. I jak się okazuje, truło polskie rzeki (głównie Odrę) a sprawie ukręcano łeb, gdyż IOŚ i inne instytucje ulegają naciskom politycznym i nie robią tego do czego są stworzone. A KGHM siedzi ma mega kasę, i jeśli trują, to warto się zastanowić z jakiego powodu. Bo da się wszystko załatwić na poziomie partyjnym, bo jest to tańsze, to jest powrót do PRL. Wiele wspólnego mają też z tym wielkie plany lania betonu na rzekach, na co nie wpadła żadna inna ekipa oprócz PiS, która nawet nie potrafiła przedstawić korzyści z tego płynących. I do cholery to UE zablokowała te plany, gdyby nie oni, mielibyśmy zmasakrowane dwie rzeki w imię 'inwestycji', które jak pokazują przykłady z Niemiec i Francji należałoby potem odwracać, pompując dwa razy więcej kasy. Trudno mówić o tym, że to nie politycy tej partii mają tak głupie pomysły. Dodam, że na łączeniu Lotosu z Orlenem jako kraj tracimy, zyskuje co najwyżej PiS, chicoaż i tutaj są ludzie, którzy to blokowali, i zapłacili za to usunięciem (Naimski). Teraz sprzedamy udziały Węgrom, którzy siedzą w kieszeni ROsjan, koorva genialne.

I nie chodzi tylko o to, że mamy taką hucpę w sprawie szeroko pojętej ochrony środowiska. To jest praktycznie wszędzie, coraz mniej rzeczy działa jak powinno. Pytanie jak długo będziemy udawać, że winnym jest ktoś inni niż ci co obecnie sprawują władzę. Przypisywanie winy Tuskowi to po prostu przegięcie pały, bo oni rządzą już 7 lat.
Lucjan

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 7 757
  • Reputacja: 1272
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #591 dnia: 31.08.2022, 12:59 »
Prof. Jan Kotusz, ichtiolog z Wydział Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego:

Wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk, zapowiadając budowę kolejnych stopni wodnych, powiedział że brak inwestycji doprowadzi do całkowitego wymarcia ryb w Odrze.

- Jednym zdaniem można wypowiedzi wiceministra infrastruktury podsumować tak, że nie mają nic wspólnego z ugruntowaną wiedzą naukową. Jeśli jednak już musimy je rozbierać na części pierwsze, to doprowadzi nas to do wniosku, że kaskadyzacja takiej rzeki jak Odra i zmienianie jej w kanał żeglugowy są dla tej rzeki śmiertelne. Przewrotnie zgodzę się więc z ministrem Gróbarczykiem co do tego, że brak inwestycji na Odrze może doprowadzić do jej dalszych kłopotów. Chodzi jednak o brak inwestycji w renaturyzację tej rzeki.

To wyjaśnijmy dlaczego.

- Logiczne jest, że wybudowanie tamy powoduje spowolnienie, a nawet zatrzymanie wody w rzece - musimy to zrobić, żeby żegluga mogła funkcjonować. Taka woda szybciej się nagrzewa i - tutaj możemy wykorzystać wiedzę z fizyki na poziomie szkoły podstawowej - w ciepłej wodzie rozpuszczalność gazów maleje.  Czyli mamy mniej tlenu, co ogranicza życie biologiczne. Jednocześnie ciepła, stojąca woda, do której spływają biogeny, na przykład azot i fosfor z pól (ale też, jak okazało się przy okazji katastrofy na Odrze, cała masa innych ścieków), stwarza idealne warunki do zakwitu glonów i tak uruchamia się kaskada nieszczęść. A to dopiero początek.

Bo?

- Bo kaskadyzacja to poważna ingerencja w ekosystem. W stojącej wodzie nie mają czego szukać organizmy żyjące w rzekach, w tym ryby reofilne, czyli takie, które do życia po prostu potrzebują prądu rzeki. Mówimy tu o takich pospolitych gatunkach jak: brzany, świnki, bolenie, jelce i kiełbie. Dla nich „modernizacja rzeki" to koniec życia w Odrze. Oczywiście z punktu widzenia gospodarki to są mniej istotne ryby i ich problemy często nie są zauważane, ale przecież budowa kolejnych stopni wodnych dotknie też ryby wędrowne takie jak jesiotr czy łosoś, ale też węgorz, troć czy certa. Na projekty związane z ich przywróceniem rzece poszły grube pieniądze, a niektóre - tak jak w przypadku jesiotra - są projektami międzynarodowymi. Nie mówiąc już o wielkich pokładach ludzkiego entuzjazmu.

Jeśli zmienimy Odrę z rzeki w system zbiorników zaporowych - a do tego to zmierza - to zabijemy tę rzekę. Mówię to jako biolog, ichtiolog, przyrodnik, opierając się na wiedzy naukowej. Co z tego, że rybom buduje się przepławki, skoro w rzece nie ma prądu, który je wabi? A życie biologiczne rzeki nie kończy się przecież na rybach! To skomplikowany system procesów ekologicznych zachodzących między jej mieszkańcami.


Stopnie trzeba budować, bo mają podtrzymać inne stopnie, które na rzece już są.

- Tak, to paradoks każdej kaskadyzacji. Stopień ma uchronić poprzedni, dopóki sam nie będzie powodował podobnych problemów i trzeba będzie zbudować jeszcze jeden, żeby temu zaradzić. Oczywiście też do czasu. Tak działa efekt domina. Rzeka niesie ze sobą różne osady, w sumie można powiedzieć, że to cała tablica Mendelejewa. W naturalnych warunkach substancje te zatrzymują się na styku wody i lądu, gdzie powinniśmy mieć bagna, lasy łęgowe, trzcinowiska, łąki. W ten sposób rzeka sama się oczyszcza, a substancje, które niesie, nie tylko są zatrzymywane, ale też włączane potem za pomocą roślin w obieg materii. Kiedy natomiast rzeka jest przekształcona w takim stopniu, jak ma się stać z Odrą, osady zatrzymują się na stopniu wodnym i powoli budują tykającą bombę zegarową na dnie, z kolei poniżej stopnia następuje erozja denna. Po jakimś czasie, żeby uchronić się przed zatruciem rzeki zgromadzonymi osadami i efektami erozji, buduje się kolejny stopień, który będzie powodował takie same problemy, tylko już komuś innemu. Nie mówiąc już o tym, że strefa brzegowa w skanalizowanej rzece pozbawiona jest meandrów i uboga w roślinność, która jest częścią systemu oczyszczania rzeki.

W Europie już przerabiano podobne pomysły, które dziś forsuje się w Polsce, i skutek jest taki, że coraz więcej stopni wodnych się rozbiera. Albo z uwagi na kłopoty, jakie powodują, albo z powodu braku uzasadnienia ekonomicznego w dzisiejszym świecie. Naprawdę trudno znaleźć wytłumaczenie dla tych inwestycji. Nie jestem specjalistą od gospodarki, nie wiem, czy ta inwestycja jest w jakiś sposób opłacalna finansowo czy energetycznie, mam swoje wątpliwości. Mówię po prostu jako biolog: to będzie koniec tej rzeki. Może moja perspektywa nie jest najważniejsza w społeczeństwie, ale wiem, że nie jestem w nim sam.

Słyszę z jednej strony, że plan odbudowy ekosystemu Odry zakłada system refugiów dla ryb i utworzenie banku genów. A z drugiej - że Odra ma być wodną autostradą. To co w końcu?

- Nie da się pogodzić odbudowy ekosystemu Odry z planem jej kaskadyzacji. To są po prostu zbyt skrajne koncepcje, z których jedna musi zostać wybrana, a druga odrzucona. Kompromis jest niemożliwy.

https://wyborcza.pl/7,177851,28848270,zatruta-odra-albo-odbudujemy-ekosystem-rzeki-albo-ja-dobijemy.html

Offline Cygnus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 627
  • Reputacja: 65
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #592 dnia: 31.08.2022, 15:46 »
banialuki :facepalm:

Daj mi temat a znajdę Ci profesora 8)

PS
Oczywiście to taka przenośnia



"Nie można więc głosować za demokracją i wiecznie przeciwstawiać się gustom większości. To jest zakłamanie. Grzeszyć na ziemi i zgłaszać jednocześnie pretensje do nieba?!
Ale ja osobiście jestem szczery: zawsze głosowałem za kontrrewolucją"

Offline Daavid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 652
  • Reputacja: 149
  • Lokalizacja: UK
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #593 dnia: 31.08.2022, 16:15 »
Jak ogládam polska telewizje to sié nie dziwie, ze odbiorcy tejze maja takie podejscie jak tutaj niektrzy. Piec minut informacji i 25 o opozycji i Tusku....  (przepraszam za brak polskich znakow)

Jest artykul w Polityce:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/2179392,1,wedki-na-sztorc-wedkarze-sa-na-celowniku-pis-nie-dadza-sobie-zabrac-odry.read?src=mt

Wędki na sztorc! Wędkarze są na celowniku PiS. Nie dadzą sobie zabrać Odry

Konflikt władzy z wędkarzami był widoczny już od pierwszych dni odrzańskiego kryzysu. Ale spór między Polskim Związkiem Wędkarskim a zarządem Wód Polskich jest głęboki i rozlał się na cały kraj.
Początkowo to jedynie oni wybierali śnięte ryby, pracując w upale i smrodzie po kilkanaście godzin bez przerwy. Nie mieli takiego obowiązku, ale po prostu nie mogli tego tak zostawić. Zamiast podziękowań dostali groźby. Dariusz Matecki, przewodniczący Solidarnej Polski w Zachodniopomorskiem, zapowiedział na Twitterze, że Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu szykuje zawiadomienie do prokuratury. A do prezes Polskiego Związku Wędkarskiego Beaty Olejarz zostanie skierowana prośba o przedstawienie dowodów na informacje o wodzie w Odrze, która „powoduje rany i wypala gumowe rękawice”.

Nie minęło dziesięć dni i do szefów nadodrzańskich okręgów PZW (w Gorzowie, Wrocławiu i Zielonej Górze) przyszły pisma z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Postanowienia o „żądaniu wydania rzeczy”. Adresaci poczuli się jak oskarżeni, czytając, że „podejmowali działania w związku ze skażeniem i zanieczyszczeniem rzeki Odra, w następstwie czego doszło do tzw. zjawiska śnięcia ryb i śmierci innych zwierząt”. – Mam nadzieję, że to niefortunne sformułowanie – mówi prezes PZW Beata Olejarz. Tego samego dnia pojawiła się też informacja o tym, że rząd zamierza „odebrać Odrę wędkarzom”. Jeżeli był taki pomysł, to zapewne spowodowany zapowiedzią wystąpienia PZW do Skarbu Państwa o odszkodowanie za katastrofę i pokrycie kosztów odtworzenia rybostanu w rzece. Jednak już następnego dnia na stronach Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie pojawiło się oficjalne dementi w sprawie „odebrania Odry”. Ale konflikt narasta.

Czyja woda
Wody śródlądowe są własnością Skarbu Państwa, czyli wszystkich obywateli. Tym majątkiem zarządza utworzone cztery lata temu PGW Wody Polskie, wykonując obowiązki właściciela wód. Moloch powstał, by scentralizować zarządzanie krajową gospodarką wodną i odebrać samorządom ich kompetencje. Wody Polskie nie dostają pieniędzy z budżetu, muszą się samofinansować, podobnie jak Lasy Państwowe, tylko że Lasy osiągają olbrzymie zyski, sprzedając drewno przemysłowi drzewnemu. W przypadku Wód już na starcie (jak przyznał były już prezes Przemysław Daca, który „poleciał” za Odrę) deficyt wynosił ponad 58 mln zł. Więc PGWWP głównie zajmują się pobieraniem opłat od użytkowników wód. Za pomosty i przystanie, wypożyczalnie kajaków, kąpieliska i obwody rybackie. Za kranówkę i deszczówkę (chodzi o podatek za grunty zabudowane utrudniające naturalne wchłanianie wody z deszczu). Także za odprowadzanie ścieków.

Nie idzie im to najsprawniej. Już w trakcie katastrofy ekologicznej Odry Wody Polskie przyznały, że na tej rzece są 282 nielegalne upusty ściekowe. A w całej Polsce, wzdłuż wszystkich rzek, prawie 1400 odprowadzeń ścieków nie ma aktualnego pozwolenia wodno-prawnego.

Powierzchnia rzek, jezior, zalewów i kanałów w Polsce to 830 tys. ha. Większość Wody Polskie puściły w dzierżawę. Największym użytkownikiem jest Polski Związek Wędkarski, który gospodaruje w 1138 obwodach o powierzchni ponad 219 tys. ha. Reszta to użytkownicy prywatni. Wody Polskie zarządzają zaledwie 67 obwodami rybackimi. Przychody z dzierżawy od Polskiego Związku Wędkarskiego to ponad 7 mln zł rocznie. Wysokość stawki za 1 ha powierzchni wód jest równowartością ceny za tonę żyta. Jednak WP nie pobierają od wędkarzy opłat za zezwolenia na łowienie ryb. A to wcale niemałe pieniądze.

Skok na kasę
Polski Związek Wędkarski od swoich członków, których jest ponad 600 tys., pobiera składki i opłaty za wędkowanie, które różnią się, w zależności od okręgu, od stu kilkudziesięciu do nawet 620 zł rocznie od osoby (okręg suwalski, na wszystkie jeziora, z trollingiem, czyli metodą łowienia polegającą na ciągnięciu przynęty za płynącą łódką). W jednym tylko okręgu mazowieckim dochód ze składek i opłat w zeszłym roku to nieco ponad 15,5 mln zł. A zbiorcze sprawozdanie finansowe PZW za 2021 r. zamyka się sumą bilansową niemal 300 mln zł (dodatni wynik finansowy niecałe 10 mln zł). Przychody ze składek i sprzedaży towarów w 2021 r. to ponad 150 mln zł.

A przecież nie wszyscy wędkujący należą do związku. – Szacujemy, że ok. 1,5 mln Polaków łowi ryby – mówi Teodor Rudnik, który do maja był prezesem PZW, a teraz wrócił do Słupska i po raz drugi został prezesem okręgu. Łowi od 1967 r.

A są też tacy, co mówią o 2 mln. Wielu wędkarzy łowi tylko za granicą albo wykupuje pozwolenia u prywatnych użytkowników jezior. W spółce Śniardwy to np. 520 zł za sezon, w spółce Mikołajskiej i Kompanii Mazurskiej Pasym – ponad 600 zł.

Łowią wszystkie gatunki ryb: szczupaka, sandacza, karpia, leszcza, płoć, okonia, suma, lipienia, węgorza, łososia, troć, bolenia. Większość wędkarzy preferuje ryby drapieżne niż ryby spokojnego żeru. – Wędkarze dzielą się według metody łowienia – mówi Teodor Rudnik, poprzedni prezes PZW. – Spiningiści z trudem znajdą wspólny język ze spławikowcami, gruntowcami czy muszkarzami. Ja jestem spławikowcem.

Jeszcze zanim zatruto Odrę, ktoś w Ministerstwie Infrastruktury lub w Wodach Polskich doszedł do wniosku, że szkoda, by takie pieniądze przechodziły im koło nosa. W styczniu wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk wraz z prezesem Wód Przemysławem Dacą poinformowali o utworzeniu w Wodach Polskich nowego departamentu rybackiego, którego zadaniem jest „realizacja oczekiwań środowiska wędkarskiego, promocja tego sportu i troska o dobry stan wód”. Padła obietnica przeznaczenia 5 mln zł na zarybianie. – To śmieszna kwota – mówi prezes PZW Beata Olejarz. – My na to wydajemy rocznie ponad 50 mln. W ramach użytkowania obwodów rybackich wędkarze mają obowiązek ich zarybiania zgodnie z operatami rybackimi, opiniowanymi przez Instytut Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie.

Wędkarstwo ma być, wedle obietnic ministra, tańsze i prostsze. Zaproponował jedną opłatę na cały kraj w wysokości 250 zł. – Już się z tej kwoty wycofali – mówi Beata Olejarz. – 3 sierpnia w Ministerstwie Rolnictwa, na spotkaniu Wód Polskich i zespołu ds. rybołówstwa, do którego należę, padła kwota 650 zł. Na tym spotkaniu obiecali, że przedstawią wyliczenie i zadeklarują ostateczną wysokość opłaty. Do tej pory tego nie zrobili.

Prezes Daca zapowiedział za to, że Wody Polskie nie będą ogłaszały przetargów na użytkowanie obwodów. Zatem wraz z wygaszaniem umów kolejne obwody będą przechodziły do zasobu wód zarządzanych przez PGW Wody Polskie. To jednak nie wszystko: dyrektor nowego departamentu Janusz Wrona (dziś wiceprezes Wód Polskich) zadeklarował, że przyjrzy się wykonaniu wszystkich umów w poszczególnych obwodach w kraju i tam, gdzie zauważy nieprawidłowości, zamierza wypowiadać nawet trwające umowy.

– Celem jest likwidacja Polskiego Związku Wędkarskiego – mówi Teodor Rudnik. – Po to powstał departament rybactwa – dodaje prezes Beata Olejarz.

Zwłaszcza że obok ministra Gróbarczyka, prezesa Dacy i dyrektora Wrony stał Dionizy Ziemiecki, były prezes PZW, który ze związku odszedł w niesławie. Dziś nie jest nawet szeregowym członkiem. Niedawno Ziemiecki zastąpił Janusza Wronę na stanowisku dyrektora departamentu rybackiego. – Poprzysiągł zemstę PZW i chce doprowadzić do upadku związku – mówi wędkarski działacz, który prosi o anonimowość. – W PZW wszyscy są przekonani, że to on namówił ministra, żeby przejąć wędkarzy i ich pieniądze.

Propozycja wprowadzenia jednolitych ogólnopolskich opłat wydawała się też jakby skrojona pod wędkarzy emerytów – większość to przecież elektorat PiS. Ale władza nie doceniła chyba, jak silnie wędkarscy emeryci są związani emocjonalnie z PZW. Przynajmniej na razie, bo PZW niedawno uchwalił, że od przyszłego roku emeryci nie będą mieć już 50-proc. zniżki, więc sentyment może trochę zmaleć.

– Tych seniorów wcale nie jest tak dużo – mówi Krzysztof Ficner z Pisza. Łowiący w jego okręgu to najczęściej przyjezdni, ludzie 30 plus, tak do pięćdziesiątki, z dobrym sprzętem. Echosondy mają już wszyscy, można je kupić już za kilkaset złotych, ale zdarza się widzieć takie wypasione po 20 tys. zł. Do tego wędki, kołowrotki, nie mówiąc o łodziach. – Koszty sprzętu są zależne od zamożności wędkarza, jeden skompletuje sobie zestaw za 200 zł, a inny za kilka czy nawet kilkanaście tysięcy – mówi Beata Olejarz. – Często przygodę z wędkarstwem zaczyna się od kilkudziesięciu złotych wydanych na pobliskim bazarze.

Na rybkę
Jednak dziadek w drewnianej łódeczce to już raczej przeszłość. – Zostało tylko określenie łowić „na dziadka”, czyli na żywca, na żywą płotkę na haczyku – mówi Krzysztof Ficner.

Szybko okazało się, że te 250 zł za cały kraj minister rzucił „na rybkę”. Tak niska opłata ma uprawniać do wędkowania z brzegu jedynie w 27 obwodach, w których Wody Polskie prowadzą gospodarkę rybacką. I zapał wędkarzy ostygł.

Natomiast spora grupa wędkujących z radością powitała „koniec bandy złodziejskich, komunistycznych betonów z PZW”. Bo dla wszystkich było jasne, do czego zmierza ministerstwo i Wody Polskie. A Polski Związek Wędkarski, jak wszystkie stowarzyszenia, które wywodzą się z PRL, długo hołubił pogrobowców poprzedniego systemu. Aż do 2013 r. na czele PZW stał generał Eugeniusz Grabowski (rządził PZW od 1989 r., kiedy to porzucił resort spraw wewnętrznych, pion polityczno-wychowawczy i fotel redaktora naczelnego „W służbie narodu”, tygodnika dla milicjantów i członków SB).

Generał i jego koledzy krytykowani byli nie tylko za przeszłość. Traktowali PZW jak swoje poletko i maszynkę do zarabiania pieniędzy na masowych odłowach gospodarczych. Prowadzonych głównie na Zalewie Zegrzyńskim (gdzie zresztą do tej pory PZW ma smażalnię ryb i zakład produkujący marynowanego leszcza w słoikach) i na mazurskich jeziorach, gdzie zlikwidowano okręg suwalski, a użytkownikiem rybackim jest Zarząd Główny PZW, któremu podlega Gospodarstwo Rybackie Suwałki. Lokalni wędkarze mówią: „PZW powinien zmienić nazwę na PZPR – Polski Związek Poławiaczy Rybackich”. To nawiązanie do głośnej sprawy jeziora Orzysz.

Co działo się w Orzyszu 10 lat temu, opisywaliśmy w „Polityce” (23/12) w artykule „W służbie rybie”. Wędkarze z 18 kół i samorządowcy, burmistrzowie oraz radni z powiatu piskiego przez kilka lat walczyli o zatrzymanie masowego odławiania ryb przez rybaków z Gospodarstwa Rybackiego Suwałki. Za prezesury generała Grabowskiego i za Dionizego Ziemieckiego, który kontynuował tradycje swojego poprzednika, nie udało się. Argument ciągle ten sam: jak nie będą odławiać, nie będzie pieniędzy na zarybianie.

– Okazało się, że to wszystko bzdura – mówi Arkadiusz Siemieniuk, architekt, wówczas prezes zbuntowanego koła wędkarskiego w Orzyszu, który za swoją wywrotową działalność i udział w komisji sejmowej był szykanowany i na łono związku wrócił dopiero niedawno, by móc brać udział w zawodach. – Dziś nasze jezioro jest flagowym akwenem PZW. Bo w 2017 r. w PZW odsunięto od władzy „układ warszawski” i nowy prezes Teodor Rudnik wprowadził zakaz odłowów sieciowych na kilku jeziorach, m.in. na Orzyszu. Samorządowcy Orzysza nadali mu za to tytuł zasłużonego dla miasta. Początkowo wędkarze też musieli pójść na ustępstwa i zgodzić się, by rybacy odławiali szczupaki tarlaki i pozyskiwali z nich ikrę i mlecz konieczne do wyhodowania narybku do zarybiania. Jednak 60 proc. odłowionych szczupaków po wyciśnięciu ikry musieli wpuścić z powrotem do jeziora. I po dwóch latach rybacy stwierdzili, że im się to nie opłaca, więc pozyskiwali szczupaki w tarle na innych jeziorach.

Rybacy mieli też prawo do postawienia jednego żaka (rodzaj sieci dennej) przy wylocie z jeziora, na węgorze i sielawę, ryby, które dla wędkarzy nie są atrakcyjne, bo na wędkę ich się nie łapie. Ale tu już wędkarze nie popuścili, zorganizowali społeczną straż rybacką, złożyli się na zakup łodzi, przez cały okres wiosennych odłowów codziennie o 4 rano wypływali z rybakami, liczyli węgorze, robili zdjęcia i spisywali protokoły. Naliczyli 970 sztuk. – Węgorz waży ponad kilogram, więc wyłowili przynajmniej tonę, a do magazynu trafiło zaledwie 450 kg – mówi wędkarz, który pomagał kolegom ze Społecznej Straży Wędkarskiej nadzorować rybackie połowy. – Zgłosiliśmy tę sprawę do władz PZW, mamy nadzieję, że zawiadomią prokuraturę – mówi wędkarz. Mieli sami zgłosić do organów ścigania, ale trochę im głupio donosić na znajomych w końcu ludzi.

W Piszu w zeszłym roku wędkarze też przyłapali rybaków na kradzieży ryb. – Dostaliśmy sygnały, że handlują rybami i już mieliśmy na nich oko – mówi Krzysztof Ficner, członek Społecznej Straży Rybackiej z piskiego koła PZW. – Siatki z rybami zostawiali w trzcinach. Wezwaliśmy policję. To ostatecznie przesądziło o zakazie połowów na jeziorze Roś. Zarząd Główny podjął uchwałę, zdjęli wtedy sieci na kilku jeziorach, dwóch w powiecie piskim, w ełckim, w Augustowie, na Jeziorze Oleckim. I całe szczęście, bo już była tragedia. Na wyniszczenie to szło, 5 km sieci codziennie stało, a jezioro ma 1900 ha. Poprawiło się o sto procent, wędkarze z całej Polski na Roś przyjeżdżają.

Strefa No kill
Reszta Mazur dalej w sieciach i tam wędkarze plują jadem na PZW i kibicują Wodom Polskim. – Jestem bardzo krytyczny wobec niektórych działań PZW, ale monopol Wód Polskich może okazać się jeszcze gorszy – ostrzega Arkadiusz Siemieniuk. – Jedyne, co zrobili na Mazurach, to policzyli pomosty i ściągają opłaty. Od czterech lat, odkąd powstały Wody Polskie, nie widziałem żadnego ich strażnika, nie zajmują się w ogóle ochroną tych wód.

To Społeczna Straż Rybacka w Orzyszu zawiadamia Inspektorat Ochrony Środowiska o nielegalnym odprowadzeniu ścieków do jeziora, wycinkach drzew, niszczeniu trzcinowiska (właściciel domku letniskowego chciał zrobić sobie plażę).

– W PZW różnie się dzieje, ludzie nie są święci, ale coś możemy próbować zmieniać – mówi Rafał Niemców. – Jak będą Wody Polskie, spółka państwowa, nie będziemy mieć żadnego wpływu. To ma być jak sklep, płacisz i dostajesz. Żadnego społecznego aspektu.

A Niemców, jak wielu w PZW, jest społecznikiem. Najpierw wywalczył we Wrocławiu największą w Polsce rzeczną strefę no kill, na której złowione ryby trzeba wypuścić do wody. Był nowy, przeprowadził się do Wrocławia spod Zielonej Góry i nie miał pojęcia, że trafił w sam środek walk o władzę w okręgu. I strefa no kill padła ich ofiarą. Ale i tak wędkarstwo idzie w kierunku hobbystycznym. – Coraz więcej wędkarzy wypuszcza złowione ryby – mówi Krzysztof Ficner z Pisza. On sam łapie tylko na spinning i też wypuszcza. – Kiedyś zabierałem i potem tylko kłótnia, kto ma skrobać i patroszyć. Wolę nie brać.

Można mieć wątpliwości, czy łapanie ryb na ostry haczyk, który wbija się w ciało, wyciąganie ich na brzeg czy łódkę – co przy walecznym okazie może trwać kilkanaście minut – jest w porządku. – Nie mam żadnych wątpliwości, że taka zabawa żywymi zwierzętami, powodująca ich cierpienie, to jest znęcanie – mówi prof. dr hab. Wojciech Pisula z Instytutu Psychologii PAN, zajmujący się m.in. psychologią porównawczą i zachowaniami eksploracyjnymi zwierząt. – Jeżeli zwierzę ma być uśmiercone, to dla jakichś wyższych celów. Łapanie na hak dla zabawy nie ma żadnego uzasadnienia. A to, że ryby przy tym cierpią, udowodnili holenderscy naukowcy. Prawdopodobieństwo ponownego złapania ryby jest dużo niższe. To oznacza, że ryba pamięta to doświadczenie i unika go. A zwierzęta, które wykazują reakcję unikania, są zdolne do cierpienia psychicznego.

Niemców się do społecznictwa nie zniechęcił. Jak już skończył wyławiać śnięte ryby z Odry, napisał petycję do premiera, szefów Wód Polskich i PZW w sprawie renaturalizacji rzeki. – Po tym, co widzieliśmy tutaj, śmiem wątpić, czy w Wodach Polskich są kompetentni ludzie – mówi. – Na razie pokazali, że nie potrafią zadbać o rzekę. A gdyby jeszcze spróbowali zabrać nam Odrę, gorzko tego pożałują.

Katastrofa Odry niewątpliwie popsuła władzy szyki i teraz realizacja planu przejęcia większości obwodów rybackich nie wydaje się już taka prosta. – Odra pokazała, że Wody Polskie, które chciałyby być użytkownikiem rybackim, nie nadają się do tego – mówi Beata Olejarz. – Nie mają wiedzy, ludzi, sprzętu. Nie reagują tak jak my, bo nie mają pasji. To zwykli członkowie PZW stanęli na wysokości zadania. Dodaje, że wybrali ją na prezesa zarządu głównego PZW i jej zadaniem jest obrona kolegów.

A przecież Maciej Maleńczuk ostrzegał, by nie zadzierać z wędkarzami.

Polityka 36.2022 (3379) z dnia 30.08.2022; Temat tygodnia; s. 19
Oryginalny tytuł tekstu: "Wędki na sztorc"

Offline robson

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 6 566
  • Reputacja: 393
  • Płeć: Mężczyzna
  • przystawka, bolonka, trotting
  • Lokalizacja: Warszawa
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #594 dnia: 31.08.2022, 16:33 »
No proszę, wreszcie w poważniejszej prasie całkiem kompetentny artykuł o PZW i WP.
Najpierw przekonamy wszystkich, że powinni mieć własne poglądy, a potem je im damy.

Offline zwykly_michal

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 782
  • Reputacja: 236
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: UK
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #595 dnia: 31.08.2022, 17:05 »
banialuki :facepalm:

Daj mi temat a znajdę Ci profesora 8)

PS
Oczywiście to taka przenośnia

Jakże prawdziwa :)
 

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 7 757
  • Reputacja: 1272
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #596 dnia: 31.08.2022, 17:10 »
banialuki :facepalm:
Daj mi temat a znajdę Ci profesora 8)

Entuzjaści betonizacji/kaskadyzacji/kanalizacji mają najwyraźniej poważny problem z namierzeniem entuzjastów wśród profesorów oraz pomniejszych jajogłowych z zakresu ekohydrologii, hydrobiologii, ichtiologii etc. Pozostaje nadzieja, że mogą przynajmniej liczyć na wsparcie utytułowanych budowlańców-hydrotechników (zwłaszcza finansowo związanych z firmami świadczącymi usługi w zakresie hydrobudownictwa).

Offline azga

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 291
  • Reputacja: 266
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Gdańsk
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #597 dnia: 31.08.2022, 17:53 »
To ja bym Cię prosił o wskazanie tego pryzmatu politycznego, bo dla mnie to co mamy w Sejmie i Senacie jest siebie warte i nie powinno się tam znajdować. Ty nie szukasz przyczyny zatrucia Odry tylko kogo by za to obwinić ze sceny politycznej. Ja mówię jednogłośnie, winne są wszystkie mendy znajdujące się tam za brak działań lub działania podjęte przed tym okresem, które doprowadziły do tego momentu.

Sprawę braku kontroli nad wodami poruszaliśmy tu nie raz i byłem krytyczny praktycznie zawsze. Dzisiaj jednak mamy nie tylko nie działające służby, ale polityczne naciski aby rzeczy wyciszać. W sprawie zatrucia Warty (za PO), nie było takiego mydlenia oczu jak teraz (robiło to miasto Poznań i jego samorządowcy). Do tego z awarii Czajki zrobiono zbrodnię na poziomie Czarnobyla, ale jak pada ryba na Odrze to jest cichutko, i nie ma promowania się prokuratorów czy posłów od Ziobry nad rzeką, choć konsekwencje są o wiele większe. Przy czym ważnym jest aby rozumieć, że Trzaskowski nie miał praktycznie nic wspólnego z tamtą awarią, przyklejono mu te rzeczy, teraz zaś mamy działania w drugą stronę. DO tego on uruchomił zespół kryzysowy praktycznie natychmiast, a tu radośnie pitolono o kilku padniętych rybach i dopiero po dwóch tygodniach nie dało się tego już olewać, i nagle mowa była o wielkim zatruciu. Do tego mamy tu jak na dłoni działanie mediów publicznych, które całkowicie fałszują przekaz, warto to odnieść znów do Czajki a zwłaszcza pasków z TVP. Jeszcze Niemcom się oberwało!

Moim zdaniem do zwolnienia jest szefujący laboratorium w Puławach jak i ten z dolnośląskiego WIOŚ (sobie próbkli pobierają trzy dni po zatruciu kutwy), podobnie jak kierująca osoba Polskimi Wodami z rejonów Dolnego Śląska i województwa lubuskiego. Ale czy oni na pewno zawinili? Czy też mamy dziś klimat, że nie wolno działać przeciwko partii rządzącej, a upolityczniono wszystko, od NIK po Wody Polskie?

Co to za minister (pani Moskwa), która pitoli o 200 tysiącach ton padłych ryb i mówiąca, że wszystko wraca do normy? To jak powiedzieć, że bomba atomowa zmiotła Warszawę ale sytuacja się stabilizuje. Tu już mamy nie dość, że skrajną niekompetencję i brak wiedzy, to jeszcze oszukiwanie ludzi, bo o żadnej stabilizacji nie ma mowy, a wędkowanie na odcinku ODry około 150 -200 km przez najbliższe lata nie będzie miało sensu. No chyba, że na myśli mamy 'biczowanie' wody zestawami.

I teraz dokonujesz uniku, mówiąc o mendach z sejmu i senatu, ale to PiS upolitycznił instytucje, zaś tworzać Polskie Wody dał im zbyt duże kompetencje, odbierając je samorządom, tworzać kolejnego molocha, którego dodatkowo nie wyposażył w odpowiednie środki, czyli to nie ma jak działać prawidłowo. Z powodu stawiania na panstwowe spółki i nacjonalizację wydano zbyt duzo pozwoleń na zrzuty ścieków, bo rzaðzą partyjniacy i to oni wiedzą lepiej a nie eksperci. Więc sorry, ale ja nie uważam, że tutaj należy dawać znak równości. Bo za PO nie było zawłaszczenia mediów publicznych też, i cokolwiek by nie mówić, nie było tam ministerstwa propagandy, i o zatruciu Odry by mówiono na bieżąco. A wielka kasa jaką się karmi TVP mogłaby zostać wykorzystana chociażby na dofinansowanie IOŚ, PSR czy samych Polskich Wód.

WIęc albo będziemy chować głowę w piasek i udawać, że zatrucie Odry z polityką nie ma wiele wspólnego, albo będziemy chcieli aby to wszystko było zbudowane na solidnych fundamentach. Bez tego mamy 'zamki na piasku' i zatrute rzeki, fatalną jakość powietrza, pieprzenie, że nie ma efektu cieplarnianego i Polska węglem stoi i stać będzie. Czyli polityczne zaklinanie rzeczywistości, gdzie dodatkowo zamiast na przykład normalnie podchodzić do tematu, mamy sytuację, gdzie cała Polska musi dopłacać do lobby górniczego, które pełne jest pijawek partyjnych i tych ze związków zawodowych. I jak się okazuje, truło polskie rzeki (głównie Odrę) a sprawie ukręcano łeb, gdyż IOŚ i inne instytucje ulegają naciskom politycznym i nie robią tego do czego są stworzone. A KGHM siedzi ma mega kasę, i jeśli trują, to warto się zastanowić z jakiego powodu. Bo da się wszystko załatwić na poziomie partyjnym, bo jest to tańsze, to jest powrót do PRL. Wiele wspólnego mają też z tym wielkie plany lania betonu na rzekach, na co nie wpadła żadna inna ekipa oprócz PiS, która nawet nie potrafiła przedstawić korzyści z tego płynących. I do cholery to UE zablokowała te plany, gdyby nie oni, mielibyśmy zmasakrowane dwie rzeki w imię 'inwestycji', które jak pokazują przykłady z Niemiec i Francji należałoby potem odwracać, pompując dwa razy więcej kasy. Trudno mówić o tym, że to nie politycy tej partii mają tak głupie pomysły. Dodam, że na łączeniu Lotosu z Orlenem jako kraj tracimy, zyskuje co najwyżej PiS, chicoaż i tutaj są ludzie, którzy to blokowali, i zapłacili za to usunięciem (Naimski). Teraz sprzedamy udziały Węgrom, którzy siedzą w kieszeni ROsjan, koorva genialne.

I nie chodzi tylko o to, że mamy taką hucpę w sprawie szeroko pojętej ochrony środowiska. To jest praktycznie wszędzie, coraz mniej rzeczy działa jak powinno. Pytanie jak długo będziemy udawać, że winnym jest ktoś inni niż ci co obecnie sprawują władzę. Przypisywanie winy Tuskowi to po prostu przegięcie pały, bo oni rządzą już 7 lat.

U Ciebie nienawiść do partii rządzącej przyćmi każdą sprawę na podwórku lokalnym. Tych wszystkich spraw, które poruszasz mianownik jest jeden. Nikt nie ponosi odpowiedzialności. To gdzie Ci odpowiedzialni za Wartę? Wyszli już? ;)  Bo z tego co wiem sprawa nadal się ciągnie pomimo, że od dawna wszystko wiadomo w tym temacie. Powiedz mi jakie kary otrzymał Trzaskowski za Czajkę, za jego niedopilnowanie, bo to jest jego podwórko i on nim zarządza, a nie jest nowością, że skoro zarządza jest za nie odpowiedzialny. Kogo wtedy za niedopilnowania podał do dymisji? Kogo skazano za zatrucie środowiska? Mogę powiedzieć Ci z własnego podwórka przykład. Awaria oczyszczalni w Gdańsku, ścieki bezpośrednio lały się  też do wody i co? Miasto chyba dało spółce jakąś karę, a kilka dni później wystawiły zgodę na podwyżki wody w mieście, żeby mogły sobie na naszym garbie odbić ;) Nikt nie spadł ze stołka i tyle. To Ci Twoi ostatni sprawiedliwi tak działają, za którymi stajesz murem i uważasz za lepszych. Jeszcze raz Ci powtórzę, że to jest jedno zło, tylko widzisz tutaj trzeba swoje poglądy odrzucić na bok, żeby to ocenić, a Ty tego nie potrafisz. Już ustaliliśmy, że pis dał dupy na całej linii i będzie próbował teraz sprawę wyciszyć, ale nadal pytam co w tym zakresie zrobiła opozycja? Czy to nie jest moment, żeby zebrać dobrych kilka procent w wyborach? Jedni sprawę wyciszają, a drudzy debatują sobie na kampusach przyszłości o pierdołach i o tym jaki pis jest zły zamiast działać i kuć żelazo póki gorące. Trochę zbyt kolorujesz swoją stronę, tak jakbyś zapomniał jak było wcześniej. Było praktycznie identycznie, afera goniła aferę, spółki i wakaty państwowe masowo było obsadzone przez rodziny polityków. Zapomniałeś jak pod osłoną nocy próbowano sprzedać Lasy Państwowe? albo przywłaszczono 153 miliardy OFE? może podobał Ci się podwyższony wiek emerytalny? lub praca 3 złote za godzinę? Jak wiadomo to tylko czubek góry. Podkreślę Ci temat polityczny, którego tak kurczowo się trzymasz, PiS i PO to jest to samo! Nawet się ludźmi od czasu do czasu wymieniają :) Może propaganda wydawała Ci się mniej obecna, bo dwie z trzech głównych stacji telewizyjnych były upolitycznione przez partię rządzącą w tym czasie. Spółki nie dość że były upolityczniane to masowo je sprzedawano, niby nierentowne, a w rękach nowego właściciela zaczęły przynosić zyski od razu po wykupie. Co do źródeł energii już kiedyś rozmawialiśmy w tym temacie, wtedy już mówiłem, że jeżeli na własnym podwórku mamy dużo węgla, powinno to być nasze główne i rozwijane źródło energii. Technikę wydobycia i oczyszczanie węgla w chwili obecnej powinniśmy mieć jedną z lepszych w Europie, ale poszliśmy za dyktatem Eurokratów i nie mamy nic ;) Każdy jeden rząd gardził tym zasobem i nie umiał odpowiednio zmodernizować struktury, tak aby była rentowna. Gdybyśmy obrali tą drogę w chwili obecnej nie byłoby żadnych problemów energetycznych oraz myślę, że byśmy byli przy prawidłowym inwestowaniu w węgiel kilkukrotnie mniejszym emiterem niż jesteśmy obecnie. Czemu główni przedstawiciele Unii też pootwierali w ostatnich latach elektrownie węglowe skoro węgiel jest ble?

Możemy się tak kontrować, ale to nie zmieni tego co się stało w Odrze. Chciałbym poznać realne powody tego co się stało od samego początku do końca, a raczej po to był ten temat. Co z tego, że będziesz z uporem maniaka palcem wskazywał i krzyczał na PiS? Poda Ci to powód? Zaczynasz przez to wyglądać jak TVPiS - tylko w drugą stronę. Oni krzyczą WINA TUSKA, a Ty WINA PISU na każdy problem. Jeszcze raz Ci wytłumaczę dlaczego to co się stało jest winą wszystkich. Bezkarność PiSu i pewność ich działań bierze się z tego, że opozycja jest niezwykle nieudolna i nie potrafi nic z tym zrobić lub nie chcą nic z tym zrobić, bo jako osoby z szeregiem afer za swojej kadencji wiedzą, że za dużo ujawnić nie mogą, bo tak czy siak dojdzie do wymiany rządu z czasem. Nakreślasz to wszystko tak, jakby zrzuty ścieków lub wody po procesach przemysłowych zaczęły istnieć 7 lat temu, a jedyny sprzęt do badań wody i materii organicznej trzymał Kaczyński zamknięty w szafie. Co do zwolnień jestem jak najbardziej na tak. Każdy kto nie dopełnił swojego obowiązku służbowego w tej sprawie powinien polecieć, bo tutaj czas był kluczem. Tylko denerwuje mnie jedna rzecz w tym kraju, nie ważne co się dzieje to maksymalna odpowiedzialność to zwolnienie z danej funkcji i tyle. Nikt się dosłownie tego nie boi.

Może lepiej będzie założyć temat - dlaczego uważam, że PiS jest ble i tam sobie ulewać po trochu, bo te omawiane przez nas zaczynają mieć się nijak do pierwotnego.

Plum

Offline key_kr

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 851
  • Reputacja: 68
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kraków
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #598 dnia: 31.08.2022, 18:30 »
Szkoda  azga że mało jest ludzi co umieją obiektywnie na to spojrzeć.
Ta opozycja sprzyja temu co się dzieje…czy są głupi czy wyrachowani nieważne .
 :thumbup:

Offline Modus

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 7 757
  • Reputacja: 1272
  • Ulubione metody: trotting
Odp: Tragedia nad Odrą. Zatruta rzeka i masa martwych ryb
« Odpowiedź #599 dnia: 31.08.2022, 18:53 »
Bezkarność PiSu i pewność ich działań bierze się z tego, że opozycja jest niezwykle nieudolna i nie potrafi nic z tym zrobić

Nasuwają się dwa pytania: co mianowicie opozycja powinna zrobić w kontekście odrzańskiej katastrofy oraz czy opozycja to również skonfederowana prawica "antysystemowa", której kolega Azga jest zapewne sekretnym entuzjastą, a może i wyborcą? ;)