Nic nie zrobisz jak masz wybór między kiłą a rzeżączką. Wybory to tylko woda na młyn dla gawiedzi by miała o czym dyskutować i trochę osobistych porażek jak jedni spadają ze stołka a na ich miejsce wsiadają kolejni, potem kolejne wybory i walka by utrzymać się w siodle, albo się udaje albo nie. I to trwa. I identyczna sytuacja jest w PZW, powinno być poza polityką, ale takie nigdy w tej formie nie będzie, bo tam gdzie są spore pieniądze tam zawsze jest polityka. A na nową odsłonę/formę nie ma co liczyć, bo wierchuszka na to nie pozwoli. Dlatego właśnie to POLITYKA psuje wszystko, zabija zdrowy rozsądek, rozum, bo po drugiej stronie stoją znajomości i potężna kasa. Wystarczy spojrzeć na prawdziwe, nie ukryte majątki polityków-zarobki w tysiącach, majątki w ciężkich milionach, ot ciekawostka sejmowych dorobkiewiczów.
Wracając do meritum-na naszych oczach ubija się tony istot, posprzątają, za 2 lata tylko garstka wędkarzy z rozrzewnieniem wspomni DD gdy było wręcz ikonicznym zbiornikiem z dużą populacją dużych ryb różnych gatunków. 
Pokaże ci angielski przykład, nie dlatego, że uważam Angoli za lepszych od nas. Oni mają większe doświadczenie w demokracji

Przed wyborami ich związek wędkarski robi tzw. manifesto, czyli taki program dotyczący tego, czego chcą wędkarze, jakie mają cele. Idą z tym do każdej partii i pytają, czy popierają to. Politycy trzech tutaj partii głównie (z partyjką Farage'a może cztery) mówią, że popierają, więc już jest działanie, gdzie nie gra się na jedną partię ale na wszystkie. Jeżeli jakaś partia się wyłamie, to wtedy zwizek by to nagłośnił, co by miało wpływ na ilość głosów. W tym manifeście jest sporo o walce z zanieczyszczeniami. Anglia jest gęsto zaludniona, są susze, ale nie ma takich rzeczy jak na Odrze.
KOlejna rzecz to samo działanie związku. Tutaj tłumaczą się z każdego wydanego funta, sprawozdanie finansowe jest dość dokładne i dostepne dla każdego. Zaprasza się wszystkich chętnych na spotkania, gdzie poruszane są problemy, są wyczuleni na głosy wędkarzy. Z 10 lat temu powołano komórkę prawników, która zajmuje się walką z trucicielami. Te sprawy ciągną się latami, jednak udało się zdobyć odszkodowania idące w miliony funtów, dzięki czemu zatrute rzeki można odbudowywać.
Pod kątem prawa Angling Trust dba o interes wędkarzy, aby nie odbierano im praw, wręcz walczy o ich rozszerzanie. Po to wpływają na wszystkie partie polityczne. Szuka się posłów którzy wędkują, aby przedstawiać im sprawy jakie mają popierać. W ten sposób często są jakieś ustawy, które mają poparcie parlamentarzystów z różnych ugrupowań. Nie bazuje się na jednej partii, antagonizmie. Jest neutralność, która nie przenosi się na wojny polityczne w związku lub pomiędzy wędkarzami. Przy czym jeżeli dany rząd działa wbrew interesowi wędkarskiemu, jest to nagłaśniene. Nie ma chowania głowy w piasek.
W sprawie młodzieży - związek robi bardzo dużo aby zachęcić jak najwięcej młodych ludzi do wędkarstwa, spora część środków idzie na ten cel. Bo ilość wędkarzy jest tu bardzo istotna, widzą tu wielki problem jaki niesie demografia. Na przestrzeni 30 lat liczba wędkarzy spadła dwu lub nawet trzykrotnie, i jest to stały trend.
Związek wędkarski też wspiera kluby jeżeli chodzi o imigrantów, np. poprzez tłumaczenia regulaminów wędkarskich na dane języki, produkcję tablic, które są montowane nad brzegami wód. Do imigrantów wyciąga się rękę, bo oni też łożą na wędkarstwo, próbuje się łagodzić spory, nagonki. Jednocześnie zwracając uwagę na problem kłusownictwa.
Związek organizuje zawody wędkarskie, które cieszą się olbrzymią popularnością, których finał w przypadku Fishomanii jest nawet na żywo pokazywany przez Sky Sports. Napędza to wędkarstwo, i tutaj związek nie robi tego aby zarabiać, ale aby podkręcać wędkarstwo. Na polu komercyjnego wędkarstwa jest więc poprawa, zarówno na komercjach jak i na rzekach.
Podsumowując. Związek wędkarski w Anglii działa w 100% w interesie wędkarzy, bo po to został powołany. Zajmuje się bieżącymi problemami i robi bardzo dużo, aby złagodzić skutki demografii chociażby. Sa problemy, są niezadowoleni wędkarze, ale to chyba normalne.
MOje więc pytanie brzmi, dlaczego w UK nie ma problemów o których piszesz? O politykach, o zabijaniu rozsądku? Oni mają bardzo podobne prawodawstwo do naszego, byli w EU, więc podstawy są te same. U nich jest normalnie? Dlaczego? Powiem ci - bo ludzie myślą inaczej, bo reagują jak się wydarza syf, na bieżąco. Nie machają ręką, uważając, że nic się nie da zrobić, chcą odpowiedniego podejścia, i wymagają tego od związku, od polityków. Taki Boris Johnson musiał ustąpić ze stanowiska, ponieważ kłamał. W porównaniu do Morawieckiego to nie zrobił praktycznie nic. A u nas Pinokio działął w najlepsze, nawet po wyborach szefował rządowi 'dwutygodniowemu'. Liz Truss była najkrócej urzędującą premier w historii UK, bo jej program gospodarczy był niewypałem. Dostała czerwoną kartkę i błyskawicznie zareagowano, bo wzborzone było spoeczeństwo. W Polsce dany rząd może rozpierdalać finanse, i nic się nie dzieje. Tutaj sa media publiczne jak w Polsce, utrzymywane z podatków, ale nie ma ich zagarniania, jest trzymanie się misji, nie ma dzielenie społeczeństwa i robienia im wody z mózgu przez opcję x lub y. Inne media, zazwyczaj prywatne i związane z danymi partiami robią swoją robotę, pokazując różne rzeczy, spełniając swą rolę. Pokazują wpadki, skandale polityków, przez co można mówić o tym, że obywatele kontrolują rząd. Dlatego lkilku ministrów a potem sam premier musieli ustrąpić, bo złamali obostrzenia w sprawie pandemii. Nie ma taryfy ulgowej dla polityków, w Polsce zaś to co innego, jak w przypadku Kaczyńskiego, który szedł sobie na grób brata, bo on może więcej.
Carl23, to co ci pokazuję, to że my, społeczeństwo, mamy kontrolować polityków lub władze stowarzyszenia jakim jest PZW, które ma dostosowywać się do Ustawy o stowarzyszeniach. To my mamy egzekwować pewne rzeczy, chociażby głosując. I na zachodzie tak jest, dlaczego więc u nas to nie działa? Zerknij, to nie jest jakiś prawny problem, to nasze podejście. To my robimy krok do tyłu, zamiast brać sprawy w swoje ręce. I nie chodzi o to, aby samemu wszystko robić. Takie PZW ma działać w naszym imieniu, i to my mamy zadbać, aby tam byli odpowiedni ludzie. Ale tego nie robimy, narzekając i szukając winnych. Jeżeli w większości okręgów mamy działania, gdzie tacy delegaci głosują przeciwko wnioskom pochodzącym z kół które reprezentują, co pokazał przykład Opola sprzed 4 lat, to mamy do czynienia z kuriozum. Pokombinuj, że jeżeli w takim okręgu opolskim jest 20 delegatów, to znaczy to, że można budować sojusze, bloki, dzięki którym można przeforsować wiele rzeczy. ALe u nas większość wędkarzy nie rozumie, kto podejmuje decyzje w okręgu! Dlaczego w okręgu mazowieckim wydano zgodę na budowę sezonowej smażalni ryb, co nie wpisywało się w żadne z celów statutowych i było uderzeniem w interes wędkarzy?
To niewiedza jest tu kluczowa, nie zło jakim jest polityka. My nie wiemy jak egzekwować swoje prawa, za jakie sznurki pociągnąć. WIększość wędkarzy uważa, ze wybory w PZW polegają na wyborze prezesa koła i jego władz, ale to nie oni mają wpływ na kierunek okręgu, ale delegaci, których należy rozliczać, dążyć do tego, aby głosowania jak w sprawie wniosków były jawne etc.
Rozumiem, że różnią nas poglądy polityczne, może coś więcej. Jednak ja nie pokazuję ci, że jedna partia jest lepsza od drugiej i nalezy się z nią wiązać. W sprawie wędkarstwa trąbię od lat, że nie należy wierzyć politykom i trzeba im przystawiać pistolet do głowy, jak robi to angielski odpowiednik PZW. Trzeba walczyć a nie chować głowę w piasek i pilnować aby koryto było pełne. To nie cwaniacy w PZW nas oszukują i nam zabierają prawa, to my nie potrafimy takich szkodników usunąć, pomimo wciąż pogarszającej się sytuacji wód. MIjają dwa lata od największej klęski ekologicznej, a nic nie zrobiono praktycznie, jest to samo lub nawet gorzej. KGHM ma kasy jak lodu, ale ma trucie w rzyci. MIliony idą na jakieś szemrane fundacje ale brakuje na instalacje odsalające wodę, na oczyszczalnie.
To nasza wina. I nie umywam tu rąk, też uważam się za winnego, można bowiem zrobić więcej.