Czarnych wiewiórek, żółtych biedronek, szopów praczy i szrotówka kasztanowcowiaczka też wtedy nie było.
Lecz pomimo tego uważam, że zakwit złotej algi to taki lokalny polski złoty patent by w razie "W" zatkać ryj Kowalskiemu by ten spokojnie napił sie wódeczki i nie drążył dalej tematu.
Wiem jak wyglądało DD dekady temu, pamiętam też różne wydarzenia na przestrzeni lat łącznie z dziesiatkami martwych ptaków w tym łabędzie leżące na brzegach z ćwierć wieku temu, ale to co wydarzo się teraz to wielogatunkowa eksterminacja organizmów wodnych.
Sporo czasu upłynie zanim wodą się oczyści, o odbudowie populacji nawet na razie nie myślę.
Były sygnały wczesniej! można było zastanowic się w pore, czy może trochę mniej intensywnie ganiać kłusoli różnej maści a regularnie robić pomiary podstawowowych parametrow napływającej klodnicą wody. Kłusole detalici nie wyrządzili by nawet promila tych szkód na przestrzeni lat.
Kasa na urządzenia pomiarowe by się znalazła, podobnie jak na wiele imprez i zawodów. Może dzięki temu uderzono by w pore na alarm. Syf może by wpłynął, ale nie w takiej ilości, bo KTOŚ jednak zakręcił by ze strachu wajchę z syfem, jakby na rzece pojawiły się zaalarmowane służby, jotubusy i inna eko dzicz.
Wybaczcie, to tylko takie gdybanie po czasie rozgorycznego nie najmłodszego już wędkarza.