https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/przelom-na-skale-swiatowa-polscy-naukowcy-znalezli-sposob-na-zlota-alge/qbqv4zf
Widzicie? Nic się nie stało. Dwa lata temu była katastrofa, w tym wyłowiono kilka ton ryb... 
Michał, ja widzę jakąś nadzieję w tym artykule, dlaczego widzisz to w czarnych barwach? Takie media nie mają często pojęcia o skali problemu, dlatego dobrze działający związek może pokazywać odpowiedni stan rzeczy, dementować takie informacje. I dla mnie to właśnie brak działania PZW jest tu widoczny, to znaczy jakiegoś rzecznika przy ZG PZW, który by takie rzeczy dementował. Gdyby zresztą ZG PZW działał odpowiednio, to by media miały odpowiedni przekaz. Ty czerpiesz wiedzę skąd? Głównie od tych co są na miejscu, piszesz o 'chłopakach'. Media nie mają tam swoich znajomych. Dlatego tak potrzebne jest działanie PZW, silnej organizacji która reprezentuje nasze interesy. Ty zrzucasz winę na złe media, tak to wygląda. Ale pewna dezinformacja wynika z naszej słabości właśnie. Ten problem nie jest odpowiednio nagłaśniany a powinien.
Wyobraź sobie teraz co by było, gdyby ZG PZW uruchomił odpowiednią akcję, pokazał ile ryb zginęło, jak ciężko jest nad wodą, jak wolontariusze często wymiotują, jaki jest tam smród, że giną nawet ryby 'uratowane', przerzucone do napowietrzanych basenów. I że to samo może się wydarzyć na Odrze, że może się to rozszerzyć na kolejne odcinki wód. Tego nie ma. Ja nie rozumiem, dlaczego tak wielu z Was tego nie widzi

Winicie polityków, ale oni muszą czuć bicz nad sobą, niezadowolenie społeczne. A to trzeba rozniecić, przenieść nie tylko na wędkarzy, głównie z rejonu Gliwic lub karpiarzy. I to samo musi dotyczyć każdej innej wody, nie tylko Dzierżna czy Odry, każdej rzeki czy jeziora. Wielu trucicieli zrozumiałoby, ze z wędkarzami lepiej nie zaczynać, że zatrucie rzeki, wykryte i namierzone, może oznaczać utratę milionów złotych wydanych na reklamę i promocję marki. Przypomnę, że nie tylko spółki skarbu państwa trują, są też i prywatne zakłady, jak ten, który odpowiada za zabicie życia w na odcinku kilkudziesięciu kilometrów Warty w 2015 roku. NIe ponieśli kary, bo właśnie PZW nie zrobiło tego co trzeba. Nikt nam nie będzie dawał rzeczy i podkładał pod nos, tu trzeba walczyć o swoje.
I jeszcze jedno. Sprawa Dzierżna jest może być typowa dla polskich wędkarzy - pobuczą, pomarudzą i ponarzekają, i wszystko pozostanie po staremu, aż kolejna woda zostanie zabita, bo nic się nie zmienia. I znowu będzie marudzenie, obrzucanie winą wszystkich naokoło tylko nie siebie. Przypomnę, mieliśmy tragedię na Bugu, chyba niewyjaśnioną, potem na Warcie, Odrze i Kanale Gliwickim, teraz znów pada Dzierżno. Oczywiście po drodze były tragedie na wielu innych wodach. Kilkanaście lat i nic się nie zmienia, jest jak było. I zamiast konkretnego działania są pretensje, że rzeczy nie są tak załatwiane jak w Niemczech, w UK czy chociażby Czechach. To się samo nie wydarzy z siebie. Nie mam jednak do nikogo pretensji tutaj, pokazuję tylko, ze w pojedynkę czy jako małe grupy nie mamy siły przebicia, dlatego tu musi działać związek, walczyć o nasze interesy. I nie wędkarze z kół, ale przede wszystkim wierchuszka, która dysponuje odpowiednimi narzędziami, ma też spora kasę do swojej dyspozycji.