Pisząc o mechanice ktorą opisalem to temat do odbudowy populacji szczupa w 4 lata. Temat obgadany z madrymi głowami znającymi temat dogłębnie.
Nie poruszam kwestii kasy tylko sens działania. Po co walić towar do wody za dziesiątki tyś zł z ktorego do 40cm dożyje 5% wpuszczonych palczaków. Nie lepiej przeorganizować działanie na efektywność niż spełnienie założeń bez efektów...
Opisałem podejście pzw to wypełnianie kwitów a nie gospodarka efektywna.
Z kąd wziąść szczupaka podkreślam około 40 cm masz kase zorganizuje ci rybę.
Co do wiedzy różnimy się tym że ja żyje w polsce opisuje sytuacje które znam ,mam ten komfort że info łatwo zweryfikować u źródel.
Nie musze o tym czytać poprostu wiem i już.
Lucjanie coś gdzieś kiedyś....
Uwierz mi że Twoje wartościowe posty to ja akurat pamiętam.
A ten uważam za taki w temacie karpia I twoich obaw z nim związanych.
Cyt."Cytat: Luk w 25.04.2017, 10:25
Przepraszam że się wtrącę w w innej kwestii.
Luk dlaczego znowu na tego karpia jedziesz??
Jarek, karp sam w sobie mi nic nie zawinił Prawda jest taka, że ta ryba w dużej ilości zmienia warunki środowiskowe danej wody. W Polsce tak tego nie widzisz, bo często karp dostaje w łeb w dwa tygodnie po zarybieniu, co jest szczęściem w nieszczęściu.
Musimy sobie zdawać sprawę, ze duża populacja karpia sprawi na wielu wodach, zwłaszcza płytszych, że wykorzenione będa rośliny naczyniowe, wzrośnie też zamulenie i mętność wody. To znów sprawia, że słońce nie przenika wody i coraz mniej roślin się może rozwijac pod wodą w takim zbiorniku. A bez tych rodzime gatunki tracą miejsce do ochrony i do odbywania tarła. To dlatego są wanny z karpiami, bo tam nic nie wyrośnie. Karp tez wyżera wylęg innych ryb, więc na wodach nowych dla niego, może dotkliwie pomniejszać liczbę zapłodnionych jaj czy tez samego wylęgu takiego lina. Dodatkowo karp w większej ilości, z racji swojego przyrostu, uzyźnia wodę, wydalając spore ilości odchodów. To znów sprzyja rozwojowi glonów, może przyspieszać proces eutrofizacji, zakwitów wody. Na koniec to konkurent ryb rodzimych, więc zeżre to czym się żywią inne gatunki, co sprawi, że tamtych będzie mniej. Na wielu łowiskach komercyjnych płoć i mniejszy leszcz żywią się odchodami karpi...
Dlatego karp powinien być dozowany, w takich ilościach, aby miał znikomy wpływ na inne gatunki. Są ichtiolodzy, którzy uważają, że w ogóle nie powinno go być Ja uważam, ze karp jest OK, ale w pewnych proporcjach. Jeżeli jednak do wody idzie 500 kg karpia, a po 50 lina i karasia, to niestety, karp wszystko 'rozwali'. Dodatkowo szybciej rosnąc, nie będzie padał ofiarą drapieżników tak jak narybek lina i karasia. Tak więc powinno do wody trafić 250 kilo lina i tyle samo karasia, a 50 karpia. Takie proporcje to jednak niespotykana rzecz w Polsce, nieprawdaż? Kto znajdzie wody, gdzie zarybia się linem i karasiem w stosunku 5:1 do karpia? ".