Z tymi myśliwymi Lucek to się trochę mylisz. Oni chętnie by do kormoranów strzelali. Bo to jest żywy cel, a myślistwo polega na strzelaniu do żywych celów 
Ja myśliwym nie jestem, a do kormoranów waliłbym aż miło. Ale ja tak po ludzku, z czystej nienawiści 
Raczej nie, bo faktycznie jak nie ma z tego nic to myśliwi są mniej skłonni walić dla zasady, poza tym daje to efekt odwrotny. Prosty przykład z lisami, nikt prawie ich nie strzela, bo się nie opłaca, a hobby jest dosyć drogie. Też raczej nie wyśmiewałbym się z nich jako grupy społecznej, bo w swoim hobby populacje mają zadbane (odstrzały są od zawsze limitowane) i często pomagają je utrzymać oraz wykonują od samego początku w czynie społecznym, na rzecz koła wiele prac. Teoretycznie my się z nich śmiejemy, ale oni mogą korzystać z hobby w pełnej klasie i świetnie dogadują się ze swoim zwierzchnikiem jakim są Lasy Państwowe.
Trochę też paradoksalne się wydaje, że wyśmiewają się tutaj z nich wędkarze, którym modernizacja macierzystej jednostki nie idzie i żeby w sensowny sposób móc korzystać ze swojego hobby muszą kombinować na lewo i prawo

Tam grupa jest inaczej szkolona od samego początku i prawdziwy myśliwy do zwierzyny zawsze podchodzi z szacunkiem, nawet składa się jej hołd po śmierci. Dodatkowo są to ludzie z wiedzą, bo LP oraz koła kładą duży nacisk na edukację w zakresie gospodarki łowieckiej. Podpatrując myśliwych, jak prowadzić koła, podejrzewam, że wędkarze mogliby wiele się nauczyć. Co do przypadków, które słyszymy w jakichkolwiek niusach, to zawsze znajdzie się jakaś zakała. Trochę jak oceniać wszystkich wędkarzy przez pryzmat tych co zabierają niewymiarowe ryby, śmiecą i walą w łeb wszystko co się rusza.
Kormorany też nie wszędzie są czymś złym, czytałem kiedyś obszerny artykuł, że w rejonie Zatoki są akurat przydatne, bo 90% pokarmu stanowią babki bycze, które uważane są za chwast, a porównanie szczupaka do kormorana jest jak najbardziej trafne, bo ornitolodzy często nazywają go skrzydlatym szczupakiem

Kormorany, jak na ptaki tej wielkości, składają stosunkowo dużo jaj, a liczba wychowanych piskląt zależy tylko od ilości dostępnego pożywienia. W sytuacji, kiedy zabija się część gniazdujących par, dla pozostałych ptaków zostaje więcej jedzenia i w efekcie wychowują więcej piskląt. Od kilkunastu lat Szwedzi próbowali ograniczyć populację tych ptaków właśnie przez zabijanie. W efekcie ich liczba wzrastała o wiele szybciej niż w Polsce, gdzie jest gatunkiem chronionym. Ptaki te szkodnikami stają się tylko w nienaturalnych dla siebie warunkach, np. w okolicy stawów hodowlanych. Wtedy naprawdę stają się problemem, z którym jednak radzić sobie należy w jakiś sposób uniemożliwiając im dostęp do stawu, a nie zabijając. Taka trochę ptasia hydra, jak utniesz łeb, pojawią się dwa. Ochrona Bielika jako naturalnego wroga jest też kluczowa.