Cthulhu, w Kisielinie nie ma pstrągów. Są okonie a w dolnym biegu sporo drobnych kleni i szczupaczków. W czwartek nad Dunajcem widziałem rójkę chruścików. A miejsce ze zdjęcia z ogniskiem to ostatnia tama w ....

W zeszłym roku na tej tamie kolega znalazł głowę brzany, takiej 80+ A chwilę wcześniej tamę opuściły dwa wąsate dziady

Dziś, jak niemal co tydzień od późnej jesieni do wczesnej wiosny szukałem kleni. Przynęta to chleb tostowy i skórka zwykłego chleba do której dopiero nabieram przekonania dzięki koledze Sławkowi, forumowemu pogromcy wiślanych kleni

Dziś zamiast klenia wpadł piękny jaź, w miejscu które "rzeźbię" od dłuższego czasu i nadal nie mogę go rozgryźć. Niemal na każdym wyjeździe tam woda się gotuje, spławy kleni (i jazi jak teraz przypuszczam) są co chwilę. Rekord to naliczone ponad trzydzieści spławów! Ale brania są niezdecydowane, tylko trącają, konkretnych przygięć do cięcia bardzo mało. Cały czas kombinuje z zestawem, przyponem, sposobem podania, przynętą itd. W końcu dwa tygodnie temu, gdy Dunajec mocno szedł do góry nastąpił przełom, doczekałem się brania kabana na skórkę chleba. To był kleń grubo powyżej 50 cm. Ale go zerwałem na jakimś zaczepie tuż przed podbierakiem :'( Tydzień temu stan wody nie pozwolił mi tam zajrzeć, zrobiłem to dziś. Znów ponad 20(!) spławów kleni i jazi, w tym kilku kabanów grubo ponad 50, moim zdaniem tam są klenie 60. Z jednej strony to niesamowite jak woda żyje, z drugiej można zgłupieć patrząc na te ryby nie mogąc się do nich dobrać! Powoli kończą mi się pomysły, chyba w tym miejscu feedery trzeba będzie zamienić na spinning...
